Twelve Minutes (PC) - Mini-Recenzja. Tego już nie cofniesz
Mało kto podejmuje się wyzwania, by stworzyć produkcję opierającą się o pętlę czasową, gdyż temat ten jest skomplikowany nie tylko dla graczy, ale też dla samych twórców. Jednak niektórzy nie boją się pętli. Jedną z tych osób jest Luis Antonio, który stworzył nietypową, lecz też genialną produkcję. Zapraszam do recenzji gry [gra]Twelve Minutes[/gra].
Czas czytania: 6 min.
Gra dostępna na: PC, XONE, XSX/S
O fabule dużo nie można napisać, gdyż na początku znamy bardzo mało szczegółów. Gramy mężczyzną o nieznanym imieniu, który jak co dzień wraca do domu. Gdy podczas romantycznej kolacji ze swoją żoną nagle wchodzi człowiek podający się za policjanta, zaczynają się problemy, które wywrócą życie głównego bohatera do góry nogami. ,,Gość" oskarża kobietę o morderstwo swego ojca. W próbie aresztowania żony mężczyzny przeszkodzi sam główny bohater. Niestety bezowocnie, gdyż bójka kończy się śmiercią protagonisty.
Jednak mężczyzna nie ginie, a cofa się o tytułowe 12 minut (a tak naprawdę o 10 minut według zegara). Zrozumiał on, że dostał kolejną szanse, by uratować swoją żonę i siebie. Protagonista zrobi wszystko, aby wydostać się z pętli czasowej. Nie wie on jednak, że cofanie się będzie miało swe konsekwencje, przez które poznamy prawdziwą tożsamość bohaterów.
Fabuła może wydawać się nawet łatwa do zrozumienia, lecz z każdą pętlą historia coraz bardziej się komplikuje, gdyż zostaniemy obeznani z informacjami, które kompletnie zmienią nasz punkt widzenia. Jeśli ważna dla was jest fabuła, to nie zawiedziecie się. Historia jest bardzo ciekawa i dobra, ale też jest bardzo szalona w niektórych kwestiach. Niestety wszystko to zostało zniszczone według mnie przez (prawdziwe; są jeszcze inne, lecz nie kończą one historii) zakończenie, które zmienia całą opowieść w zły sposób. Byłam rozczarowana po skończeniu gry, gdyż fabuła była na naprawdę wysokim poziomie. Warto dodać, że produkcja zawiera polskie napisy.
Czas napisać trochę o prostym, lecz ciekawym gameplay'u. Produkcja przypomina bardzo stare przygodówki, więc fani tego gatunku będą wniebowzięci. Podczas grania nie będzie wam potrzebna klawiatura, gdyż gra się tylko myszką. Choć apartament wydaję się mały, to ma w sobie wiele przedmiotów, które mogą przyczynić się do jednego z pięciu zakończeń. Jeśli wszystko pójdzie z planem, to co każdą pętle dostanie nowe linie dialogowe i przedmioty, które popchną fabułę do przodu. Niestety zaczem musiałam wykonywać parę razy te same sekwencje, gdyż czasem trzeba coś zrobić w odpowiednim czasie (np. postać prosi nas o przyniesienie przedmiotu; jeśli go nie mamy teraz przy sobie, to cała nasza pętla kończy się niepowodzeniem). Zaletą produkcji są także zagadki, które nie są jakoś głupio zrobione, że trzeba szukać w poradnikach rozwiązań, ale też nie są za proste, by znaleźć odpowiedź w parę minut. W grze tej trzeba doceniać małe sukcesy.
Gdy pierwszy raz zobaczyłam zwiastun Twelve Minutes, to zachwyciła mnie oprawa graficzna. Jestem zadowolona, że produkcja jeszcze lepiej niż na filmikach. Bardzo dobrze wypadają tutaj światła i cienie; są one zrobione w profesjonalny sposób. Nie czuć, by produkcja była niskobudżetowa. Niestety w odkrywaniu kolejnych tajemnic małżeństwa przeszkodzi nam słaba optymalizacja. Niby wszystko płynnie chodzi, lecz czasem zdarzają naprawdę mocne ,,ścinki".
Nieco gorzej wypada muzyka, która została skomponowana przez Neila Bones'a. Co ciekawe, jest to jego debiut. I muszę przyznać, że ścieżka dźwiękowa nie wypada źle, ale pozostawia wiele do życzenia. Choć większość utworów brzmi podobnie, to znajdą też się te udane, które wpadają w ucho. Wkurza mnie to, że czasem muzyka jest puszczana bardzo cicho, że czujemy się jakby jej kompletnie nie było. Udany debiut przyznaje.
Jest wiele powodów dla których gra zdobyła niemałą popularność. Jednym z nich jest Hollywoodzka obsada. Głównemu bohaterowi podkłada głos James McAvoy (Split, Brud), jego żonie Daisy Ridley (Nowa trylogia Star Wars'ów), a policjantowi Willem Dafoe; jego to nie trzeba nikomu przedstawiać. Na szczęście sławni aktorzy dali radę. Bardzo przyjemnie słucha się dialogów i dzięki nim możemy wczuć się w historię jeszcze bardziej. Voice Acting to jeden z największych plusów gry.
Twelve Minutes jest produkcją, którą mogę polecić, lecz nie oczekujcie arcydzieła. Grę skończyłam w niecałe 5 godzin. Może wydawać się, że jest to za mało, ale dla mnie jest to wystarczająca ilość godzin. Fabuła naprawdę daje radę, lecz wszystko zostało zniszczone przez prawdziwe zakończenie, które jest psuje wrażenia. Dla fanów przygodówek gra obowiązkowa, reszta może też zagrać, gdyż podejmuje się niepospolitego tematu. Nie rozczarujecie się też warstwą audio-wizualną. Wielkie brawa dla Luisa i czekam na więcej jego produkcji, gdyż może być to świetny twórca. Co tu dużo pisać, bardzo udany debiut!