Reklama

Camp w rytmie rave aka Beowulf (1999)

BLOG
280V
user-93361 main blog image
once | 18.10.2023, 18:44
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Średniowieczny zamek atakowany przez straszliwe monstrum, piękna kobieta schwytana przez barbarzyńców i Christopher Lambert ratujący dzień, robiący przy tym zdecydowanie zbyt dużo salt w powietrzu. Wszystko to w rytmie remiksu od Prodigy. A to dopiero szósta minuta filmu.

Po czymś takim pozostaje widzowi usiąść wygodnie, zapiąć pasy, wyłączyć myślenie, przymrużyć oczy na aktorstwo, scenariusz i efekty komputerowe. Dobra zabawa przyjdzie sama.

Za reżyserię filmu odpowiada Graham Baker, którego niektórzy mogą kojarzyć z Alien Nation z 1988. Beowulf jest luźną adaptacją poematu o tym samym tytule. Mamy więc potwora - Grendela, który atakuje mieszkańców zamku. Mamy przeklętego bohatera zmuszonego podążać za złem, który oferuje mieszkańcom fortecy pomoc w walce z potworem. W międzyczasie Beowulf mimowolnie kradnie serce córce Hrothgara, co pomaga mu przejść przemianę z zimnokrwistego pogromcy potworów do mniej zimnokrwistego pogromcy potworów zdolnego kochać. Każda z liczących się postaci posiada jakieś mroczne tajemnice, mniejsze jak Roland i większe jak Hrothgar, przez którego cały ten koszmar się rozpętał.

Layla Roberts jako matka Grendela

Nie spodziewałem się niczego, czym zostałem uraczony początkowych napisach. Wspomniany średniowieczny zamek okazuje się posiadać elementy steampunkowe, gazowe palniki i ogromny mechanizm na wieży służący... w sumie to nie wiadomo czemu. Ciała są palone w gazowych piecach. W pewnym momencie filmu, jeden z rycerzy korzysta z czegoś na kształt noktowizji. Film nie traci czasu na wytłumaczenie żadnej z tych rzeczy. Można się jedynie domyślać, że to któraś z postapokaliptycznych wersji Ziemi. Broń, pancerze i narzędzia tortur wyglądają jak żywcem wyciągnięte z przerysowanego grimdark fantasy. Bohaterowie ubierają się tak jak na kino z okolic końca drugiego milenium przystało, więc dużo czarnego, dużo skór, zamków, pasków.

Christopher Lambert jako Beowulf trzymający kusze

I dekoltów. Znak czasów.

Rhona Mitra jako Kyra
Ciekawostka: aktorka grająca Kyrę w wywiadzie stwierdziła, że nagrywanie filmu w Rumunii było koszmarem i że wszyscy jej to odradzali.

Nie można zapomnieć o soundtracku, który fanom elektroniki podbije ocenę filmu o co najmniej 3 oczka. Mamy tutaj The Prodigy, Juno Reactor, Fear Factory czy chociażby Anthrax. Jest więc szybko i intensywnie. Białowłosy bohater skacze, tnie i wymachuje bronią w rytmie techno. Dzięki muzyce i scenom akcji przypomina to nieco pierwsze kinowe Mortal Kombat.

Istnieje cienka granica między zwykłymi gniotami, a kinem klasy B przez duże "B". Na tej granicy stoją ludzie, którzy robią co mogą przy ograniczonych zasobach, dobrze się przy tym bawiąc. Według ciekawostek na imdb film został wyprodukowany za marne 3.5 miliona dolarów, zamiast obiecanych 25. Przy takim budżecie nie ma co oczekiwać dobrych efektów komputerowych. CGI kłuje w oczy, komputerowo wygenerowany zamek, transformacja matki Grendela, jej animacja i ostatnia walka wyglądają po prostu tragicznie, przywodząc na myśl niesławne CGI z Króla Skorpiona. Jednak czy wpłynęło negatywnie na ocenę filmu? Raczej nie, co najwyżej wywołało niewielki uśmiech politowania.

Christopher Lambert odmówił zagrania w sequelu Mortal Kombat na rzecz Beowulfa. Moim zdaniem wybrał mniejsze zło. Bawiłem się przy tym filmie naprawdę nieźle. Fanom pierwszego Mortal Kombat i filmów pokroju Underworld czy Van Helsinga mocno zalecam seans.

Oceń bloga:
7

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper