Patologiczna spychologia

BLOG
763V
user-93393 main blog image
MajinYoda | 03.02, 11:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przyznam szczerze, że szukając kolejnych materiałów na MSMy znajduję ich coraz mniej. Nawet mnie to cieszy, bo będę mógł skupić się na tekstach „chwalących” gry. I taki tekst pojawi się za jakiś czas na blogu ;).

Niemniej, na dziś przygotowałem tekst spychologiczny, choć nie jest jakiś bardzo tragiczny. Przed Wami dr hab. Piotr Zawada z artykułem pt. „Uzależnienie od internetu jako wyraz patologii społecznej”, który został opublikowany na łamach czasopisma „Seminare. Poszukiwania naukowe” w 2020 roku.

Mam nadzieję, że jesteście gotowi. Zacznę od fragmentów „Wstępu”:

(…) Powszechnie uważa się, że najczęstszymi zjawiskami patologii społecznych są – oprócz alkoholizmu – przestępczość, narkomania, samobójstwa i przemoc (…). Nowo powstałym rodzajem patologii społecznej jest uzależnienie od Internetu, które pojawiło się dopiero w XXI wieku, a już rodzi problemy, szczególnie wśród dzieci i młodzieży, które korzystają z jego dobrodziejstw w niekontrolowany sposób, co z czasem w wielu przypadkach przeradza się w kłopoty na różnych poziomach życia osoby ludzkiej.

Cóż, skoro internet pojawił się na przełomie XX/XXI wieku to nic dziwnego, że nie rodził problemów na przykład w XIV wieku, prawda? Choć bez wątpienia wtedy mieli inne patologie i problemy ;).

Źródło

O skali zmian może świadczyć fakt, że od 1982 roku poziom czytelnictwa spadł o 28% w grupie między osiemnastym a trzydziestym czwartym rokiem życia.

Trochę tego nie rozumiem – dlaczego spadek czytelnictwa miałby być zrównywany (jako patologia) na przykład z narkomanią? Autor w tym miejscu powołuje się na tekst z 2011 roku. Wierzę, że tak tam napisano. Jednakże, w raporcie Biblioteki Narodowej za rok 2019 możemy wyraźnie przeczytać, że:

W 2019 roku można odnotować trwałe zatrzymanie spadku czytelnictwa, a nawet niewielki wzrost deklaracji czytelniczych. (…) Jest to w pewnej mierze wynik dobrej koniunktury, (...) ale również podsycania zainteresowań czytelniczych przez ekranizacje, seriale czy gry komputerowe.

Tego jednak Autor nie zechciał zauważyć, bo by mu do tezy nie pasowało. Mnie to, oczywiście, nie dziwi. Choć Autor wielokrotnie jeszcze będzie wracał do tej kwestii. Oczywiście, ktoś może mi zarzucić, że raport mógł powstać po wysłaniu przez Autora tekstu do druku. Od razu napiszę – nie, ponieważ Autor powołuje się także na raport z badania CBOS, opublikowanego w lipcu 2019 roku. A to oznacza, że wstępny raport BN także mógł bez problemu znaleźć, ale tego nie zrobił.

(…) Należy jednak zwracać uwagę na to, z jakiego rodzaju gier korzysta to pokolenie. Jeśli są to gry edukacyjne, to niewątpliwie posiadają one bardzo wiele zalet, do najważniejszych z nich należy koordynacja wzrokowo-ruchowa, zręczność manualna czy też umiejętność logicznego myślenia i rozbudowująca się wyobraźnia. Należy tylko chronić dzieci przed brutalnymi grami komputerowymi, które w znacznej mierze wpływają na ich psychikę. Jednak nawet z pozoru niewinne gry edukacyjne mogą przyczynić się do uzależnienia.

Cóż, jako zwolennik gier powinienem się zgodzić z większością tez stawianych w tym fragmencie przez Autora. Jednakże, mam pewne wątpliwości, bo Autor nie dał tu jakiegokolwiek przypisu. Null, zero. Zatem nie wiem czy faktycznie tak jest. Dodatkowo, przydałoby się napisać w jaki sposób gry edukacyjne mogą stać się źródłem uzależnienia od gier. Autor pisze tu trochę na zasadzie „domyśl się”. Szkoda.

Więcej informacji odnośnie do nowego rodzaju uzależnienia zostanie przedstawionych w dalszej części niniejszej refleksji. (...) Zastosowano metodę analizy desk research, ponieważ jest ona tą odmianą analiz badawczych, która umożliwia wykorzysta-nie zapisów dostępnych źródeł danych, a jest skoncentrowana w szczególności na przemyślanej kompilacji, uwzględnia wzajemną weryfikację i przetwarzanie dostępnych danych liczbowych i wyników badań.

Tak wiele mądrych słów, by napisać, że napisało się artykuł na podstawie tekstów znalezionych u innych autorów… Naturalnie, nie ma w tym nic złego, ale można by było jednak napisać wprost, a nie kluczyć ;). Choć w 2021 roku tekst w tym czasopiśmie był wart 40 punktów, więc może jakaś dokładniejsza analiza by się przydała? A przynajmniej lepszy dobór źródeł, co wykazałem podając pominięty przez Autor raport.

Pora na pierwszą część artykułu: „Nadmierne i niekontrolowane korzystanie z Internetu”:

(…) Wielorakie uzależnienia od Internetu najbardziej dotykają dzieci oraz młode osoby, gdyż nie mają one jeszcze właściwej samokontroli. (...) Ciekawe wyniki badań ukazały się w 2016 r. Zostały one przeprowadzone przez firmę Nokia i ujawniają, że młodzi ludzie patrzą w swój smartfon ponad 150 razy dziennie, czyli ponad 150 razy odrywana jest ich uwaga od tego, co akurat robią.

Tu z kolei zrobiło się całkiem ciekawie. Bowiem Autor powołuje się na badania ponoć przeprowadzone przez firmę Nokia, ale daje przypis do książki prof. Spitzera z 2016 roku. Tak, tego samego prof. Spitzera, którego nie tak dawno temu na blogu określiłem mianem technofoba i w dwóch wpisach wykazałem jego manipulacje (link do 1 części wpisu). I teraz mam zagadkę – dlaczego Autor powołał się na artykuł, a nie bezpośrednio na te badania?

I się nie pomyliłem. Zaciekawiony znalazłem książkę prof. Spitzera (w PDF), odszukałem odpowiedni fragment i co się okazuje – sam technofob odniósł się do artykułu ze strony Phone Arena. Według tego tekstu Tomi Ahonen z Nokii stwierdził, że przeciętna osoba gapi się w telefon 150 razy dziennie (tylko nie wiem czym jest "statistic fist?" - ktoś-coś?). Nie ma tam ani słowa o młodych ludziach, więc nie wiem skąd prof. Spitzer i Autor to wzięli. I dlaczego Autor nie zweryfikował słów techonofoba, tylko wziął je za pewnik. Ba, spójrzcie sami, jak opisał to niemiecki „badacz”:

W badaniu przeprowadzonym przez producenta telefonów, firmę Nokia, ujawniono, że młodzi ludzie patrzą codziennie na swój telefon średnio 150 razy. To znaczy, że ich uwaga jest 150 razy dziennie odrywana od tego, co akurat robią.

Mogę to skomentować tylko w jeden sposób:

(…) W dzisiejszych czasach trudno jest zabezpieczyć dziecko przed konsekwencjami przebywania na stronach internetowych, gdyż już od najmłodszych lat dzieci są przyzwyczajane do dobrodziejstw XXI wieku.

Ten tekst Autor wziął z… 2002 roku! Najwyraźniej nie wie, że 18 lat w technologii to wieczność. Istnieją sposoby zabezpieczania - ot, choćby Google Family Link. Oczywiście, to tylko aplikacja i może okazać się niewystarczająca. Dlatego najlepszym zabezpieczeniem jest właściwa relacja rodzic-dziecko… ale i przetestowanie rożnych opcji nie zawadzi, nie? ;)

BTW – ktoś testował tego typu aplikację? Jestem ciekaw czy działają/mają sens i czy w tej materii jest jakiś postęp od tego 2002 roku ;).

Bardzo często jednak dzieci nie są na to gotowe, tzn. brakuje u nich świadomości, że w Internecie nikt nie jest anonimowy, co może skutkować poważnymi konsekwencjami. Dlatego warto już od najmłodszych lat uświadamiać dziecko, że w wirtualnym świecie, tak samo jak w rzeczywistości, czyhają na nie różne niebezpieczeństwa.

Są to pierwsze mądre słowa, które Autor napisał. Czemu nie zbudował swojego tekstu wokół nich? Byłoby o wiele lepiej i sensowniej. Co do zagrożeń – dzieci mogą w internecie trafić na przykład na teksty spychologiczne i potem powielać to, myśląc, że uprawiają „naukę” :D.

(…) Warto nadmienić, że same portale społecznościowe lub poczta elektroniczna wymuszają większą częstotliwość ich użytkowania, ponieważ sposób takiej komunikacji jest preferowany przez znaczną część społeczeństwa. (…) Niewątpliwie (...) obecny postęp technologiczny ułatwia społeczeństwu życie.

Czytam ten fragment (oraz wyciętą przeze mnie część) i oczom nie wierzę. Autor zaczyna pisać z sensem! Ale… nie pasuje to do tytułu tej części artykułu. Zatem ten fragment powinien trafić na przykład do wstępu…

W sumie to mniejsza z tym, pora na drugi punkt: „Ambiwalentne oblicze Internetu”:

(…) Niestety, wielu użytkowników Internetu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo trzeba być ostrożnym w korzystaniu z tego dobrodziejstwa techniki. W Internecie czyhają nie tylko takie niebezpieczeństwa jak wirusy i hakerzy, ale przede wszystkim zagrożenia głębsze, socjologiczne i psychologiczne.

Czyli jakie, Autorze? Proszę o konkrety. No, chyba, że faktycznie chodzi o teksty spychologiczne :P.

(…) Niestety, coraz więcej młodych ludzi zaczyna przedkładać komputer i Internet nad czytanie książek. Podczas gdy kafejki internetowe przeżywają prawdziwe oblężenie, większość bibliotek i księgarni jest niemal całkowicie pusta.

Kafejki internetowe? Coś takiego jeszcze istnieje? Pytam serio, bo już dawno żadnej nie widziałem… Oczywiście, widzę ludzi, którzy siedzą w kawiarniach czy restauracjach z laptopami, ale trudno to określić mianem „kafejki internetowej”. Co gorsza, Autor nie dał tu żadnego przypisu. Więc nie wiem czy skądś wziął ten tekst czy nadal żyje na początku lat 2000…

Źródło (przepraszam, że to Kwejk :D)

Pęd za wiedzą jest wśród młodych ludzi coraz mniejszy. Nauka ogranicza się głównie do wyszukiwania w Internecie gotowych wypracowań i referatów na dany temat. Wielu ludzi łamie przy tym prawo, ponieważ nie respektuje praw autorskich twórców dzieł, które potem są „sprzedawane” jako własne.

Wyczuwam tu… wyczuwam tu… hipokryzję. Przecież Autor sam na początku zaznaczył, że prowadził „badania” metodą „zza biurka”. Do tego korzysta z zasobów internetowych. Nie wspominając już nawet o wrzucaniu niemal 1 do 1 fragmentu tekstu innego autora. Z przypisem, ale jednak. Nie ładnie Autorze, oj, nie ładnie.

(…) Jednak największym zagrożeniem płynącym z uzależnienia od komputera jest nierozróżnianie świata realnego od wirtualnego. W skrajnych przypadkach człowiek może iść i zacząć zabijać, ponieważ jego ukochany bohater gry komputerowej właśnie za to jest szanowany w społeczeństwie.

Chętnie bym się dowiedział skąd Autor wziął tę mądrość. Bo nie dał tu żadnego przypisu. Czy to jego widzimisię? A może akurat spojrzał przez okno i zobaczył scenę rodem z GTA? Czy ktoś ma jakiś pomysł?

Internet jest straszliwym pożeraczem czasu. Szacuje się, że nawet 20% internautów spędza przed monitorem komputera ponad cztery godziny dziennie. W internetowej przepaści bardzo łatwo się zatracić, nie zdając sobie sprawy z tego, jak dużo czasu upłynęło przed komputerem.

Te fragmenty następują bezpośrednio po sobie, ale nie ma między nimi żadnego związku. Przechodząc do samej treści – Autor nie dał tu przypisu, więc nie wiem kto szacuje i na jakiej podstawie. Ale bez kozery powiem, że „800% spychologów nie zna podstaw uprawiania nauki”. A co!

Równie mocno czas pożerają wszelkiego rodzaju gry komputerowe. Niestety, rodzice często bagatelizują problem, ponieważ nie posiadają wystarczającej wiedzy o funkcjonowaniu Internetu.

Dlaczego w takim krótkim fragmencie Autor skacze sobie bezmyślnie między grami a internetem? Czy ktoś może mi to wyjaśnić w jakiś sensowny sposób?

Co ciekawe, dalej Autor pisze całkiem sensownie o różnych zagrożeniach, które można napotkać w internecie (np. utrata danych osobowych, wirusy itd.). Jednak pod sam koniec tej części tekstu musiał cały dobry wizerunek zepsuć:

Osoba uzależniona od komputera może popaść w apatię, zaczyna zaniedbywać codzienne obowiązki, a jeżeli jest uczniem, to źle się uczy i źle rozwija się fizycznie. Ten problem najbardziej widoczny jest, kiedy dana osoba zbyt często korzysta z gier komputerowych. Gry, szczególnie te propagujące brutalne walki, zaczynają wypaczać umysł osoby uzależnionej od komputera.

Tu niby nie jest tak źle – wiadomo, uzależnienia (od używek, filmów, książek, gier itd.) wpływają na życie jednostki w bardzo negatywny sposób. Tu jednak o wiele ciekawszy jest przypis do badań CBOSu „Dzieci i młodzież w internecie – korzystanie i zagrożenia z perspektywy opiekunów”. Autor odwołuje się do stron 8-9, ale tam nie ma nic, co by potwierdzało słowa Autora… A wręcz przeciwnie, bowiem:

Rodzice lub dziadkowie są zaniepokojeni tym, że ich podopieczni natrafią w sieci na szkodliwe i nieodpowiednie treści (37%), w tym największe obawy wiążą z treściami pornograficznymi (20%), rzadziej zaś z przemocą, drastycznymi i brutalnymi scenami w filmach czy grach (6%).

Więc czemu to znalazło się w przypisie? Nie mam zielonego pojęcia. Autor prawdopodobnie założył, że nikt nigdy nie zajrzy do źródła, więc może wstawić byle co…

Na tym zakończę dzisiejszy wpis. Generalnie, gdyby wyciąć lub mocno zmodyfikować przytoczone powyżej fragmenty to tekst byłby całkiem niezły i ominąłby MSMa. Niestety, Autor nie przyłożył się zbytnio i wyszło to, co wyszło.

Link do całości.

Do zobaczenia za tydzień!

Oceń bloga:
9

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper