Rayman Legends - opis gry
Rayman Legends to kolejna odsłona dwuwymiarowej platformówki tworzona przez Ubisoft Studios. Tytuł początkowo miał pojawić się tylko na Wii U, ale ostatecznie zawitał także na PS3, PS Vita i Xbkosa 360.
Podstawowe zasady rozgrywki pozostają praktycznie niezmienione w stosunku do tych znanych z Rayman Origins. Samotnie lub wraz z przyjaciółmi niezłomnie gnać będziemy w prawo, w zgodzie z rytmem przygrywającej w tle nuty pokonując zakręcone miejscówki, połykając masę skrzydlatych znajdziek i wymierzając plaszczaki napotykanym pokrakom. Jednak w przeciwieństwie do niewiele zmieniającego w rozgrywce Origins trybu kooperacji, ten zaimplementowany na potrzeby Legends stanowi wreszcie integralną cześć zabawy.
Zamiast standardowej liczby czterech graczy, w zabawie będzie mogło brać udział aż pięć osób (Wii U). Skąd nagle ta nieparzysta liczba? Powodem jest powrót znanego doskonale z Rayman 2: The Great Escape oraz Rayman 3: Hoodlum Havoc gza o nieprzyzwoicie szerokim uśmiechu – Murfy'ego. W odróżnieniu od pozostałych graczy, dzierżących standardowe kontrolery, osoba sterująca robalem obserwuje akcje na ekranie „padleta”, mażąc paluchami po ekranie i odpowiednio go wychylając. Celem jest ciągłe udzielanie wsparcia grupie poprzez pozbywanie się zagrożenia, przecinanie lin, przesuwanie platform, karczowanie zarośli i całą masę innych bzdur. Cieszy fakt, że autorom nie zabrakło pomysłów na wykorzystanie touchscreena. Poza wymienionymi przed chwilą akcjami przeciągamy palcem po ekranie materializując całe serie Lumów, tudzież naciągamy Murfy'ego niczym Wściekłego Ptaka i strzelając z procy ściągamy latające nad planszą smoki. Znajdzie się i miejsce dla wbudowanego w kontroler żyroskopu – obracając go zmieniamy położenie wahadłowych platform czy kontrolujemy obrotowe mechanizmy, w których wnętrzu szaleją pozostali.
W grze pojawią się również poziomy quasi-muzyczne, stanowiące w istocie wyżyłowane czasówki, w których najmniejszy błąd oznacza powtórkę. Podczas gdy „standardowi” gracze zasuwają na złamanie karku przed siebie, uciekając przed przesuwającym się nieubłaganie ekranem, gracz z „padletem” naciska rytmicznie kolejne punkty na planszy, nie tylko torując kompanom drogę, ale również odgrywając melodię. Krótkie, pojedyncze pacnięcia to bębny, zaś przesuwanie palca wzdłuż liny, po której zjeżdżają postacie, owocuje przeciągłym jękiem gitary elektrycznej.
Komentarze (67)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych