We Happy Few to nowa produkcja Compulsion Games - twórców klimatycznego Contrast. Gra przypomina założeniami Simsy, tyle że w wersji dla dorosłych. Tytuł pojawił się w cyfrowej dystrybucji na PS4, XONE i PC.
Obserwowany w grze z perspektywy FPP świat to odbity w krzywym zwierciadle system totalitarny - ze społeczeństwem kontrolowanym za pomocą rozweselającego narkotyku i niepokornym graczem chcącym się wyrwać z macek rządów tajemniczego wuja Jacka. Ów wuj przemawia do nas z rozsianych po mieście odbiorników, prawiąc o radości i pozbawionym trosk życiu, jakie wiedziemy w mieście Wellington Welles. Są lata 60., a ludność w tej stylizowanej na angielską mieścinie regularnie szprycuje się poprawiającym samopoczucie dragiem zwanym Joy. Zażywa się go w specjalnych urządzeniach przypominających budki telefoniczne. Zapewne z powodu permanentnie krążącej w organizmie chemii lud nie potrafi już naturalnie się cieszyć, zatem nosi maski z uśmiechami przyklejonymi do twarzy
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeśli zażyjemy swoją dawkę Joya, ekran robi się rozmyty, a otoczenie skąpane jest w jaskrawych barwach. Gdy ekstaza mija - wszystko staje się na powrót nudne i czarno-białe. Z narkotykiem nie można przesadzić. Przedawkowanie powoduje odwodnienie, a to z kolei sprawia, że nasz ludek robi się smutny. Musimy kontrolować też inne "wskaźniki" - zdrowia oraz stopnia sytości. Bez posiłków stopniowo tracimy siły, co naturalnie z czasem doprowadzi do śmierci i ucieczkę będzie trzeba podjąć od nowa. Jedna partyjka w We Happy Few to 3-4 godziny, a do kolejnych prób zachęcić ma nas losowo generowane otoczenie, sprawiające, iż każda rozgrywka różnić się będzie od poprzedniej.
Jeśli dopadnie nas wspomniane odwodnienie, możemy wśliznąć się do otwartego domu i wypić szklankę wody. Należy jednak uważać, by nikt nas nie zauważył, gdyż wszystkie niezgodne z kanonem zachowania wzbudzają podejrzliwość naćpanego społeczeństwa. Jeśli otwarcie i jawnie przeszukujemy śmietniki, choćby w poszukiwaniu przedmiotów, z których stworzymy broń lub apteczki, czy nawet za dużo biegamy, możemy ściągnąć sobie na kark bezgranicznie oddane systemowi marionetki, które nie zawahają się przywalić nam łopatą przez łeb.
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych