Nadchodzi SOCOM 4...

Po stworzeniu największej konsolowej wojny sieciowej - M.A.G. dla 256 graczy - Zipper Interactive wraca do swego opuszczonego dziecka. SOCOM 4: U.S. Navy SEALs odda nam tej jesieni pod komendę piątkę komandosów 

Po stworzeniu największej konsolowej wojny sieciowej - M.A.G. dla 256 graczy - Zipper Interactive wraca do swego opuszczonego dziecka. SOCOM 4: U.S. Navy SEALs odda nam tej jesieni pod komendę piątkę komandosów (w tym jedną kobietę), którzy będą mieli do wykonania 14 misji w jakimś południowo-azjatyckim kraju, aby ostatecznie (i tradycyjnie) powstrzymać jakiegoś badassa od zniszczenia/przejęcia świata (niepotrzebne skreślić). Na drodze staną nam oczywiście rzesze rebeliantów, które trzebić będziemy zarówno w niesprzyjających okolicznościach przyrody (czytaj: w dżungli), jak i na bardziej zurbanizowanych terenach (czytaj: na ulicach miast).

 

 

Singlowa przygoda ma być jednym, płynnym doświadczeniem, z arsenałem zdobywanym w terenie (oprócz tego, z którym zaczniemy). Koniec nudnych briefingów, powrotów do bazy, ewakuacji usłużnym helikopterem, itp. Co więcej, sam proces produkcyjny przebiega w stylu Uncharted 2, tzn. aktorzy podkładający głosy odgrywają jednocześnie sceny z gry na potrzeby motion-capture, tworząc tym samym podwaliny pod animacje do produktu finalnego. Zabrzmi to co prawda jak zdarta płyta (bo mówi to każdy deweloper), ale duży nacisk kładziony jest na SI, które ma nas przyciskać ogniem zaporowym, próbować podejść, flankować, a nie tylko wystawiać łeb do odstrzelenia. Oczywiście SOCOM + Zipper = multiplayer. Ten tryb zaoferuje zabawę dla 32 graczy oraz najszerszy jak do tej pory wybór jednostek z Grup Specjalnych całego świata. Ja chcę tylko jednego: rehabilitacji serii po SOCOM: Confrontation.

W załączeniu galeria pierwszych, oficjalnych fotek oraz filmowa zapowiedź - jak zwykle w takich przypadkach, bardzo enigmatyczna.