Degradowalne dema?
Niedawno światło dzienne ujrzał nowy patent, jaki w odpowiednim urzędzie złożyło Sony. Tym razem Japończycy wpadli na pomysł, aby dema gier oferowane graczom traciły po pewnym czasie część swojej zawartości.
Niedawno światło dzienne ujrzał nowy patent, jaki w odpowiednim urzędzie złożyło Sony. Tym razem Japończycy wpadli na pomysł, aby dema gier oferowane graczom traciły po pewnym czasie część swojej zawartości.
Wyobraźcie sobie, że gracie w próbkę jakiegoś slashera - po zbyt długim "katowaniu" tego kawałka kodu, przy kolejnym odpaleniu bohater zamiast miecza może dzierżyć już tylko sztylecik. Adekwatnie w wyścigach, po kilku godzinach spędzonych z próbką np. GT6, znika Wam część torów i furek, a do dyspozycji zostaje jedna trasa i jeden samochód. Im dłużej męczymy jakieś demo, tym mniej zawartości oferuje ono grającemu przy każdym kolejnym podejściu. Pomysłodawcy twierdzą, że jest to lepszy model niż obecny, gdyż pozwalałby na dystrybucję dem na fizycznych nośnikach, możliwe byłoby oferowanie szerszego wycinka produktu (może nawet jego całości), a jego "kurcząca się" zawartość byłaby lepszą zachętą do zakupu pełnej wersji gry. Czy pomysł ostatecznie wejdzie w życie, oczywiście pokaże czas.