Nowsze komputery Mac nie do naprawienia na własną rękę. Software'owa przeszkoda Apple

Apple od dawna ma reputację firmy, która bardzo niechętnie traktuje akcesoria third-party. Amerykańska korporacja idzie jeszcze dalej w utrudnianiu życia osobom, które niekoniecznie chciałyby polegać wyłącznie na oficjalnych usługach i produktach.
Apple zastosowało układ T2 w iMac Pro oraz MacBook Pro z 2017 r. Od pewnego czasu pojawiały się spekulacje, że T2 może uniemożliwiać zewnętrznym serwisom, spoza oficjalnej sieci Apple, na wprowadzanie zmian w rzeczonych komputerach. Okazuje się, że ten chipset, korzystający z architektury ARM, faktycznie został wyposażony w takie obwarowanie.
Układ T2 użyty w MacBook Pro i iMac Pro wymaga włączenia specjalnego zestawu narzędzi po wykonaniu każdej naprawy. Bez tej procedury sprzęt nie będzie funkcjonować. Problem w tym, że taki software, czyli AST 2 System Configuration Suite, jest dostępny tylko dla autoryzowanych punktów serwisowych Apple.




Takie informacje zostały potwierdzone przez rzecznika prasowego Apple w rozmowie z The Verge.
"Naprawy pewnych komponentów nowszych Maców, dotyczące np. układu logicznego lub sensora Touch ID nie mogą być wykonywane przez zewnętrzne serwisy" - stwierdził przedstawiciel Apple.
Amerykańska firma nie zdradziła o jakie inne "pewne układy" chodzi. Wg pogłosek w iMac Pro oraz MacBookach Pro nie można bez odpowiedniego software'u wymieniać również m.in. wyświetlacza, obudowy, całego układu Touch ID oraz pamięci typu flash. Prawdopodobnie takie ograniczenia Apple zastosowało również w niedawno zapowiedzianym Mac Mini oraz MacBook Air.
Prezes iFixit, serwisu zajmującego się edukacją użytkowników w zakresie samodzielnych napraw, nazwał taką politykę gilotyną wiszącą nad szyjami klientów Apple.