Kolejny do muzycznego stołu
Gier muzycznych nam nie brakuje - to pewne. Ale jeśli czekaliście na prawdziwą, elektryczną gitarę - oto ona. A może chcieliście perkusji... bez garów? PowerGig: Rise of the Six String da Wam to wszystko - i zajmie mniej miejsca w pokoju.
Gier muzycznych nam nie brakuje - to pewne. Ale jeśli czekaliście na prawdziwą, elektryczną gitarę - oto ona. A może chcieliście perkusji... bez garów? PowerGig: Rise of the Six String da Wam to wszystko - i zajmie mniej miejsca w pokoju.
PowerGig: Rise of the Six String to kolejna okazja do wirtualnego muzykowania - grę tworzy Seven45 Studios i celuje w październikową premierę na PS3 i X360. Szybko. W pudełku (sorry - kartonie) znajdziemy dwa nowe gadżety - oszczędzę sobie żmudnych opisów, lepiej luknijcie na fotki, bo w tym przypadku ważniejsze są funkcjonalności. Gitara (zwana Six String) jest zwykłą gitarą elektryczną, co czyni ją najbardziej realistyczną z obecnych na rynku "zabawek" (o ile w tym przypadku można jeszcze tak mówić). Wiosło (czy raczej system gry) rozpoznaje położenie palców gracza na strunach i progach, co przekłada się na odpowiednio trafione chwyty na ekranie. A jeśli nam się znudzi wirtualne szarpanie - możemy podłączyć gitarę do prawdziwego wzmacniacza i sprawdzić nabyte przez giercowanie umiejętności.
Niejako w opozycji do realizmu wiosła stoi perkusja - ale podobno tylko wizualnie, oferując również niespotykane dotąd wrażenia dla garmenów. Nazywa się AirStrike i spoczywa.... przy naszych stopach, co oznacza, że pałeczkami (w komplecie) machamy w powietrzu (stąd też nazwa perkusji), nad określonymi polami kolorystycznymi, nie ograniczając się do uderzania w określony kawałek plastiku. To właśnie gwarantować ma większą swobodę grającemu oraz lepsze oddanie faktycznych wrażeń z gry na perkusji. Zestaw zawiera także pedał oraz drugi gadżet pod stopę, aktywujący Mojo - odpowiedni Star Power w GH.
Gra oferuje także support mikrofonu i nie zabraknie ścieżek wokalnych (jakżeby inaczej) - ale nie ma samego sita w zestawie. Warstwa muzyczna ma być raczej szeroka i urozmaicona, co ciekawe, twórcom udało się uzyskać licencje od artystów, którzy wcześniej odmawiali grom muzycznych. Pierwsze info wspomina, że zagramy min. Erica Claptona ("Layla"), Dave Matthews Band, Kid Rocka, Jet ("She's a Genius") oraz The Donnas. Wielbiciele rockowego czadu raczej powinni poczekać na Guitar Hero: Warriors of Rock.
Jak stwierdził deweloper opisując swoje gary, "to kolejny krok naprzód w oddaniu autentyczności w gatunku gier dedykowanych zespołom." Pytanie brzmi jednak: czy na pewno tego chcemy? Gdybym chciał autentyczności zamiast czystej zabawy, brałbym lekcje perkusji, albo kupił sobie własny zestaw. O gitarze nie wspominając.
Druga sprawa - to brak fizycznego kontaktu pałeczki z czymkolwiek. To może sprawiać problemy przyzwyczajonym do poprzednich rozwiązań - i podobno sprawia. Nie każdy potrafi się przestawić, chociaż po odpowiedniej kalibracji i dopasowaniu ułożenia rąk zestaw prawidłowo odczytuje ruchy. Ale czy to ma szansę się sprawdzić? Czy w ogóle PowerGig przebije się do tłumów zapatrzonych w tuzy gatunku, który - nie oszukujmy się - ostatnio podupadł na zdrowiu i sprzedaży? Dajcie znać poniżej co myślicie.
Poniżej dwa filmy - trailer oraz kawałek rozgrywki. Zapraszam też do galerii po więcej fotek.