Dokąd zmierzasz, PSP?
W Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się nowa kampania reklamowa dla PSP, któremu Marcus rusza na ratunek. Na E3 2010 nie było zapowiedzi PSP2, zaś kieszonsolka ma mieć aż 10-letni cykl życia. Czy PlayStation Portable może faktycznie osiągnąć jeszcze sukces, czy może targa nim agonia?
W Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się nowa kampania reklamowa dla PSP, któremu Marcus rusza na ratunek. Na E3 2010 nie było zapowiedzi PSP2, zaś kieszonsolka ma mieć aż 10-letni cykl życia. Czy PlayStation Portable może faktycznie osiągnąć jeszcze sukces, czy może targa nim agonia?
Na te pytania odpowiedzi chcieliby znać z pewnością przede wszystkim producenci gier, którzy - nie ma co ukrywać, od przenośnej konsoli Sony w dużej mierze się odwrócili. Olbrzymia skala piractwa robi swoje, ale nie tylko to jest problemem. Tak naprawdę PSP w pewnym momencie straciło impet, w po części z winy samego Sony. Japońska firma swoje działania skoncentrowała w pełni na PS3 (skądinąd z sukcesami), a o swoim mniejszym dziecku zapomniała. Przez długie miesiące nie wychodziły żadne ciekawe ekskluzywy, a premiera PSP Go okazała się totalną porażką.
A skoro już o tym mowa, to ciekawa strategia zaświtała najwyraźniej w umysłach włodarzy z Sony. Wymyślili sobie, że wprowadzą na rynek swoistego przenośnego "Slima" i że cudeńko takie będzie się sprzedawać jak świeże bułeczki. A tu zonk - taktyka, którą firma z powodzeniem stosuje w przypadku konsol stacjonarnych, tutaj nie wypaliła. PSP Go okazało się kapiszonem jakich mało i co ciekawe wcale nie w materii samego sprzętu, bo ten jest więcej niż w porządku. Nową inkarnację PSP zabija cena - zarówno samego urządzenia, jak i gier. W końcu kiedy za tytuł ściągany z sieci przychodzi nam czasem zapłacić więcej, niż za jego udpowiednik na UMD, w dodatku gdy ów tytuł posiadany na nośniku można najzwyczajniej w świecie po przejściu odsprzedać, to widać wyraźnie, że Go nie mogło się okazać strzałem w dziesiątkę - nie z takimi cenami (w sklepach za tę zabawkę wciąż trzeba wyłożyć około 1000 PLN!).
Nic dziwnego, że wielu zaczęło PSP grzebać za życia. Tym bardziej, że były tygodnie, w których przenośna konsolka sprzedawała się narpawdę słabo. Z drugiej strony warto się zastanowić, czy można mówić o porażce w przypadku sprzętu, który sprzedał się w prawie 60 milionach egzemplarzy. Owszem, Nintendo sprzedało masakryczną liczbę DS-ów, bo aż 130 milionów, ale penetracja rynku przez PSP również powinna robić wrażenie, zwłaszcza w obliczu faktu, że rynek konsol przenośnych był dotąd zdominowany przez Nintendo.
Fakty są jednak takie, że na dzień dzisiejszy ciężko stwierdzić, co będzie dalej z PSP. Nie ulega wątpliwości, że wielu twórców leje na zabawkę ciepłym moczem i wspiera ją co najwyżej crapami. Sony jednak stara się sprzęt reanimować i chyba z niezgorszym skutkiem, bo sprzedaż powróciła do poziomu powyżej 100 tysięcy egzemplarzy na tydzień i jest zbliżona do osiągów PS3 (w dodatku PSP wyprzedza X360). Niemniej sytuacja stała się na tyle absurdalna, że nie dość, że konsola Sony nie może nawet marzyć o deptaniu po piętach Nintendo DS, to w dodatku na rynku amerykańskim sprzęcik został wyprzedzony już w zeszłym roku przez iPoda i iPhone'a. I żeby była jasność - nie chodzi tutaj wcale o wolumen sprzedaży urządzeń - chodzi o przychody z samych gier. Obecnie platforma Apple osiąga w tej dziedzinie dochody ponad dwa razy większe w USA, niż przenośniak od Sony! Brzmi niewiarygodnie, ale takie są właśnie fakty.
Stąd też podczas targów E3 zapowiedź walki o PSP. Nadciągają nowe gry, które robią wrażenie, choć są ze studiów związanych z Sony - ale jest to sygnał dla pozostałych twórców, że japoński koncern wciąż wierzy w maszynkę i że nie ma w planach jej zaorać. Ale też czy na pewno? O PSP2 mówi się od jakiegoś czasu, zaś Sony w ostatnich latach udowodniło, że to rynek europejski zyskuje dla firmy na znaczeniu - coraz więcej ważnych ogłoszeń i premier pojawia się nie na E3, a na targach w Niemczech (kiedyś Games Convention, dziś Games Comie). Czy i tym razem skośnoocy szykują jakąś niespodziankę? Cóż, o tym przekonamy się już w sierpniu, ale faktem pozostaje, że flirt z Europą trwa w najlepsze, bo nawet PS Move będzie miało swoją premierę na naszym kontynencie prędzej, niż w Ameryce Północnej - jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia.
A czy Marcus uratuje PSP? Oto jest pytanie. Ciekawa i zabawna kampania reklamowa z charyzmatycznym dzieciakiem może przynieść krótkotrwały skutek, ale jak zawsze zdecydują gry. Nie wiem czy produkcje takie jak EyePet namieszają na PSP, ale dobrze, że coś się dzieje i idzie ku lepszemu. Sony musi jednak zrewidować swoją politykę, bo tak naprawdę skuteczna metoda zdobywania rynku jest powszechnie znana - obniżanie cen. Gdyby ceny gier w PSN i PSP Go ciachnąć o połowę, czyli do realnego poziomu, to pewnie na pozytywne efekty takiego ruchu nie trzebaby długo czekać.