Microsoft nie może mówić o przejęciu Activision Blizzard. Korporacja czeka na pozytywne informacje

Nie możemy liczyć na dziesiątki konkretów dotyczących przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft. Larry Hryb podczas ostatniej audycji wytłumaczył, że firma potrzebuje trochę czasu na finalizację umowy.

Microsoft zapowiedział przejęcie Activision Blizzard, Phil Spencer powitał nowe zespoły w rodzinie, ale musimy pamiętać, że teraz całą sprawę zajmą się prawnicy oraz regulatorzy antymonopolowi. Umowa musi zostać dokładnie sprawdzona i dopiero w następnej kolejności zespół z Redmond będzie mógł przedstawiać szczegóły.

Sytuację podczas ostatniego podcastu przedstawił Larry Hryb, który potwierdził, że wygląda to podobnie, jak w przypadku przejęcia Bethesdy – na początku Microsoft musi otrzymać zielone światło na przejęcie:

„Jestem pewien, że teraz słuchacie tej audycji i pojawią się komentarze typu: chcemy wiedzieć X, Y i Z... Rzeczywistość jest taka, że to trochę potrwa. I jest dużo pracy, która musi zostać wykonana zanim [umowa] zostanie sfinalizowana. I to jest wszystko, co możemy naprawdę powiedzieć w tej chwili, jak możecie sobie wyobrazić są prawnicy, są regulatorzy i jest dużo pracy do wykonania zanim to zostanie zrobione...wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej”.

„Musimy poczekać, aż atrament wyschnie - to tak jak wtedy, gdy wskazujesz na dom i mówisz 'och, chcemy kupić ten dom, a jeszcze nie jesteśmy jego właścicielami' i [choć] chcemy się wprowadzić, to jeszcze nie możemy - jeszcze nas tam nie ma... Gdy to się stanie i transakcja zostanie zamknięta, jestem pewien, że będziemy mieli o czym rozmawiać... Z niecierpliwością czekam, aż wszyscy z Activision i Blizzarda dołączą do zespołu Xbox”.

Istotnym tematem są na pewno ekskluzywne gry i choć Call of Duty ma pozostać na PlayStation, to jednak nadal nie znamy wszystkich szczegółów dotyczących innych IP. Nie brakuje także głosów, według których Microsoft nie musi dzielić się wszystkimi wcześniej zapowiedzianymi produkcjami, które nie zostały związane umowami partnerskimi – tak jak to miało miejsce ze Starfieldem.