Rosjanie zażądali od Sony 280 milionów rubli za zamknięcie PlayStation Store
Część obywateli Federacji Rosyjskiej nada nie może się pogodzić, że od kilku tygodni nie może korzystać z dóbr PlayStation Network i kupować gier. 28 mieszkańców kraju złożyło pozew zbiorowy, w którym zastrzegają, że działania japońskiego producenta są nielegalne.
Od 97 dni trwa inwazja Rosji na Ukrainę, w wyniku której przedstawiciele wielu korporacji z różnych dziedzin gospodarki zdecydowali się zrezygnować z oferowania swoich usług i produktów obywatelom wrogiego państwa. Na liście firm znalazły się także przedsiębiorstwa z branży gier, a wśród nich Sony – producent zamknął PlayStation Store i zablokował dostęp do PlayStation Network.
Po ponad 3 miesiącach niektórzy Rosjanie mówią dość, lecz zamiast zrezygnować z zabijania Ukraińców, niszczenia miast i wywożenia sprzętów (w tym PS4) 28 mieszkańców kraju Władimira Putina złożyło pozew zbiorowy przeciwko Sony. Ich zdaniem ograniczenie działalności PlayStation Store jest nielegalne w świetle rosyjskiego prawa.
Zainteresowani domagają się pełnego przywrócenia PlayStation Store oraz oczekują odszkodowania za szkody w wysokości 10 mln rubli na osobę – kwota łącznie wynosi 280 mln rubli (ok. 4 543 613 dolarów).
Stanisław Isakow, starszy prawnik reprezentujący powodów w procesie, twierdzi, że korzystanie z gier japońskiego giganta oraz ustawodawstwo Federacji Rosyjskiej nie przewidują odmowy świadczenia usługi „w związku z polityką wewnętrzną i zagraniczną państwa lokalizacji oraz zamieszkania użytkowników”.
W pozwie podkreślono, że ustawa o ochronie konsumentów nie uwzględnia odmowy świadczenia usług z powodu działalności państwa na terytorium jakiegokolwiek innego kraju.
Warto zaznaczyć, że wcześniej podobny pozew złożono przeciwko platformie Netflix, jednakże został on odrzucony przez sąd bez rozpatrzenia. Opisywany pozew również może spotkać podobny los, bowiem obecnie do podobnych działań w kraju rosyjskie sądy niezbyt przychylnie się przymierzają i nie są brane pod uwagę przez sędziów. Dodatkowo, to pierwsze tego typu sprawy.
Eksperci są przekonani, że trudno będzie uzasadnić wskazany rozmiar szkód moralnych, nie można także oczekiwać pozytywnej decyzji organów sądownictwa.