Recenzje Resident Evil zaskakują? „To najlepsza adaptacja serii o zombie” kontra „całość jest niesmaczna”
Netflix odrobił zadanie domowe i dostarczy znakomitą produkcję opracowaną z myślą o fanach „Resident Evil”? Zdania są podzielone ze względu na grupy recenzentów, które miały już okazję sprawdzić serial, jednakże możemy natrafić na teksty, które chwalą formę przedstawienia uniwersum.
14 lipca streamingowy gigant zaoferuje swoim subskrybentom pierwszy sezon aktorskiego „Resident Evil”. Analizując oceny na popularnych portalach można dojść do wniosku, że historia jest typowym średniakiem, co potwierdzają noty na poziomie 57 punktów na Metacritic oraz 55% poleceń z Rotten Tomatoes. Warto jednak zauważyć pozytywne opinie, które zwiastują całkiem przyjemne doświadczenie.
Aktualnie najwyższą ocenę „Resident Evil” wystawił Chris E. Hayner z Gamespotu – dziennikarz twierdzi, że „to najlepsza adaptacja serii o zombie”. Scenarzyści znakomicie opowiedzieli dwie historie, a podzielenie wydarzeń na dwie części „działa zaskakująco dobrze”. Twórcy wykreowali nowe postacie, które są „doskonałe”, lecz nie można pominąć kluczowej informacji, że gry Capcomu stanowią tylko tło fabularne – mimo to „czuć, że to historia, która należy do świata Resident Evil”. Ze względu na wprowadzenie zmian w kanonicznych elementach IP, które mogą okazać się trudne do przyjęcia, produkcja może spotkać się ze srogą krytyką zagorzałych fanów.
Ed Power z The Telegraph jako jeden z kilku redaktorów podkreśla, że serial „Resident Evil” jest bardzo krwawy, na ekranie cały czas szaleją hordy nieumarłych – jego zdaniem produkcja Netflixa utwierdzi sympatyków horrorów, że „istnieje życie po The Walking Dead”.
„Resident Evil wyznacza nowy, ambitny kierunek, by rozpocząć kolejny etap. Tam, gdzie ostatnia odsłona na dużym ekranie zawiodła, zbyt mocno spoglądając w przeszłość, dzieło Netflixa odnajduje swój bieg, patrząc w przyszłość” – Trent Moore, Paste Magazine.
„Jako nowy tytuł Resident Evil, serial zdaje egzamin z tego, że zawiera wystarczająco dużo ukłonów w stronę franczyzy, by uszczęśliwić długoletnich fanów, a jednocześnie nie zrazić nowych widzów. Struktura dwóch linii czasowych jest jednak najsłabszym ogniwem serialu. Choć w zamierzeniu ma tworzyć wystarczająco dużo pytań, aby utrzymać zainteresowanie oglądających, nagłe przesunięcia między teraźniejszością a przyszłością sprawiają, że trudno jest w pełni zaangażować się w obie linie fabularne” – Eddie Fu, Consequence.
Nie wszyscy są jednak przekonani, czy „Resident Evil” odpowiednio dobrze straszy – Tom Philip z The A.V. Club podkreśla, że w pewnym momencie serial zbyt mocno jest nastawiony na akcję, przez co nie pobudza skrajnych emocji.
Krytycznie do produkcji podszedł Nick Hilton z The Independent, według którego „całość jest niesmaczna” i „pisana z konieczności”. Ross Bonaime z redakcji Collider narzeka na wykonanie, słabą pracę aktorów i fanserwis, który „rzadko się sprawdza”.
Aktorski „Resident Evil” wywołał mieszane reakcje wśród dziennikarzy – już jutro klienci platformy Netflix przekonają się na własnej skórze, czy warto było poświęcić wolny czas na seans.
Tak prezentują się pierwsze recenzje „Resident Evil”:
- 90 - Gamespot,
- 80 - The Telegraph,
- 75 - Paste Magazine,
- 70 - IGN,
- 70 - Bloody Disgusting,
- 58 - Consequence,
- 50 - Gamesradar,
- 42 - The A.V. Club,
- 40 - The Independent,
- 25 - Collider.