The Flash wbiegł w ścianę i spowodował widowiskową katastrofę. Fatalny start filmu w box office
„The Flash” może być jedną z większych porażek DC w historii. Produkcją nie zainteresowało się wielu widzów, co może przynieść pewne nieoczekiwane konsekwencje – jedną dobrą dla widzów, drugą złą dla Warner Bros. Discovery.
„The Flash” kosztował około 220 mln dolarów i pomimo kontrowersji związanych z przemocowymi wyczynami aktora wcielającego się w głównego bohatera, zebrał naprawdę dobre recenzje. Film kończy znaczący rozdział w historii superbohaterskiego uniwersum DC i zgodnie z założeniami zapoczątkuje przyszłe plany wytwórni – w końcu James Gunn oraz Peter Safran pracują nad nowym rozdziałem w cyklu.
Jak się jednak okazuje, „The Flash” w trzydniowy weekend otwarcia zarobił zaledwie 55 mln dolarów. Rezultat nie pokrywał się ze wstępnymi prognozami Warner Bros. Discovery, którego włodarze oczekiwali przynajmniej 70-75 mln dolarów, co biorąc pod uwagę głośne nazwiska zaangażowane do projektu i tak nie stanowiło wygórowanego wyniku. Łącząc wyniki z USA oraz pozostałych rynków, tytuł zgarnął 139 mln dolarów.
Co ciekawe, nawet „Black Adam”, który został uznany za finansową katastrofę, wygenerował w trzy dni od premiery o 12 mln dolarów więcej niż „The Flash”. Najnowszy film z superszybkim bohaterem podobno musiałby zarobić 550-660 mln dolarów, by wyjść na zero (uwzględniając środki przeznaczone na marketing).
To naprawdę fatalna wiadomość dla DC i Warnera, a przypomnijmy, że w 2023 roku dojdzie do premier jeszcze dwóch dwóch produkcji DC Extended Universe – „Blue Beetle” i „Aquaman and the Lost Kingdom”. James Wan i Jason Momoa zapewne zachęcą publiczność do wybrania się na seanse, nie ulega jednak wątpliwości, że opowieść z Xolo Maridueñem w roli głównej może mieć problem z popularnością.
Katastrofalny start „The Flash” może poskutkować jedną dobrą decyzją – Warner Bros. Discovery mogłoby zdecydować się na szybką premierę opowieści w HBO Max.