Daniel Radcliffe nie może doczekać się Harry'ego Pottera od HBO. Aktor ma nadzieję, na dokładną adaptację
Nie jest żadną tajemnicą, że wśród ogromu zapowiedzianych i mocno wyczekiwanych produkcji, jedną z tych najżywiej komentowanych jest serial na bazie kultowej sagi o Harrym Potterze od J.K. Rowling. Za zupełnie nową adaptację (niezwiązaną z filmową serią) ma odpowiadać HBO, a my raz jeszcze mamy dostać możliwość przeżycia przygód z Hogwartu na ekranach - tym razem w naszych czterech ścianach, a na na kinowych salach.
Co ciekawe, wśród fanów samego przedsięwzięcia oraz osób, które wyczekują premiery, jest sam Daniel Radcliffe. I choć pewnie nie muszę go przedstawiać nikomu, kto czyta obecnie te słowa, to z dziennikarskiego obowiązku napomknę tylko, iż mówimy tu o aktorze, który we wszystkich ośmiu produkcjach pełnometrażowych grał samego Pottera! Teraz czeka na coś nowego:
Jestem podekscytowany jako widz. Będę mógł cieszyć się tym razem z innymi, ale z nieco inną perspektywą. To miłe, że całe nowe pokolenie będzie miało okazję poznać te historie na nowy sposób.
Teraz zostanie to przedstawione jako serial telewizyjny, więc prawdopodobnie będą mieli czas [twórcy - przyp. red.], by zgłębić wszystkie elementy. Dla osób, które były zły na rzeczy, które wycięto w filmie - miejmy nadzieję, że w końcu będą mogły zobaczyć pełną wersję, której pragnęły.
Trzeba przyznać, że trudno się z aktorem nie zgodzić - adaptacja w formie serialowej będzie miała zdecydowanie większe szanse na pokrycie odpowiedniej puli wydarzeń z książek. O ile bowiem w przypadku pierwszych ekranizacji nie był to problem, to już przy "Zakonie Feniksa" czy "Księciu Półkrwi" różnice są bardzo mocno zauważalne.