Netflix ma szansę na kolejny sukces? Guy Ritchie powraca ze swoją docenioną historią gangsterską

Twórca takich produkcji jak „Przekręt”, „Przymierze”, „Aladyn” czy „Jeden gniewny człowiek” podjął się nowego wyzwania zrealizowania dla streamingowego giganta nowego serialu – i to czerpiącego ze znanej już historii. Na Netflixie zadebiutowali „Dżentelmeni”.
Platforma SVOD nie od dzisiaj podejmuje współprace z najbardziej znanymi nazwiskami w branży filmowej – tak było chociażby w przypadku „Czerwonej Noty” z Gal Gadot i Ryanem Reynoldsem, debiutującego niedawno „Astronauty” z Adamem Sandlerem, którego wcześniej mogliśmy zobaczyć w „Zabójczym rejsie” czy „Zabójczym weselu”. Do projektów zapraszani są także znani reżyserzy i producenci – po Zacku Snyderze, obecnie pracującym nad rozszerzonymi wersjami „Rebel Moon”, przyszedł czas na Guya Ritchiego.
W 2019 roku twórca powrócił do korzeni, serwując widzom „Dżentelmenów”, którzy byli dokładnie w jego stylu – film o młodym arystokracie, który odziedziczył posiadłość, urzekał gangsterskim klimatem, interesującymi postaciami i brytyjskimi akcentami. W 2024 roku Ritchie powraca do tej koncepcji, dostarczając na Netflix serial.




„Dżentelmeni” właśnie zadebiutowali na Netflixie. Ta składająca się z 8 odcinków seria czerpie garściami z oryginału, ukazując losy młodego dziedzica wiekowej posiadłości, który nagle odkrywa szereg problemów związanych ze spadkiem – między innymi fakt, że jest ona siedzibą narkotykowego imperium.
Czy „Dżentelmeni” od Netflixa mają szansę na sukces? Jak na razie średnia ocen na serwisie Rotten Tomatoes wynosi 74% poleceń na ponad 20 recenzji (oryginalny film był polecany przez 75% redakcji), a dziennikarze oglądający wcześniej tytuł zachwalają rozbudowaną sferę fabularną, choć charakterystyczny styl Ritchiego nie został do końca wykorzystany i lepiej sprawdził się w formacie pełnometrażowego filmu. Kuleje nieco tempo produkcji. W trakcie seansu nie zabraknie jednak nagłych zwrotów akcji, dynamicznych scen i zaskakujących zbiegów okoliczności.