Netflix przejął 3 znane filmy należące do 2 serii. Czy to widowisko jest aż tak złe?
Jeszcze w tym tygodniu Netflix zaprezentuje światu kilka oryginalnych produkcji, lecz zanim przyjdzie na nie czas, skupmy się na tytułach na licencji. Bo jest w czym wybierać.
Październikową ofertę Netflixa można śmiało zaliczyć do bardzo udanych. Od początku miesiąca subskrybenci mogli liczyć na kontynuację serialu „Heartstopper”, „Platformę 2”, której pierwsza część cieszyła się sporą popularnością na serwisie, czy animację „Chłopiec i czapla”, zwycięzcę ostatniego Oscara w kategorii dla najlepszej pełnometrażowej animacji. Przedsiębiorstwo pozyskało następne produkcje, lecz tym razem trudno mówić o genialnej reżyserii i efektownych scenach.
Na Netflix znalazł się „Predator” z 2018 roku, który pomimo zaproszenia do docenionego uniwersum, spotkał się z bardzo mieszanym odbiorem. Na Metacritic horror uzyskał średnią 48 punktów, a tylko 34% dziennikarzy zachęcało do seansu (Rotten Tomatoes).
Shane Black wyreżyserował i współtworzył film koncentrujący się na poczynaniach międzygalaktycznych łowców. Bestie przybywają na naszą planetę, by rozpocząć polowanie.
Netflix oferuje dzisiaj także dwa filmy z serii „Rodzina Addamsów” – pierwsza i druga część przedstawiająca upiorną rodzinkę powinna trafić w gust widzów, którzy w ostatnim czasie zachwycali się serialem „Wednesday”. W oczekiwaniu na 2. sezon serii, która niedawno doczekała się pierwszego materiału, na subskrybentów czekają wcześniejsze przygody.