Dying Light: The Beast będzie stale budzić niepokój. Tymon Smektała zapowiada powrót do survival horroru
Dying Light: The Beast to spin-off popularnej marki Techlandu, która ma być powrotem do korzeni. Tymon Smektała ujawnił kilka intrygujących informacji.
Niedawno polski twórca zdradził, że zamierza wykorzystać możliwości, jakie daje PlayStation 5 Pro. Oprócz tego zdradził również, czego należy się spodziewać po Dying Light: The Beast.
Już jakiś czas temu otrzymaliśmy zapewnienia, że spin-off, opowiadający dalsze losy Kyle'a Crane'a, ma być tytułem bardziej niepokojącym niż Dying Light 2: Stay Human. Techland chce wrócić do klimatu survival horroru, lecz gracze mają odczuwać niepokój nie tylko nocą, ale również w dzień.
Dying Light: The Beast mocno skłania się ku survival horrorowi, szczególnie w nocy, kiedy niebezpieczeństwo i napięcie osiągają nowy poziom. Poświęciliśmy sporo czasu na poprawienie i ulepszenie zachowania naszych szczytowych drapieżników, Przemieńców, aby byli bardziej przerażający i groźni. Dodatkowo, w dziennych częściach gry chcieliśmy odtworzyć atmosferę (i strach!) wczesnych godzin oryginalnego Dying Light, gdzie przetrwanie jest niepewne, a każde spotkanie, nawet z prostym wrogiem, może być twoim ostatnim. Z bardziej agresywnymi zombie, z intensywną atmosferą, z wciągającą grafiką – gracze będą musieli być naprawdę ostrożni, zaradni i strategiczni, aby przetrwać.
Warto szczególną uwagę zwrócić na wzmiankę o konieczności opracowaniu strategii. Okazuje się bowiem, że nowa mapa Castor Woods będzie mniejszą lokacją niż Villedor z drugiej części gry.
Castor Woods to intensywne, klimatyczne otoczenie – wiejska, zalesiona dolina z kilkoma różnorodnymi biomami, od parków narodowych po obszary przemysłowe. Jest mniejsza niż mapa z Dying Light 2 Stay Human, ale jest o wiele bardziej szczegółowa, zaprojektowana tak, aby eksploracja była satysfakcjonująca na każdym kroku. Duży nacisk położono na opowiadanie historii o środowisku, z sekretami, ukrytymi ścieżkami i historią wplecioną w krajobraz, a każda część mapy została wykonana ręcznie przez naszych artystów. W tym świecie kryje się wiele tajemnic, niektóre z nich sięgają wielu lat wstecz i mamy nadzieję, że gracze zanurzą się w tym niesamowitym, opustoszałym świecie i będą się dobrze bawić podczas jego odkrywania.
Nie oznacza to jednak, że Techland rezygnuje z ikonicznego elementu, jakim jest parkour.
Parkour jest kluczowym elementem serii Dying Light, więc wiedzieliśmy, że musimy go zachować, nawet jeśli otoczenie jest inne. Pomysł polegał na tym, że nawet jeśli jest mniej budowli, budynków, po których trzeba się wspinać i przez które trzeba przebiec, zdecydowaliśmy, że każdy z nich będzie się liczył – więc prawie nie ma budynków, do których można po prostu wejść głównymi drzwiami. Aby dotrzeć gdziekolwiek, musisz wykorzystać zwinność głównego bohatera. Oprócz tego dodajemy również możliwość prowadzenia pojazdów, co pomaga w przemieszczaniu się między obszarami, które mają większe zagęszczenie przeszkód i możliwości parkour. Jednak bez względu na formę transportu – czy to pieszo, czy samochodem – nadal jest to dynamiczne pokonywanie, które nasi fani bardzo lubią, po prostu dostosowane do tego wyjątkowego środowiska.
Dying Light: The Beast ma trafić w przyszłym roku na PC, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One, Xbox Series X|S i PC.