Brytyjska komisja do spraw hazardu uważa, że lootboxy to nie hazard. Brakuje im jednego „czynnika”
Temat płatnych skrzynek wciąż powraca i tym razem kilka zdań na temat problemu przedstawił Tim Miller, czyli dyrektor wykonawczy Komisji do spraw hazardu w Wielkiej Brytanii. Jego zdaniem lootboxy nie można uznać za hazard z jednego powodu.
W tym tygodniu wielokrotnie wspominaliśmy na portalu o płatnych skrzynkach, jednak wiele na to wskazuje, że ten temat będzie powracał przez wiele kolejnych tygodni. Najnowsze stanowisko postanowił przedstawić Tim Miller.
Dyrektor wykonawczy Komisji do spraw hazardu w Wielkiej Brytanii opublikował dokładną informację, w której zaznacza, że zadaniem jego zespołu nie jest tak naprawdę ustalanie, który produkt podlega brytyjskiemu prawu hazardowemu, ponieważ dokładną definicję ustalił Parlament. Komisja ma za zadanie sprawdzić, czy dany wytwór nie przekracza cienkiej granicy:
„Prawo ustanawia granicę między tym, co jest, a czym nie jest hazard. Jako regulator sprawdzamy tę linię i tam, gdzie dana aktywność ją przekracza i stanowi zagrożenie dla ludzi, zwłaszcza dla dzieci, mamy i będziemy podejmować zdecydowane działania.”
Należy jednak zwrócić uwagę, że brytyjskie prawo dokładnie określa, kiedy możemy mówić o hazardzie – nabyte przedmioty drogą losową muszą posiadać prawdziwą wartość:
„Kluczowym czynnikiem decydującym o tym, czy dana linia została przekroczona jest to, czy przedmioty nabyte w grze „przez drogę losową” można uznać za pieniądze lub czy posiadają wartość pieniężną.”
Chociaż Miller nie wymienia dokładnie produkcji, to jednak daje jasno do zrozumienia – jeśli przykładowo w Star Wars: Battlefron II, czy też Overwatch zdobyte skórki/karty nie możemy sprzedać innym graczom, to nie można danej produkcji uznać za grę hazardową.
Przedstawiciel komisji jednoznacznie zaznaczył, że niepokoi go „wzrost liczby przykładów, w których coraz bardziej zaciera się granica między grami wideo a grami hazardowymi” i jego zespół będzie wciąż sprawdzał, czy produkcje nie zagrażają dzieciom.
