Na A Way Out zarobi tylko deweloper. EA nie może liczyć nawet na 1 zł
Electronic Arts bardzo chętnie promuje A Way Out, ale jak się okazuje, wydawca nie zarobi na tej produkcji choćby jednej złotówki. W sprawie zarobków oraz relacji z Elektronikami wypowiedział się Josef Fares.
A Way Out trafi na rynek w przyszłym tygodniu. Jest to kooperacyjna produkcja, którą kupimy za 99 zł w pudełku i w tym wypadku możemy liczyć na historię trwającą od 6 do 8 godzin. Należy zaznaczyć, że jest to gra „co-op only”.
A Way Out oferuje kooperację na nowym poziomie. Gameplay wygląda nieźle
Wczoraj mieliśmy okazję spojrzeć na nowe fragmenty rozgrywki i A Way Out wygląda coraz lepiej. Nie będzie to na pewno największy hit tej generacji, jednak nie trudno odnieść wrażenia, że Hazelight stworzyło unikalną produkcję.
W sprawie gry wypowiedział się szef studia Josef Fares, który nie ukrywa, że relacja z Electronic Arts jest wyjątkowa:
„To jest rzecz, którą musisz zrozumieć: dzięki umowie na grę, Electronic Arts nie zarobi na tytule nawet jednego dolara. Każdy dolar trafi do dewelopera. Oni nie zarabiają, a wszystko co mam pochodzi ze wsparcia z EA.”
Twórca wytłumaczył również, że wydawca w tym wypadku nie ingerował w najmniejszy element gry:
„Oni nie kwestionowali wizji – nie zrobili tego, ponieważ nie pozwoliłem – więc byli wyjątkowo pomocni przez cały czas. Nawet z tym elementem kupienia jednej produkcji [dla przyjaciela – red.] nie było problemu.”
Wydawca nie ingerował nawet w pomysł dzielenia się A Way Out – gra to doświadczenie wymagające drugiego gracza, więc twórcy wpadli na pomysł „zaproszenia do rozgrywki” znajomego przez Sieć.
Brzmi zbyt pięknie? Pojawiają się głosy, według którego A Way Out jest jednym z tytułów, który ma naprawić relacje ze społecznością graczy i dlatego tytuł kupimy w bardzo niskiej cenie (zarabiają tylko twórcy).