Playtest: Aliens vs. Predator (PS3)
Obcy kontra Predator. Dwóch najsłynniejszych kinowych morderców spotkało się raz jeszcze w jednej grze, aby przetestować wytrzymałość Twoich zwieraczy. Szykuj Pampersy i zapasy żarcia, bo ta gra ma szansę sponiewierać Twoją psychiką, przerzuć Cię i wypluć jak zużytą gumę. A i tak pewnie od konsoli łatwo się nie oderwiesz... Szykuj się na sesje podczas których ciary będą przechodzić Ci po plecach i będziesz zalewany zimnym potem!Obcy kontra Predator. Dwóch najsłynniejszych kinowych morderców spotkało się raz jeszcze w jednej grze, aby przetestować wytrzymałość Twoich zwieraczy. Szykuj Pampersy i zapasy żarcia, bo ta gra ma szansę sponiewierać Twoją psychiką, przerzuć Cię i wypluć jak zużytą gumę. A i tak pewnie od konsoli łatwo się nie oderwiesz... Szykuj się na sesje podczas których ciary będą przechodzić Ci po plecach i będziesz zalewany zimnym potem!
O kultowości serii Aliens vs. Predator nie trzeba nikogo przekonywać. Komiks, dwa filmy, sporo gier i co za tym idzie popularność trwająca już około 20 lat. Dość powiedzieć, że pierwsza gra osadzona w połączonym uniwersum Aliena i Predatora pojawiła się na rynku prawie dokładnie 17 lat temu, na konsoli Super Nintendo Entertainment System. Niemniej że dość ciężko zbudować mroczny klimat za pomocą paru tysięcy pikseli, to dopiero wersja trójwymiarowa, która na rynku pojawiła się przeszło 10 lat temu, okazała się prawdziwym sukcesem.
I właśnie nowy Aliens vs. Predator, który już w przyszłym miesiącu trafi na rynek, ma być swoistym powrotem do korzeni - zwłaszcza, że tworzy go studio Rebellion, czyli zespół odpowiedzialny za protoplastę na Jaguara. Czy uda im się ponownie zarządzić na rynku, na którym rozpanoszyła się już cała masa udanych FPS-owych serii? Cóż, jak to zwykle bywa wszystko wyjdzie w praniu, a że miałem ostatnio okazję wrzucić wersję beta na ostre wirowanie, to przed Wami moje wrażenia.
To co pierwsze rzuca się w oczy, to że autorzy nie zdecydowali się na rewolucję i ponownie możemy wcielić się w każdą z obecnych w grze ras (ludzie, Predatorzy i Alieny). Zresztą innego posunięcia fani by twórcom nie wybaczyli. Inna sprawa, że w obecnej wersji (zobaczymy jak będzie w pełnej) nie udało się wszystkiego idealnie zbalansować i ponownie najwięcej frajdy sprawiają misje, w których biegamy przedstawicielem Marines - najwyraźniej tradycji musiało stać się zadość.
Grę otwiera całkiem dobrze zrealizowane intro (wspólne dla każdej rasy), które wprowadza nas w fabułę gry... na pierwszy rzut oka bliźniaczo podobną do pierwszego filmu. Na skolonizowanej przez ludzi planecie odkryta zostaje budowla pokryta dziwnymi symbolami - szybko okazuje się w ruinach zahibernowany był gatunek dziwnych istot (Alieny), który oczywiście ulega przebudzeniu i wyrusza na łowy. Jakby tego było mało na planetę wyruszają Predatory, w których tradycji walka z Alienami jest objęta swoistym kultem. Zamiast skolonizowanej planety dajcie sobie Ziemię i Antarktydę i już macie fabułę pierwszego filmu;). Kontakt z kolonią ulega zerwaniu, więc grając jako Marines trafiamy tam w dość oczywistym celu - sprawdzenia co się stało. Nie przypomina Wam to trochę fabuły z innej gry?
Na tym zresztą podobieństwa się nie kończą. Gdy lądujemy na miejscu szybko zostajemy oddzieleni od naszego oddziału i korytarze opuszczonej bazy przemierzamy sami. Jest ciemno, złowieszczo, mrocznie, słyszymy tylko dźwięk stawianych przez nas kroków odbijający się echem od ścian. Od czasu do czasu otoczenie rozświetli deszcz iskier sypiących się z zerwanego kabla, z jakiejś rury wystrzeli para, w oddali usłyszymy bipanie komputera... ale atmosfera odosobnienia będzie nam towarzyszyć długo, pomimo że będziemy w ciągłym kontakcie głosowym z naszą partnerką z oddziału.
Niemniej poruszanie się po wymarłych korytarzach, kiedy często jedynym źródłem światła będzie nasza podręczna latarka, potrafi wzbudzić doskonałe uczucie niepokoju, przez które najmniejszy dźwięk potrafi przyprawić człowieka o ciarki na plecach. Problem w tym, że osobiście nie byłem w stanie w pełni poddać się temu klimatowi, bo w podświadomości wciąż kołatała myśl "Ej stary, toż to jakieś nowe poziomy do Dooma III!". I wiecie co? Podobieństw jest cała masa. Mniejsza już o zagrywki, które mają sprawić, że szybko pobiegniemy po nocnik, lub pieluchy, bo tutaj odbywa się to z większą finezją. Mniejsza o bliźniacze wręcz wprowadzenie do rozgrywki i fabuły. Mniejsza o strzępy informacji, które zdobywamy słuchając nagrań rozsianych po całej bazie. Uderzające jest także podobieństwo w materii grafiki.
Aliens vs. Predator śmiga na silniku Asura. Słyszeliście o takowym? Zapewne nie. Jest to jakoby autorskie dzieło gości z Rebellion. Nie trzeba jednak głęboko szukać by wykminić, że Asura, to po prostu zmodyfikowany silnik ID Tech 4, autorstwa id Software, czyli twórców Dooma III. I jesteśmy w domu. Nawet cienie są tutaj tak samo oszukane.
Przyznam jednak, że aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Gra potrafi momentami powalić swoim klimatem - nie ma tutaj tak tanich zagrywek jak w dziele id Software, gdzie mieliśmy pewność, że za praktycznie każdym rogiem twórcy spróbują nas "zaskoczyć" wyskakującym z byle kąta potworem. Tutaj napięcie budowane jest w o wiele fajniejszy sposób - tj. często poruszamy się nieniepokojeni przez nikogo, co za tym idzie ciężko przewidzieć kiedy możemy spodziewać się ataku - a takie coś sprawia, że pikawa bije znacznie szybciej. Dość powiedzieć, że na pierwszą konfrontację z Obcym przyszło mi poczekać dobrych kilkanaście minut.
Graficznie jest dobrze, momentami wręcz bardzo, ale tu i ówdzie ograniczenia silnika dają znać o sobie. Wiele efektów jest oszukanych (wspomniane cienie), niektóre rzeczy potrafią trochę irytować (brak kucania, czy jakiegokolwiek systemu osłon), ale da się to przeboleć. Gra nadrabia bowiem dobrze budowanym napięciem i świetnym designem lokacji. Naprawdę ma się poczucie przebywania na innej planecie, w dodatku w przeciwieństwie do Dooma III tutaj stosunkowo często będziemy wychodzić na zewnątrz, a co za tym idzie nie będziemy skazani tylko na korytarze i migoczące monitory. To się chwali.
Niestety zbyt wielu broni nie udało mi się przetestować (tylko kilka misji było dostępnych w wersji preview), a początkowe zaliczamy z samym pistoletem i latarką. Mogę jednak już teraz stwierdzić, że element strzelankowy jest zrobiony fachowo (trzeba sobie tylko w opcjach odwrócić oś Y), ale to akurat z pewnością pozytywny efekt bazowania na silniku z Dooma. Najważniejsze jednak, że sama walka z Alienami nie jest spacerkiem i nawet wyraźna pomoc w aimingu nie daje gwarancji sukcesu, bo Obcy są wytrzymali i często trzeba do nich naparzać cofając się (a już zwłaszcza, gdy mamy tylko pistolet). Podobało mi się także to, że nie jest wszystko tu zaskryptowane, jak chociażby w Modern Warfare 2 - co za tym idzie walka nie jest przewidywalna, zaś Alieny swoją SI mają i potrafią ją wykorzystać - tak więc jest dobrze i jestem ciekaw jak będzie się to rozwijać w kolejnych misjach.
Pora na Predatora. Niestety nie było mi dane zbyt dużo się nim pobawić, bo jedyne co oferowała wersja beta jaką otrzymałem, to tutorial. Który zresztą nie przedstawiał niestety wszystkich możliwości tej postaci, a szkoda. Widać jednak od razu, że Predator, to prawdziwy masakrator w walce wręcz co sprawia, że w jego przypadku strategia nieco bardziej skradankowa sprawdzi się doskonale. To cichy, zimny zabójca, który zaatakować może w każdej chwili wyprowadzając śmiertelny cios.
Zakres ruchów jest całkiem spory - możemy zaskakiwać przeciwnika szybkimi uderzeniami, blokować, ubijać silnymi (ale wolnymi) ciosami, skakać, kontratakować, błyskawicznie dobiegać do ofiary, itp. Skuteczne są także ataki swoistą wiązką mocy (łopatologicznie to ujmując), ale że zasoby energii są ograniczone, to jednak lepiej sprawdzi się metoda "stealth".
Trzeba jednak zaznaczyć, że HUD Predatora jest dość mało czytelny - żółta czcionka niezbyt kontrastuje z otoczeniem i roślinnością przez co możemy mieć czasem problem z czytaniem niektórych komunikatów. Ponadto sam obraz jest nieco przymatowiony przez co nie zawsze łatwo dostrzec przeciwnika (a konkretnie Obcych, bo z ludźmi raczej takiego problemu nie będzie). Zresztą na dzień dzisiejszy ciężko mi Predatora oceniać, bo był on najmniej dopracowany ze wszystkich gatunków, a sam tutorial (choć dość długi), to jednak za mało aby cokolwiek przesądzać.
Co za tym idzie skoncentrujmy się na Obcym, w przypadku którego widzę największy potencjał. Poznajemy... no na swój sposób siebie, podczas bardzo fajnego i klimatycznego wprowadzenia. Oto rodzimy się w laboratorium (wychodząc naszemu żywicielowi prosto z łba, a jak!), na czaszce wypalają nam numer 6 (tak odtąd będziemy zwani) i trafiamy do ludzkiej uwięzi. Nie będę wchodził tutaj w szczegóły, bo nie chcę Wam popsuć zabawy, więc w skrócie - przechodzimy krótki tutorial z zakresu mordowania, po czym podczas pierwszej lepszej okazji dajemy dyla z uwięzi i wykańczamy naszych dotychczasowych żywicieli. Obcy jest najbardziej brutalnym gatunkiem, któremu mord sprawia czystą przyjemność. Wypruwanie flaków, bezczeszczenie zwłok, czy wykańczanie ludzi soczystym i krwistym "fatality", to dla Aliena chleb powszedni.
Największym atutem Obcego jest jego szybkość oraz możliwość przylegania do każdej powierzchni, co za tym idzie możemy czekać na naszą ofiarę przyklejeni do sufitu. Zabawa w drapieżnika i atakującego z ukrycia zabójcę jest przednia. Naukowcy przed nami uciekają w popłochu, my na nich wskakujemy i jednym kłapnięciem rozrywamy ich na strzępy. Przyznam, że misja Aliena (niestety tylko jedna) sprawiła mi sporo radochy. Nic nie przynosi w grach większej frajdy, niż tępe i bezmózgie sianie pożogi (kto z nas nie starał się zrobić jak największego zamętu w takim GTA?), a tutaj mamy to podane na tacy.
Niestety nie wszystko jest takie różowe i również Alien ma swoje felery. Przede wszystkim nie udało się zniwelować problemu z poprzednich odsłon serii - momentami bardzo łatwo zgubić orientację i nie będziemy do końca wiedzieć, czy stoimy akurat na podłodze, ścianie, czy suficie. Inny problem, to kąt kamery - ta jest bardzo nisko osadzona, przez co nie zawsze wszystko jest dobrze widoczne i czujemy się trochę jak taki mały berbeć, który próbuje dostrzec, co to za frykasy leżą na stole.
Jakby tego było mało, to także sterowanie nie jest zbyt precyzyjne (a przynajmniej takie było w mojej wersji). Aby dokonać widowiskowego mordu (wspomniane przysłowiowe "fatality") musimy naszą ofiarę złapać. Problem w tym, że często to łapanie nie chce działać, co bywa frustrujące, zwłaszcza gdy w tym czasie Marines pakują w nas tony ołowiu. Zakładam jednak, że w pełnej wersji zostanie to poprawione.
Podsumowując Aliens vs. Predator ma zadatki na bardzo solidny i klimatyczny tytuł. Jeśli twórcom uda się zlikwidować babole, parę rzeczy lepiej zbalansować oraz jeśli misje Predatora będą stały na przyzwoitym poziomie (bo na dzień dzisiejszy to wielka niewiadoma), to szykuje się bardzo ciekawa pozycja dla każdego fana FPS-ów. Za to fanatycy uniwersum AvP nie mają nad czym się zastanawiać - nadchodzi tytuł, który na bank przypadnie im do gustu i który z pewnością ich usatysfakcjonuje. Jak jeszcze do tego dodać fajnie zapowiadające się multi z racji na odmienność ras (szkoda, że nie działały serwery, bo chętnie bym potestował), to zapowiada nam się szpil na długie godziny ostrego szarpania. Z niecierpliwością czekam na ostateczny efekt prac panów z Rebellion! Premiera 19 lutego. [Strutter]