Agent w zamian za L.A. Noire?
Jeśli wierzyć temu, co możemy przeczytać na Twitterze Veracious Shit (tak, mi też podoba się ta nazwa), L.A. Noire może być "odpowiedzialne" za inny tytuł na wyłączność dla konsoli PlayStation 3 – Agent od Rockstar.
Jeśli wierzyć temu, co możemy przeczytać na Twitterze Veracious Shit (tak, mi też podoba się ta nazwa), L.A. Noire może być "odpowiedzialne" za inny tytuł na wyłączność dla konsoli PlayStation 3 – Agent od Rockstar.
Jak czytamy u źródła, Sony wyłożyło pieniądze i planowało wydać jeszcze niezatytułowaną wówczas grę Team Bondi. Na czele studia stał Brendan McNamara, człowiek odpowiedzialny za sukces gry The Gateway – koniecznie chciano powtórki z przeszłości, pozyskując do tego celu utalentowanego developera. Jednak po utopieniu w projekcie 20mln dolarów i lat czasu, bez osiągnięcia żadnych znaczących rezultatów, Sony zdecydowało się zaniechać dalszych prac.
McNamara często czuł się przebijany przez Rockstar – najpierw za sprawą GTA 3, a później GTA: San Andreas. Ironią losu jest fakt, że to właśnie Rockstar „capnął” Team Bondi, kiedy Sony sprzedawało studio. Ponieważ zostały tam pieniądze japońskiej korporacji, obie firmy doszły później do porozumienia, że L.A. Noire zostanie wydane jako exclusive, a Japończycy „zapomną” o rzeczonych 20mln dolarów, nie domagając się żadnych odszkodowań.
A teraz szybki fast-forward do roku 2009. W swoim raporcie finansowym Take-Two ogłasza, że L.A. Noire będzie tytułem multiplatformowym. A to oznaczałoby, że zainwestowane przez Sony pieniądze pozostały by bez należytej rekompensaty. Aż do targów E3 2009. Wtedy to Rockstar zapowiada swoje kompletnie nowe IP, Agent, do tego produkowane na wyłączność dla konsoli PlayStation 3. Kompletne zaskoczenie, wszak developer z łatwością sprzedałby dwa razy więcej egzemplarzy gry gdyby była ona wydana na pozostałe platformy. Wydaje się to całkiem irracjonalne posunięcie, jeśli jednak wierzyć wpisom na wspomnianym Twitterze, układanka zamienia się w sensowną całość...
A co Wy o tym wszystkim myślicie? Ktoś robi sobie żarty, czy może rzeczywiście coś w tym jest?
