Gry pudełkowe (jeszcze) nie zginą
Cyfrowa dystrybucja, w postaci DLC oraz oferowanych internetowo pełnych wersji gier, wdziera się na rynek elektronicznej rozrywki drzwiami i oknami. Czy jest szansa, by w najbliższym czasie tytuły dystrybuowane internetowo wyparły z rynku swoich sklepowych kuzynów?
Cyfrowa dystrybucja, w postaci DLC oraz oferowanych internetowo pełnych wersji gier, wdziera się na rynek elektronicznej rozrywki drzwiami i oknami. Czy jest szansa, by w najbliższym czasie tytuły dystrybuowane internetowo wyparły z rynku swoich sklepowych kuzynów?
Według najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańskie Entertainment Merchants Association, absolutnie nie. Wedle opublikowanych ostatnimi czasy raportów, około 80-90% kupowanych na świecie gier stanowią produkty dystrybuowane tradycyjnie, co w prostym przeliczeniu równe jest jedynie 10-cio, maksymalnie 20%-owym udziałom wersji cyfrowych. Organizacja wyliczyła również średni przychód ze sprzedaży gier w wersji pudełkowej w 2009 roku, oscylujący w granicach 18 miliardów dolarów amerykańskich, który przewyższa współczynnik sprzedaży cyfrowych wersji niemal 10-krotnie (1.9 mld).
Raporty EMA zastrzegają jednak, iż prawie 50% sprzedanych w 2009 roku gier przeznaczonych dla komputerów klasy PC stanowią wersje cyfrowe. Tak dobry wynik gracze komputerowi zawdzięczają przede wszystkim platformom Steam oraz Direct2Drive. Niestety, badania nie obejmowały startującej niedawno w USA usługi OnLive, na temat której opublikowaliśmy niedawno bardzo obszerny artykuł.
Wnioski? Wyznawcy rytualnego zdzierania folii z pudełek, uzależniającego wąchania zapachu świeżo otwartej gry oraz obmacywania drukowanych instrukcji mogą na dzień dzisiejszy spać spokojnie. Podobnie jak kolekcjonerzy coraz droższych ostatnimi czasy limitowanych wersji gier.