[gamescom 2010] Wrażenia z Bioshock Infinite!

Gry
559V
[gamescom 2010] Wrażenia z Bioshock Infinite!
Pyszny. | 24.08.2010, 15:28

Rewolucja w serii i rewelacja. Te kilka prostych słów mogłoby posłużyć za całość zapowiedzi Bioshock Infinite. Ktoś w ogóle miał wobec nowego projektu Kena Levine jakiekolwiek wątpliwości? Czas je rozwiać.

Rewolucja w serii i rewelacja. Te kilka prostych słów mogłoby posłużyć za całość zapowiedzi Bioshock Infinite. Ktoś w ogóle miał wobec nowego projektu Kena Levine jakiekolwiek wątpliwości? Czas je rozwiać.

Fani serii z pewnością pamiętają historię rozbitka Jacka z pierwszej części gry oraz okres historyczny, w którym rzeczona historia miała miejsce. Otóż chodziło o lata 60-te XX wieku. Tym razem twórcy zamiast monumentalnego, pseudo-utopijnego Rapture oferują graczom podniebne, obwieszone patriotycznymi plakatami zachęcającymi do wypędzania "niewiernych" i "anarchistów" miasto Columbia. Co ciekawe, historia Bioshock Infinite dzieje się na ponad 40 lat przed wydarzeniami z pierwszego Bioshock, co twórcy będą musieli logicznie umotywować. Producenci zapytani o to, dlaczego gracze po raz trzeci nie będą mogli zakosztować wspaniałości podwodnego miasta odpowiedzieli, że wszystko co mieli im do przekazania z pomocą metaforyki Rapture, już przekazali. Nie mieli zamiaru drążyć tematu, który ich zdaniem wypalił się do cna. I bardzo dobrze, cieszy nas tak świeże podejście do sprawy kontynuacji uznanej serii oraz fakt, że Irrational Games nie mają zamiaru odcinać od Bioshocka kuponów. Na niezwiązany z Bioshock oraz Bioshock 2 prequel się więc nie zanosi, bowiem na początku pierwszego trailera produkcji jak na dłoni widoczna jest malutka figurka Big Daddy'ego zanurzona w akwarium. Czy już w 1917 roku były plany budowy Rapture? Co z ADAM-em, czyli biotyczną substancją znaną z poprzednich części? A może figurka widziana przez miliony graczy z całego świata na początku trailera wcale nie jest tym, na co wygląda?

Dalsza część tekstu pod wideo

W Columbii, podobnie jak Rapture zresztą, coś poszło nie tak. Forteca jest podzielona. Jedni pragną umieścić do końca życia siedzącą w więzieniu już od 15 lat mityczną Elizabeth, inni z kolei są ortodoksyjnymi zwolennikami przywrócenia jej wolności. Co ciekawe, nasze zadanie na prezentacji polegało na odnalezieniu rzeczonej dziewczyny. Nikt nie wiedział jednak, dlaczego ma ona tak wielkie znaczenie dla otaczającego ją mieszczańskiego tłumu. Podejrzewam, że historia kobiety będzie głównym motorem napędowym historii przedstawionej w Bioshock Infinite.


Klimat Infinite wali przeciętnego gracza w twarz już przy dziewiczym zetknięciu się z produktem. Otóż wlatujemy do Columbii, niby wszystko jest dobrze, ale po chwili okazuje się, że... Miasto zrujnowane jest wyniszczającą je domową wojną, mieszkańcy w większości przypadków oszaleli lub popełnili samobójstwo, po chwili widzimy obrazek mamroczącej coś pod nosem kobiety zamiatającej spokojnie ganek walącego jej się na głowę i płonącego domostwa. No i mamy kruki, które pełnią tutaj nie tylko rolę demonstracyjną i adrenalinopędną. Gra jest zdecydowanie bardziej epicko oskryptowana niż poprzedniczki, co widać już po kilku minutach spędzonych w podniebnym mieście. Co chwile coś spada, kruszy się, dookoła różne części budynków notorycznie odrywają się i znikają w chmurach. Prezentacja pełna była tego rodzaju smaczków, ale nie mam zamiaru zdradzać ich wszystkim. Gra wiele by na tym straciła. W każdym bądź razie uwielbiam widzieć, że twórcy starali się urzeczywistnić przemierzany przez nas wirtualny świat takimi popierdółkami, jak te opisane powyżej. Wielki, bardzo wielki plus.


W trakcie naszej wędrówki towarzyszyć nam będzie cechująca się ogromnymi umiejętnościami psionicznymi Elizabeth i fakt ten daje nam nadzieje na naprawdę przedni system kooperacyjny w Biochock Infinite. Oprócz standardowych ataków, możemy wyprowadzać również akcje łączone. Na pokazie widziałem chociażby burzę z deszczem wywoływaną przez Elizabeth, podczas gdy główny bohater obszarowo raził przeciwników wiązkami elektrycznymi. Dziewczyna potrafi siłą swojej woli wykreować coś na kształt kuli zbudowanej z połączonych ze sobą, powyginanych i połamanych przedmiotów, podczas gdy nasze zadanie zawęża się do wyrzucenia jej w stronę oponentów. Wszystko prezentuje się naprawdę kozacko zarówno pod względem mechaniki rozgrywki (jak mniemam), jak i jakościowym. Wspomniane wcześniej kruki, prócz pełnienia roli skutecznego podbijacza gęstości klimatu, są również ogniwem jednej z umiejętności specjalnych. Możemy wysłać stado czarnych przeszkadzajek, by otoczyły one wroga i krępowały jego ruchy. Możemy również wyrwać przeciwnikowi z dłoni broń i wystrzelić z niej prosto w jego twarz. Bomba!


Widać też, że w Infinite otrzymamy kolejną porcję soczystego kombinowania. W pewnym momencie misji stawaliśmy naprzeciwko żelaznego Big Daddy'ego (mocarz ma żywe serce, widoczne gołym okiem), który od lat poszukiwał Elizabeth. Co ciekawe, żadna z broni czy specjalnych umiejętności nie działała po zderzeniu ze stalowym pancerzem gigantycznego płetwonurka. Trzeba było znaleźć inny sposób na jego wykończenie. Nagle ktoś na sali wyszeptał: "Destroy the bridge". I faktycznie, po kilkunastu sekundach deweloper zniszczył most, co okazało się jedynym sposobem na pokonanie pancernika. Po zrzuceniu go w przestworza z nieba wyłonił się wielki stalowy ptak, majestatycznie machający ogromnymi skrzydłami. Graficznie tytuł kopie obie poprzednie odsłony Bioshocka razem wzięte. Fakt, tym razem do czynienia mamy z miejscówką zdecydowanie bardziej rozległą, tym samym dającą deweloperom większe pole manewru, ale nic mnie to nie obchodzi. Nowy Bioshock w kwestii oprawy zarządzi, to pewne.


W Bioshock Infinite ogromne wrażenie robi absolutnie wszystko. Oprawa, podłoże fabularne, ciekawy wątek tajemniczej Elizabeth oraz skryptowe przerywniki, które raz po raz udynamiczniają rozgrywkę i prezentują grę z bardziej epickiej strony. Tytuł Irrational Games śmiało może pretendować do miana najlepszej gry niemieckich targów. Jeżeli tylko historia jako całość stać będzie na odpowiednio wysokim poziomie, miejmy nadzieję że takim, jak w pierwszym Bioshock, to otrzymamy jeden z najlepszych tytułów tej generacji konsol. Czekamy z wielką, wielką niecierpliwością. [Pyszny, Kolonia]




Ocena wstępna: 9+



PS: Niestety, na pokazie gry obowiązywał surowy zakaz wykonywania jakichkolwiek zdjęć. Z tego względu nie mamy dla Was żadnych graficznych materiałów z Bioshock Infinite.

Źródło: własne

Komentarze (7)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper