Świąteczny poradnik zakupowy: Gry sportowe

Sportówek każdego roku znajdzie się masa, ponieważ regularnie wychodzą nowe odsłony Fify, PES'a, NHL, NBA 2k czy NBA Live, to jeszcze co dwa lata dojdzie jakiś Mundial czy Euro, czasem wyjdzie jakiś tenis czy Fight Night, więc fani gier sportowych chodzą z wiecznie pełnymi brzuchami, a ja jako redaktor miałem w czym przebierać przy wyborze tegorocznego TOP 5 (przypomnę, że tutaj nie ma żadnej kolejności). Nie będzie bredzić już dłużej, bo w dalszej części nabredziłem już sporo, zatem zapraszam do czytania.Sportówek każdego roku znajdzie się masa, ponieważ regularnie wychodzą nowe odsłony Fify, PES'a, NHL, NBA 2k czy NBA Live, to jeszcze co dwa lata dojdzie jakiś Mundial czy Euro, czasem wyjdzie jakiś tenis czy Fight Night, więc fani gier sportowych chodzą z wiecznie pełnymi brzuchami, a ja jako redaktor miałem w czym przebierać przy wyborze tegorocznego TOP 5 (przypomnę, że tutaj nie ma żadnej kolejności). Nie będzie bredzić już dłużej, bo w dalszej części nabredziłem już sporo, zatem zapraszam do czytania.
Fight Night Champion





Electronic Arts po średnio udanym EA MMA, które miało uderzyć w aktualny trend o tej tematyce (popularność gier z serii UFC), powróciło do najlepszej serii o boksie, jaka kiedykolwiek powstała - Fight Night. Ta odsłona nie posiada jednak numerka "5" w tytule, ponieważ twórcy skupili się w niej na tytułowym trybie Champion, czyli trybie fabularnym. Bezpośrednio po odpaleniu gry witamy się z intrem, wrzucającym nas na ring. Czego można się spodziewać po trybie fabularnym w grze sportowej? Ano czegoś jednak można, EA zaserwowało nam zaskakująco dobrą historię, której wpływy można poczuć w walkach. Otóż mamy tradycyjny motyw zemsty podczas pobytu w więzieniu. Różnią się też nasi przeciwnicy, dostajemy wskazówki od naszego trenera, który nam podpowiada, jakie są słabe i mocne strony przeciwnika - np. jeden z nich przez większość rundy gra pasywnie, sprawnie unika ataków, na które wytrwale wyczekuje i pozwala nam się męczyć, by pod koniec rundy dać do gazu i kraść punkty agresywną walką. Kolejny odznacza się atomowym lewym sierpem, którego trener nam radzi unikać jak ognia, a w jeszcze innej walce musimy uważać na swoje rozcięte oko i skutecznie blokować ciosy na nie, ponieważ ich zbyt duża ilość źle się dla nas kończy. Nie wolno mi nie wspomnieć o wiernie oddanych twarzach, co objawia się głównie podczas nokautów - lecąca ślina, "fala" lecąca po mordzie spowodowana mocnym uderzeniem itp. Naprawdę godna kontynuacja kultowej serii, która na chwilę obecną kosztuje grosze.
Virtua Tennis 4

O ile fani piłki nożnej czy koszykówki (chociaż ci drudzy w tym roku niekoniecznie) mogą co roku wybierać pomiędzy Pro Evo a Fifą czy NBA 2k oraz NBA Live, tak fani tenisa już takiej wygody nie mają, ale w tym roku się przyjemnie złożyło, że i Virtua Tennis 4, i TopSpin 4 wyszły w przeciągu niecałych dwóch tygodni od siebie, dając graczom możliwość wyboru i zasiewając ziarenko konkurencji pomiędzy studiami developerskimi. Kontynuacja VT tradycyjnie oddała nam do dyspozycji tryb kariery, gdzie możemy stworzyć swojego własnego tenisistę i dbać o jego odpowiednią edukację. Kariera zawiera w sobie cztery sezony, a każdy kończy się Wielkim Szlemem, do którego droga usłana jest treningami, mini-grami, sparingami i pomniejszymi tournamentami. Całość jest zrealizowana w postaci gry planszowej, co niestety ogranicza trochę swobodę. Mini-gry, pozwalające podnieść statystyki zawodnika, występują w postaci rozbijania ruchomych celów, rozegrania spotkania przy użyciu tykającej bomby zamiast zielonej piłeczki, partii pokera lub zbieranie kur, które potrzebują pomocy w dojściu do kurnika. Zostaliśmy uraczeni rozsądną ilością zawodników i zawodniczek, obejrzymy największe gwiazdy tenisa, jak Rafael Nadal czy Maria Szarapowa, ale niestety Agnieszki Radwańskiej już nie zostało nam dane podziwiać - na otarcie łez pozostaje w połowie polska Caroline Woźniacki. Jakby komuś nie starczało posiadanie w grze dwudziestu jeden zawodników, to niech weźmie pod uwagę fakt, że każdy jeden gracz posiada swój własny styl gry oraz specjalność, co niesamowicie przysparza realizmu. Rozwijając własnoręcznie stworzonego zawodnika, nie mamy jednak zbyt dużej swobody w rozdawaniu punktów, bowiem po zdobyciu ich gra automatycznie je przyznaje - z mojej strony sugestia do twórców przy tworzeniu następnej części, aby dali graczom szansę przyznawania punktów do odpowiednich statystyk.
NBA 2k12

Wspomniałem o tym, że w tym roku fani piłki nożnej i tenisa mają wybór pomiędzy dwoma seriami, jednak z koszykówką w tym roku już tak niestety nie ma, bowiem EA nie zdecydowało się wydać NBA Live, zatem trzeba się zadowolić NBA 2k12. Ale czy to problem przy obecnej kondycji gry? Żaden. Meczy NBA szybko nie obejrzymy w telewizji, ponieważ bardzo długo trwał lockout - czas, w którym kluby i zawodnicy negocjują ze sobą o wpływy finansowe (na szczęście rozgrywki wystartują już w Boże Narodzenie). Przechodząc do samej gry - twórcy przenieśli do gry największe gwiazdy NBA np. Michael Jordan, Larry Bird, Wilt Chamberlain, Scottie Pippen i Hakeem Olajuwon. Owymi legendami zagramy w wyzwaniach, polegających na odtworzeniu dawnych spotkań i zmienieniu biegu historii (coś jak nowa funkcja w Fifie, tylko tam gramy mniej więcej aktualne spotkania). Powraca tryb My Player, w którym kreujemy swoją własną gwiazdę. Trudno się nudzić podczas meczu kiedy nie mamy piłki, ponieważ na parkiecie cały czas coś się dzieje, stawiamy zasłony, wypychamy zawodników przeciwnej drużyny spod kosza, albo kryjemy, a kiedy mamy piłkę to standardowo podania, rzuty, zwody, a za to wszystko jesteśmy oceniani. Życie naszej gwiazdy nie toczy się tylko podczas meczy, bowiem odpowiadamy na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowych, możemy wziąć udział w drafcie, odpowiadamy na zainteresowanie klubów, widujemy swoją twarz na billboardach i okładkach największych magazynów sportowych. Jeżeli nie chcemy grać całego sezonu, to można wziąć udział tylko w tych ważniejszych spotkaniach, gdzie doświadczenie jest liczone podwójnie. Nie musimy również brać udziału w niższych klasach rozgrywkowych - gramy mecz pokazowy i od razu siup do NBA. Ciężko też nie zauważyć tego, że od naszego ostatniego spotkania z serią boty się bardziej wycwaniły. Grają bardziej kombinacyjnie, szukają luk w naszej obronie, których się nie boją bezlitośnie wykorzystać, a przy tym grając widowiskowo. Czego więcej chcieć? Twórcy również wzbogacili zbiór animacji, co urzeczywistnia grę. Można narzekać na multilplayer, bo bardzo dużo czasu zajmuje znalezienie drugiego gracza, a szkoda, ponieważ 2k dostarczyło nam w tym roku współuczestniczenie w karierze. Jeżeli chodzi o grafikę, to prezentuje się niestety gorzej na PS3 (co stało się standardem), sztywne koszulki wykonane z plastiku to chyba jedyne, do czego się mogę przyczepić. Może jeszcze twarze zawodników i długie loadingi. 2k wygrywa z EA tak czy siak walkowerem, więc warto przymknąć oko na wady gry i cieszyć się rozgrywką. Jak nigdy dotąd.
FIFA 12

Nowa odsłona Fify to ogromny krok naprzód w rozwoju serii, w żadnym wypadku nie można jej nazwać powielaniem schematów i odcinaniem kuponów. Dotychczas seria skupiała się na atakowaniu na bramkę przeciwnika i widowiskowym zdobywaniu goli, umniejszając rolę obrońcy do, powiedzmy sobie szczerze, przytrzymania krzyżyka i wbiegnięcia w napastnika, co pozwalało zabrać mu piłkę. A teraz co? Krzyżyk to już tylko "towarzyszenie" napastnikowi, a odbiór to albo naciśnięcie kółka, które odpowiada za pociągnięcie za koszulkę czy wystawienie nogi, które przy złym timingu może okazać się zgubne i skończy się na zostawieniu w spokoju napastnika, albo kwadrat tradycyjnie odpowiadający za wślizg. Teraz gra w obronie to wyzwanie, dzięki któremu mamy większą kontrolę nad wydarzeniami na boisku, a z udanego odbioru czerpiemy ogromną satysfakcję. Mówiąc o interwencjach, napomnę o nowości w postaci Impach Engine, bowiem teraz upadki wyglądają zgoła naturalniej, a niektóre wślizgi kończą się taką glebą, że można się złapać za głowę. Impact Engine przejawia się również w zderzeniach bramkarza z obrońcą, np. podczas piąstkowania czy efektownego wjazdu bramkarza po piłkę, znajdującą się pod nogami napadziora. Zawodnicy już nie przenikają przez siebie, co miewało miejsce w poprzednich odsłonach serii. Ciągnąc temat detekcji kolizji, to niestety sprawa wygląda niemrawo, kiedy mówimy o już leżących zawodnikach. Gdy taki delikwent się przewróci, to wbiegający w niego inny zawodnik nie może się domyśleć, że warto nad nim przeskoczyć, albo przynajmniej w miarę możliwości obiec - woli się o niego potknąć, co czasem kończy się glebą kolejnego, o takim samym ilorazie inteligencji, zawodnika. AI botów stoi pomimo to na wysokim poziomie, bowiem potrafią gracza niebywale zaskoczyć swoimi pomysłami na przeprowadzenie akcji, lecz czasami są aż za mądrzy, kiedy - niczym Paul Scholes za najlepszych lat - średniej klasy zawodnik wybija piłkę z pola karnego idealnie do nogi kolegi na przedzie. Czymś co się nie zdarzało w Fifie 11 było również przerywanie gry przez sędziego, w wypadku kiedy zawodnik jednej z drużyn za długo leży na ziemi. Twórcy mogli się pokusić o wybicie piłki na aut przez NPC, a gwizdek z rzutem sędziowskim potrafi się przytrafić nawet będąc w polu karnym gracza lub przeciwnym, co bywa wkurzające. Kolejną broszką Fify 12 jest Pro Passing, ograniczający ping-pongowość podań, gra jest dzięki temu atrakcyjniejsza i bardziej realistyczna. Tegoroczna Fifa to naprawdę spora rewolucja w serii, niesamowicie nakręca mnie sama myśl na to, co możemy otrzymać w przyszłym roku - mniam.
NHL 12

Nowa odsłona NHL pozornie wnosi mało poprawek, w końcu oprawa graficzna jest niemal ta sama, ale mechanika rozgrywki się znacząco różni. Boty, które są jednymi z kluczowych elementów gry sportowej, od ostatniej odsłony serii sporo ćwiczyli i wykazują się większym ilorazem inteligencji. Jeżeli chodzi o tryby, to otrzymaliśmy nowość - Be A Legend. W tym oto trybie wcielamy się w jedną z legend hokeja, pokroju Wayne'a Gretzky'ego czy Mario Lemieux, i... i nic. Na tym się "fajność" tego tryby kończy, bowiem wrzucani są do teraźniejszych lig i klubów. Szkoda że tak to rozwiązali, ponieważ zdecydowanie powinni w takiej sytuacji odtworzyć ligę z tamtych lat, co by się stało ogromnym plusem i reklamą dla NHL 12. W zwykłej karierze zawodniczej można stworzyć własnego zawodnika i wrzucić go do jednego z klubów, albo wybrać sobie gotowca w postaci istniejącego już zawodnika. W przypadku pierwszej opcji mamy nowość - możliwość rozpoczęcia kariery nie w NHL, ale CHL czyli takim magazynie NHL - z którego najwyższa liga wyciąga obiecujących zawodników - i wywalczyć sobie zainteresowanie co sławniejszych klubów. Podczas walki na tafli mamy do spełnienia cele, które podrzuca nam trener, a za ich zrealizowanie otrzymujemy punkty (czyli element, którego od dwóch lat mi brakuje w Fifie). Jeżeli gramy stworzonym żółtodziobem, albo w ogóle jakimś żółtodziobem, to oczywiście nie będziemy w składzie na każdy jeden mecz, każde 60min, więc jeżeli nie gramy w wyjściowym składzie, to musimy przewijać spotkanie do momentu, aż zamienimy ławkę na trochę lodu. Zmian doczekała się również usprawniona fizyka, ponieważ podczas przepychanki jeden z zawodników może wylądować na ławce trenerskiej, albo głową rozbić szybę, dzielącą taflę i trybuny. Z kolei jeżeli za długo będziemy przed uderzeniem trzymać kij w powietrzu, to krążek może najzwyczajniej odjechać, ot takie małe urozmaicenie. Nasi koledzy z drużyny są zgoła mądrzejsi, od teraz gra z nimi nie musi być udręką, lepiej się pokazują do podań i mądrzej rozdzielają krążek między kolegów. EA uraczyło nas również odpowiednikiem "fifowego" Ultimate Team - czyli tryb 24/7, gdzie kolekcjonujemy karty z zawodnikami, by prowadzić ich ku zwycięstwu ze składami z całego świata. Małą kontrowersją jest fakt, że złożony skład gra również wtedy, kiedy my... nie gramy. Wówczas kontrolę przejmuje komputer i frustrujące jest, kiedy przegra z jakimiś chłystkami. Ostatnim smaczkiem jest obecność Heinz Field w Pittsburgu, czyli możliwości zagrania meczu na świeżym powietrzu - jest klimat, jest dobrze. NHL 12, podobnie jak NBA 2k12 i FIFA 12, to najlepsza dotychczasowa odsłona swojej serii. Grać, nie marudzić! [Chomik]
Typy Musiola: FIFA 12, PES 2012, Fight Night Champion, NBA 2k12, Top Spin 4