Porzucone gry być może powrócą z powrotem do życia za sprawą EFF!
Pewnie wielu z Was zadało sobie w tym samym momencie to samo pytanie – „A co to do diabła jest EFF?”. Rozwinięcie tego skrótowca to „Electronic Frontier Foundation”. Organizacja chce przywrócić do życia starsze gry, które ze względu na wyłączenia serwerów poumierały i zniknęły w czeluściach czasu.
Nie, nie mówimy tutaj o jakichś starociach sprzed daty naszych urodzin, tylko o tytułach, które pojawiły się w ciągu ostatniej dekady. O ile wciąż możemy grać w kampanię dla pojedynczego gracza, to w wielu produkcjach tryb wieloosobowy jest od dawna martwy i niewiele osób w ogóle pamięta, że ten kiedykolwiek istniał. EFF zamierza to jednak zmienić. Najpierw jednak odpowiedzmy sobie na pytanie, co to właściwie jest „Electronic Frontier Foundation”.
Electronic Frontier Foundation - to założona w lipcu 1990 roku w USA organizacja pozarządowa mająca na celu walkę o wolności obywatelskie (takie jak prawo do anonimowości, prywatności i wolności słowa) w elektronicznym świecie (prawa cyfrowe). Jej twórcami są Mitch Kapor, John Gilmore i John Perry Barlow. Organizacja EFF patronuje m.in systemowi TOR, szeroko rozpowszechnionemu programowi zapewniającemu anonimowość w sieci.
A teraz przejdźmy do konkretów. Organizacja w oficjalnym wniosku złożonym w Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych poprosiła, aby użytkownicy mogli modyfikować systemy autoryzacyjne w tytułach, w których „deweloper permanentnie wyłączył odpowiedzialne za nie serwery”. Celem czegoś takiego miałoby być przywrócenie pełnej funkcjonalności porzuconych tytułów.
W praktyce oznacza to oczywiście postawienie prywatnego serwera, który wziąłby na siebie tę funkcję. Porzucone gry nie łączyłyby się już z urządzeniami dewelopera, tylko rozsianymi po świecie maszynami, które wciąż aktywne zapewniałyby dostęp do gry online.
Organizacja podała tutaj jako przykład gry z serii Mario Kart, ale wydaję mi się, że bardziej do wyobraźni przemawiałby tutaj Battlefield 2, którego serwery zostały ostatnim czasem wyłączone.
Innym przykładem byłyby produkcje, które wymagały autoryzacji telefonicznej klucza licencyjnego. Po wyłączeniu serwera dokonanie takiej autoryzacji jest niemożliwe. Wyjątkiem od reguły będą niestety gry MMORPG, gdyż większość ich zawartości znajduje się po stronie dewelopera i mogłoby nie być możliwe odwzorowanie tych warunków.
A po co to wszystko? Dla nauki oczywiście! Grupa chciałaby, aby istniała możliwość zachowania starszych tytułów w swym oryginalnym stanie, gdyż w obecnej chwili przyszłość każdego, nawet nowego tytułu przestaje być pewna. Serwery są utrzymywane przez pewien okres czasu, ale jeśli liczba grających spadnie poniżej pewnego pułapu, to te zostaną brutalnie wyłączone. Efektem tego jest to, że niestety, ale na chwilę obecną nie będziemy w stanie przykładowo pokazać naszym dzieciom, grającym w Assassin’s Creed 44 lub Fifę 2054, jak wyglądały „początki” tych serii.
Nie oznacza to oczywiście, że wniosek Electronic Frontier Foundation zostanie rozpatrzony pozytywnie, ale przyznam szczerze, że osobiście liczę, że organizacji uda się osiągnąć swój cel. Z nieco bardziej niestety egoistycznych pobudek, gdyż sam mam w głowie kilka tytułów, w które chętnie bym pograł online, choć te nie są już wspierane.