Era HDTV nastała już w Polsce na dobre - a tym bardziej dla nas, graczy, którym od kilku lat towarzyszą nowoczesne konsole aktualnej generacji, oferujące obraz i dźwięk w jakości HD. O telewizorach 3D możecie przeczytać w aktualnym, 156. numerze PSX Extreme.
Jednak niewielu stać już na nową technologię, a tymczasem nawet zakup odpowiedniego odbiornika HD wciąż dla wielu z Was nie jest sprawą prostą - a czeka niejednego, o czym świadczą liczne listy do redakcji. Jako redakcyjny "Inspektor Gadżet" i samozwańczy specjalista od elektroniki, postanowiłem ułatwić Wam podjęcie decyzji - bo wbrew pozorom, nie jest już ona tak trudna, jak onegdaj bywało...
Jak wybrać telewizor do konsoli?
Kilka lat temu zakup nowego TV był poważnym przedsięwzięciem. Później rynek nieco się uspokoił, a ponowne ożywienie nastąpiło dopiero ostatnio, gdy zrobił się szum wokół trójwymiaru i technologii LED. Jednak wbrew pozorom sytuacja jest obecnie prostsza, niż kilka lat temu - różnice pomiędzy poszczególnymi modelami nie są drastyczne, ceny znacząco spadły, a jakość (szczególnie w dolnym segmencie) wzrosła. Przyzwoity TV o przekątnej w okolicach 40" (a więc wystarczająco duży, by wykorzystać możliwości współczesnych konsol) można mieć za mniej niż 2000 zł, co sprawia, że niejednokrotnie dokonujemy zakupu pod wpływem impulsu, sugerując się choćby reklamą. Kiedyś byłby to błąd, ale obecnie, przy odrobinie ostrożności i dysponując pewną wiedzą, możemy w ten sposób wejść w posiadanie sprzętu w zupełności spełniającego nasze oczekiwania, nie tracąc przy tym wielu cennych godzin na szukanie informacji w Sieci. To ostatnie często i tak skazane jest na niepowodzenie, bowiem wielu internautów głosi radykalne opinie pomimo braku doświadczenia (użytkownicy forów internetowych chwalą posiadany model nie znając produktów konkurencji, albo wyrokują na podstawie tego co widzieli np. w sklepie), a część opinii umieszczanych m.in. na internetowych forach tematycznych to teksty sponsorowane (dotyczy to nie tylko chwalenia konkretnej marki, ale także - kto wie, czy nie w większym stopniu! - oczerniania produktów konkurencji), o czym piszę, mimo że nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych.
Która technologia?
Nosząc się z zamiarem zakupu telewizora, który ma służyć m.in. do grania, zacząłbym od wyboru technologii. Później upatrzyłbym sobie kilka modeli w interesującym mnie przedziale cenowym, następnie poszukałbym w Sieci informacji na ich temat [ze szczególnym uwzględnieniem istotnych niedociągnięć w konkretnym modelu, takich jak wyraźnie nierównomiernie świecąca matryca, szum, pisk lub buczenie wydobywające się z obwodów zasilania (w sklepie z pewnością go nie usłyszymy, a po paru nocnych sesjach z konsolą może się okazać, że to poważny problem, którego w dodatku nie obejmuje gwarancja), duży input-lag, tudzież źle ulokowane złącza (co może np. utrudnić powieszenie TV na ścianie], na koniec przetestowałbym wybrane telewizory w salonie RTV pod kątem współpracy z konsolą, by mieć pewność, że zadowala mnie generowany przez nie obraz. Poszczególne modele mogą się w tej kwestii znacznie różnić, co wynika z użytej technologii, jakości matrycy i efektu pracy różnego rodzaju cyfrowych "poprawiaczy". Duży wpływ na obraz mają też warunki w jakich użytkowany będzie TV - pewne rozwiązania sprawdzają się lepiej gdy gramy w środku dnia, w salonie wyposażonym w duże okna, inne jeśli przesiadujemy przy konsoli w nocy.
Wybór technologii jest sprawą priorytetową. Ze zrozumiałych względów nie zamierzam rozpisywać się na temat telewizorów kineskopowych, chociaż technologia ta wciąż ma wielu zwolenników. U kresu dominacji "baniek" pojawiły się modele zdolne do wyświetlania obrazu w rozdzielczości HD i w trybie progressive scan (co upodobniło takie TV do monitorów komputerowych). Oczywiście znakomicie nadają się one do grania na PS3 czy X360, ale obecnie można je dostać w zasadzie jedynie na rynku wtórnym, w dodatku często jest to kupowanie kota w worku. Kineskop może być zużyty lub uszkodzony (posiada on elementy bardzo wrażliwe na wibracje i silne pole magnetyczne), podobnie jak elektronika, przede wszystkim pracujące w trudnych warunkach obwody zasilające i sterujące wiązkami elektronów - wszystko to rzutuje na jakość obrazu. Poza tym - co nie podlega dyskusji - kineskop generalnie szkodzi oczom zdecydowanie bardziej niż LCD czy plazma.
Swego czasu wśród wielkoformatowych TV powodzeniem cieszyły się telewizory (tylno-)projekcyjne, działające na podobnej zasadzie, co popularne projektory komputerowe (i podobnie jak one wymagające wymiany lampy co kilka tysięcy godzin pracy), jednak obecnie jest to tylko ciekawostka - nie znam modeli, które spełniałyby wymagania przeciętnego konsolowca. Wciąż niemałym zainteresowaniem cieszą się natomiast wspomniane projektory, jednak ze względu na ich specyficzne cechy nie stanowią one bezpośredniej konkurencji dla "normalnych" wyświetlaczy (co nie zmienia faktu, że są one ciekawą alternatywą) - ich opis dalece wykracza poza ramy tego tekstu, ale być może wrócimy do tego tematu w przyszłości.
Na placu boju pozostają dwie rywalizujące ze sobą od lat technologie: LCD oraz plazma. Początkowo przewagę wśród wielkoformatowych TV miała ta ostatnia, jednak z czasem pojawiły się ekrany ciekłokrystaliczne mogące śmiało konkurować z najlepszymi plazmami. Póki co nie sposób określić kto wyjdzie z tego boju zwycięsko - niektórzy stawiają na LCD, zdaniem innych przyszłość leży w ekranach typu OLED, które jak na razie co zachwycają jakością obrazu posiadaczy nowoczesnych smartphonów.
Plazma
Telewizory plazmowe przez wielu kojarzone są z ogromnymi, płaskimi ekranami, kosztującymi majątek, generującymi sporo ciepła i pożerającymi ogromną ilość energii. W dodatku stereotyp głosi, że są one nietrwałe i problematyczne - długo wyświetlany statyczny obraz (np. menu gry albo inny stale wyświetlany motyw, jak HUD z FPS-a czy wirtualny gryf z Guitar Hero) potrafi "odcisnąć" się na ekranie. Jego "cień" może być widoczny nawet przez dłuższy czas, a historia zna przypadki, gdy "duch" pozostał na ekranie na stałe (doszło do permanentnego wypalenia pikseli). Zjawisko to można zaobserwować na wielu lotniskowych terminalach, gdzie telewizory plazmowe wykorzystywane są do wyświetlania rozkładu lotów - po dziesiątkach tysięcy godzin obszary ekranu, na których wyświetlane są napisy, wyraźnie różnią się od tych, które wyświetlają jedynie tło. Jednak przy tak intensywnej eksploatacji kineskop i ekran LCD zachowałby się podobnie. Jest to sytuacja ekstremalna, do której na pewno nie dojdzie podczas używania sprzętu w warunkach domowych.
Pora więc rozprawić się z mitami. Współczesne telewizory plazmowe nie są drogie (nierzadko są tańsze niż LCD o podobnej wielkości, generują przy tym z reguły milszy dla oka obraz), ilość pobieranej energii (i generowanego ciepła) na chwilę obecną nie jest dużo wyższa, niż w przypadku klasycznych LCD (do tej kwestii jeszcze wrócimy), a trwałość jest porównywalna do konkurencyjnych technologii - współczesne odbiorniki tego typu powinny wytrzymać kilka dekad, zakładając, że będą użytkowane średnio 10 godzin dziennie. Problem wspomnianych "powidoków" został niemal całkowicie wyeliminowany dzięki zastosowaniu dużo doskonalszych chemikaliów używanych podczas produkcji ekranu, a także odpowiednich algorytmów, które w sposób niezauważalny dla obserwatora stale modyfikują statyczne elementy obrazu.
Ogromną zaletą telewizorów plazmowych jest znakomite odwzorowanie barw - są one bardzo żywe, naturalne, a ich gamut (przestrzeń określająca zakres możliwych do wyświetlenia kolorów) jest często bogatszy niż w LCD. Odpada też problem smużenia (czas reakcji przeciętnej plazmy jest tysiąckrotnie lepszy niż w LCD z wyższej półki), kontrastu oraz kątów widzenia - obraz wyświetlany przez plazmę nie zmienia się niezależne od kąta, pod jakim obserwujemy ekran.
Ze względu na swoją konstrukcję, plazmy lepiej od konkurencyjnej technologii radzą sobie ze skalowaniem obrazu, co powinno ucieszyć każdego posiadacza PlayStation 2, pierwszego Xboksa lub Wii - pomimo niskiej rozdzielczości gry powinny wyglądać co najmniej akceptowalnie, co w przypadku LCD nie zawsze jest takie oczywiste (w tym wypadku niedoścignione pozostają klasyczne "bańki").
Plazma ma jeszcze jedną charakterystyczną cechę - chodzi o... czerń. W odróżnieniu od LCD, w którym obraz generowany przez matrycę musi być oświetlany przez znajdujące się z tyłu ekranu lampy, plazma świeci "sama z siebie" (dzieje się tak dzięki umieszczonym w każdym sub-pikselu luminoforom - tej samej substancji, która pokrywa wewnętrzną warstwę ekranu tradycyjnego kineskopu). Jeśli dany fragment obrazu jest zupełnie czarny, elektronika sterująca po prostu wygasza daną grupę pikseli, podczas gdy sąsiednie obszary mogą świecić z pełną jasnością. Efekt - astronomiczny kontrast statyczny, nieosiągalny dla LCD. W związku z tym plazmy generalnie dużo lepiej nadają się do grania po ciemku. Mogą się za to gorzej sprawdzać w jasno oświetlonych miejscach. Przyglądając się ekranowi wyłączonej plazmy można zauważyć, że jego powierzchnia nie jest zupełnie czarna, lecz szara lub grafitowa. W ciemności tego nie widać, ale w środku dnia może to być zauważalne. Cecha ta rzadko jest wymieniana jako wada tej technologii, niemniej warto mieć ją na uwadze.
LCD
Gigantyczne pieniądze, jakie zainwestowano w budowę największych fabryk wytwarzających matryce ciekłokrystaliczne, ciągle udoskonalana technologia, jak również duże zapotrzebowanie rynku na płaskie wyświetlacze sprawiły, że obecnie palmę pierwszeństwa dzierżą telewizory LCD. Masowa produkcja matryc o jakości pozwalającej na stosowanie ich w telewizorach stała się możliwa dopiero pod koniec lat 90. Jednak dopiero od kilku lat możemy kupić telewizory LCD, które mają zadowalające parametry, są stosunkowo tanie, dobrze wyposażone, a generowany przez nie obraz jest przyjemny dla oka. Kupując współczesny TV LCD nie musimy się zbytnio przejmować czasem reakcji, kątami widzenia, kontrastem ani paletą barw. Od jakiegoś czasu problemu nie stanowi też rozdzielczość. Modele Full HD stają się standardem, choć przy 32 calach równie dobrze możemy zainwestować w model HD Ready - różnica w ilości detali z reguły będzie pomijalna.
Jedną z największych wad LCD jest wyświetlana czerń, nie mająca wiele wspólnego z prawdziwą czernią. Piksele, które składają się na matrycę LCD, mogą stać się niemal zupełnie przezroczyste (gdy obraz ma być jasny), ale nie da się sprawić, by całkowicie blokowały one światło. W związku z tym nawet jeśli generowany obraz ma być czarny, przez matrycę będzie przenikać część światła z lamp znajdujących się z tyłu ekranu. Z problemem tym producenci walczą od lat, bez oszałamiających rezultatów. Poprawa sytuacji może nastąpić dopiero wówczas, gdy powszechne staną się ekrany LCD z podświetleniem LED i technologią "local dimming" (o czym dalej), jednak wciąż jest to tylko swoista proteza.
LED, czyli... LCD
Ostatnio intensywnie promowana jest "technologia LED". W rzeczywistości do czynienia mamy z zupełnie normalnymi ekranami LCD, w których zastąpiono stosowane dotychczas lampy CCFL (świetlówki) znanymi od lat diodami elektroluminescencyjnymi (LED) - białymi lub w trzech podstawowych kolorach (czerwonym, zielonym i niebieskim). Z technicznego punktu widzenia zmiana jest niewielka - jedno źródło światła zastąpiono innym. Dlaczego więc niektórzy mówią o przełomie, producenci zachwalają zalety "nowej, przełomowej technologii", a w prasie uważanej za fachową, w testach obok kategorii "LCD" i "plazma" niejednokrotnie pojawia się "LED"? Jest to na dobrą sprawę oszustwo, bo przecież nie chodzi o "telewizor LED" (coś takiego nie istnieje, jeśli nie liczyć telebimów z reklamami, pojawiających się jak grzyby po deszczu w każdym dużym mieście). Popularne "telewizory LED" to tak naprawdę stare, dobre LCD - tyle, że z diodami zamiast świetlówek.
Jakie są zalety tej zamiany? Dla producentów dość istotną kwestią jest... obniżenie kosztów (!) - przy masowej produkcji diody LED są tańsze od świetlówek, w dodatku dużo prościej nimi sterować (lampy CCFL wymagają tzw. inwerterów - stosunkowo kosztownych przetwornic wytwarzających wysokie napięcie). Dlaczego więc takie TV są droższe od "zwykłych" LCD? Przede wszystkim dlatego, że jest to nowość, a ludzie lubią płacić za nowości. Na szczęście nietrudno znaleźć też bardziej wymierne korzyści zmiany technologii. Ekran z podświetleniem LED pobiera zauważalnie mniej energii (przez co zyskuje on znaczną przewagę nad plazmą, która przy tej samej przekątnej potrzebować będzie przynajmniej 2-3x więcej prądu), jest bardziej trwały, nie wymaga "rozgrzewania" po włączeniu (świetlówki, szczególnie te nieco zużyte, osiągają pełną jasność dopiero po paru minutach świecenia), w dodatku może być bardziej płaski - o ile plazma i klasyczne LCD mają z reguły przynajmniej 5-6 cm grubości, telewizory ciekłokrystaliczne z podświetleniem LED mogą mieć grubość nie przekraczającą 3 cm.
Z tym ostatnim wiąże się jednak pewna pułapka - najcieńsze odbiorniki LCD, korzystające z (zachwalanej przez producentów) technologii "edge-lit" posiadają krawędziowe podświetlenie, co znaczy, że diody znajdują się tylko przy brzegu ekranu (i to nie przy każdym). W efekcie podświetlenie może być mocno nierównomierne - górna część ekranu może być wyraźnie jaśniejsza niż dolna (albo na odwrót), w dodatku przy obserwacji pod pewnymi kątami różnica może się uwydatniać. Nie muszę dodawać, jak istotna jest to wada - choć należy podkreślić, że rzuca się ona w oczy jedynie w przypadku niektórych modeli TV. Innym, póki co lepszym choć chyba mniej popularnym rozwiązaniem, jest podświetlenie w formie matrycy złożonej z wielu diod umieszczonych za ekranem LCD. Stąd już tylko krok do (wciąż rzadko spotykanej i mocno podnoszącej cenę telewizora) technologii "local-dimming" - na swój sposób przełomowego (choć w rzeczywistości stanowiącego jedynie rodzaj protezy, bo nie eliminującego, lecz jedynie sprytnie omijającego jedno z ograniczeń związanych z budową matrycy LCD) rozwiązania, polegającego na płynnym dostosowywaniu jasności wybranych diod do wyświetlanego obrazu. Taki telewizor potrafi wygaszać diody znajdujące się w miejscu, w którym w danej chwili wyświetlany jest ciemny obraz. W efekcie możliwe jest uzyskanie niemal idealnej czerni, co do tej pory było możliwe jedynie w przypadku telewizorów plazmowych. Problem w tym, że taka diodowa matryca składa się z ograniczonej liczby LED-ów, co odbija się na precyzji. Efekt - jeśli dana scena przedstawia np. miasto w nocy, to wokół latarni ulicznych czy reflektorów samochodowych widoczne będą nierównomierne, jasne pola. Być może najbliższe miesiące przyniosą dalszy postęp w tej kwestii.
W ostatnich latach dokonał się natomiast ogromny postęp w kwestii czasu reakcji matrycy LCD. Jeśli jest on zbyt długi, dynamiczne sceny stają się nieostre, rozmyte i mało czytelne, albo wręcz widoczne stają się kolorowe smugi, pojawiające się za szybko przemieszczającymi się obiektami. Kiedyś był to poważny problem - obecnie jest to rzecz niemalże pomijalna, ponieważ każdy współczesny, firmowy TV posiada dostatecznie "szybką" matrycę - warto mimo wszystko zwrócić uwagę, by czas reakcji nie był dłuższy niż 5 ms, choć i matryce z czasem 2 ms nie są obecnie rzadkością. Inna sprawa, że metody pomiaru stosowane przez poszczególnych producentów mogą się znacznie różnić, w efekcie TV opisywany jako "2 ms" będzie smużyć bardziej od produktu z oznaczeniem "5 ms".