Cyberpunk 2077 - sprawiedliwość czy oszczędność?

Cyberpunk 2077 - sprawiedliwość czy oszczędność?

Krzysztof Grabarczyk | 01.01.2021, 11:00

Do wyczekiwanej premiery zapowiadanej od kilku lat "kolejnej wielkiej gry CD Projekt RED" nie trzeba było nawet posiadać jednego z kilku wydań, w zależności od platformy. Wydarzenie eksponowane na globalną skalę, przy asyście samego Keanu Reevesa. Czy coś mogłoby pójść nie tak? Wiedźmin 3: Dziki Gon latami zbudował fundament elitarnego statusu polskiej spółki w oczach globalnego elektoratu interaktywnej rozrywki. 

Wprawdzie marka "Wiedźmin' to nie jedna, lecz trzy produkcje, nie jest tajemnicą, że właśnie finał trylogii zapewnił REDom ważny punkt na deweloperskiej mapie świata. Kilkukrotnie przekładana premiera autorskiej wizji  na bazie podań Mike'a Pondsmitha stała się dobrem narodowym już na kilka lat przed rynkowym debiutem. Wraz z emocjami towarzyszącymi Cyberpunk 2077 trzeba wyraźnie zaznaczyć jedną rzecz - to fantastycznie wykreowany świat, który wchłania zmysły na wiele godzin. Ten wpis nie będzie kolejnym hejtem na twórców. I tak jest go pełno przez pryzmat nieudanej wersji na konsole starszej generacji. Spróbujmy zrozumieć pewnie mechanizmy w całym tym procesie wątpliwych relacji wydawcy z odbiorcami. Nie będzie również usprawiedliwiana. Czysta konkluzja. Oczywiście zapomniałem o najważniejszym -  usunięciu gry ze sklepu PlayStation.

Dalsza część tekstu pod wideo

Narodowa duma

Cyberpunk 2077 - sprawiedliwość czy oszczędność?

We wcześniejszym akapicie napomniałem o tym, że do premiery Cyberpunk 2077 nie trzeba było posiadać własnego egzemplarza aby brać czynny udział w tym wydarzeniu. Obecna sytuacja utrudniła możliwość nocnych premier jak w przypadku trzeciego Wiedźmina w maju 2015 roku. Mimo tego, pewne rodzime stacje zorganizowały odpowiednie powitanie nowej gry za pośrednictwem transmisji. W większych miastach mogliśmy podziwiać banery na budynkach, pojazdach komunikacji miejskiej o portalach internetowych nawet nie wspominając. Nie zabrakło materiałów w wieczornych wydaniach serwisów informacyjnych i polityki w tle premiery. To kolejny efekt przeobrażenia zapowiedzianego w 2012 roku tytułu spoza wiedźminśkiego uniwersum w narodowy produkt, prawdziwą siłę eksportową. Takie są przecież następstwa tworzenia wysoko ocenionych gier. Oczekiwania rosną nieproporcjonalnie bardziej wraz z każdym kolejnym projektem. Sztuką jest podołać takiemu wyzwaniu. Night City przez lata stało się wizytówką polskiej myśli deweloperskiej. Taka jest prawda. Większość zagranicznych odbiorców kojarzy sobie produkcje znad Wisły głównie z Geraltem lub ewentualnie harrańskimi eskapadami w świetle dnia lub blasku nocy.

Ogromny hajp jaki wywindował przez lata oczekiwań spowodował, że przestaliśmy mówić o możliwych niepowodzeniach w związku z premierą. Pokaz rozgrywki z targów E3 2018 rozgrzał jedynie prognozy efektu końcowego, efektowne wejście Keanu Reevesa przypięło grze metkę "skazana na sukces". Sama premiera? Cóż, nie musieliśmy kupować owego "narodowego dobra" aby brać udział w tym historycznym momencie, przynajmniej dla warszawskiej spółki. Od czego jest Internet. Ten potrafił napsuć krwi nawet tak technicznie i artystycznie dopracowanym tytułom jak The Last of Us Part II. Pamiętajmy jednak, że w przypadku gry Naughty Dog mówimy o produkcie dopracowanym do maksymalnego poziomu detali oraz technicznych niuansów. Tymczasem rodzimy Cyberpunk 2077 w wersjach dedykowanych starszym konsolom to często festiwal zaniedbań i programistycznych nieścisłości. Wystarczy sprawdzić sobie jedną spośród dziesiątek opublikowanych kompilacji bugów z gry. Sytuacja komiczna i jednocześnie bardzo poważna. Na tyle, że wydawca szybko wdrożył procedurę masowego zwrotu gry ze strony niezadowolonych posiadaczy PlayStation 4 oraz Xbox One. W tym miejscu doszło do przełomu.

Reklamacyjny szał

Cyberpunk 2077 - sprawiedliwość czy oszczędność?

Gry CD Projekt RED od zawsze pisano z myślą o PC. Patrząc wstecz, pierwszy Wiedźmin nigdy nie ukazał się na konsolach, pomimo wydawniczych zamiarów co do rynku konsolowego. Nie wypalił układ z Atari. Dziki Gon w okresie post-premierowym borykał się przecież z rozmaitymi problemami w wersjach PS4 czy Xbox One. Studio nawet pomimo zebrania tysiąca laurów od zadowolonych graczy, szybko poprawiało i częściowo zmieniało wygląd i działanie gry. Przyzwyczajeni do uroku Wiedźmina 3 fani przez lata wychwalali podejście wydawcy do relacji ze społecznością. Taki globalny sukces wytworzył niepowstrzymany hajp dla Cyberpunka. W związku z premierą gry mamy takie łącznie trzy rozdziały tej opowieści - wspomniany w poprzednim akapicie kult narodowego dobra, wcielenie gry w sześciu postaciach, i ostatecznie samą eskapadę w Night City.

Cyberpunk 2077 to w rzeczywistości kilka gier pod jednym wspólnym szyldem. Wersje przygotowane dla PC, PlayStation 5 oraz Xbox Series X to krótko mówiąc "te prawilne". Według oświadczenia samych twórców, to właśnie na nich skupiono znaczną uwagę. Przy nich Night City oferuje swoje naturalne, cyberpunkowe piękno. Mimo wszystko, baza użytkowników starszych konsol jest na tyle ogromna, że studio powinno zrealizować projekt jako wydajny. Skoro prezentujące bardzo wysoki poziom wykonania Red Dead Redemption 2 od Rockstar działa i dobrze wygląda na bazowych modelach PS4 czy Xbox One. Nic dziwnego, że finalny produkt jaki trafił do rąk klientów w premierowej jakości spotkał się z takim zderzeniem. Ilość błędów była makabrycznie duża. W cieniu kwoty żądanej za grę sytuacja jawiła się jako niezdrowy żart. Wielu jest zdania, że tytuł albo potrzebował mniej więcej roku lub mógł trafić wyłącznie na PC oraz sprzęty nowej generacji. Tym samym zaraz po prawdziwym buncie graczy zastosowano mechanizmy reklamacji. Sony posunęło się na tyle daleko, że usunięto grę z PlayStation Store.

Sytuacja przełomowa w branży. Czy sprawiedliwa? Kiedy przypomnę sobie pewien tytuł, No Man's Sky całe zdarzenie wygląda raczej na oszczędne myślenie. Owa gra w dużym stopniu zawiodła oczekiwania w kontekście premiery. Nikt nie spieszył się z usuwaniem gry ze sklepu. Procedura cyfrowej reklamacji wiąże się z oddawaniem pełnej kwoty. Cena gry w PS Store gwarantuje część tej sumy dla Sony. Analogiczna sytuacja ma więc miejsce w przypadku zwrotów. Przypadek? Wydanie detaliczne dla konsol PlayStation nadal podlega możliwości zwrotu. Jak jednak spojrzeć na usunięcie gry z cyfrowej dystrybucji?

Hotfixowa nadzieja

Jeden z dziennikarzy stwierdził, że "Microsoft chwilowo wygrał wojnę konsol, ponieważ ma czasowego exa w postaci Cyberpunk 2077". Sarkastyczna opinia odzwierciedla jednak nieco obraz sytuacji. Microsoft oferując reklamacje nie zrezygnował ze sprzedaży gry w swoim sklepie. CD Projekt RED w tej chwili cały czas pracuje nad odpowiednią optymalizacją swojego najnowszego dzieła w wydaniach dla konsol ostatniej generacji. Wyszło już kilka stosownych łatek i obecnie tytuł jest grywalny. Sprawdziłem działanie gry na PlayStation 4 Pro i jest już znacznie lepiej. Mimo wszystko, firmie i tak się mocno oberwało. Ciężko winić kogokolwiek spoza kręgu wydawniczego. Produkt reklamowano od lat jako coś niesamowitego. Lata beztroskiego głaskania REDów przez pryzmat Dzikiego Gonu nakręciły oczekiwania.

Hejt spowodował nadszarpnięcie reputacji studia. Całe popremierowe zamieszanie będzie tkwić latami w pamięci graczy i branży. Już teraz słychać doniesienia o zbiorowym pozwie oraz ujawnionych rozmowach między pracownikami a zarządem co do nierealnego terminu premiery. Teraz od fanów zależy czy dadzą twórcom czas na dopracowanie gry lub nie. Kredyt zaufania to rzecz, którą stracić można bardzo szybko. Na szczęście w cieniu technicznej wpadki na starszej generacji, sam Cyberpunk 2077 to gra świetna. Nie zapominajmy o tym. Ciężko wybronić REDów na polu niedopracowania gry dla teoretycznie największej bazy odbiorców. Można rzec, iż nie powinniśmy się spodziewać cudów na siedmioletnich sprzętach. Gra niezależnie od poziomu oprawy audiowizualnej musi spełniać najważniejsze zadanie - poprawnie działać. Jak było w pierwszych dniach, wszyscy wiemy.

Ostatnia taka afera związana ze wstrzymaniem produkcji z cyfrowego sklepu miała miejsce przy pecetowym wydaniu Batman: Arkham Knight (2015, Rocksteady). Seria gier o Wiedźminie zapewniła REDom ogromny pakiet zaufania z naszej strony. Teraz tylko od nas zależy czy porzucimy raz na zawsze Night City czy jeszcze raz zaufamy CD Projekt. Wjeżdżają kolejne aktualizacje, w niedalekiej przyszłości czają się pierwsze zalążki dodatkowej zawartości. Plus najważniejsza i zarazem najciekawsza sprawa czyli pełne dostosowanie gry dla platform nowej generacji. Niesmak pozostanie na długo, gniew niezadowolonych posiadaczy wysłużonych konsol będzie trwać nawet latami. Cyberpunk 2077 okazał się bardziej kontrowersyjny niż sam jego drugi bohater, Johny Silverhand. Czekacie na piękniejsze Night City czy pomijacie na swojej mapie gracza?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper