The Expanse (2015), sezon 5 – recenzja serialu (Amazon). Kosmiczny terroryzm
Chwalmy Amazona – chciałoby się powiedzieć, w końcu to ten serwis uratował serial The Expanse przed kasacją. Tymczasem jeszcze przed premierą nowych odcinków gruchnęła wieść, że produkcja zakończy się na sześciu sezonach. Póki co jednak należy się cieszyć dziesięcioma epizodami, składającymi się na sezon piąty. A jest czym.
Załoga Rocinante rozdzieliła się, by pozałatwiać różne sprawy – Alex udaje się na Marsa, Amos na Ziemię, Naomi chce odnaleźć swojego syna, Filipa, zatem na statku (lub w jego pobliżu) zostaje tylko kapitan Holden. Tymczasem Marco Inaros rozpoczyna swój złowrogi plan, który może kompletnie zmienił układ sił w kosmosie.
The Expanse (2015), sezon 5 – recenzja serialu (Amazon). Wciągająco i emocjonująco
Do dziś pamiętam, że nie byłem przekonany co do tego, czy warto zabierać się za oglądanie The Expanse. Jednak przed premierą trzeciego sezonu namówił mnie na to Roger, który chciał, żebym napisał recenzję. Do dziś jestem mu wdzięczny, bo uważam, że serial ten można stawiać na równi z – oczywiście znacznie przedwcześnie skasowanym – Firefly.
Piąty sezon rozpoczyna się dość spokojnie, pierwsze dwa odcinki poświęcone są w zasadzie na ustawienie wszystkich na szachownicy, zbudowanie różnych wątków, bądź kontynuowanie tych, które już dawno zostały rozpoczęte. Można by pewnie uznać, że są tu nie do końca potrzebne momenty przestoju, jednak spokojnie można przymknąć na to oko. Nuda to naprawdę nie jest słowo, które można kojarzyć z The Expanse. Tym bardziej, że kiedy Inaros osiąga pierwsze sukcesy, zaczyna się niesamowicie wciągająca i emocjonująca jazda bez trzymanki.
Twórcy serwują odpowiednio wyreżyserowaną, z odpowiednio dawkowanymi scenami akcji i momentami wyciszenia, fabułę, która tym razem skupia się na niemożliwych do uniknięcia wyborach i ich konsekwencjach. Jak również na radzeniu sobie z rezultatem tego, co zrobiło się wcześniej. Jak żyć z poczuciem winy, wiedząc, że (chociaż nie znało się przyszłości) można było różnym rzeczom zapobiec? A przede wszystkim, jak w wielkiej kosmicznej wojnie, pełnej niespodziewanych śmierci zarówno znanych bohaterów, jak i cywili, zachować chociaż resztki człowieczeństwa? Czy to w ogóle czas i miejsce na ratowanie jednostek, jeśli oznacza to ryzykowanie losem znacznie większej liczby ludzi? Tematy te, w połączeniu z toczącą się cały czas nieco w tle, ale wyraźnie zaznaczoną polityką rzeczywiście trzymają w napięciu. Ogląda się piąty sezon z wielkim zainteresowaniem i jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to tylko do tego, że jedno bardzo ważne wydarzenie pod sam koniec – chociaż bardzo zaskakujące – nie zostało całkowicie wykorzystane pod względem emocji (co nie znaczy, że ich we mnie nie wywołało).
The Expanse (2015), sezon 5 – recenzja serialu (Amazon). Fantastycznie postacie
Jak zwykle największą siłą The Expanse są postacie. W sumie trochę dziwnie ogląda się ekipę, którą tak lubię i która ma tak doskonale napisane relacje, osobno. Odrobinę brakuje wspólnego działania załogi Rocinante. Z drugiej strony ich solowe przygody są okazją do tego, by dowiedzieć się o bohaterach czegoś więcej, poznać nieco lepiej ich przeszłość i to, co ich ukształtowało. Najlepszym tego przykładem jest moja absolutnie ulubiona postać, czyli Amos. Wciąż jest twardy, wciąż myśli niesamowicie logicznie, wciąż prawie nie okazuje emocji. Właśnie dlatego, gdy to robi ma to tak ogromne znaczenie. Bardzo fajna jest też jego konstatacja, że musi wrócić do przyjaciół, bo dobrze na niego wpływają, przez co jest w stanie kontrolować obecną w nim ciemną stronę charakteru.
Pozostali bohaterowie też mają co robić, chociaż w zasadzie Holden w tym sezonie momentami nie tyle jest na drugim planie, co w ogóle znika z ekranu. Ale i on ma swoje dobre momenty. Zresztą każdy, kogo znamy z wcześniejszych odcinków jest świetny – czy to Avasarala, która od początku serialu bardzo mocno się zmieniła, czy Naomi, która wciąż wierzy, że może naprawić błędy przeszłości, czy Alex, który również chciałby zmierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji. Doskonałym dodatkiem jest Marco Inaros, bezwzględny, inteligentny, z wielkimi zdolnościami manipulowania ludźmi, którzy są dookoła. To dobrze napisany i ciekawy przeciwnik, który często potrafi zaskoczyć.
The Expanse jest też bardzo dobrze nakręcone. I nie chodzi tylko o sprawnie zrealizowane sceny akcji, czy to te, w których używa się karabinów, czy te, w których udział biorą statki. Wszystko tu wygląda naprawdę dobrze, od scenografii, przez charakteryzację i rekwizyty, po efekty specjalne. Całość zaś okraszona jest świetnie pasującą i dorzucającą swoją cegiełkę do budowy klimatu muzyką. Piąty sezon The Expanse pochłonąłem niemal na raz, jak zwykle nie mogąc się oderwać od ekranu. Nie mogę doczekać się kolejnych odcinków. Nawet wiedząc, że będą ostatnimi.
Atuty
- Wciągająca, emocjonująca i poruszająca ciekawe tematy fabuła;
- Trzyma w napięciu;
- Świetni bohaterowie;
- Cała oprawa audio-wizualna
Wady
- Jeden ważny moment mógł zostać zrobiony nieco lepiej;
- Może odrobinę za długo się rozkręca (ale to już takie czepianie się)
Piąty sezon serialu The Expanse potwierdza, że jest to jedna z najlepszych produkcji science-fiction w historii.
Przeczytaj również
Komentarze (30)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych