Błogość (2021) – recenzja filmu (Amazon). Nicość
To, czy kina zostaną w końcu otwarte, czy też nie jakoś niespecjalnie spędzało mi sen z powiek. Biorąc jednak pod uwagę, że ostatnio większość filmów fabularnych, które prezentują poszczególne serwisy streamingowe raczej mnie nie zachwycają, może warto będzie jednak sprawdzić repertuar tego, co zostanie wyświetlone na wielkim ekranie. Oto recenzja filmu serwisu Amazon – Błogość (2021).
Gdy poznajemy Grega, od razu wiemy, że nie ma łatwego życia. W pracy ciągle skupia się na czymś innym przez co ma problemy, sytuacja rodzinna również dostarcza głównie zmartwień i utrapień. A to dopiero początek, bo po tym, jak zostaje zwolniony, Greg spotyka tajemniczą Isabel, która twierdzi, że wszystko dookoła jest tylko świetnie zrealizowaną iluzją.
Błogość (2021) – recenzja filmu (Amazon). Jakiś potencjał był…
Jak łatwo się można domyślić, Błogość jest połączeniem science-fiction z dramatem, do tego momentami zalatującym nieco Matrixem (po zażyciu specjalnych kryształów Isabel i Greg są w stanie widzieć, co jest prawdziwe, a co sztuczne i mogą wpływać na otaczającą ich rzeczywistość). Z jednej strony twórcy chcą opowiadać o tym, co realne, co nie i jaka w tym rola nowoczesnych technologii. Z drugiej ma to być emocjonalna historia bohatera. Udaje się to tak sobie.
Niby są tu w miarę ciekawe rozważania na temat tytułowej błogości i związanej z nią natury ludzkiej. Chodzi o to, że to, co dobre jesteśmy w stanie docenić w pełni tylko wtedy, gdy mamy porównanie z tym, co złe. Do tego człowiek ma zadziwiającą tendencję do szybkiego przyzwyczajania się do rzeczy, które go zachwycają czy uszczęśliwiają, przez co po pewnym czasie przestaje je doceniać, a zaczyna się nudzić. W końcu jedną z głównych zalet (a może wad?) życia jest to, że jest nieprzewidywalne, więc nawet jednostajna idylla w którymś momencie może zamienić się w koszmar.
Opowiedziane jest to w sumie przyzwoicie, to znaczy dopóki mówimy o tempie – Błogość raczej się nie dłuży. Główny problem polega na tym, że brakuje tu emocji, napięcia, a przede wszystkim jakiejś zagadki, gdy z widzem, którego twórcy mogliby zwodzić a propos tego, co realne, a co nie. Tymczasem końcowego rozwiązania można się domyślić praktycznie od razu, gdyż jest de facto podane na tacy.
Błogość (2021) – recenzja filmu (Amazon). …Ale nie został wykorzystany
Nie pomagają również raczej marne postacie. Wcielający się w Grega i Isabel Owen Wilson oraz Salma Hayek bardzo starają się wyciągnąć z nich cokolwiek, ale nie bardzo im się to udaje. Jednym z powodów tego jest fakt, że duża część dialogów to zwykła ekspozycja, w której tłumaczy się odbiorcy, o co chodzi, w jaki sposób coś działa, jakie są zasady otaczającego bohaterów świata. Innym to, że między Wilsonem i Hayek nie ma za bardzo chemii, przez co rozpoczynający się niemal od razu wątek romantyczny zupełnie nie przekonuje.
Błogość prawie nie ma innych postaci, a jeśli już się pojawiają, to na chwilę i nieregularnie, przez co czasem można w ogóle zapomnieć, że są w tym filmie (po co zatrudniono na przykład Madaline Zimę, to naprawdę nie wiem). Produkcja jest porządnie zrealizowana pod kątem wizualno-dźwiękowym, jednak w żaden sposób nie wznosi się dzięki temu na wyższy poziom. Jak już wspomniałem, ogląda się ten film całkiem nieźle, ale chociaż nie wywołuje on wielkiej nudy, czy irytacji, to zdecydowanie nie jest on na tyle interesujący i nie wciąga na tyle, żebym mógł go z czystym sumieniem polecić.
Atuty
- Kilka w miarę ciekawych tematów…;
- Owen Wilson i Salma Hayek starają się coś wydobyć ze swoich postaci;
- Przyzwoita strona wizualno-dźwiękowa;
- Niezłe tempo
Wady
- …Które jednak zostały potraktowane raczej banalnie;
- Mało ciekawi bohaterowie;
- Dialogi to głównie ekspozycja;
- Zero emocji
Dostępna w serwisie Amazon Błogość (2021) to typowy średniak, który można obejrzeć bez bólu, a potem szybko zapomnieć.
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych