Returnal jest za trudny i zbyt dużo osób się na tym przejedzie

Returnal jest za trudny i zbyt dużo osób się na tym przejedzie

Mateusz Wróbel | 27.05.2021, 22:00

Returnal jest w moim odczuciu trudną grą, o czym niezbyt chętnie wspominali deweloperzy, jak i samo Sony. 

Returnal to bez wątpienia najpiękniejsza gra dostępna wyłącznie na PlayStation 5. Posiadacze tejże konsoli Sony mogli już posmakować chociażby Marvel's Spider-Man: Miles MoralesDemon's Souls (PS5) czy Sackboy: Wielka Przygoda, ale żadna z tych gier - przynajmniej w moim odczuciu - nie oferowała aż tak czarującego, tętniącego życiem na każdym kroku świata, którego zwiedzanie to gratka nawet dla osób nieprzepadających za eksplorowaniem zwiedzanych w trakcie zabawy terenów. Drugim, równie ogromnym plusem produkcji fińskich twórców jest wykorzystanie możliwości DualSense - jeszcze nigdy nie było mi dane czuć niemalże każdej kropli deszczu spadającej na skafander Selene.

Dalsza część tekstu pod wideo

Interesujące założenia

Returnal jest za trudny i zbyt dużo osób się na tym przejedzie

Odchodząc jednak od spraw technicznych, trzeba przejść do sedna - czyli rozgrywki. Siadając wygodnie na kanapie wiedziałem, że będę miał do czynienia z wymagającym tytułem: pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne, ekstremalnie szybka rozgrywka w świecie science-fiction przypadła mi do gustu, a zbieranie kolejnych pasożytów czy artefaktów sprawiało, iż czułem na własnej skórze dynamiczny rozwój umiejętności głównej bohaterki, lecz im dalej w las, tym gorzej.

Moja pierwsza sesja trwała około 3,5 godziny - udało mi się zdobyć wszystkie dostępne przedmioty, nie licząc tych, do których dostać można się tylko za pomocą specjalnego urządzenia otrzymywanego - a przynajmniej tak sądzę - w dalszej części zabawy. Gdy przyszedł czas na pierwszego bossa poległem - nie chcę się tłumaczyć, ale nie wiedziałem, że figurka astronauty (jeśli jeszcze nie graliście w Returnal, zanotujcie!) automatycznie daje nam drugie życie, przez co po straceniu paska życia odłożyłem pada na kanapę, tracąc po chwili połowę jednostek HP z kolejnego paska zdrowia.

Tak, jak wspomniał Wojtek w swojej recenzji, ciupiąc w Returnal nie można bać się umierać. To normalny element tego gatunku gier. Przy drugiej sesji zacząłem poznawać kolejne elementy fińskiej pozycji, mogąc przy tym wchodzić niemalże wszędzie. Fabularne przedmioty pozostają po śmierci w naszym ekwipunku, więc nie musimy ponownie po nie biec. Tym razem jednak nie udało zdobyć mi się figurki astronauty, więc cóż... przy bossie z pierwszego biomu poległem po raz drugi. Do trzech razy sztuka, prawda? Przy kolejnej próbie chwyciłem telefon w dłoń i korzystając z poradnika, ponownie poległem.

Wielu z Was nazwie mnie cieniasem - trudno. Nie będę się z tym krył i udawał, że jestem hardkorowcem w tejże dziedzinie: nie radzę sobie zbytnio z soulslike'ami i nie przepadam za roguelike'ami (potocznie przezywanymi "rogalami"). Zdecydowanie bardziej wolę chwycić za RPG-a czy strzelankę i właśnie w nich spędzić czas na trudnych poziomach trudności, które w tym gatunku gier nie sprawiają mi jakiejkolwiek trudności. Może i są źle zbalansowane, bo im wyżej, tym wrogowie potrafią przyjąć na klatę więcej ołowiu, co nie idzie w parze z inteligencją, ale właśnie tego typu pozycje sprawiają mi frajdę - a przecież tutaj o to właśnie chodzi. W Returnal było jednakże coś takiego, co zachęcało mnie do wypróbowania tej produkcji zważywszy na to, że nic nie zapowiadało, iż będzie ona aż tak wymagająca.

Kolejne sprawdziany

Returnal jest za trudny i zbyt dużo osób się na tym przejedzie

Śledziłem ją od samego zwiastuna ujawniającego istnienie tytułu i nie przypominam sobie, aby twórcy z Housemarque choć raz wspomnieli chociażby o tym, że nie zaimplementują systemu zapisu. Jasne, ostrzegają nas o tym i doradzają usypiać konsolę po każdej sesji, ale powinni zdawać sobie sprawę z tego, że przeważająca ilość zainteresowanych nie dysponuje codziennie minimum paroma wolnymi godzinami, aby przerwać rozgrywkę dopiero wtedy, gdy zginą.

I żeby było jasne - nie mam tutaj na myśli save'ów uruchamianych tuż przed walkami z głównymi przeciwnikami, a takimi, które zapisywałyby postęp w danej sesji. Mamy tutaj do dyspozycji wyżej wspomniane usypianie, ale sprzęt musiałby być w tym stanie dwa, trzy tygodnie, codziennie przez - załóżmy - 22 godziny, odliczając dwie przeznaczone na zabawę? W każdym dniu istnieje mały procent szans, że w pewnym momencie natkniemy się na krytyczny błąd wyrzucający do menu PS5, stracimy na chwilę prąd lub będziemy zmuszeni sami go odciąć w przypadku silnej burzy. Akurat idzie sezon letni, więc te mogą pojawić się w każdym momencie.

Druga, równie mocno irytująca mnie rzecz, to znikanie artefaktów i dodatkowego paska zdrowia, choć zdaję sobie sprawę z tego, iż jest to już bardziej moje upodobanie, a nie ogólny problem. Potrzebne do rozwoju Selene przedmioty są trudno dostępne i odnoszę wrażenie, że lepiej byłoby, aby zostawały one z naszą bohaterką nawet po jej śmierci. Wierzcie lub nie, ale nie mam kompletnie ochoty zbierać po raz czwarty tych samych rzeczy umieszczonych w innych miejscówkach tylko po to, aby móc w ogóle zaatakować ponownie pierwszego bossa, a przypominam, że to dopiero pierwszy biom. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak mocna byłaby moja frustracja, gdy pożegnałbym się z obecnym ekwipunkiem w trzecim biomie. Niby można do niego szybko przejść skrótami, ale będąc "łysym", jaką mielibyśmy szansę wyeliminować przeciwników w trzeciej lokacji? Mizerne.

To nie to, o czym wszyscy marzyli

Returnal jest za trudny i zbyt dużo osób się na tym przejedzie

Nie potrafię ocenić Returnal nawet w systemie szkolnym, bo produkcja nie jest do końca tym, czego oczekiwałem. Liczyłem na wciągający jak bagno gameplay, nienajgorszy wątek fabularny i piękny świat - wszystko to otrzymałem, ale elementy te zostały przekreślone przez dwa wyżej wymienione czynniki, o których twórcy niezbyt chętnie wspominali w swoich materiałach promocyjnych. Tak naprawdę, o systemie zapisu, a raczej jego braku, usłyszeliśmy dopiero parę dni przed premierą, gdy kopie recenzenckie trafiły do krytyków, ale cóż - ruch ten nie może dziwić, bo gdyby ujawniono go długo przed premierą, zainteresowanie mogłoby mocno spaść. 

Przygoda Selene trafia na moją półkę i będę bacznie obserwował, co postanowią zrobić deweloperzy z Housemarque. Finlandczycy są zasypywani gradem próśb o save'y, więc szczerze powiedziawszy, liczę na to, że w końcu się ugną. I myślę, że nie tylko ja, bo czytając opinie innych "niehardkorowych" graczy, jest on bardzo pożądany. Zresztą, same za siebie mówią także statystyki z psnprofiles.com sugerujące, że pierwszego bossa (czyli de facto tego, o którym wyżej wspominałem), pokonało tylko 60% odbiorców, a napisy końcowe ujrzało dopiero 6% zainteresowanych. Oczywiście Returnal to wciąż świeża produkcja, więc sporo osób jest w trakcie jej przechodzenia, ale tak niski wynik dot. pierwszego większego przeciwnika nie napawa optymizmem, gdy pierwszy, wpadający pucharek po około 30 minutach zabawy otrzymało 98% posiadaczy owego roguelike'a. 

Jeśli należycie do tej mniej więcej 38% grupy graczy, dajcie znać w sekcji komentarzy, co sprawiło, że postanowiliście zrezygnować z zabawy w Returnal. Brak systemu zapisu, tracenie ważnych ulepszeń Selene po każdej śmierci, zbyt szybka rozgrywka czy może coś innego?

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper