Halo Infinite (kampania) – graliśmy w nową przygodę Master Chiefa. Twórcy szykują ucztę dla fanów IP
Microsoft chce zakończyć rok epicką przygodą Master Chiefa... Czy jednak wielka ikona amerykańskiej korporacji może powrócić w oczekiwanym blasku? Spędziłem kilka godzin z pełną wersją produkcji, by móc przedstawić pierwsze wrażenia z kampanii Halo Infinite. Już teraz mogę powiedzieć jedno – fani IP muszą zapinać pasy, bo 343 Industries tym razem nie bierze jeńców.
Gdy gracze rozpoczynali podbijanie sieciowych rankingów w trybie sieciowym Halo Infinite, ja włączałem kampanię, by przekonać się, co tak naprawdę może zaoferować jeden z największych bohaterów korporacji z Redmond. Ikona Microsoftu spóźniła się na wielką, ubiegłoroczną imprezę, ale czy deweloperzy dobrze wykorzystali dodatkowy rok na rozbudowanie i dopracowanie gry? Na dobry początek mogę przedstawić swoje wrażenia z kilku pierwszych misji, ale możecie mieć pewność, że jeszcze przed premierą produkcji, na portalu pojawi się szczegółowa recenzja strzelanki. Jedno jest tutaj w zasadzie pewne: 343 Industries ma wszystko, by Master Chief powrócił w blasku.
Początek Halo Infinite to jazda dosłownie bez trzymanki
Akcja Halo Infinite rozpoczyna się w iście widowiskowy sposób, ponieważ mamy okazję spojrzeć, jak Master Chief uczestniczy w wymagającej bitwie, którą bohater i legenda ludzkości przegrywa... Następnie akcja przenosi nas do momentu, który mogliście zobaczyć w wielu zwiastunach – żołnierz dryfuje w przestrzeni kosmicznej i jest uratowany przez jednego z ocalałych. Gdy wojownik wraca do życia, dowiaduje się, że niemal wszystko zostało stracone. Co w tej sytuacji robi MC? Bierze do ręki pistolet i rozpoczyna walkę o lepsze jutro.
Twórcy zdecydowali się umiejscowić wydarzenia tuż po zakończeniu Halo 5, jednak przynajmniej na początku nie mogę powiedzieć, by deweloperzy sensownie wykorzystali finał poprzedniej przygody i potrafili na jego bazie stworzyć coś nowego. Master Chief nie ma czasu na głębszą analizę przeszłości, ponieważ sytuacja wydaje się dramatyczna – Wygnańcy bez pardonu zmiażdżyli naszą rasę, podporządkowali sobie żołnierzy i dumnym krokiem podążają w kierunku widowiskowego zwycięstwa. To jednak na naszych barkach spoczywa uratowanie sytuacji i pokazanie bestiom, że Master Chief nie powiedział ostatniego słowa.
Już na samym początku wydarzeń 343 Industries w mocny sposób przedstawia nam głównych antagonistów przygody – potężni Wygnańcy potrafią nie tylko sprowadzić naszego bohatera do parteru jednym atakiem, ale już w pierwszych godzinach historii zaprezentowano przeciwników, którzy są autentyczni. Największe wrażenie zrobił na mnie Escharum – to właśnie on poprowadził frakcję do zwycięstwa nad UNSC i przejął kontrolę nad Zeta Halo. Kilka razy miałem okazję obserwować akcję z tym olbrzymem i zdaję sobie sprawę, że Master Chiefa czeka niezwykle wymagające zadanie.
Scenarzyści na starcie bardzo zgrabnie omijają wydarzenia z poprzedniej odsłony, ale jeśli graliście w Halo 5, to na pewno zapytacie – a co z Cortaną? Temat wyjątkowej sztucznej inteligencji powraca, jednak Master Chief musi korzystać z pomocy innego SI. Mimo wszystko deweloperzy kilkoma scenami w zgrabny sposób pokazują, że Cortana nadal odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu naszego bohatera, a mogę nawet podejrzewać, że 343 Industries zadba o mocny wątek związany z tą postacią. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo każdy fan Halo powinien przeżyć to z kontrolerem w dłoni, ale jedna ze scen sprawiła, że rzuciłem w eter siarczystym przekleństwem – twórcy wyraźnie bawią się emocjami fanów... I potwierdzają moje przypuszczenia, że Halo Infinite zostało stworzone dla oddanych sympatyków tego IP. Deweloperzy w kilku miejscach próbują dopowiedzieć wydarzenia, ale przygoda Master Chiefa ma wyraźnie trafić w serca wiernej społeczności.
Halo Infinite to połączenie znanych motywów z wieloma nowościami
Po chwyceniu kontrolera w dłonie poczułem oczekiwane emocje. Halo Infinite to Halo – ale pewnie odkryliście już to w trybie sieciowym. Magicy z 343 Industries zadbali o kapitalny system strzelania, który został tym razem rozbudowany o kilka zabawek. Od samego początku możemy korzystać z wyrzutni linowej, która jest dla mnie prawdziwym game changerem, ponieważ twórcy wyraźnie zachęcają do bardziej bezpośredniej akcji. Heros może nie tylko w błyskawicznym tempie przemieszczać się po terenie, ale celując w przeciwnika rozpoczynamy atak – ten drobny dodatek sprawił, że znacznie chętniej decyduję się na walkę w zwarciu, co może i nie zawsze przynosi odpowiednie skutki, ale szczerze? Daje ogrom frajdy. Twórcy zapewnili sobie również narzędzie do usprawnienia eksploracji, ponieważ teraz nie tylko mamy okazję sprawnie docierać do wcześniej niedostępnych terenów, ale nawet w samej fabule nie brakuje wydarzeń, które wymagają od nas skorzystania z tej zabawki.
W arsenale Master Chiefa pojawią się jeszcze inne gadżety i aktualnie mogę wspomnieć o czujniku zagrożenia – jak zapewne pamiętacie główny bohater serii korzysta z podglądu, który pozwala mu sprawdzić cel podróży, ale od pewnego momentu mamy także możliwość skorzystania ze specjalnego nadajnika zapewniającego opcję podświetlenia wrogów. 343 Industries w dobry sposób rozbudowuje produkcję, ponieważ teraz Master Chief ma okazję zbierać Rdzenie Spartan, dzięki którym rozwija swój sprzęt – dla przykładu wyrzutnia liny może razić prądem przeciwnika. Podczas rozgrywki miałem wrażenie, że deweloperzy dobrze rozszerzają znany gameplay i choć nie mogę w tym wypadku mówić o rewolucji, to jednak autorzy wpadli na ciekawy pomysł, który w pewien sposób został wymuszony przez strukturę zadań.
Po pierwszych, klasycznych misjach, Master Chief otrzymuje dostęp do Zeta Halo, czyli dużego świata, w którym możemy nie tylko wykonywać misje fabularne, ale również odbijać posterunki, mierzyć się z wyznaczonymi celami czy też po prostu uwalniać żołnierzy, którzy następnie szukają broni i ruszają ze swoim bohaterem do walki. Jest to ciekawe urozmaicenie rozgrywki, jednak od razu uspokajam fanów: przynajmniej aktualnie deweloperzy nie przesadzili. Za odbijanie terenów otrzymujemy dostęp do szybkiej podróży – przyspiesza to rozgrywkę, ponieważ nie jesteśmy narażeni na niepotrzebne bieganie. Nasze zasługi na mapie są nagradzane „Walecznością” – specjalną walutą, która w pewien sposób prezentuje nasz progres. Odbijanie terenów pozwala nam korzystać ze mocniejszych broni, otrzymujemy dostęp do pojazdów i nawet mamy okazję przewodzić większą grupą żołnierzy. Na naszych oczach Master Chief staje się prawdziwym dowódcą.
Eksploracja świata jest na tyle płynna, że aktualnie nie czuję znużenia pomysłem. Twórcy na każdym kroku stawiają przed nami wyzwania w postaci przykładowo Gruntów, Elit lub klasycznych Jackali schowanych za tarczami, więc trudno tutaj o nudę. Wspominając o przeciwnikach – już na samym początku miałem okazję zawalczyć z kilkoma bossami i deweloperzy w tym miejscu nie zawiedli. Starcia są intensywne, przeciwnicy strzelają celnie, a co najważniejsze: wykorzystują swój cały arsenał.
Halo Infinite zapewni nowy poziom wrażeń
Muszę na pewno podkreślić, że Halo Infinite nie jest produkcją w gigantycznym, otwartym świecie, ponieważ deweloperzy podzielili tereny na pewne fragmenty, co może w ostateczności pozytywnie wpłynąć na wrażenia graczy, którzy mają już dość kolejnych przeładowanych znacznikami terenów. Twórcy również bardzo mądrze podchodzą do fabularnych misji, które stawiają na klasyczne doświadczenie – w tym wypadku po prostu musimy dojść do wyznaczonego miejsca. Podróże mogą być ciekawym doświadczeniem Halo Infinite, ponieważ na mapie znajduje się sporo opcjonalnych punktów – twórcy oznaczają nawet wybranych wrogów, których wybicie pozwoli nam zdobyć mocniejszą broń.
Jak wiadomo Halo Infinite debiutuje na konsolach dwóch generacji oraz PC, jednak już teraz mogę powiedzieć, że w przypadku Xboksa Series X produkcja wygląda kapitalnie. Tutaj nie brakuje klasycznych dla serii lokacji (bazy, statki kosmiczne), które prezentują się dobrze, jednak to właśnie swobodna eksploracja Instalacji 07 sprawiła, że doceniłem najnowszy tytuł 343 Industries. Znakomicie prezentują się horyzonty, gdzie w oddali możemy dostrzec wrogów, kolejną bazę lub po prostu zachwycać się pasmem górskim. W dodatku produkcja ponownie zapewnia genialny soundtrack i powracające utwory wywołały u mnie tonę przyjemnych doświadczeń. Gra pod względem atmosfery przywodzi najlepsze wydarzenia z serii Halo i podczas rozgrywki wielokrotnie czułem, że deweloperzy wsadzili w ten tytuł całe swoje serducho.
Kampania Halo Infinite bardzo dobrze rokuje...
Nie mogę jeszcze powiedzieć za wiele, ale pierwsze godziny w Halo Infinite to przyjemny rollercoaster. Sporo tutaj znajomych wrażeń, które są przeplatane przez przemyślane nowości, by w ostateczności gameplay oferował oczekiwaną świeżość. Jestem niezwykle ciekawy kolejnych fragmentów opowieści i pewnie w najbliższych dniach będę często biegał w stroju Master Chiefa, by poznać całą przygodę, a następnie móc spędzać wolny czas na serwerach trybu multiplayer.
Jednak już teraz mogę powiedzieć, że Halo Infinite zapowiada się na kolejną bardzo solidną produkcję, którą pod koniec 2021 roku zaoferuje Microsoft. Gracze długo czekali na tak bogate miesiące, jednak Xbox Game Studios zaczyna prezentować oczekiwany poziom.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Halo Infinite.
Przeczytaj również
Komentarze (86)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych