Reklama
Kącik filmowy #2

Kącik filmowy #2

Łukasz Kucharski | 17.07.2012, 22:22

Kącik filmowy numer dwa już na Was czeka. Tym razem poznacie kilka interesujących wiadomości, które pojawiły się na tegorocznym Comic-Conie w San Diego. Zobaczycie dwa nowe filmy fanowskie o Batmanie i Supermanie. Przeczytacie także jak poradził sobie Ryan Reynolds w starciu z Denzelem Washingtonem w filmie Safe House i dokąd zawędrowali bohaterowie czwartej Epoki lodowcowej. A na koniec posłuchacie recenzji Niesamowitego Spider-Mana. Zapraszam!

Wiadomości ze świata filmu

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

 

Jeśli uważnie czytacie PSX Extreme to zapewne zapoznaliście się z materiałem dotyczącym ekranizacji gry Street Fighter. Natomiast jeśli skrupulatnie monitorujecie każdą adaptację gier wideo, mieliście niestety do czynienia z filmem Street Fighter: Legenda Chun-Li (bezapelacyjna jedna gwiazdka w moim rankingu), a jeśli żyjecie i myślicie tylko ćwierćkółkami to nieobce są Wam seriale i filmy animowane osadzone w tym uniwersum. Teraz będziecie mogli jeszcze dopisać do tej listy serial...aktorski, zatytułowany Street Fighter: Assassin's Fist (ciekawe czy pojawi się Ezio:)). Najprawdopodobniej będzie to produkcja internetowa, ale - co ważniejsze - za całość odpowiadać będę twórcy dobrego filmu fanowskiego Street Fighter: Legacy. Wygląda na to, że kolejny raz okaże się, iż najlepsze filmy/seriale oparte na grach robią sami gracze. A nie reżyserzy, którzy są fanami danej produkcji od...pięciu minut, po tym jak otrzymali scenariusz bądź angaż. Pozostaje nam czekać do przyszłego roku. Fabuły nie przytaczam, ponieważ jak znam filmowe życie, ulegnie ona jeszcze nie jednej i nie dwóm zmianom.

 

***

 

 

A już we wrześniu (18. w Ameryce, w Polsce zapewne trochę później) na sklepowe półki trafi kolekcja przygód Indiany Jonesa na Blu-ray. Wszystkie filmy, zwłaszcza pierwsze trzy poddano kompleksowemu procesowi odrestaurowywania - całość obserwował czujnym okiem Steven Spielberg. Tanio zapewne nie będzie, ale w sumie nikt nie każe nam kupować edycji w dniu premiery – zawsze warto poczekać, by zaoszczędzić kilka złotówek...na inne filmy. A oto i zapowiedź tego wydania.

 

 

***

 

Fani mangi i anime również nie mają powodów do narzekań – chyba, że rozczaruje ich efekt końcowy. Na tegorocznym Comic-Con ogłoszono bowiem, że powstanie filmowa wersja mangi Cyborg 009. Nic w tym nowego, bo wielbiciele dzieła Shotaro Ishinomoriego mogli już oglądać animowane filmy i seriale, ale tym razem będzie to wersja dla całego świata, czyli zapewne gorsza. Niestety nie miałem przyjemności poznania papierowego oryginału. Może jednak ktoś z Was może się podzielić wrażeniami. Na koniec pierwsze zdjęcie promujące nową wersję.

 

 

***

 

 

Dobra wiadomość czeka również fanów serialu Mortal Kombat: Legacy – powstanie drugi sezon. A przynajmniej według reżysera i producenta Kevina Tancharoena. Twórca dodaje, że tym razem fabuła skupi się głównie na tytułowym turnieju. Osobiście uważam, że pierwszy sezon był całkiem niezły, choć niemal zupełnie inny od słynnej zapowiedzi pt. Rebirth. Istnieje jednak nadzieja, że Tancharoen powróci do takiej wizji, ponieważ powierzono mu ekranizację trzeciego filmu kinowego. A kogo Wy chcielibyście zobaczyć w kolejnym sezonie? Na deser zapowiedź.

 

 

***

 

W najbliższych latach ponownie czeka nas wysyp filmów o bohaterach komiksów (Iron Man 3, Thor: Dark World, Captain America: Winter Soldier, Ant-Man, Avengers 2, The Wolverine, Guardians of the Galaxy, Man of Steel, Lobo i zapewne wiele innych). Co dla mnie ważniejsze, bo kolejne adaptacje nowel graficznych nowością już nie są, tylko modą, zapowiedziano również nową odsłonę...Godzilli! Legenda japońskiego kina została przekazana w ręce Garetha Edwardsa, autora Strefy X. Mam nadzieję, że poradzi sobie lepiej z gumowym potworem, bo jego poprzednie dzieło nie przypadło mi kompletnie do gustu. Oto i pierwszy, nic nie mówiący plakat.

 

 

***

 

Wade K. Savage pragnie zrobić nam wielką przyjemność, ponieważ planuje stworzenie fanowskiego filmu pt. Fallout: Lanius. W tytułową rolę wcieli się Johnny Domino, który trenował muai thai oraz MMA. W pozostałych rolach zobaczymy modelkę Caris Eves oraz kaskadera Kevina Low (oby jego występ był high). Fabuła ukaże krwawą i brutalną drogę do władzy Laniusa. Jak tylko pojawi się produkt końcowy, będziecie o tym wiedzieć. A na koniec kilka zdjęć.

 

 

 

 

 

***

 

 

Na koniec tej sekcji chciałbym Wam polecić stronę – conceptartworld.com, która jak wskazuje nazwa dotyczy szkiców koncepcyjnych z filmów i gier wideo. Znajdziecie tam dziesiątki zdjęć, a zawsze jest to tańszy sposób niż kupowanie artbooka. Osobiście zawsze marzyłem, aby móc tworzyć takie małe dzieła sztuki.

 

***

The Dark Knight & 60's Robin


Zanim w kinach zagości zamknięcie trylogii Christophera Nolana mam dla Was film fanowski z cyklu „co by było gdyby”. Tym razem w starciu Mrocznego Rycerza wspierać będzie Robin... z lat 60'. Above Average Productions doprawili ten niedorzeczny scenariusz równie niedorzeczną dawką humoru (reakcja Bane'a na wejście Robina – bezcenna). Moje jedyne zastrzeżenie to głos Bane'a, który bardziej pasuje do Alfreda niż tego osiłka.

 

 

***

 

Bizarro Classic

 

Dzieło Robba Pratta to animowany film fanowski wykonany tradycyjną techniką. Bohaterem jest Człowiek ze Stali, którego wszyscy dobrze znacie oraz Bizarro, czyli nieudany eksperyment i lustrzane odbicie Supermana. Szczerze mówiąc brakuje mi tego typu seriali, bo patrząc na to, co prezentują współczesne kanały dla dzieci, pozostaje mi nic tylko załamać ręce i sięgnąć po pada. W filmie zawarto również materiał zza kulis.

 

 

***

 

 

 

Z nowości DVD/Blu-ray...

 

Safe House (2012)

 

 

Reżyseria: Daniel Espinosa

 

Scenariusz: David Guggenheim

 

Produkcja: USA, Afryka Południowa

 

Czas trwania: 115 minut

 

Obsada:

 

Denzel Washington – Tobin Frost

Ryan Reynolds – Matt Weston

Vera Farmiga – Catherine Linklater

Brendan Gleeson – David Barlow

 

Jesteś odpowiedzialny za gości – Tobin Frost

 

Tytułowa kryjówka to miejsce, do którego sprowadzani są więźniowie CIA. Nazwa nie ma jednak nic wspólnego z bezpiecznym miejscem, a przynajmniej nie dla przetrzymywanego. W jednej z takich afrykańskich placówek, od roku pracuje Matt Weston. Całe dnie upływają mu na nudzie, marzeniach o prawdziwej akcji i okłamywaniu dziewczyny, której wmawia, iż pracuje w klinice. Jak wiadomo trzeba uważać z życzeniami, bo mogą się okazać zabójcze. Gdy do amerykańskiego konsulatu wchodzi, jak gdyby nigdy nic, były agent Tobin Frost, który teraz jest światowej sławy handlarzem niemal wszystkim, życie Westona zmieni się o 180 stopni.

 

Na początku wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z filmem, którego akcja odbywa się w zamkniętej przestrzeni – coś w stylu Azulu z Jodie Foster. A widz będzie podziwiał starcie dwóch aktorów. Zwłaszcza, że pojmany Frost całkiem nieźle się bawi i wygląda na to, że jego oprawcy są uwięzieni z nim – od razu przypomniał mi się komiks, w którym Wolverine siedział w obozie koncentracyjnym podczas II wojny i umilał sobie czas mordując nazistów. Wtedy jednak następuje pierwszy zwrot akcji i do kryjówki wkraczają najemnicy, których ktoś wynajął do usunięcia postaci granej przez Denzela Washingtona. Od tej pory Matt musi ratować nie tylko własną skórę, ale i swojego więźnia. Problem w tym, że stary wyga ma jeszcze niejednego asa w rękawie i nie podda się bez walki.

 

Największym mankamentem tej wciągającej wizualnie produkcji była dla mnie całkowita przewidywalność scenariusza. Czy nie można było dodać zwrotu akcji pod postacią np. tajnej misji Frosta, który miał udawać „tego złego”, by dorwać kreta w CIA? A tak, od początku do końca wiadomo, kto tu naprawdę jest czarnym charakterem. Z kolei przebieg finału również jest łatwy do rozszyfrowania i to bez pomocy internetowych opisów. I gdyby nie dynamiczne i świetnie nakręcone sceny akcji to nie byłoby czego oglądać. Całość filmu dzieje się w przeciągu kilku dni i każdego będziecie świadkami emocjonującego pościgu. Dodatkowo, odpowiednio dawkowane napięcie, przez większość czasu znakomicie dopełnia przedstawione wydarzenia. Szkoda więc, że warstwa fabularna jest tak bardzo rozczarowująca.

 

W takich starciach bardzo ważna jest obsada. Frost to typowy opanowany zawodowiec, który pod maską lekkoducha jest maszyną do zabijania, a Matt to porywczy żółtodziób – czyli duet jakich w kinie wiele. Reynolds stara się dorównać kroku Washingtonowi i momentami są sobie równi. Ważne jednak, że aktorzy stworzyli wiarygodny ekranowy duet, który miło się ogląda i szczerze kibicuje. Reszta postaci już nie jest taka dobra i nawet taki weteran kina jak Sam Shepard nie jest w stanie wzbudzić zainteresowania widza.

 

Daniel Espinosa nie zwalił mnie z nóg, ale zapewnił przyzwoitą rozrywkę na sobotni wieczór. Safe House to zwarty i szybki film, który nie zaskoczy Was fabularnie, ale mile potraktuje gałki oczne. Głównie za sprawą podobieństwa do sposobu filmowania à la Tony Scott, który nie raz współpracował już z Washingtonem.

 

Ocena końcowa:

 

***

 

W kinach...

 

Epoka lodowcowa 4: Wędrówka kontynentów / Ice Age: Continental Drift (2012)

 

 

Reżyseria: Steve Martino, Mike Thurmeier

 

Scenariusz: Michael Berg, Jason Fuchs

 

Produkcja: USA

 

Czas trwania: 94 minuty

 

Obsada:

 

Wojciech Malajkat – Maniek

Cezary Pazura – Sid

Piotr Fronczewski – Diego

Karina Szafrańska – Ela

 

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! – Wiewiór

 

Ktoś powinien wreszcie dać temu małemu Wiewiórowi jego orzech, bo jeszcze jeden taki numer jak zaburzenie pracy jądra planety, które wywołało wędrówkę kontynentów, a bohaterowie filmu mogą tego nie przeżyć. W cały ten bajzel ponownie wplątane zostaje najdziwniejsze stado w historii składające się z mamutów, oposów, leniwca i tygrysa szablozębnego. Podzielona rodzina będzie musiała walczyć nie tylko z naturą, ale i z piratami pływającymi lodowym statkiem.

 

Wraz z premierą pierwszej części Shreka świat zwariował na punkcie filmów animowanych nowej generacji. Od tej pory, co roku do kin trafiało kilka produkcji dla małych i dużych dzieci. Epoka lodowcowa hodowała tym samym zasadom, które uczyniły z zielonego ogra gwiazdę ekranów. W tym roku przyszedł czas na czwartą odsłonę. Jak wiecie z kontynuacjami bywa ten problem, że rzadko kiedy są lepsze od oryginałów. A co w przypadku kontynuacji kontynuacji kontynuacji?

 

Zmiana reżysera - Carlosa Saldanhy - była pierwszym sygnałem, który postawił mnie w stan gotowości. Potem nieprzyjemne wrażenie wywarło wprowadzenie kilku nowych postaci w bardzo krótkim czasie. A po seansie poczułem istny zawód na myśl o fabule Wędrówki kontynentów. Może Saldanha przeczuwał, że nie warto zajmować się tym projektem. Nie zrozumcie mnie źle – bardzo lubię „epokowe” postacie, ale w tej części one nie są sobą. Gdyby nie strona techniczna filmu (nawet w 2d) to czwarta część otrzymałaby jedną gwiazdkę. Nie jest to bynajmniej kwestia zmęczenia materiału, ale fatalnie skonstruowanej fabuły i nagromadzenia niepotrzebnych bohaterów.

 

Nowe postacie nie są godne uwagi i stanowią tylko zapychacz ekranu. Twórcy powinni byli się zdecydować: albo wprowadzić nowych bohaterów i skupić fabułę tylko na nich, albo pozostać przy sprawdzonym składzie – osobiście wolałbym drugą opcję. Nie martwcie się jednak, bo gwiazdą drugiego planu ponownie jest Wiewiór i tym razem znów zbiera cięgi starając się zdobyć upragniony skarb. Problem w tym, że twórcy przyjęli lekko przerażającą tendencję do coraz wymyślniejszego torturowania futrzaka. Jeśli wcześniej można było mieć skojarzenia z Kojotem Wilusiem ścigającym Strusia Pędziwiatra, teraz mam wrażenie jakby pomysły czerpano z serii Piła.

 

Inne persony, włącznie z moim ulubieńcem Sidem, zaliczają drastyczny spadek jakości charakteru. Byłoby to zrozumiałe, gdyby nowi bohaterowie zdobywali serce widza. Niestety tylko i wyłącznie Babcia leniwca jest w stanie szczerze bawić i zyskać aprobatę. Cała reszta, jak nijaki jeżokret czy zbuntowana Brzoskwinka, to tylko zbędne dodatki. Oby tylko ktoś nie wpadł na genialny pomysł uczynienia z nich motoru napędowego kolejnej części. Nawet czarne charaktery, pod dowództwem kapitana orangutana są barwne, ale tylko i wyłącznie pod względem wyglądu.

 

Dlaczego więc nowa Epoka Lodowcowa kwalifikuje się do kategorii „można obejrzeć? Dwa słowa – monumentalność i futra. Skala niektórych scen akcji powala (zwłaszcza na dużym ekranie), bogactwo elementów i ich wykonanie tworzy wciągający spektakl wizualny. Podobnie jakość futerek bohaterów. W porównaniu do trzeciej części ponownie twórcy wykonali skok naprzód, by jeszcze lepiej odwzorować wygląd prehistorycznych stworzeń. Mimo, iż z przyczyn czysto oszczędnościowych oglądałem wersję dwuwymiarową, bez wątpienia seans w 3d nie powinien pod względem technicznym nikogo rozczarować. Wiele scen skonstruowano pod „wyskakiwanie” elementów z ekranu i widać to nawet na tradycyjnym seansie.

 

Na dziesięciolecie pierwszej części twórcy Epoki lodowcowej sprezentowali nam kiepski prezent. Szkoda, bo nietypowa rodzinka należała do moich ulubionych animowanych serii. Co gorsza, film poprzedza krótka animacja pt. The Longest Daycare dotycząca Maggie Simpson z popularnego serialu, i jest to znacznie lepsza produkcja niż cały film. Mam nadzieję, że Merida waleczna wniesie powiew świeżości tak potrzebny w filmach animowanych, ale o tym przekonamy się wkrótce. A może po prostu jestem już za stary na takie filmy...nie... to jednak Epoka lodowcowa 4 jest filmem zbyt słabym. Dlatego polecam Wam seans dopiero, gdy trafi na półki sklepowe.

 

 

Ocena końcowa:

 

***

 

W kinach...

 

Niesamowity Spider-Man / The Amazing Spider-Man (2012)

 

 

Ocena końcowa:

 

W tym tygodniu to byłoby na tyle. Czekam na Wasze komentarze i do przeczytania!

Łukasz Kucharski Strona autora
cropper