Reklama
Hyde Park: najgorsza gra, w jaką grałeś?

Hyde Park: najgorsza gra, w jaką grałeś?

Roger Żochowski | 09.11.2012, 17:23

Mamy kolejny piątek, a co za tym idzie, kolejny Hyde Park. Skoro pytaliśmy Was już o najlepsze gry na dane platformy, tym, razem pójdziemy w drugą stronę. Zdradzicie nam jaka była najgorsza produkcja, w jaką mieliście "nieprzyjemność" zagrać?

Pytanie tygodnia:  Najgorsza gra, w jaką grałeś?

Dalsza część tekstu pod wideo
 
Roger
 

Jako że w wczoraj do Warszawy wpadł z małżonką Ściera, nie wypadało nie spotkać się na jakimś browarku. Beczka zamówionego piwa rozeszła się w błyskawicznym tempie, a słuchanie jak nasz obecny grafik rozprawia z Magdą o meandrach projektowania makiet na kolejne strony, była momentami bardzo zabawna. Zabawny nie był już za to powrót do domu. Źle ustawiony znak (w dodatku zasłonięty przystankiem tramwajowym) spowodował, że wesoły pan policjant chciał początkowo wpasować nam mandat w wysokości 1200 złotych i obdarować 16 punktami. Ostatecznie skończyło się na 250 i 5 punktach, ale SoQ i tak nie omieszkał wyrazić swojej opinii na temat stróżów prawa i ich pracy. Bo czy czyhanie w ukryciu na błąd kierowcy wynurzony dość niefortunnym ustawieniem znaku drogowego to wciąż dbanie o bezpieczeństwo na ulicach, czy może łatwy sposób na wypisanie kilkunasty mandatów? Cóż, odpowiedź jest chyba oczywista...

 


Pytanie tygodnia: Na obecnej generacji - Cursed Crusade. W czasach PSX-a była taka gra, w której kierowało się małpą (Monkey Hero), a w którą zmuszony bylem grać z moją młodszą siostrą. Nigdy nie zapomnę tej katorgi.

 

 

Zax
 
Roger wymyślił w tym tygodniu wyjątkowo ciekawe pytanie. Najgorsza gra, w jaką miałem nieprzyjemność grać? Hmm... zebrało się tego trochę w związku z tym, że od wielu lat recenzuję gry do PE. Różnica między recenzentami a graczami jest taka, że musimy szarpać nawet w największe crapy. I robić to aż do bólu, bo w końcu każdy tytuł trzeba dokładnie ograć, nawet jeśli produkcja odrzuca po pierwszym kwadransie. Czasy się jednak zmieniły i dzisiaj na rynku brakuje już raczej 100% baboli, takich jak wychodziły w epoce 16 czy 32-bitowych platform. Z tego okresu pamiętam najgorsze padaki, z jakimi miałem do czynienia. Wymieniłbym tu chociażby prostą do bólu, tanią i kapuściarską bijatykę Rise of the Robots. Grą, która całkowicie zmasakrowała mój młody umysł był jednak z pewnością Chuckie Egg II na Amidze 600 (konwersja tytułu z ZX Spectrum). Pamiętam zawód związany z tym tytułem, bo napaliłem się na pozycję kojarzącą się z Dizzym (w końcu bohaterem gry jest tytułowe jajco), a okazało się, że to tylko beznadziejna, zręcznościowa podróbka. Omijanie "kretów" i innych dzikich zwierzaków trzeba było dopracować do absolutnej perfekcji. Zahaczenie jednym PIKSELEM o wroga oznaczało utratę życia (a sterowanie było bardzo nieprecyzyjne). Oto frustrujący tytuł, który zniszczył mi sielankową młodość.

Pytanie tygodnia: Chuckie Egg II
 
 
 
 
 
 
Monika
 

"HALO! To ja! Pędzę do Ciebie światłowodem..." tym cytatem utworu SexBomby mogę opisać mój mijający tydzień. Ciekawe czy chłopaki z zespołu inspirowali się Master Chiefem pisząc te słowa hehe. Przez ostatni wysyp gier, już kompletnie przestawiłam się na tryb nocny i  w ciągu dnia snuję się jak widmo, wzbudzając wśród znajomych i rodziny trwogę o moje zdrowie. Ale jak tu się oderwać od Johna-117? Do tego jeszcze w przyszłym tygodniu premiera Black Ops2! Obawiam się, że mój zegar biologiczny nie wróci szybko do normy...

A propos Halo 4! Ostatnio ciśnienie podniósł mi znajomy z konsoli (żeby nie było, facet kolo 30-tki), który grubo dwa tygodnie przed premierą z dumą oświadczył mi, że grę już przeszedł, singiel jest rewelacyjny i po prostu miażdży! Okej... A skąd Ty misiu kolorowy masz grę na długo przed premierą? Domyślacie się zapewne jaka była odpowiedź... Ja rozumiem kryzys, gry są drogie itd. itp. Ale jak można w tak perfidny sposób cieszyć się wieloletnią, cudzą pracą, którą się najzwyczajniej w świecie ukradło?! Chociaż... podobno właśnie kradzione smakuje najlepiej.

 



W poniedziałek śmigam do studia tatuażu, powiększyć swój malunek. Dobrze, że plecy nie są aż tak bolesne, chociaż mam ciarki na myśl o kręgosłupie. Tatuaże są jak papierosy, raz się zacznie i później ciężko skończyć. Ale to raczej mój ostatni. Nie wiem czy kiedyś będę miała możliwość skutecznego usunięcia, a absolutnie nie mam zamiaru za kilkanaście lat paradować jako "wesoła staruszka" z dziarami wystającymi spod babcinej garsonki:)

Pytanie tygodnia: Osobiście staram się nie dzielić gier na dobre i złe tylko takie, które mnie zainteresują i te, które nudzą. Tytuł będący dla większości graczy kompletnym gniotem, potrafi mnie wciągnąć na długie godziny i oczywiście na odwrót. Ostatnio do kategorii "spróbowałam i więcej tego nie ruszę" trafił Eragon oraz Dragon Age 2 (sorry Billka;)). W przeciwieństwie do recenzentów, nie muszę przechodzić wszystkich gier jakie tylko ujrzą światło dzienne, dlatego żyję w błogiej nieświadomości istnienia crapów;)

 

Loganek
 


Szalony tydzień dobiega końca. Zdołałem jednak znaleźć czas na obejrzenie filmu Looper ? jeśli macie wolną chwilę można się wybrać do kina. Więcej informacji już we wtorek. Ponownie obejrzałem Skyfall i nadal jestem zadowolony, więc jeżeli jeszcze nie mieliście okazji odwiedzić kina polecam. Prawdopodobnie poznam również drugą część Silent Hill, z czego tradycyjnie zdam Wam relację.

Z bardziej growych doznań - Split/Second oficjalnie w pełni ukończony. Na szczęście to ten typ, do którego z chęcią wrócę za jakiś czas, by znów siać demolkę. Liczę też, że doczekam się kontynuacji, ze zniszczeniami, które przebiją wszystko co do tej pory widzieliśmy. Tego Wam i sobie życzę.

Natomiast przygoda z Uncharted 3 również się skończyła, a szkoda bo to naprawdę bardzo dobra gra, która miażdży większość filmów przygodowych poszukiwaczy skarbów. Bohaterowie, historia i akcja to czysta rozrywka w najlepszej postaci. Żałuję tylko, że nie mogę zaprzyjaśnić się z Uncharted: Złota otchłań, ale w końcu nie można mieć wszystkiego.

Pytanie tygodnia: Ostatnio najbardziej przeżywałem porażkę nazwaną Call of Juarez: The Cartel. Bardzo się zawiodłem tą produkcją zwłaszcza po poprzedniej części, która była świetna. Tak więc, zamiast trzech dostępnych kampanii, ukończyłem jedną...ledwo.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper