HP: Najlepszy multiplayer w jaki graliście?
W tym tygodniu Hyde Park wyjątkowo w niedzielę. A pytanie kierujemy tym razem do fanów multi. Zarówno tego kanapowego jak i sieciowego. Przy której produkcji z szeroko pojętym multiplayerem bawiliście się najlepiej?
Pytanie tygodnia: Najbardziej multiplayer w jaki graliście?
Dzieje się w naszej rodzimej branży i to naprawdę sporo. A wiedzcie, że to nie koniec ciekawych transferów w tym roku. My tymczasem cały czas walczymy z nowym PPE. Wkrótce poinformujemy Was o oficjalnej i już konkretnej dacie startu.
Pytanie tygodnia: Tak się składa, że zawsze wolałem kanapowy multiplayer od sieciowego, dlatego mój wybór pada głównie na starsze gry. Na począśtek będę monotematyczny i wskaże na Pro Evo, w które z kolegami klepie od roku 1997. Potem polecą wszystkie strzelanki samochodowe - niezapomniane sesje na podzielonym ekranie w Rogue Trip, Twisted Metal 2 i 4, oraz Vigilante. Na deser zaś wrzucam kręgle z Tekken Tag Tournament :)
PS: Monika zapamiętaj, że Ni No Kuni, to nie to samo co Kunio Kun ;)
Pytanie tygodnia: Największą radochę w multiplaterze od zawsze dawał mi split-screen, albo wspólne granie ze znajomymi w party-games. Sieciowa rozgrywka po prostu nie ma tego smaczku. Bez cienia wątpliwości największą frajdę w split-screenie dało mi TimeSplitters 2 (jeden z najlepiej dopracowanych tytułów w historii pod tym kątem). Pozdrawiam wszystkich, z którymi wspólnie męczyłem tę perełkę z PS2!
Wprawdzie mało to konsolowe, ale zapaliłem się ostatnio The Elder Scrolls Online i zgłosiłem do otwartej bety (klik). Nie wiem czy moje laptopowe i3 w spółce z GF 540M dadzą radę, ale z chęcią poszlajam się po Tamriel mając w pamięci miód wylewający się z wycieczek po mroźnym Skyrim. Ba, jeżeli całość będzie w miarę przyjemnie działała i wyglądała na moim sprzęcie, a rozgrywka okaże się być interesująca, to może skuszę się na fulla i opłacanie abonamentu po premierze TES Online. Jeszcze nigdy nie farmiłem golda...
Bym zapomniał, jest też nowy zwiastun rimejku Evil Dead. Będzie dobrze.
Pytanie tygodnia: Chyba Battlefield 3 - gra dużo gorsza od Bad Company 2, ale była dobra ekipa, więc godziny uciekały z życia niczym banknoty z portfela na alkoholowym ciągu.
No i kolejny tydzień poleciał, zanim się obejrzałam! W środę nawiedziłam bandę redakcyjnych oszołomów, dowiedziałam się kilku branżowych ciekawostek, ale obiecałam, że nic nie chlapnę dopóki nie dostaniecie nowego PSX Extreme w łapki;). Dobrą nowinę przyniósł Soq, który dołączył do naszego posiedzenia trochę zziajany, pędząc praktycznie prosto z lotniska. Po wysączeniu kilku drinków zaczęliśmy się pastwić (wiecie tak z sympatii ;) ) nad Rogerkiem i jego miłością do źrebiąt, klaczy, ogierów i wszelakiej maści chińskich Kuni. Zanim jednak nasze słoneczko strzeliło ostatecznie focha, w jego obronie stanął Koso: „Bo łaciaty koń, to nie koń, tylko krowa!”. W sumie to już nie do końca wiem czy rozmawialiśmy o grach, czy o zwierzętach (trochę % się wysączyło i mógł się człowiek pogubić), stanęło jednak na tym, że Kuń Kuniowi nie równy!
Z grami w tym tygodniu jestem na bakier, wciąż w biegu, ciągle poza domem, a moja konsolka już obrasta kurzem... chlip! Ale w ten weekend definitywnie mam zamiar naprawić to zaniedbanie i solennie obiecuję sobie, że spędzę go w dresach, na kanapie, z padem w dłoni! Tym bardziej, że kolejny tydzień zapowiada się imprezowo-okazją będzie dwunasta rocznica moich osiemnastych urodzin;).
Pytanie tygodnia: Hehe oczywiście Call of Duty, potem Halo, Gears of War i Uncharted. Chociaż ostatnio preferuję single player - za dużo fajnych tytułów do ogrania, żeby tracić czas na multi.
Jakiś wredny duszek niemal zamordował mi pompę wody w aucie. Przez wymianę i jeszcze jedną drobną usterkę musiałem podróżować przez kilka dni niczym pierwsi osadnicy - autobusem. Bynajmniej nie narzekam, bo dzięki tej odmianie doceniłem powrót za kółko.
Z ruchomych obrazków, w ramach relaksu, zapoznałem się z filmem W chmurach (2009) w reżyserii Jasona Reitmana. Pozorna komedia okazała się dobrym filmem, z nietuzinkowym zakończeniem. W końcu obejrzałem też dokument pt. Magiczne cięcie montażysty, który w świetny sposób ukazuje jak przez te wszystkie lata zmieniała się sztuka montażu. A wszyscy fani Quentina Tarantino powinni go obejrzeć, bo reżyser często i gęsto dzieli się w nim swoją wiedzą.
Z lektur mało szkolnych, w jeden wieczór przeczytałem zbiór tekstów Kevina Smitha pt. Silent Bob Speaks. Niestety nie jest to jego najlepsze dzieło, ale ma swoje piękne momenty. Z opowieścią dlaczego Smith nie lubi Britney Spears na czele. Z kolei swoje uszy raczyłem audiobookiem "Final Crisis" z bohaterami wydawnictwa DC. Seria Graphic Audio jest genialna i szkoda, że w naszym kraju książki w wersji audio jeszcze nie dotarły do takiego poziomu (może poza Sagą o Wiedźminie), ale trzeba mieć nadzieję.
A grową rozrywkę zapewnił mi nowy Devil May Cry, który stanowi solidną pozycję, ale nie jestem w stanie wybaczyć twórcom podawania tych samych elementów fabularnych w pseudonowy sposób. A przed premierą Dead Space 3 powtórzyłem drugą przygodę z Clarkiem i ponownie zaliczyłem porządną dawkę emocji.
Pytanie tygodnia: Tradycyjny - bezsieciowy - muliplayer w Crash Team Racing. Po prostu coś p-i-ę-k-n-e-g-o.
Przeczytaj również
Komentarze (63)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych