Kącik filmowy #54
Sierpień dociera do swej połowy i niedługo nastąpi wysyp gier, więc na kinowe nowości pozostanie mniej czasu i złotówek. Dopóki ten czas nie nadejdzie, kina czekają z otwartymi drzwiami. W tym tygodniu przyciągnął mnie film RED 2. Zapraszam!
Wiadomości ze świata filmu
Oficjalni Niezniszczalni
Po zastąpieniu Bruce'a Willisa Harrisonem Fordem, przyszedł czas na kolejne ogłoszenia z planu Niezniszczalnych 3. Otóż, do obsady dołączyli oficjalnie Mel Gibson oraz Antonio Banderas (obaj spotkali się ostatnio na planie Maczeta zabija). Poza nimi, na liście płac pojawił się mało znany Glen Powell (podkładał głos np. w Deus Ex: Invisible War), który wcieli się w żołnierza będącego ekspertem z zakresu hakerstwa. Miejmy nadzieję, że wkrótce poznamy kolejne nazwiska.
***
Grube miliony
Kiedyś kilkumilionowa stawka za występ w filmie była czymś niesamowitym. We współczesnym Hollywoodzkim świecie liczą się teraz kilkudziesięciomilionowe sumy. Do grona rekordzistów mogą dołączyć kolejni dwaj aktorzy. Pierwszy to Christian Bale. Aktor podobno otrzymał powrotu do roli Mrocznego Rycerza w kontynuacji Człowieka ze stali. Warner Bros. jest na tyle rządne jego występu, iż (podobno) gotowe jest wyłożyć na ten szczytny cel...50 milionów dolarów. Nic dziwnego, w końcu starcie dwóch największych superbohaterów wydawnictwa DC nie zdarza się często. Poza tym, Bale jest sprawdzonym nazwiskiem i ryzyko oburzenia fanów jest bardzo niskie. Drugim szczęściarzem jest Hugh Jackman. Jemu z kolei (podobno) zaproponowano 100 milionów za występ w roli Wolverine'a w jeszcze czterech filmach. Wedle źródła, będącego przyjacielem Jackmana, aktor nie wie co zrobić, bo niegdyś zastrzegł, iż nie będzie podpisywał tak mocno wiążących kontraktów. Jakie nie byłyby ich decyzje i tak czeka nas jeszcze kilka lat wysypu filmów na podstawie komiksów, na co nie narzekam.
***
Bruce powraca
Bruce Lee nie żyje. Mamy tego świadomość...od momentu gdy umarł. W dobie wirtualnych światów, prędzej czy później można było się spodziewać zmartwychwstania ikony srebrnego ekranu. W końcu jeden podobny przypadek zapisał się w historii. Tak Panie i Panowie, Bruce Lee powrócił w reklamie whisky Johnnie Walker. Wszystko za sprawą agencji BBH z Chin i nowoczesnej technologii.
***
Nastoletni zwycięzcy
Nagrody Teen Choice Awards 2013 w kategoriach dotyczących kina zostały wręczone w magicznym Los Angeles. (Niestety) triumfowała ostatnia (stety) odsłona Sagi Zmierzch. Oto lista szczęśliwych zwycięzców.
FILM AKCJI
Iron Man 3
AKTOR W FILMIE AKCJI
Robert Downey Jr - Iron Man 3
AKTORKA W FILMIE AKCJI
Anne Hathaway - Mroczny Rycerz Powstaje
FILM SCI-FI/FANTASY
Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
AKTOR W FILMIE SCI-FI/FANTASY
Taylor Lautner - Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
AKTORKA W FILMIE SCI-FI/FANTASY
Kristen Stewart - Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
FILM DRAMATYCZNY
Charlie
AKTOR W FILMIE DRAMATYCZNYM
Logan Lerman - Charlie
AKTORKA W FILMIE DRAMATYCZNYM
Emma Watson - Charlie
FILM KOMEDIOWY
Pitch Perfect
AKTOR W FILMIE KOMEDIOWYM
Skylar Astin - Pitch Perfect
AKTORKA W FILMIE KOMEDIOWYM
Rebel Wilson - Pitch Perfect
FILM ROMANTYCZNY
Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
AKTOR W FILMIE ROMANTYCZNYM
Robert Pattinson - Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
AKTORKA W FILMIE ROMANTYCZNYM
Kristen Stewart - Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
CZARNY CHARAKTER
Adam DeVine - Pitch Perfect
"ZŁODZIEJ SCEN"
Kellan Lutz - Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2
PRZEŁOMOWA ROLA
Nicholas Hoult - Ciepłe ciała
AKTORKA W LETNIM FILMIE
Sandra Bullock - Gorący towar
EKRANOWA CHEMIA
Sandra Bullock i Melissa McCarthy - Gorący towar
***
W rękach fanów
KITE
Jakiś czas temu informowałem Was, że w przygotowaniu jest aktorska wersja Anime KITE Yasuomi Umetsu. Zanim jednak produkt końcowy trafi do kin, fani powinni rzucić jednym i drugim okiem na poniższy film.
***
Jump-Boy
Film Kick-Ass wniósł powiew świeżości do adaptacji komiksów. Czy sytuacja się powtórzy przy premierze drugiej części, przekonamy się już w przyszłym tygodniu. Ludziki z O.I.C. Media mają dla Was własną wizję tego świata i czekają na komentarze.
***
#TRUTHINJOURNALISM
Gdy świat obiegła informacja, że w trzeciej odsłonie przygód Spider-Mana zobaczymy Venoma, wiele osób szalało z radości. Gdy przyszło co do czego, większość była rozczarowana. Poniższy filmik może trochę zatrze ów niesmak, bo oto Eddie Brock zabiera Was na małą wycieczkę.
***
Wolverine - A Film By Woody Allen
The Wolverine Jamesa Mangolda nie zawiódł i zarobił tyle dolarów, że sam Woody Allen zainteresował się zekranizowaniem przygód Logana. Oto jego wstępna wizja.
***
Kino Świat prezentuje...
Co je kręci, co je podnieca? Muzy Allena: Cate Blanchett, Penelope Cruz i Scarlett Johansson o fenomenie twórcy BLUE JASMINE
„Woody Allen to najwybitniejszy reżyser kina kobiecego w Ameryce!” - napisał TIME po premierze „Blue Jasmine”, obrazu okrzykniętego w USA „najlepszym filmem Allena od ponad 20 lat". Opinię popularnego tygodnika potwierdzają Penelope Cruz, Scarlett Johansson i Cate Blanchett - gwiazdy ostatnich hitów nowojorczyka.
Na przestrzeni pięćdziesięciu lat za kamerą Allen nie raz dawał dowody zdumiewającej intuicji, jeśli chodzi o dobór aktorek do swoich filmów. Jego oko niezawodnie odkrywało pokłady talentu w nowicjuszkach, a doświadczonym artystkom pozwalało wznieć się na wyżyny talentu. „W tej dziedzinie nie ma lepszego specjalisty niż Allen. Aktorki w jego filmach zdobyły łącznie pięć Oscarów z jedenastu nominacji.” â zauważa Joe Williams z St. Louis Post-Dispatch.
Dla niektórych gwiazd współpraca z Allenem była fascynującą, acz jednorazową przygodą, inne zostawały z Woodym na dłużej, dołączając do orszaku muz reżysera. Nigdy nie odmówiła mu Penelope Cruz: „Woody jest wyjątkowy, a spędzanie z nim czasu to błogosławieństwo. To jeden z najzabawniejszych ludzi na świecie. Każdego dnia robi coś, co zaskakuje i zostaje w pamięci na zawsze”. Ani Scarlett Johansson: „Myślę, że mamy podobny typ wrażliwości i poczucia humoru. Doceniamy się wzajemnie jako artyści i lubimy razem pracować, ponieważ zawsze śmiejemy się na planie i świetnie spędzamy czas. To cudowne umieć pracować z przyjaciółmi i dlatego robimy to nadal.”
O wspólnym projekcie z reżyserem śniła Lady Gaga: „Zagrać u Allena to moje największe marzenie”. A pierwsza dama Francji - Carla Bruni, była gotowa rzucić wszystko, byle zawitać na planie „O północy w Paryżu”: „Pan Allen powiedział kiedyś, że mając na castingu Królową Anglii i mnie, wybrałby mnie. Dał mi wielki powód do radości, a moim przyjaciołom aktorom - do zazdrości.” - wyznała prezydentowa.
Cate Blanchett, gwiazda „Blue Jasmine”, do współpracy z Allenem podeszła z podobnym entuzjazmem. Choć przyznaje, że jej rola nie była łatwa do zagrania. Paradoksalnie dlatego, że Allen dał jej niemal nieograniczoną swobodę w konstruowaniu postaci. „Sądzę, że Woody wcale nie chciał się wtrącać w pracę aktorów.” - mówi Blanchett. „Musiałam się przestawić na ten rodzaj pracy na planie, bo naprawdę lubię otrzymywać sugestie od reżysera. Z Woody’ym pracowałam tak, że ja zadawałam mu pytania, a on na nie odpowiadał. Większość z nich dotyczyła tonu, w jakim mam zagrać swoją postać. A pracując z takim reżyserem nigdy nie masz pewności. Czytając jego scenariusz, możesz sobie pomyśleć, że jest dramatyczny, albo możesz zinterpretować go jako farsę i absurd. Allen jest w tym mistrzem: konstruuje bohaterów, którzy z pełną powagą podchodzą do swojego życia i swoich problemów, które są tak naprawdę czystym absurdem.”
***
"Niech żyje Polska!" - zwiastun "Sierpniowego nieba. 63 dni chwały" - w kinach od 13 września
W sieci zadebiutował oficjalny zwiastun pierwszego od wielu lat filmu fabularnego o Powstaniu Warszawskim pt.: „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały”. W kinach od 13 września. PAMIĘTAMY.
Film Irka Dobrowolskiego, wielokrotnie nagradzanego w kraju i za granicą reżysera głośnego „Portrecisty”, oddaje hołd młodym Polakom uczestniczącym w Powstaniu Warszawskim. W tym niezwykłym projekcie wzięli udział zarówno doświadczeni aktorzy, autentyczni Powstańcy biorący udział w walkach w 1944 roku, jak również młodzi, utalentowani debiutanci. Oprawą muzyczną zajęli się raperzy Wilku i Bilon z popularnej grupy hip-hopowej Hemp Gru. Nagrali dwa utwory - „63 dni chwały” oraz „Sierpniowe niebo”, które znalazły się w filmie i wspierają jego promocję. Urozmaiceniem „Sierpniowego nieba. 63 dni chwały” jest wykorzystanie archiwalnych nagrań z 1944 roku kręconych przez samych Powstańców, które z niespotykanym dotąd realizmem oddają atmosferę walk o Warszawę. Film w kinach zagości już 13 września, a tymczasem prezentujemy oficjalny zwiastun.
Zrealizowana w nowatorski sposób, wielowątkowa i poruszająca opowieść sięgająca czasów lata 1944 roku. „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały” w reżyserii Irka Dobrowolskiego - dobywcy 8 nagród na polskich i międzynarodowych festiwalach za głośnego „Portrecistę” - jest hołdem złożonym młodym Polakom walczącym w Powstaniu Warszawskim. W filmie, obok aktorów zawodowych, zagrali „Wilku” (Robert Darkowski) oraz „Bilon” (Maciej Bilka), raperzy znani z popularnej grupy hip-hopowej Hemp Gru.
Pracownicy budowy znajdują w ruinach przedwojennej kamienicy ludzkie szczątki i pamiętnik z czasów Powstania Warszawskiego. Ukrywający się w piwnicy profesor opisał w nim pierwsze dni dramatycznej walki o Warszawę. 5 sierpnia 1944 roku młodziutka sanitariuszka Basia przeżywała pierwszą miłość do żołnierza AK â Staszka. Tego dnia młodzi warszawiacy z entuzjazmem budowali barykady, aby w chwilę później stanąć do nierównej walki ze świetnie uzbrojonymi mordercami z Waffen SS Dirlewanger.
W „Sierpniowym niebie” wykorzystano nieznane do tej pory materiały filmowe nakręcone w trakcie Powstania Warszawskiego, które z niespotykaną siłą oddają realizm walk na ulicach Warszawy.
Reżyser Irek Dobrowolski jest synem powstańca - Leszka Dobrowolskiego, pseudonim „Wrzos”, żołnierza Batalionu Gozdawa. Jedną z ról zagrał kolega „Wrzosa” z oddziału - Jerzy Romanowski, pseudonim „Drań”, zaś w rolach starych powstańców wystąpili prawdziwi uczestnicy Powstania Warszawskiego.
***
Skarbiec zapowiedzi
Oto nowa sekcja, w której będzie mogli zobaczyć zapowiedzi do nadchodzących filmów, które pojawiły się w internecie w minionym tygodniu. Wszystko w jednym miejscu dla Waszej wygody i by było o czym dywagować w komentarzach. W końcu wszyscy uwielbiamy ten moment, gdy w kinie gasną światła, a w ciągu dwudziestu minut możemy zobaczyć trzy góra cztery zapowiedzi i stertę reklam.
Na początek zapowiedź do Kick-Ass 2 zatytułowana Ultimate Justice. Komiksowa adaptacja trafi do rodzimych kin 23 sierpnia.
***
Superprodukcja Gra Endera doczekała się drugiego oficjalnego zwiastuna. Zobaczcie jak wygląda nasza broń w walce z kosmitami.
***
Muppety kontratakują. Kontynuacja przygód zwariowanych maskotek czepie tytuł z ostatniej odsłony Need for Speed, ale na Autolog raczej nie ma co liczyć.
***
Ostatni film Jamesa Gandolfiniego (aktor zmarł przed kilkoma tygodniami) zapowiada się na ciepłą komedię, której warto poświęcić czas.
***
Marvelowski superbohater szykuje się do przygrzmocenia młotem w nasze gałki oczne, gdy wyląduje na mrocznym świecie. Oto druga zapowiedź widowiska z blondaskiem.
***
Spike Jonze zebrał w jednym filmie Joaquina Phoenixa, Rooney Marę, Amy Adams i Samanthę Morton, więc może czekać nas niezła komedia science fiction.
***
Narkotyki, gwiazdorska obsada – oto nowe dzieło Ridleya Scotta, na które przyjdzie nam jeszcze poczekać do listopada bieżącego roku.
***
Były Batman nie próżnuje i w kolejnej produkcji zajmuje się reżyserią, scenariuszem i odtwarzaniem głównej roli – istny człowiek orkiestra. A w warstwie fabularnej czeka nas rozgrywka między historykami sztuki i muzealnikami, którzy chcą odzyskać dzieła skradzione przez nazistów.
***
Piraci powracają na ekrany. Tym razem w wersji współczesnej i opartej na faktach. Kapitan Phillips będzie musiał podjąć niejedną trudną decyzję w starciu z władcami mórz z Somalii
***
Igrzyska śmierci, czyli sensowna alternatywa dla Sagi Zmierzch powoli szykuje się do powrotu na ekrany w drugiej części przygód Katniss Everdeen.
***
Widząc nazwisko Judi Dench na liście płac można liczyć na dobrą rozrywkę. Dama kina, tym razem wyruszy na poszukiwania syna, którego oddała zaraz po narodzinach.
***
Pod dziwnym tytułem skrywa się opowieść o jedynym w swoim rodzaju klubie muzycznym, w którym karierę rozpoczęło wieeeeele zespołów. No i ta fryzura Alana Rickmana.
***
Wybuch trzeciej wojny światowej zmieni życie Elizabeth na zawsze. A jeśli już nie możecie się doczekać filmu, sięgnijcie po książkę na której oparto How I Live Now, autorstwa Meg Rosoff.
***
Drugim okiem
W tym tygodniu Chris K wybrał się na weekend razem z wyższymi sferami w filmie Weekend z królem. Oto jego werdykt.
Reżyseria: Roger Michell
Scenariusz: Richard Nelson
Produkcja: Wielka Brytania
Czas trwania: 94 minuty
Obsada:
Bill Murray - FDR
Laura Linney - Daisy
Samuel West - Bertie
Olivia Colman - Elizabeth
Hot-dog pokoju
Po niewątpliwym sukcesie filmu „Jak zostać królem” ukoronowanym złotymi statuetkami Oscara w czterech kategoriach, produkcja sequela była rzeczą nieuniknioną. Zgodnie ze świętą zasadą Hollywood, kurę ze złotymi jajkami pompuje się do oporu (czy jakoś tak), zatem w dwa lata po wspomnianym sukcesie otrzymujemy produkcję „Weekend z królem”...STOP. Tak zazwyczaj brzmiałby wstęp w przypadku recenzji kontynuacji filmowej, którą w/w „Weekend z królem” bynajmniej nie jest. Minutą ciszy pominę zagrywkę osób odpowiedzialnych za tytuł nowej produkcji (oryginalnie brzmiący „Hyde Park on Hudson”, odnosząc się do lokacji w której rozgrywają się wydarzenia) przechodząc do sedna sprawy, tj. produkcji z Billem Murrayem opowiadającej m.in. (?) o kluczowej wizycie króla Jerzego IV u Franklina Delano Roosevelta oraz formowaniu tzw. „specjalnych stosunków” między Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi.
W roku 1939 król Jerzy IV (Samuel West) otrzymuje zaproszenie od samego Prezydenta USA Roosevelta (Bill Murray) do swojej zacisznej rezydencji zwanej „Hyde Park”, zlokalizowanej tuż przy rzece Hudson. Celem wizyty jest przekonanie Amerykanów do pomocy państwom alianckim w toczącej stary kontynent wojnie. By przekonać głowę Stanów Zjednoczonych do przychylnej decyzji, królewska para będzie zmuszona zaakceptować szereg kulturalnych różnic dzielących obie strony. Wszak królowi (zazwyczaj) nie przystoi objadanie się hot-dogami w towarzystwie wścibskich reporterów...azaliż mam rację?
Wątek pojednania Wielkiej Brytanii ze Stanami Zjednoczonymi można by ironicznie opisać jako drogę do spożycia gorącej parówki w bułce przez króla Jerzego IV. Ten symboliczny moment podkreśla zacieśnienie związków pomiędzy krajami dzielącymi ten sam język i historię. Co jednak ciekawe, historia ukazana w filmie skupia się w głównej mierze na perypetiach niejakiej Daisy (Laura Linney) pracującej jako jedna ze służących prezydenta. Urodziwa i pogodna kobieta szybko zjednuje sobie serce niepełnosprawnego Roosevelta, jednak ich związek jest pełen wyrzeczeń, tak ze względu na charakter pracy FDRa, jak i jego naturę „babiarza”.
Sam film to spokojna i ciepła opowiastka, pełna przepięknych ujęć lasów i pól okalających Hyde Park, które to Daisy i Roosevelt zwiedzają podczas ich wspólnych przejażdżek samochodem. Klimatyczny nastrój udanie podkreśla tematyczna muzyka rodem z lat 30. mająca charakterystyczne brzmienie utworu gramofonowego. Dodatkowo ciekawie wypadają kulturowe różnice pomiędzy Brytyjskimi i Amerykańskimi manierami, wliczając w to podejście tych drugich do wojny z Wielką Brytanią w 1812 r. (uwiecznioną na prześmiewczych obrazach) czy serwowanych daniach (wspomniane hot-dogi). Jak się jednak ma okazać, nawet pomiędzy tak różnymi stronami nawiązać się może nić sympatii opartej nie tylko na wspólnym interesie.
Dla osób interesujących się historią Stanów Zjednoczonych lub ją studiujących (jak moi), „Weekend z królem” stanowi również interesujące ukazanie końcowego stadium rządów Franklina D. Roosevelta. Pomimo, iż wiedza o polio wyniszczającym ciało prezydenta była dość powszechna nawet podczas jego prezydentury, prasa miała niepisany zakaz ukazywania głowy państwa w kompromitujących pozach wskazujących na jego słabość. Dość komicznie wypadają momenty, w których nieporadny Roosevelt, w towarzystwie czekających na sygnał reporterów, noszony jest na rękach do auta. Wraz w wygodnym usadowieniem się na siedzeniu, FDR przyjmuje dobrze wyćwiczony uśmiech pozwalając dziennikarzom na zalanie go blaskiem fleszy. Takie detale jak urządzenia wspomagające chodzenie podmalowane na kolor garnituru czy specjalnie zaprojektowany wózek również znalazły swe odzwierciedlenie w filmie.
Filmowa postać Franklina D. Roosevelta jest jednak wyjątkowo ludzka dzięki wysiłkom Billa Murraya. Prezydent w jego wykonaniu to osoba niemalże ojcowska, zawsze skora do żartów i udzielenia dobrego słowa strapionym duszom. Z drugiej strony druga natura prezydenta jest skrzętnie skrywana przez jego nieodparty urok i naturalną charyzmę. Samuel West w roli króla Jerzego IV również godnie zastępuje Colina Firtha. Frustracja wynikająca z wciąż obecnych problemów z mówieniem czy wiecznym porównywaniem go do brata wyraźnie maluje się na twarzy aktora.
Niemniej w całej opowieści to właśnie Daisy i jej relacja z Rooseveltem grają pierwsze skrzypce. Młoda i naiwna kobieta jest święcie przekonana, iż może mieć prezydenta tylko dla siebie co (z różnych powodów i w różnym sensie) może okazać się niemożliwe.
Niestety, różne tematycznie wątki (romans Daisy z prezydentem, wizyta króla Jerzego IV...) nie współgrają ze sobą zbyt dobrze, przez co historia traci swój punkt orientacyjny. Raz fabuła skupia się na służącej i jej rozterkach, potem przeskakuje na kulturowe animozje pomiędzy królewską parą i prezydentem, by kolejno postawić samego Roosevelta na pierwszym planie. W międzyczasie widz widzi również zmagania króla z jąkaniem oraz jego kłótnie z unoszącą się honorem żoną. W konsekwencji film podczas krótkiego czasu trwania porusza wiele wątków, niestety, większość z nich traktując po macoszemu. Wspomniane spłycenie międzynarodowego konsensusu do spożycia parówki to tylko jeden z przykładów.
Jak już wspomniałem na wstępie, „Weekend z królem” to słodko-gorzki film nie wyróżniający się niczym szczególnym za wyjątkiem świetnych kreacji aktorskich oraz przywiązania do detali w przypadku ukazania postaci FDRa. Ten ostatni atut zostanie jednak doceniony tylko przez osoby interesujące się tematyką, reszcie zaś pozostanie obejrzenie sympatycznej opowiastki o burzliwych relacjach tak pomiędzy Daisy i Rooseveltem, jak i między Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. „Specjalna relacja” obu w/w krajów sprowadza się zaś do publicznej konsumpcji hot-doga przy akompaniamencie fleszy i gromkich braw... Rzemieślnicza robota.
PS: Miła niespodzianka czeka fanów gry „Fallout 3”, zapewniam (i nie chodzi mi bynajmniej o napromieniowanie FDRa ;)).
Ogółem: 7=/10
W telegraficznym skrócie: spotkanie króle Jerzego IV i Roosevelta w cieniu romansu łączącego prezydenta i służącą; piękne widoki, świetne kreacje aktorskie i sympatyczny wydźwięk całości stają w szranki z pewną schematycznością. Duża gratka dla osób siedzących w temacie Stanów Zjednoczonych lat 30.
***
***
W kinach...
RED 2 (2013)
Reżyseria: Dean Parisot
Scenariusz: Jon Hoeber, Erich Hoeber
Produkcja: USA, Francja, Kanada
Czas trwania: 116 minut
Obsada:
Bruce Willis - Frank
John Malkovich - Marvin
Mary-Louise Parker - Sarah
Helen Mirren - Victoria
Co dzieje się na Kremlu, zostaje na Kremlu – Marvin
Emerytura nie jest dla wszystkich. W szczególności dla osób, które muszą raz na jakiś czas kogoś zabić, by poczuć, że żyją. Frank Moses wycofał się dawno temu. Wiódł stateczny żywot na przedmieściach, dopóki jego domu nie nawiedzili uzbrojeni po zęby jegomoście - żaden nie opuścił progu domostwa. Moses musiał zjednoczyć siły ze starymi przyjaciółmi, by ocalić swoje życie, honor i tym podobne. W cały ten galimatias wplątała się Sarah. Teraz, wiele miesięcy później, obydwoje spędzają czas w centrum handlowym, gdy za jedną z półek pojawia się Marvin. Frank nie wie, że to spotkanie zapoczątkuje spiralę zdarzeń, w której stawką jest świat. Najpierw jednak muszą odkryć czym jest Night Shade.
Tradycyjnie ratowanie świata to właściwie tylko przykrywka do zabawnych i widowiskowych scen. Głównym dylematem Franka nie jest misja, a jego związek, który przechodzi trudną fazę. Sarah pragnie akcji, bo w końcu po to związała się emerytowanym i niebezpiecznym, a on nie chce, by spotkała ją krzywda. Za doradcę służy im szurnięty Marvin, znający się na kobietach i tajnych misjach. A zabijanie kolejnych fal wrogów to swoista terapia.
RED numer jeden zaskoczył mnie poziomem szaleństwa i nielogiczności. Było to jednak miłe przeżycie i cieszyłem się na wieść o kontynuacji. Emerytowani agenci musieli wybić dziesiątki żółtodziobów, którzy mieli małe rozumki i niemal sami sytuowali się przed ich celownikiem. Intryga nie była najmocniejszym punktem filmu, ale w porównaniu z sytuacją nakreśloną w kontynuacji i tak było dobrze. Ubolewam nad tym bardzo, ale RED 2 przyniósł mi rozczarowanie. Miewałem większe, ale to i tak było bolesne. W teorii widowisko zapowiadało się bardzo przyzwoicie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę obsadę. W „dwójce” nie uświadczycie już Morgana Freemana i Karla Urbana, ale ich miejsce starają się wypełnić Anthony Hopkins, Catherine Zeta-Jones, Byung-hun Lee (Storm Shadow z G.I. Joe), Dawid Thewlis. Imponujący to zestaw, ale dobrzy aktorzy nie zrobią ze średniego filmu czegoś więcej. Przynajmniej Willis podniósł dla siebie poprzeczkę, bo nie jest już tak straszny jak w Szklanej pułapce 5. Z kolei Parker musiała oddać prym Marvinowi, którego rolę znacznie rozbudowano, co zasługuje na pochwałę.
Brak – właśnie to uczucie dominuje podczas seansu. Brak szaleństwa obecnego w „jedynce”, brak Morgana Freemana idealnie pasującego do zestawu, brak uroku Mary Louise-Parker, która zachowuje się jakby zgubiła gdzieś fiolkę z lekami. Nie mam nic przeciwko kontynuacjom, dopóki oferują coś nowego pod niemal każdym względem, a nie krok w przód i krok wstecz zarazem. Jedyny nadmiar to skoki, a dokładniej komiksowe przemieszczanie się bohaterów między państwami tego świata. Oczywiście wpływa to pozytywnie na walory wizualne, lecz dla mnie lepiej sprawdza się w komiksach (z których wywodzi się RED) czy serialach, a nie w prawie dwugodzinnych filmach. Może się czepiam, ale całą historię spokojnie można było zamknąć w dwóch miejscach.
W przypadku nowego filmu z Willisem powtórzyła się sytuacja z Jak ugryźć 10 milionów, gdy kontynuacja była znacznie słabsza i stanowiła ewidentny skok na kasę. Do niskiego poziomu ostatniej Szklanej pułapki daleko, ale film można obejrzeć jedynie, gdy trafi do emisji telewizyjnej. Chyba, że pierwsza część kompletnie nie przypadła Wam do gustu. Wtedy wiecie, by i tę omijać z daleka. Gdyby obsada decydowała o sukcesie filmu mielibyśmy murowany hit. A tak tylko przyzwoite kino akcji, które zagubiło ducha oryginału i skupiło się na standardowych patentach.
Ocena końcowa:
***
Przeczytaj również
Komentarze (41)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych