Kącik filmowy #63
Słońce coraz wcześniej znika za horyzontem, a przed nami jeszcze zmiana czasu na zimowy. W świetle tego chciałem obejrzeć coś lekkiego, by umilić sobie mrok. Wybór padł na krwawą Noc oczyszczenia. Zapraszam!
Wiadomości ze świata filmu
Odnaleziono Doktora
Dawno, dawno temu BBC zgubiło kilka odcinków serialu Doctor Who, a właściwie aż 106 sztuk. Okazuje się, że nic w przyrodzie nie ginie i udało się odzyskać kilka epizodów z Williamem Hartnellem i Patrickiem Troughtonem. Po emisji pechowych odcinków, taśmy na których się znajdowały zostały wymazane. Przygody Władcy Czasu są z nami już od 1963 roku, więc nic dziwnego, że co nieco mogło zaginąć w odmętach historii. Już 23 listopada czekają widzów obchody 50-lecia serialu. Swoją drogą ciekawe czy BBC szukało innych zgub na YouTube.
***
Reżyserka nie jest łatwa
Hollywood ma to do siebie, że stara się ukrywać wszelkie skandaliki związane ze swoimi rzemieślnikami. Czasem jednak prawda wyrywa się na światło dzienne. Bong Joon-Ho, reżyser nadchodzącego Snowpiercera – pociąg pędzący po oblodzonych torach przyszłości - przekonał się, iż amerykanie lubią pokazywać kto rządzi kinem. The Wienstein Company wprowadziło tak liczne zmiany w gotowym dziele, że Joon-Ho jest po prostu wstrząśnięty. Według niego film, który trafi do kin ma bardzo niewiele wspólnego z jego wizją. Jedynym pocieszeniem jest fakt, iż np. w Busan będzie można zobaczyć niezmienioną wersję Snowpiercera.
***
Trochę edukacji
Podczas pierwszego w historii National Youth Film Festival widzów czekam mała niespodzianka. Utalentowani nastolatkowie przygotowali bowiem krótki filmik krytykujący piractwo internetowe. Ich dzieło będzie wyświetlane przed każdą projekcją, by ukazać widzom problem „pożyczania” sobie filmów w internecie. Efekt pracy My Pockets i czternastolatków zobaczycie poniżej.
***
Ant-Man ma dwie twarze
Kolejny z komiksowych bohaterów odkurza trykoty i szykuje się do szturmu na ekrany kin. Z bogatej biblioteki studio Marvel wybrało Ant-Mana. Mrówkowy heros posiada umiejętności zmniejszania i zwiększania swoich rozmiarów, które okazują bardzo przydatne w walce ze złem. Najpierw do internetu trafiło zdjęcie (poniżej), które przedstawia przymiarki na planie. Teraz pojawiła się informacja, że dwóch aktorów pretenduje do wyżej wymienionej roli. Są to Paul Rudd – znany głównie z komedii – oraz Joseph Gordon-Levitt (The Dark Knight Rises). Zawsze istnieje możliwość, iż pojawi się trzeci kandydat, ale na razie rozmowy trwają z tą dwójką.
***
Plotagon
Tworzenie filmów z roku na rok staje się coraz prostsze dzięki postępowi. Nie oznacza to, że wprost proporcjonalnie dostajemy coraz lepsze produkcje. Kolejnym krokiem ku lepszym czasom jest Plotagon. Magiczny program pozwala na podglądanie scenariusza w formie animowanych scenek. Wiadomo, że nie jest to doskonałe rozwiązanie, ale dla wielu osób na pewno będzie niezwykle przydatne.
***
W rękach fanów
Portal - Survive
500 $ wystarczy abyście mogli powołać do życia film bazujący na Waszej ukochanej grze. Nie jest to pierwszy przypadek i zapewne ostatni. Tym razem wybór padł na Portal.
***
Daredevil - The Man Without Fear
Człowiek bez strachu nie ma łatwo. Nie dość, że bark mu strachu to i wzroku. A film o jego przygodach nie należał do udanych. Teraz Daredevil trafił w fanowskie ręce i oto efekty. Pamiętajcie o włączeniu napisów.
***
Booker, Catch!
Booker nie ma łatwego życia w świecie BioShock. Ciągle ktoś do niego strzela i pewna panna rzuca w w jego osobę przeróżnymi śmieciami. Chris Hardwick ma własną wizję jego męczarni. Plus materiał zza kulis.
***
Officer Down
Nie mogęsię doczekać jak nowy Robocop wkroczy na ekrany kin i wierzę, iż nie zawiedzie. Oczekiwanie mogą umilić kolejne fanowskie produkcja jak ta.
***
Star Wars Droids: The Jawa Adventure
DAVE School to magiczne miejsce, w którym chciałbym się znaleźć. Szkoła uczy kolejnych mistrzów animacji. Jeden z nich, Brad Murphy, swoją pracą złożył hołd Gwiezdnym Wojnom.
***
Kino Świat prezentuje...
Niczym Di Caprio z Day-Lewisem! Wideo-wywiad z Kamilem Tkaczem i Dawidem Ogrodnikiem, gwiazdami CHCE SIĘ ŻYĆ (już w kinach)
Od dziś na ekranach kin można oglądać „Chce się żyć” - inspirowaną prawdziwą historią, poruszającą, emanującą optymizmem i humorem, opowieść o niepełnosprawnym, a jednocześnie obdarzonym błyskotliwym umysłem Mateuszu, brawurowo zagranym przez parę aktorów - gwiazdę „Jesteś Bogiem” Dawida Ogrodnika, a w młodszej wersji â przez fenomenalnego debiutanta Kamila Tkacza.
Zapraszamy do obejrzenia wideo-wywiadu z odtwórcami roli Mateusza w „Chce się żyć”. Obaj swoim nietuzinkowym talentem przyczynili się do tego, że film Macieja Pieprzycy został okrzyknięty wydarzeniem na skalę międzynarodową, zbierając niezliczoną ilość entuzjastycznych recenzji, deszcz nagród i stojące owacje na dwóch festiwalach.
„Uczestniczyłem w projekcie od początku, więc mogłem przygotowywać Kamila do roli.” - mówi Dawid Ogrodnik. „Szybko stał się bardzo pewny tego, co robi. Intuicja pchała go do rozwiązań, które sam bym mu zaproponował, a czasami wręcz wyprzedzała to, co przychodziło mi do głowy. I to był moment, w którym mówiłem - stop - ja nie mam tu już nic do dodania. On to świetnie robi!”
„Nie było między nami dystansu. Nie musieliśmy do siebie docierać, ani dużo tłumaczyć. Patrzyłem na niego, jak na siebie. Kamil jest niezwykle chłonnym młodym gościem. Gdy zdarzały się jakieś trudniejsze fragmenty, tłumaczyłem mu, że wymagają czasu i większego nakładu pracy. I on nie bał się zaufać, że w końcu się uda. Dużą rolę odegrało jego niesamowite przygotowanie fizyczne. Kamil uprawia Ju-Jitsu i jest niezwykle wytrzymały. W tej sytuacji próby mogły trwać bardzo długo, czasem po dwie, trzy godziny.” - dodaje Ogrodnik
„Dawid był super nauczycielem i bardzo mu dziękuję za to, jak przygotował mnie do roli. Chciałbym raz jeszcze zagrać z nim, z panią Dorotą Kolak i panem Jakubikiem. Pobyć z nimi nieco dłużej, by nie zapominać o sobie nawzajem. Chociaż ja wiem, że nigdy o nich nie zapomnę.” - mówi wzruszony debiutant, którego na początku przyszłego roku, razem z Andrzejem - bratem bliźniakiem, zobaczymy w dramacie wojennym „Biegnij chłopcze biegnij” (dystrybucja Kino Świat).
W obsadzie „Chce się żyć”, obok Dawida Ogrodnika i Kamila Tkacza, można oglądać również trzy niezwykle utalentowane aktorki młodego pokolenia - Katarzynę Zawadzką, laureatkę festiwalu w Gdyni („W imieniu diabła”), Annę Karczmarczyk - laureatkę festiwali w Cottbus i w Koszalinie za debiut w głośnych „Galeriankach” oraz Helenę Sujecką - laureatkę festiwalu we Wrześni („Cudowne lat”), znaną z kinowego przeboju „Yuma”.
***
Allen, Almodóvar i Rodriguez to jedna liga! - Antonio Banderas o MACZETA ZABIJA (w kinach od 18 października)
18 października na ekranach polskich kin zagości „Maczeta zabija” - kontynuacja wystrzałowego przeboju Roberta Rodrigueza. W imponującej obsadzie filmu znaleźli się m.in. Mel Gibson, Jessica Alba, Amber Heard, Sofia Vergara, Michelle Rodriguez, Charlie Sheen, debiutująca w kinie Lady Gaga oraz Antonio Banderas. Dla słynnego gwiazdora było to już ósme spotkanie z twórcą hitów „Sin City” i „Desperado”!
„Zrobiłem z Robertem siedem filmów: dwie części „Desperado”, cztery części „Małych agentów” i „Cztery pokoje”. Razem dorastaliśmy w Hollywood, a „Desperado” okazał się początkiem naszej już prawie dwunastoletniej współpracy.” - wspomina Banderas i tłumaczy, skąd bierze się fenomen twórcy „Maczeta zabija”.
„Jest wielu filmowców, którzy giną w szarej masie podobnych sobie twórców. Natomiast Robert Rodriguez ma to „coś”, co jest dość rzadkie wśród reżyserów. Ma osobowość. Wystarczy, że obejrzysz chociaż trzydzieści sekund któregoś z jego filmów i od razu wiesz, że to jego dzieło.” - mówi aktor.
Zapytany o to, jak Rodriguezowi udało się zgromadzić na planie „Maczeta zabija” tak imponującą plejadę gwiazd, odpowiada: „To żadna tajemnica. Aktorzy chcą pracować z najlepszymi. Tak jest w przypadku Allena, Almodóvara, Malicka i Rodrigueza. Kiedy Allen zaprasza cię do współpracy, wchodzisz w to. Tak samo z Robertem. Nie znam nikogo, kto nie chciałby stać się częścią jego filmowego wszechświata. Wszystkie gwiazdy z radością dołączają do jego projektów. I zawsze mają ochotę na więcej.”
Meksykański supertwardziel Maczeta Cortez (Danny Trejo) zostaje zwerbowany przez prezydenta USA i wysłany do Meksyku z misją likwidacji Szalonego Mendeza (Demián Bichir) - bezwzględnego szefa kartelu narkotykowago, który szykuje atak rakietowy na Waszyngton. Żeby powstrzymać zbrodniczy plan Mendeza, Maczeta będzie zmuszony skorzystać z pomocy Luthera Voza (Mel Gibson) - ekscentrycznego miliardera i handlarza bronią.
Na planie „Maczeta zabija”, obok Vergary i charyzmatycznego Danny'ego Trejo, Robert Rodriguez zgromadził prawdziwą plejadę gwiazd. Luthera Voza - demonicznego przeciwnika Maczety w prawdziwie bondowskim stylu - zagrał dwukrotny laureat Oscara Mel Gibson. W roli prezydenta USA występuje pierwszy skandalista Hollywood Charlie Sheen. Wspierają ich - Antonio Banderas („Desperado”), laureat Oscara Cuba Gooding Jr. („Jerry Maguire”), nominowany do Oscara Demián Bichir („Lepsze życie”) i znany z roli prezydenta USA w „Iron Man 3” William Sadler.
Równie imponująco wygląda żeńska część obsady. Powracają bohaterki pierwszej części - Jessica Alba („Sin City - Miasto Grzechu”) oraz Michelle Rodriguez („Avatar”). Obok nich - wychowanka Rodrigueza Alexa Vega (seria „Mali Agenci”), eks-narzeczona Johnny'ego Deppa Amber Heard („Dziennik zakrapiany rumem”), kolumbijska piękność Sofía Vergara („Współczesna rodzina”), gwiazda serii „High School Musical” Vanessa Hudgens („Spring Breakers”) oraz debiutująca w kinie czołowa skandalistka show-biznesu Lady Gaga jako zmysłowa La Chameleón.
***
Musiał, Kożuchowska, Karolak, Kulig, Bohosiewicz i Więckiewicz odkryli w sobie zwierzę! KUMBA (od jutra w kinach)
Czy można zaprzyjaźnić się ze zwierzakiem, któremu podkładało się głos w animacji? Eddie Murphy, dubbingujący Osła w „Shreku”, nie widzi w tym nic dziwnego i zapewnia, że ze swoim bohaterem nad wyraz szybko znalazł wspólny język. A co o takiej znajomości i wcielaniu się w futrzastych, pasiastych i rogatych myślą: Robert Więckiewicz, Sonia Bohosiewicz, Joanna Kulig, Jarosław Boberek, Małgorzata Kożuchowska, Tomasz Karolak i Maciej Musiał, czyli doborowa, polska obsada „Kumby”? Dowiecie się tego oglądając kolejny klip promujący nową animację twórców hitowej „Zambezii” i nagrodzonego dwoma Oscarami „Króla Lwa”. Typowana przez The Hollywood Reporter do grona animowanych kandydatów do Oscara „Kumba” zagości w kinach 11 października.
Udział w sesji dubbingowej filmu, nawiązującego do najlepszych tradycji kina familijnego spod znaku Disneya (autorem scenariusza jest scenarzysta „Króla Lwa”), dał wszystkim gwiazdom „Kumby” okazję do świetnej zabawy, a widzom pozwoli odkryć swoich ulubieńców w zupełnie nowych, zaskakujących wcieleniach. Głosem tytułowej zebry z ciśnieniem na wypasienie przemówił Maciej Musiał. Partnerują mu serialowi rodzice z „Rodzinki.pl” - Tomasz Karolak, jako waleczny królik, który nakicał już niejednemu drapieżnikowi oraz tradycyjnie boska Małgorzata Kożuchowska, w roli wielkiej sercem i ciałem antylopy.
Wspierać ich będą - Robert Więckiewicz, który odkrywa w sobie drapieżnika w roli lamparta Fango, postrachu całego Czarnego Lądu, a także temperamentna Sonia Bohosiewicz, użyczająca głosu mającej nierówno pod wełną owcy Nory, Joanna Kulig jako zalotna zebra Fifi i Jarosław Boberek, który po mistrzowsku i śpiewająco opanował styl pędziwiatra, przywdziewając pióra postrzelonego strusia Bradleya.
Poza nimi „wypasioną” polską obsadę dopełniają, między innymi: Sławomir Pacek (likaon Skalk), odtwórca roli najsłynniejszego Gala świata w filmie „Asterix na olimpiadzie”, znany też jako Randy z „Uniwersytetu potwornego”. Klaudiusz Kaufman (zebra Nigel), który o dubbingowaniu zebr wie dosłownie wszystko, co udowodnił brawurowo, wcielając się w pasiastego Marty'ego z serii „Madagaskar” oraz Dariusz Błażejewski (zebra Themba), smerf Ważniak z kinowej serii „Smerfy”, odpowiadający też za reżyserię polskiej wersji językowej „Kumby”.
***
Ekranizacja najpiękniejszej baśni Andersena na święta! - "Królowa Śniegu" w kinach od 26 grudnia
Hans Christian Andersen jest chyba wciąż najbardziej znanym i cenionym autorem ponadczasowych baśni. Jeszcze w tym roku, 26 grudnia, na ekranach kin zobaczymy ekranizację jego najpiękniejszej opowieści: „Królowej Śniegu”.
„Brzydkie kaczątko”, „Calineczka”, „Dziewczynka z zapałkami” czy „Księżniczka na ziarnku grochu” to tylko kilka przykładów znakomitych opowieści snutych przez Hansa Christiana Andersena, które znane są na całym świecie. Za najpiękniejszą baśń w dorobku Andersena uznaje się „Królową Śniegu”, czyli opowieść o złej władczyni lodowej krainy. Na jej drodze staje dwójka dzieci - Kaj i Gerda. Chłopiec zostaje porwany przez tytułową Królową Śniegu. Jego dzielna siostra wyrusza na poszukiwania ukochanego brata. Tak, zgodnie z kanonem, zaczyna się fabuła najnowszej animowanej ekranizacji tej baśni, okraszonej humorem, magią i pełną garścią przygód. Film „Królowa Śniegu” trafi do polskich również w wersji 2D i 3D.
Pełna magii i humoru przygodowa animacja dla całej rodziny na podstawie jednej z najpiękniejszych baśni Hansa Christiana Andersena.
Zła Królowa Śniegu zamierza zmrozić serca wszystkich ludzi i pozbawić ich emocji. Jeżeli ten niecny plan się powiedzie, artyści i sztuka na całym świecie znikną, a ludzie zapomną, czym są miłość, przyjaźń i dobro. Jednak magiczne lustro Królowej podpowiada, że Gerda i Kai, dzieci słynnego mistrza wyrobów ze szkła, mają moc, by pokrzyżować jej podłe plany. Sługom Królowej udaje się zwabić chłopca i porwać go do lodowej krainy. Mała i odważna Gerda, wraz z przyjaciółmi, wyrusza w magiczną podróż prosto do pięknego i niebezpiecznego świata zimy i mrozu, aby uratować brata i powstrzymać okrutną Królową.
***
Skarbiec zapowiedzi
Zapowiedzi już czekają na Wasze czujne gałki oczne.
***
Poszukiwania dawno utraconego syna przez Judy Dench zapowiadają się na intensywnie emocjonalną podróż.
***
Niedawno pobity Shia LaBeouf walczy o kobietę będącą własnością przestępcy.
***
Dwaj przestępcy będą musieli tańczyć jak zagrają im agenci federalni.
***
Igrzyska śmierci 2 nadchodzą, ale towarzyszyć im będzie również kolejna parodia. Nadzieja dla tego typu filmów? Zobaczymy.
***
Naomi Watts jako Diana na kolejnym zwiastunie jej Wysokości.
***
Krótka i długa zapowiedź do nowego filmu o wspaniałym Herkulesie, ale nie tym, którego gra Dwayne Johnson.
***
Drugi zwiastun wojny między historykami sztuki a nazistami.
***
Igrzyska śmierci próbują opanować Japonię na dedykowanym temu krajowi zwiastunie.
***
Wydłużona zapowiedź do może w końcu dobrego filmu z Benem Stillerem.
***
A na koniec Jack Ryan o twarzy Kapitana Kirka w międzynarodowym zwiastunie.
***
Drugim okiem
Drugie oko Chrisa K spojrzało tym razem na Regułę milczenia Roberta Redforda.
Reżyseria: Robert Redford
Scenariusz: Lem Dobbs
Produkcja: USA
Czas trwania: 121 minut
Obsada:
Robert Redford - Jim Grant
Shia LaBeouf - Ben Shepard
Julie Christie - Mimi Lurie
Sam Elliott - Mac McLeod
W sieci schematyczności
W przeciągu ostatniej dekady Robert Redford, wzorem wielu innych kolegów po fachu, mocno przystopował z aktorstwem, racząc swą obecnością wielki ekran od równie wielkiego dzwonu. Ostatni występ (tak na planie, jak i za kamerą) szanowany rudowłosy amant zaliczył dobre 5 lat temu w zaskakująco udanej, moim skromnym zdaniem, produkcji „Ukryta strategia” będącej kinem rozliczającym się z polityką bez ogródek. Świat grubych ryb Białego Domu ukazany „od kuchni”, dobre dialogi i rewelacyjna obsada (na planie znalazło się również miejsce dla Cruise'a i Streep) stanowiły udane elementy wspomnianego filmu. Niedawno do wypożyczalni trafił jednak nowy tytuł z wiekowym (nie wypominając) aktorem, również mocno nacechowany politycznie, tym razem jednak utrzymany w klimacie typowego thrillera; ot, ktoś ukrywa tajemnicę, inni go ścigają. Czy i tym razem niestrudzonemu Redfordowi udało się dostarczyć wciągającą i zaskakującą produkcję czy jednak czuć, iż powoli nadchodzi czas zawieszenia przysłowiowych rękawic na kołku?
Jim Grant (Robert Redford) to cieszący się dobrą reputacją prawnik nie narzekający na brak zleceń. Owdowiały mężczyzna sam wychowuje swą córkę, zapewniając jej dach nad głową i rodzicielską miłość. Niestety, stateczny wydawałoby się Grant skrywa pewną tajemnicę mogącą zaważyć na przyszłości zarówno jego, jak i ukochanej córeczki. Gdy pewnego dnia Sharon Solarz (Susan Sarandon) zostaje aresztowana przez policję w związku z napadem na bank sprzed 30 lat, dokonanego przez studencką organizację Weather Underground, stara sprawa zostaje ponownie wyciągnięta na światło dzienne. Szczególne zainteresowanie budzi ona w Benie Shepardzie (Shia LaBeouf), nieopierzonym dziennikarzu chcącym dokopać się do sedna śledztwa. Jego opór w drążeniu tematu prowadzi do odkrycia powiązań wspomnianej grupy z samym Grantem, który przez wiele lat ukrywał się pod fałszywą tożsamością. By oczyścić się z zarzutów i rozliczyć raz na zawsze z przeszłością, Jim będzie zmuszony do ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości i odwiedzeniem paru znajomych z dawnych czasów...
„Reguła milczenia” to typowy thriller polityczny, odrysowany z tuzów gatunku niczym od liniału, pozbawiony jednak emocjonujących scen pościgów czy wrażenia nieuchronnie zaciskającej się na szyi protagonisty pętli śledztwa. W paru momentach potencjał niektórych sekwencji został zwyczajnie zduszony w zarodku, bez możliwości rozwinięcia skrzydeł (vide: śledczy wkraczający do pociągu którym podróżuje Grant czy pościg przez las). Zabrakło również postaci bezwzględnego i inteligentnego gliniarza pragnącego dorwać ściganego za wszelką cenę; w zamian otrzymaliśmy żółtodzioba rozwiązującego na własną rękę sprawę stulecia, nieustępliwie badającego kolejne wątki śledztwa. Z jednej strony ciekawie ogląda się stopniowe odkrywanie kolejnych kart enigmatycnej przeszłości Jima, z drugiej jednak brak „psów gończych” puszczonych za Grantem obniża napięcie do zera, niwecząc atmosferę desperackiej ucieczki.
Scenariusz produkcji mocno zahacza o tematy polityczne, rozprawiając się z niesławną historią grupy Weather Underground. Dziwi banalność niektórych wątków skryptu (młodzik odkrywający tożsamość Granta), zdumiewa również wspomniany brak dynamizmu w scenach aż proszących się o dosadniejsze uderzenie. Niezła scena ucieczki z hotelowego lobby to zbyt mało, nawet jak na możliwości blisko 80-letniego Redforda. Samo zakończenie, pomimo lekkiej przewrotności, bynajmniej nie wbija w grunt, nie wynagradzając należycie czasu spędzonego na oglądaniu mozolnie prowadzonego śledztwa.
Okładkę produkcji zalewa morze znanych i lubianych nazwisk. Poza wcześniej wymienionymi gwiazdami, na planie filmu zobaczyć możemy również Nicka Nolty'ego, Stanley'a Tucci, Chrisa Coopera czy Terrence'a Howarda. Niestety, wspomniane sławy występują w rolach mocno epizodycznych, do tego scenarzysta nie pozwolił im na wykazanie się przed obiektywem kamery. Niemniej zniszczony używkami Nolty jak zwykle intryguje głosem mogącym służyć za antyreklamę papierosów i alkoholu (gardłowe charczenie), pozostali panowie zaś zwyczajnie cieszą swą obecnością na ekranie (doświadczenie w aktorskim rzemiośle robi swoje). Jakby nie było, cały film spoczywa głównie na barkach Redforda i LaBeoufa, co stanowić może broń obosieczną (młodszy aktor jest rozpoznawalny i daje sobie radę w głównej roli, jednak u wielu osób po prostu budzi awersję swą aparycją). Mimo wszystko obsada na plus.
Za przeciętność i schematyczność „Reguły milczenia” Redforda winić nie sposób, niemniej jako reżyser przedsięwzięcia nie przyłożył się jakoś szczególnie do uatrakcyjnienia seansu. Pod względem ujęć, montażu i prowadzenia kamery, wspomniany film to ledwie rzemiosło, nie dorastające do pięt filmom Eastwooda (który również udanie przekwalifikował się z aktorskiego zawodu). Głównym zarzutem wobec „Reguły milczenia” jest jednak schematyczny, choć tematycznie ambitny, skrypt pozbawiony krzty napięcia. Jak na kino oparte na odkrywaniu kolejnych stronic przeszłości, zabrakło wyciągania brudów, brakuje również charakterystycznych postaci i powodującego szczękopad zakończenia śledztwa. Finałowe rozwiązanie intrygi stanowi ledwie lekki pstryczek w nos, miast serwować potężnego plaskacza w gładki niczym pupa niemowlaka policzek. Szkoda.
Podsumowując, „Regułę milczenia” można obejrzeć ze względu na obsadę wypełnioną po brzegi nazwiskami, sam powrót Redforda przed i za kamerę oraz gatunek, w który wpisuje się ów film. A że wpisuje się ze wszech miar przeciętnie, zapominając o trzymaniu widza w napięciu poprzez wykastrowanie produkcji ze scen akcji? Cóż, przynajmniej zwieńczenie historii zaskakuje... odrobinkę, tracąc jednak swój wydźwięk przez słabo zarysowane postacie (skąd taka decyzja na końcu filmu?). Od Redforda oczekuje się czegoś lepszego niż przegadany pseudo-thriller o aspiracjach politycznych. Bywało (duuuużo) lepiej.
Ogółem: 5/10
W telegraficznym skrócie: powrót Redforda w gwiazdorskiej obsadzie... szkoda, że większość ze znanych twarzy zalicza tylko króciutkie epizody; przeciętny i schematyczny thriller z politycznym wydźwiękiem; znikoma ilość napięcia + powolna narracja mogą znużyć; oby za kolejne 5 lat Redford zmajstrował coś bardziej zajmującego...
***
***
Z nowości DVD/Blu-ray...
Noc oczyszczenia / The Purge (2013)
Reżyseria: James DeMonaco
Scenariusz: James DeMonaco
Produkcja: USA, Francja
Czas trwania: 85 minut
Obsada:
Ethan Hawke - James Sandin
Lena Headey - Mary Sandin
Max Burkholder - Charlie Sandin
Adelaide Kane - Zoey Sandin
Spokojnej nocy. – James
W obliczu skondensowanej dawki stresu jaką codziennie aplikuje nam życie czasem ciężko jest nie zrobić czegoś głupiego. Staramy się szukać wentyli bezpieczeństwa, które zapewnią nam spokój i odprężenie. Do najpopularniejszych należą gry, filmy, książki, sport i tak dalej. Każdy ma inne rozwiązanie i jakimś cudem jeszcze się nie pozabijaliśmy. A co by było gdyby znaleźć idealne rozwiązanie zapewniające ludziom spokój? Kiedyś myślałem, że niezłym pomysłem byłoby wprowadzenie swoistego święta dla kierowców. Otóż, raz w roku, przez jedną noc wszelkie zakazy i nakazy byłyby zdjęte, a wszyscy domorośli mistrzowie kierownicy mogliby się wyszaleć, pozabijać i na drogach byłoby bezpieczniej. O dziwo nikt nie chciał mnie poprzeć.
James DeMonaco (Staten Island – również z Ethanem Hawke) poszedł o krok dalej w gdybaniu. Wyreżyserował recenzowany film, którego akcję osadzono w niedalekiej przyszłości i najwspanialszym kraju na świecie, czyli USA. Niecałe dziesięć lat od dzisiaj przemoc w Ameryce spadnie prawie do zera. Jakim cudem? Rząd wprowadził kontrolę umysłu? Kosmici przybyli i wprowadzili kontrolę umysłu? Nie. Rozwiązanie jest znacznie prostsze. Wystarczyło wprowadzić wyjątkową noc...noc oczyszczenia. Podczas magicznych 12 godzin prawo przestaje istnieć, obywatele mogą robić co tylko zechcą, a żadne służby – czy to porządkowe czy ratownicze – nie będą się mieszać w psychozabawę. Dzięki temu rozwiązaniu, jeśli czuliście wrogość względem jakiejś osoby możecie w końcu pozwolić sobie na małą, krwawą przyjemność. Większość obywateli jest zadowolona z takiego rozwiązania. Po pierwsze, mogą dać upust swoim zahamowaniom w kompletnie bezkarny sposób. Po drugie, bogaci przeżyją z łatwością, bo stać ich na nowoczesne systemy zabezpieczeń. Biedni, starzy, chorzy niestety nie mają takiego szczęścia i to oni pierwsi pójdą pod nóż, pistolet czy co tam pod ręką. Wskutek usuwania zbytecznych obywateli kraj rozwija się prężnie i przeżywa drugą młodość.
Tuż przed nocą oczyszczenia poznajemy rodzinę Sandinów. James jest sprzedawcą wspomnianych zabezpieczeń i to najlepszym, dzięki czemu mieszka z bliskimi w sporej wielkości willi. Mary wygląda na typową kurę domową. Zoey lubi się buntować i potajemnie obściskiwać ze starszym chłopakiem. A Charlie lubi technologiczne zabawki i jest trochę wycofany. I to właśnie najmłodsza latorośl okaże się jedynie prawdziwą współczującą istotą ludzką. Wpuści bowiem zakrwawionego i uciekającego mężczyznę do ich domu...nie napisałem przecież, że jest bystry. Problem w tym, że uciekinier jest ścigany przez obywateli, którzy pragną jego zwrotu. Należy dodać, iż ofiara jest ciemnoskóra co dodaje historycznego znaczenia. Napastnicy stawiają ultimatum – oddajcie co nasze, a nie zginiecie razem z nim, gdy już wejdziemy do domu. Jak skończy się cały moralny galimatias nie zdradzę. Nadmienię jednak, że troszkę mało zadowalająco, ale mogło być znaczenie gorzej. Mały zwrocik akcji tuż przed świtem zaliczam jednak na plus.
Na liście płac dostrzeżecie takich aktorów jak Ethan Hawke czy Lena Headey, ale obydwoje prezentują standardowy repertuar aktorskich umiejętności. Na wyżyny wzbija się kto inny. I nie, nie mam na myśli młodych aktorów, a Rhysa Wakefielda (Sanctum). Rhys wciela się w inteligentnego młodzieńca, który pragnie odzyskać swoją zdobycz ukrywającą się w domu Sandinów. Na początku jest niesamowicie uprzejmy, ale z czasem zmienia się w najgorszego potwora. Patrząc na niego musze stwierdzić, że nadawałby się idealnie na młode wcielenie Jokera – ze swoim szerokim uśmiechem i szaleńczym spojrzeniem.
Noc oczyszczenia ciężko nazwać dobrą rozrywką. Film ma raczej stawiać pytania typu: Co Ty byś zrobił/ła w danej sytuacji. Podstawowy zestaw zabiegów składa się na produkcję, która poza pomysłem nie wyróżnia się niemal niczym. Zobaczyć można więc trochę zabijania, biegania i straszenia mrokiem. Dlatego też radzę zaznajomić się z tym dziełem dopiero jak trafi do telewizji. W obliczu satysfakcjonujących przychodów zdecydowano się nakręcić ciąg dalszy. Zastanawiam się tylko po co. Tego typu pomysły sprawdzają się tylko raz i lepiej zainteresować się inną historią. W końcu jest ich mnóstwo.
Ocena końcowa:
***
W tym tygodniu to wszystko. Uważajcie na podstępną jesień i nie dajcie filmom i grom czekać. Do przeczytania!
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych