Kącik filmowy #64
Robert Więckiewicz opanowuje kina. Nie pozostało mi nic innego jak zdecydować się na film z jego udziałem. Bynajmniej nie był to Wałęsa, a Ambassada Juliusza Machulskiego. Zapraszam!
Wiadomości ze świata filmu
Meryl Streep nagrodzona
Jedna z najlepszych aktorek w historii kina otrzyma kolejne wyróżnienie. Tym razem nie będzie to nagroda za wkład w sztukę filmową, a teatralną. Eugene O’Neill Theater Center co roku przyznaje statuetki dla aktorów i aktorek, którzy przyczyniają się do wzrostu potęgi spektakli. Meryl Streep zaczynała w teatrze i dopiero potem trafiła na srebrny ekran. Aktorka nadal nie próżnuje i występuje na deskach teatru oraz przed kamerą z dużą częstotliwością. Po ceremonii znajdzie się w gronie takich nagrodzonych gwiazd jak np. Michael Douglas, Christopher Plummer czy Kevin Spacey
***
IDW też chce być w telewizji
IDW Publishing – konkurent Marvel oraz DC Comics – również pragnie promować swoje produkty w postaci seriali telewizyjnych. Wyrazem tego pragnienia jest nowo powstałe IDW Entertainment. Oddziałowi przewodzić będzie David Ozer. Wydawca ma w swoim CV takie pozycje jak np. 30 Days of Night, G.I. Joe, Silent Hill czy Transformers i wiele innych, więc materiału do adaptacji będzie pod dostatkiem. Na razie jednak skupiono się na takich tytułach jak Life Undead, Brooklyn Animal Control oraz V Wars.
***
75 lat z Supermanem
Zack Snyder sprawił, że Człowiek ze Stali złapał drugi oddech. Prace nad kontynuacją filmu z Henry Cavillem trwają w najlepsze. Reżyser znalazł jednak czas, aby złożyć hołd dla ostatniego syna planety Krypton z okazji 75 roku istnienia superbohatera. Przy animacji współpracował z legendarnym Brucem Timmem (Superman: The Animated Series). Oto efekt ich pracy.
***
Stan Lee zmienia obóz...
...a przynajmniej na chwilkę. Legendarny „ojciec” superbohaterów wyraził chęć wystąpienia w drugiej części Człowieka ze Stali. Tradycyjnie miałaby to być mała rólka, których Lee nie odmawia sobie w kolejnych filmach studia Marvel. Szanse na taki epizod są bardzo niewielkie, ale w sumie nie ma rzeczy niemożliwych. Może już pora zakopać topór wojenny? Tak do Was szefowie DC i Marvel Studios.
***
W rękach fanów
Batman Driver's Test
Mroczny Rycerz dysponuje niesamowitymi pojazdami. Przyglądając się bliżej jego umiejętnościom można dostrzec, że nie jest mistrzem kierownicy. W celu podniesienia kwalifikacji udał się na test.
***
Blade Runner - Classic Noir
Legendarny Łowca Androidów powraca, ale nie drugiej części, a wersji noir. Przy obecnej na rynku wielości wersji filmu stanowi to logiczne uzupełnienie. Przyszłość w klimacie lat czterdziestych już na Was czeka.
***
Ex-Men Wolverine
Profesor X nie ma łatwo. Nie dość, że po szkole biegają napakowane hormonami i mocami nastolatki to jeszcze ma głowie Wolverine'a. Czasem trzeba jednak powiedzieć dość.
***
Lord of the Rings In Real Life
Bycie wielkim czarodziejem nie jest łatwo. Pokonujecie potężne istoty, a ludzie i tak tego nie doceniają. Co gorsza nawet nie zwracają uwagi, gdy macie im coś ważnego do zakomunikowania.
***
Survarium - Kiss of Death
Przed Wami pierwszy film ProryvProduction. Panowie stawiają na klimaty postapokaliptyczne. Oceńcie sami ich trud.
***
Kino Świat prezentuje...
Maczeta przemówił po polsku! Danny Trejo i Lady Gaga zapraszają na MACZETA ZABIJA w nowym zwiastunie filmu Rodrigueza
Najostrzejszy brzydal Hollywood kontra czołowa skandalistka show-biznesu. Do takiego starcia tytanów popkultury doszło w „Maczeta zabija”, najnowszym przeboju Roberta Rodrigueza, twórcy „Sin City” i „Desperado”, w którym - po raz pierwszy na dużym ekranie - zadebiutowała Lady Gaga. Ikona muzyki i stylu nie tylko wystąpiła w filmie, ale również udostępniła reżyserowi swój najnowszy singiel „Aura”. Piosenki z nadchodzącego wielkimi krokami albumu „ARTPOP” można posłuchać w najnowszym zwiastunie „Maczety”, do którego obejrzenia - po polsku! - zaprasza sam Danny „Maczeta” Trejo!
Lady Gaga zagrała ponętną La Camaleón - żeńskie wcielenie nieuchwytnego płatnego zabójcy zwanego Kameleonem. „Jestem fanką „Maczety”. To jeden z niewielu filmów, na które w ostatnich latach poszłam do kina.” - mówi Lady Gaga. - „Założyłam skórzaną kurtkę, wyszłam z domu, kupiłam butelkę tequili i obejrzałam go śmiejąc się przez cały czas. Jestem naprawdę największą na świecie fanką tego filmu.”
Lady Gaga odkryła, że praca na planie filmowym nie różni się aż tak bardzo od jej normalnych doświadczeń zawodowych, czyli występów na scenie. „Przygotowania do pracy na planie bardzo przypominają przygotowania do koncertu.” - stwierdza artystka. „Różnica polega na tym, że grając w filmie musiałam dodatkowo opanować swoje kwestie. No i postać, którą zagrałam, znacznie się różni od tego, jaka jestem naprawdę. Reszta jest podobna. Okazało się, że na planie mogę wykorzystać wiele z moich wcześniejszych doświadczeń artystycznych.”
Czołowa skandalistka sceny pop, słynna ikona stylu i muzyki, miała rzecz jasna wiele pomysłów na to, jak powinna wyglądać La Camaleón. „Rozmawiając po raz pierwszy z Robertem o mojej bohaterce, zaznaczyłam, że mam bardzo szczególną koncepcję jej wizerunku.” - opowiada Lady Gaga. „Chciałam, żeby miała jaskrawo pomarańczowe włosy, wytatuowaną maczetę i płaszcz z wilka. Bardzo mu się spodobały moje pomysły, a ja uwielbiam wszystkie jego szalone wizje, więc wspólnymi siłami udało nam się stworzyć coś naprawdę fajnego.”
***
Kościukiewicz jako playboy i podrywacz w nowej komedii Jacka Bromskiego BILET NA KSIĘŻYC (w kinach od 8 listopada)
Mateusz Kościukiewicz w końcu otrzymał szansę na zagranie komediowej roli! W „Bilecie na Księżyc”, najnowszym filmie Jacka Bromskiego, zdobywcę Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego zobaczymy w roli niepoprawnego podrywacza i króla nocnych lokali. Nowy obraz twórcy kinowych przebojów „U Pana Boga za piecem” i „U Pana Boga w ogródku” wejdzie na ekrany 8 listopada.
Rok 1969. Fascynujący się lotnictwem Adam (Filip Pławiak) zostaje powołany do wojska. Jednak, ku własnemu rozczarowaniu, dostaje przydział do służby w… Marynarce Wojennej. Z Antkiem (Mateusz Kościukiewicz), starszym bratem, wyruszają nad morze. Podczas kilkudniowej podróży przez Polskę odwiedzają starych znajomych i zawierają nowe znajomości. Antek - niepoprawny podrywacz i król nocnych lokali - chce przygotować nieśmiałego brata do życia. Jednak spotkanie z piękną i tajemniczą kobietą (Anna Przybylska) wywoła mnóstwo komplikacji w życiu Adama, inicjując serię zaskakujących wydarzeń.
„Mój bohater to playboy i podrywacz.” - mówi Kościukiewcz. „Człowiek, który wszystko załatwi i w każdej sytuacji sobie poradzi. Prowadzi brata przez różne zakamarki kraju, po drodze stając się przygotować go do życia. Tak naprawdę do końca nie wiadomo, czy chce dostarczyć go do wojskowej jednostki, czy też pod pozorem wspólnej podróży postanowił odwiedzić kilku kumpli z dawnych lat.”
„Bardzo się cieszę, że zagrałem taką rolę. Większość postaci, które kreowałem w przeszłości, to dramatyczne charaktery, a dzięki „Biletowi na Księżyc” w końcu dostałem szansę zagrania roli komediowej, bardziej zabawnej, takiej dla ludzi. Wreszcie będzie mnie można zobaczyć w roli mniej dramatycznej, a bardziej zwyczajnej.” - opowiada aktor i dodaje: „Bilet na Księżyc” to lekki i przyjemny obraz, film dla każdego. Starsi z łezką z oku odnajdą w nim pewne szczegóły, które tylko oni mogą wyłapać i które pamiętają z tamtych czasów. A młodsi niech przygotują się na poznanie „hipstereskiej komuny”, komuny w wersji soft, odświeżonej w humorystyczny sposób i bez dramatycznych aspektów.”
Nowy obraz Jacka Bromskiego to pełna ciepła i humoru opowieść o młodości, przyjaźni i miłości w czasach, gdy człowiek stawiał pierwsze kroki na Księżycu, na ulicach stały saturatory, tranzystory pulsowały rock'n'rollem, a szczytem marzeń każdego krajowego fana motoryzacji był Fiat 125p. Filmowa podróż do lat sześćdziesiątych, barwnej epoki „dzieci kwiatów”, hipisów i bigbitu, uwodzi doborową obsadą, rozmachem scenograficznym oraz ścieżką dźwiękową, na której znalazło się ponad 40 przebojów takich wykonawców, jak The Animals, The Box Tops, The Turtles, The Fox, Mira Kubasińska i Breakout, Skaldowie, Alibababki, ABC i Halina Frąckowiak.
„Bilet na Księżyc” pokazuje Polskę przełomu lat 60. i 70. w sposób, jakiego jeszcze na ekranach nie było. Jacek Bromski, który w komediach „U Pana Boga za piecem” i „U Pana Boga w ogródku” dowiódł swego talentu w humorystycznym portretowaniu niuansów naszej rzeczywistości, z rzadkim w polskim kinie rozmachem scenograficznym przywołuje świat studenckich potańcówek, autobusów „ogórków”, saturatorów, dancingów w modnych nocnych lokalach i wakacyjnych kurortów pełnych bananowej młodzieży. Równocześnie z przymrużeniem oka pokazuje absurdy rzeczywistości PRL. Wszystko to barwnie sfotografowane przez Michała Englerta, jednego z najzdolniejszych operatorów młodego pokolenia (nagroda festiwalu Sundance za „Nieulotne”) i okraszone potężną dawką kilkudziesięciu przebojów z końca lat 60. Podczas ostatniej edycji festiwalu filmowego w Gdyni „Bilet na Księżyc” znalazł się na drugim miejscu plebiscytu na najdłużej oklaskiwany obraz, a Jacek Bromski został uhonorowany Nagrodą za Najlepszy Scenariusz.
W obsadzie filmu: Anna Przybylska, która zaskakuje w odważnej roli pięknej striptizerki, laureat Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego i Polskiej Nagrody Filmowej Orzeł Mateusz Kościukiewicz oraz utalentowany reprezentant młodego pokolenia aktorów Filip Pławiak. Wspiera ich doborowa ekipa doświadczonych kolegów, między innymi Łukasz Simlat, Andrzej Grabowski, Piotr Głowacki, Krzysztof Stroiński, Andrzej Chyra oraz rzesza młodych debiutantów.
Producentem „Biletu na Księżyc” jest Jacek Bromski, koproducentami filmu: Telewizja Polska SA, Telekomunikacja Polska, Studio Filmowe „Zebra”, Lightcraft Advertising Sp. z o.o., Zachodniopomorski Fundusz Filmowy „Pomerania Film”.
Film powstał dzięki współfinansowaniu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
***
Potwory, ognie piekielne i blizny na klacie Aarona Eckharta! Premiera polskiego zwiastuna superprodukcji JA, FRANKENSTEIN (w kinach w 2014 roku)
24 stycznia 2014 roku na ekrany polskich kinach wejdzie „Ja, Frankenstein”, zrealizowana w technologii IMAX superprodukcja w reżyserii Stuarta Beattie, współtwórcy światowego sukcesu „Piratów z Karaibów”. Prezentujemy oficjalny polski zwiastun filmu, będącego ekranizacją graficznej noweli Kevina Grevioux - ojca wampirycznego uniwersum „Underworld”.
Adam, potwór stworzony przez doktora Frankensteina, od ponad 200 lat żyje samotnie w cieniu ludzkiej cywilizacji. Obdarzony ogromną siłą i wytrzymałością, wytrenowany w sztukach walki, broni naszego gatunku przed zakusami istot rodem z najgorszych koszmarów. Nieoczekiwanie i wbrew swojej woli zostaje uwikłany w odwieczną wojnę pomiędzy dwoma klanami nieśmiertelnych. Obie frakcje chcą odkryć sekret jego zmartwychwstania, by dzięki niemu zdobyć kontrolę nad armią żywych trupów.
W tytułowe monstrum wcielił się nominowany do Złotego Globu Aaron Eckhart, niezapomniany Harvey Dent z „Mrocznego Rycerza”. W epickiej walce dobra ze złem towarzyszyć mu będą m.in. Yvonne Strahovski - gwiazda serialu „Dexter”, Miranda Otto - Eowina z „Władcy Pierścieni” Petera Jacksona, Jai Courtney - filmowy syn Bruce'a Willisa ze „Szklanej pułapki 5” oraz wybitny angielski aktor, laureat Złotego Globu - Bill Nighy (Davy Jones z „Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka”).
„To historia luźno oparta na „Frankensteinie” Mary Shelley, przeniesiona do uwspółcześnionej, alternatywnej rzeczywistości. Opowiada o walce dobra ze złem oraz potworze, starającym się odnaleźć duszę i własne miejsce w tym ponurym świecie. Potworze - dodajmy - świetnie wytrenowanym w filipińskiej sztuce walki kijami kali. By właściwie przygotować się do filmu, trenowałem ją codziennie przez ponad pół roku.” - mówił Eckhart na tegorocznym Comic-Con w San Diego.
***
"Doskonały", "piękny", "cudo", "łapie za serce", "fantastyczny!" - internauci zachwyceni CHCE SIĘ ŻYĆ
Kolejny międzynarodowy festiwal i kolejna nagroda dla „Chce się żyć”! Inspirowana prawdziwą historią, poruszająca, emanująca optymizmem i humorem, opowieść o niepełnosprawnym, lecz obdarzonym błyskotliwym umysłem Mateuszu, otrzymała w miniony weekend nagrodę Silver Hugo na renomowanym 49. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago. Tymczasem w Polsce ciepło przyjęty przez krajową publiczność obraz Macieja Pieprzycy nie traci widowni i z wynikiem 113 259 widzów wciąż utrzymuje się w czołówce najchętniej oglądanych filmów.
„Chce się żyć” to już nie tylko ewenement w polskim kinie, ale i wydarzenie na skalę międzynarodową. Stojące owacje na trzech festiwalach, deszcz nagród i entuzjastycznych recenzji. Przypomnijmy, że poza wygraną w Chicago, „Chce się żyć” zdobył Grand Prix dla Najlepszego Filmu, Nagrodę Jury Ekumenicznego i Nagrodę Publiczności Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Montrealu oraz Srebrne Lwy, Nagrodę Publiczności i Złotego Klakiera 38. Gdynia Festiwal Filmowy.
W polskich kinach obraz Pieprzycy zagościł 11 października z miejsca zjednując sobie sympatie widzów. Zaświadczają o tym liczne komentarze, które możemy znaleźć w Internecie: „Nie pamiętam polskiego filmu, który by mnie tak wzruszył, a równocześnie miał w sobie tyle humoru.” (Rafał), „doskonały film” (err), „czapki z głów” (Rena), „Subtelny, delikatny, piękny” (Marcina), „cudo! Jestem zachwycony i dumny, że takie filmy powstają w naszym kraju!” (urwis86), „jeden z najpiękniejszych filmów, jakie widziałem” (majkelhmf), „10/10” (rafal_szczepanski), „ciarki po plecach przechodzą” (DPM), „cudowny, pogodny i optymistyczny” (mara12), „łapie za serce” (Aida), „Idźcie, film jest fantastyczny.” (Kibic).
W popularnym serwisie filmweb.pl film Macieja Pieprzycy zyskał bardzo wysoką ocenę 8.2, deklasując między innymi niedawnego laureata Złotej Palmy.
***
"Reżyser horroru ma obowiązek manipulować widzem" - podprogowe obrazy w horrorze "ISTNIENIE" - od piątku w kinach (25.10)!
W najbliższy piątek polscy widzowie przekonają się jak bardzo przerażający horror przyszykował im Vincenzo Natali, jedyny w swoim rodzaju reżyser „Cube” i „Istoty”. Jak przyznaje twórca, w filmie tym zostało ukrytych wiele ujęć i dźwięków podprogowych. Służą potęgowaniu atmosfery grozy, ale nie sposób ich dostrzec, czy świadomie usłyszeć.
Vincenzo Natali znany jest z niestandardowego podejścia do filmów. Nie byłby sobą, gdyby biorąc się za kolejny filmowy projekt podążył sztywno wytyczonymi przez dany gatunek ścieżkami. Tak też ma miejsce w jego najnowszym dziele - „Istnieniu”. Obok wciągającej fabuły, wszechobecnej atmosfery grozy, niesamowitych ujęć kamery i świetnych kreacji aktorskich, twórca przygotował dla swoich fanów coś wyjątkowego. To obrazy i dźwięki, na tyle krótkie, aby nie dało się ich świadomie zobaczyć czy usłyszeć, ale wystarczająco długie, aby wywołać dodatkowe przerażenie.
„Wszystkie moje filmy to rodzaj eksperymentu - przyznaje artysta. - Po raz pierwszy dodatkowe klatki - z surowym mięsem i obrazami diabelskimi w scenie morderstwa - wykorzystałem w ostatniej sekwencji mojej krótkometrażówki „Elevated”. Do dziś nikt nigdzie nie wspomniał, że je zauważył, ale wiem, że miały ogromny podświadomy wpływ na odbiór tego filmu. W dobie Quicktime'a i DVD każdy ciekawy bez problemu je znajdzie.”
W przypadku „Istnienia”, historii, która opowiada o ludziach uwięzionych w stanie między życiem i śmiercią, Natali postawił na obrazy podprogowe zajmujące cały kadr i ukazujące fragment „innej, prawdziwszej rzeczywistości”.
„Myślę, że widzowie poczują, że coś dzieje się pod powierzchnią filmu, ale nie będą tego w stanie dokładnie zdefiniować - z przekonaniem mówi reżyser. - W celu osiągnięcia tego efektu, sięgnęliśmy po różne techniki i sztuczki: po całym filmie rozsialiśmy przerażające spojrzenie Pale Mana, gdzieś obok Lisy obraz ulega zniekształceniu, twarze członków jej rodziny na ułamek sekundy nabierają groteskowych kształtów. Dodatkowo bawimy się też z dźwiękiem. Wierzę, że reżyser horroru powinien, a wręcz ma obowiązek, manipulować. Tego oczekują widzowie, chcą dać się wciągnąć w pułapkę grozy. Obrazy podprogowe to po prostu jeszcze jedno z narzędzi technik manipulacyjnych.”
***
Skarbiec zapowiedzi
Ideały, niewolnictwo i miłość – wszystko to a nawet więcej w tym brytyjskim dramacie.
***
Liam Neeson nie zwalnia i w nowym filmie będzie Non-stop walczył ze złymi ludźmi. Tym razem w samolocie.
***
Oto i wydłużony zwiastunik do drugiej części Igrzysk śmierci – będzie gorąco.
***
XIX wiek i zemsta byłej prostytutki. Czego chcieć więcej?
***
Zac Efron w niegrzecznym wydaniu. Co ten Disney robi ze swoimi gwiazdami...
***
Ciąża według jednych jest błogosławieństwem, według innych karą. W przypadku bohaterów tego filmu raczej koszmarem.
***
Wes Anderson zabierze nas do kolejnego świata, który jest magiczny w każdym rozumieniu tego słowa.
***
Seria Paranormal Activity goni innych przedstawicieli gatunku. Oto i najnowsza odsłona.
***
Bohaterka nowego dzieła studia Disney otrzymała własny zwiastun.
***
Miłość między nastolatkami powinna być piękna, lekko naiwna i niewinna, a nie obsesyjna, mroczna i katastrofalna w skutkach.
***
Nelson Mandela i jego długi spacer ku wolności w drugim zwiastunie.
***
Druga wersja powieści Stephena Kinga z nowym telewizyjnym zwiastunem.
***
James Franco kontra Jason Statham w redbandowym zwiastunie – będzie się działo.
***
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Tak moi drodzy i drogie. Władca dżungli Tarzan powraca w nowym animowanym filmie.
***
47 Roninów szykuje się już trzeci raz na międzynarodowy rynek. A przewodzi im Keanu Reeves.
***
Drugim okiem
W 64 kąciku Chris K ucieka razem Madsem Mikkelsenem przed pościgiem w filmie Polowanie.
Reżyseria: Thomas Vinterberg
Scenariusz: Thomas Vinterberg, Tobias Lindholm
Produkcja: Polska
Czas trwania: 105 minut
Obsada:
Mads Mikkelsen - Lucas
Thomas Bo Larsen - Theo
Annika Wedderkopp - Klara
Lasse Fogelstrøm - Marcus
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem...
Małomiasteczkowa społeczność to specyficzny twór, w którym większość mieszkańców zna się choćby z widzenia, zaś plotki podróżują wśród ludzi z prędkością światła. Hermetyczne środowisko to również miejsce tyleż poczciwe co i niebezpieczne. W przypadku przestrzegania (nie)pisanych reguł miejscówki, życzliwi sąsiedzi są gotowi wspomagać się wzajemnie dobrym słowem, gościną czy pomocą materialną. Gdy jednak ktoś śmie wyłamać się z obrazkowej rzeczywistości, może ściągnąć na siebie lawinę agresji i jadu... Zwłaszcza, gdy wyłamuje się poprzez bycie oskarżonym o molestowanie dzieci. W mocnym tematycznie „Polowaniu”, narastająca fala wrogości wobec niewinnego (?) człowieka potrafi zmrozić widzowi krew w żyłach, przykuwając do ekranu na bite 2 godziny. To krótkie zdanie to chyba dobra zachęta, by zagłębić się w dalszą część tekstu, czyż nie?
Spokojny i zrównoważony Lucas (Mads Mikkelsen) pracuje w przedszkolu, czerpiąc ze swej pracy prawdziwą satysfakcję. Dzięki dobremu podejściu do dzieci, mężczyzna zaskarbił sobie sympatię i zaufanie małych pociech. Pomimo złych kontaktów z byłą żoną, Lucas wciąż pragnie być ojcem dla swego syna, z którym widzi się „od wielkiego święta”. Niestety, w wyniku pewnego zdarzenia, Lucas zostaje oskarżony o molestowanie seksualne jednej z dziewczynek uczęszczających do wspomnianej placówki wychowawczej. W mgnieniu oka dobroduszni do tej pory mieszkańcy małej miejscowości obracają się przeciwko mężczyźnie, traktując go niczym najgorszego recydywistę. Czy niesłusznie oskarżonemu Lucasowi uda się przemówić ludziom do rozsądku i powrócić do dawnego życia?
Kontrowersyjny temat (pedofilia) wsparty został rewelacyjną kreacją Mikkelsena oraz dobrze ukazaną spiralą kolejnych zdarzeń prowadzących do odizolowania Lucasa od reszty społeczeństwa. Nagonka żądnych krwi mieszkańców, niemalże wkładających oskarżenia w usta swych przerażonych i zagubionych pociech oraz coraz głębsze pogrążanie się głównej prowodyrki w kolejnych kłamstwach sprawiają, iż widz zaczyna mimowolnie odczuwać empatię wobec ukrzyżowanego za życia mężczyzny. Jednocześnie twórcy w godny podziwu sposób ukazali jak jedno, wydawałoby się, miałkie oskarżenie potrafi zostać spotęgowane przez reakcje społeczności, prowadząc do wzrostu agresji oraz usilnego poszukiwania winnego, za wszelką cenę.
Pomimo, iż samo tempo filmu jest umiarkowanie spokojne, motyw agresji narastającej wokół Lucasa oraz jego kolejne bezowocne próby walki z fizycznym i psychicznym prześladowaniem ze strony przyjaznych wcześniej sąsiadów stanowią istny magnes dla widza. Zaskakuje również manipulacja ze strony małej dziewczynki, która niemalże trzyma w garści tak swoich rodziców jak i życie Lucasa. Wszak dzieci nie kłamią i nie znają zła... Równie wielkie emocje wzbudza cierpiąca na sytuacji relacja uciskanego ojca ze swoim synem, który jako jeden z nielicznych wierzy w niewinność rodzica do samego końca.
Maestrię spektaklu udanie dopełnia wiarygodne aktorstwo z przewodnią rolą Duńskiego aktora Madsa Mikkelsena oraz zaskakująco niepokojącą kreacją małej Klary w wykonaniu Anniki Wedderkopp. Mikkelsen dopiero w ostatniej dekadzie zaczął nieśmiało dobijać się do amerykańskiego przemysłu filmowego, stopniowo umacniając swą pozycję poprzez udział w wysokobudżetowych produkcjach („Król Artur, Casino Royale”...). Dopiero parę lat temu zaś Duńczyk dał się poznać od mocno kontrowersyjnej strony w brutalnej „Valhalli...”, dziś z kolei większość fanów srebrnego ekranu kojarzy nazwisko Mikkelsena z postacią młodego Hannibala Lectera (serial „Hannibal”). Występ wspomnianego odtwórcy w „Polowaniu” to kolejny dowód na jego niezwykły talent ubarwiający każdą produkcję. Jego kreacja zdezorientowanego i załamanego wyssanymi z palca oskarżeniami Lucasa potęguje w widzu emocje balansujące na pograniczu współczucia wobec ofiary i złości wobec krótkowzroczności agresorów. Warto również zwrócić uwagę na postać odgrywaną przez wspomnianą wcześniej ekranową debiutantkę, tj. młodziutką Wedderkopp o twarzy aniołka. Właśnie dzięki rewelacyjnemu kontrastowi między wypisaną na twarzy niewinnością a manipulatorskim zachowaniem, jej postać budzi w widzu wrogie emocje. Świetna obsada wyciągająca wiele ze swoich dobrze rozpisanych ról.
„Polowanie” to thriller, który mimo braku jakichkolwiek scen akcji (chyba, że za takowe przyjąć momenty, w których w ruch idzie broń palna...) wciąga subtelnie przedstawioną historią bardziej niż niejedna efektowna produkcja, grając na emocjach widza do samego końca. Dzięki zgrabnemu przedstawieniu tematu budzącego trwogę w każdym rodzicu, ukazanego z drugiej, mniej popularnej strony, dobrze nakreślonym postaciom oraz spirali prześladowań zyskujących na sile wraz z kolejnymi „faktami” wychodzącymi na światło dzienne, seans z „Polowaniem” przypomina obcowanie z kinem moralnego niepokoju wysokiej próby. Obyło się bez tanich zagrywek i ckliwych scen, pozostała jedynie brutalna strona ludzkiej natury oraz bezsilność jednostki wobec zaślepionego ogółu. Zdecydowanie warto.
Początek SPOILERa:
Oglądając zakończenie „Polowania”, widza może najść myśli, iż ciekawie by było, gdyby Lucas naprawdę popełnił zarzucany mu czyn. Co prawda w filmie de facto nie ma żadnych poszlak sugerujących taki obrót sprawy, niemniej finał historii wskazujący na bezdyskusyjną winę mężczyzny byłby niczym cios w skroń. Z drugiej strony takie zwieńczenie wydarzeń przypominałoby zabieg na modłę tanich thrillerów usiłujących „na siłę” zaskoczyć widza, choćby najbardziej nieprawdopodobnym twistem. Szkoda jedynie, iż niewinność Lucasa nie została poddana pod większą niepewność, zostawiając po seansie wahanie co do zachowania protagonisty.
Koniec SPOILERa.
Ogółem: 8+/10
W telegraficznym skrócie: rewelacyjny Mikkelsen jako wychowawca oskarżony o pedofilię, temat zbudowany na powszechnych obawach ukazany od drugiej strony; narastająca agresja małomiasteczkowej społeczności oraz zatrważające konsekwencje małego kłamstwa wrzucają ciarki na plecach widza; trzyma w napięciu dzięki dobrze poprowadzonej historii oraz hipnotyzującemu aktorstwu. Wysoka półka.
***
***
W kinach...
Ambassada (2013)
Reżyseria: Juliusz Machulski
Scenariusz: Juliusz Machulski
Produkcja: Polska
Czas trwania: 105 minut
Obsada:
Magdalena Grąziowska - Melania
Bartosz Porczyk - Przemek / Anton
Robert Więckiewicz - Adolf Hitler
Adam Darski - Joachim von Ribbentrop
Źli ludzie popsuli nam patriotyzm – Mela
Podróże w czasie od zawsze były wdzięcznym tematem na film. W końcu możemy połączyć minimum dwa style i stworzyć opowieść o różnicach pokoleniowych, stylowych i przekonaniowych. Owa tematyka od lat pociąga Juliusza Machulskiego. Poruszał ją w chociażby w Seksmisji czy Ile waży koń trojański?. Zasada '"co by było gdyby" zostaje tutaj w pełni wykorzystana. I bardzo dobrze, bo od tego jest kino. Powtarzanych do znudzenia pomysłów mamy pod dostatkiem. Poza ulubionym zabiegiem fabularnym, reżyser zdecydował się również poruszyć bardziej drażliwy temat. Tradycyjnie uczynił to z humorem, bo przecież żartować można z wszystkiego. Należy jednak robić to umiejętnie. Wybór padł na okres tuż przed wybuchem II wojny światowej i postaci Hitlera. Nie oznacza to jednak, że widz ogląda historyczną komedię. Twórcy korzystają z wielu gatunków filmowych, odwołują się do znanych dzieł, a nawet Kołysanki. Ambassada to taka szkatułka w której łączą się bardzo różne na pierwszy rzut oka pomysły.
Siedemnaste dzieło Machulskiego opowiada o młodym małżeństwie, które żyje razem a jednak osobno. Ona jest pełna życia i pozytywnie zwariowana, on sztywny jak kij od szczotki z włókna węglowego. W ramach odmiany i podreperowania związku przyjmują propozycję zaopiekowania się mieszkaniem w centrum Warszawy. Nowoczesny budynek był jednak kiedyś ambasadą Niemiecką, w której ważyły się losy Europy. Melania i Przemek przekonają się o tym na własnej skórze, gdy winda przeniesie ich piętro niżej do 1939 roku. Na tym jednak nie koniec. W innych filmach wygląda to tak, że postacie lądują w przeszłości i szukają drogi powrotnej do czasów im współczesnych. W tym przypadku, wystarczy tylko wybrać czwarte piętro i znów można znaleźć się w stolicy A.D. 2012. Problem w tym, że naziści również mogą korzystać z tego rozwiązania – włącznie z samym niemieckim przywódcą. Chociaż on akurat nie miał wyjścia. Zobaczycie więc drobną bieganinę między piętrami oddzielonymi dziesiątkami lat. Nie zabrakło również miejsca na małą intrygę. Przecież mając taką możliwość można odmienić losy świata. Kto by się powstrzymał?
Z reguły lubię zaczynać od plusów danej produkcji i tym razem mam ku temu silną potrzebę. Reżyser zdecydował, że w większości ról obsadzi mało znane twarze, bo one też zasługują na szansę. Chwała mu za to! Zjawiskowa Magdalena Grąziowska to największy atut listy płac. Nie mam nic do Roberta Więckiewicza czy Jana Englerta, ale obaj zostali przyćmieni przez jej urok i energię. Mam nadzieję, że dostrzeże ją ktoś z Hollywood. Otwarcie, w którym spotykamy odtwarzaną przez nią postać, jest genialne! Bartosz Porczyk wywiązuje się już "tylko" dobrze z powierzonego zadania, a było ono trudne, bo musiał wcielić się w dwie postacie. Przemka i jego pradziadka Antona. Podobny los spotkał Więckiewicza, który jest zarówno Adolfem, ale i jego sobowtórem – obaj różnią się diametralnie. Wiele osób czekało zapewne na debiutancką kreację Nergala jako Ribbentropa. Cóż, Darski pasuje idealnie do tej roli pod względem fizycznym, ale gorzej z głosem. Dlaczego? Każda kwestia padająca z jego ust po niemiecku, brzmi jakby była nagrana w studiu i dodatkowo potraktowana magią auto-tune. Właśnie, w przeciwieństwie do magicznego świata amerykańskich produkcji, w Ambassadzie Niemcy mówią w swym ojczystym języku – na ekranie pojawia się tłumaczenie.
Film nie powalił mnie na kolana, bo stanowi jedno ze słabszych dzieł Mistrza. Uplasowałbym go na poziomie Ile waży... i za Vinci oraz Kołysanką. A ten ostatni tytuł podobał mi się wyjątkowo mocno. Liczyłem, więc że od teraz produkcje Machulskiego będą już tylko lepsze. Nie ma to nic wspólnego z dawnymi realiami, bo stanowią one uzupełnienie, a nie główny wątek. Scenografia jednak wypada bardzo dobrze i wiarygodnie. Trochę gorzej efektami specjalnymi, na szczęście wyglądają lepiej niż te w dziełach studia Asylum, a to już jest plus. Najgorzej, że większość scen nie jest zabawna. Niby coś się dzieje, postacie wypowiadają kwestie, ale nie są to perełki z jakimi mieliśmy do czynienia w poprzednich dokonaniach Pana Juliusza.
Na początku byłem rozczarowany, ale po połowie film złapał drugi oddech. Dzięki temu zdołał zakwalifikować się do działu „do obejrzenia”. Seansu w kinie nie mogę Wam jednak polecić. Jest lepiej niż w większości komedii z naszego poletka, ale nie tak dobrze jak mogło być. Brawa za temat, dobór głównych bohaterów i scenografię, ale reszta – a co najgorsze humor – nie zachwycają. Mam wrażenie, że to jeden z tych filmów, podczas których najlepszą zabawę mają osoby obecne na planie. Nie byłem jedną z nich, a po tej recenzji J.M. na pewno nie zadzwoni.
Ocena końcowa:
***
W tym tygodniu to wszystko. Do przeczytania!
Przeczytaj również
Komentarze (24)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych