Mam zajebistych znajomych! Z okazji moich urodzin zamiast wydumanych pseudofajnych prezentów (figurka murzyna z dzidą, tudzież ramki „w razie potrzeby stłucz szybkę”-sic!), postanowili sprezentować mi jakąś grę. Ale jak to bywa z niespodziankami robionymi przez osoby zupełnie niezorientowane w temacie, nie wiedzieli jaka by mnie ucieszyła. Wiedzieli tylko, że gram w gry, ale takie „nie babskie”, więc tytuł który by mnie ucieszył postanowili wydobyć ze mnie podstępem:
Koleżanka: W co teraz grasz? (pytanie co najmniej podejrzane u tej osoby)
Ja: (zdziwienie) W GTA 5.
Koleżanka: Aha... (konsternacja) A w co będziesz chciała pograć jak już to skończysz?
Ja: W Titanfall... (rozmarzenie w oczach)
Koleżanka: Oooo! A to na Playstation? (sztuczne zainteresowanie)
Ja: Nie, na Xboxa One! (noooob!!!!)
Koleżanka: To ten? (ruch głowy na 360 stojącą pod telewizorem)
Ja: (frustracja) Nie, XO jeszcze nie mam, a Titanfall wychodzi dopiero w marcu.
Koleżanka: To w co będziesz grać jak skończysz GTA, a Titanfall jeszcze nie wyjdzie?( nadzieja)
Ja: Pewnie w Battlefield 4...
Koleżanka: Aaa! Słyszałam o tej grze! (ulga) A na której konsoli? (znów ruch głowy na półkę)
Ja: Na te nie opłaca się kupować gry nastawionej na multi, najpierw muszę sobie nową konsolę kupić.
Koleżanka: Ok... (zrezygnowanie) To może ja powiem, że zbliżają się twoje urodziny, a ty zrozumiesz, że chcemy ci kupić grę w prezencie grę i wreszcie powiesz jaką, żebyś była zadowolona, a my nie wyjdziemy na ignorantów ułomku!!!
I tak oto, w dniu moich urodzin dostałam śliczny dwunastoznakowy kod na PS Plus, wypisany na bileciku przyczepionym do butelki Martini:). Chociaż nigdy nie kwapiłam się żeby go kupić, bo większość gier mnie interesujących nabywałam w dniu premiery, tak teraz mogę ograć tytuły, na które nie mam dużego ciśnienia, lub zawsze brakuje na nie pieniędzy. No i jestem wniebowzięta!
Pytanie tygodnia: Oprócz fascynacji Larą Croft, która była uosobieniem moich marzeń o podróżach, przygodach i archeologii, moją pierwszą i największą bohaterką od najmłodszych lat była księżniczka. Może księżniczka to niezbyt oryginalne jak na dziewczynkę, ale moja była niezwykła! Władała biegle mieczem, chakramem i pejczem. Do tego z lubością stosowała na wrogach tzw. pinch - cios w tętnicę szyjną odcinający dopływ krwi do mózgu w trzydzieści sekund uśmiercający przeciwnika... Chyba że w tym czasie moja idolka dostała to czego chciała, wtedy okazywała łaskę, a gagatek uchodził z życiem:) Mowa oczywiście o Xenie. To przez nią wycięłam sobie kiedyś grubą grzywkę. Od tej pory wiem, że taka fryzura absolutnie mi nie pasuje, a nożyczki do papieru nie nadają się do ścinania włosów...
A na koniec coś co mi się ostatnio przypomniało i rozbawiło do łez! Ktoś pamięta Kickboxera?
Loganek
Wiosna już rozpoczęta, bo przed kilkoma dniami śmignął mi obok samochodu pierwszy motocyklista. Premiera PS4 w Japonii w końcu nadeszła. Braciom i siostrom z Kraju Kwitnącej Wiśni szczerze gratuluje. Może kiedyś zdołam do Was dołączyć, a na razie zbieram złotówki.
W ramach cząstki walentynkowego prezentu moja luba otrzymała grę Red Johnson's Chronicle: One Against All. Jak zwykle podział przypadł następująco - do mnie należą sekcje zręcznościowe, a do niej zagadki. Te drugie bywają wyjątkowo trudne, ale i trafiają się takie, w których nie wiadomo o co chodzi. Na plus warto zaliczyć również stylistykę i humor. W wolnej chwili rzućcie okiem. Drugim tytułem, który ukończyłem był Sly Cooper: Złodzieje w czasie na Vitę. Tęskniłem za tak dobrze wykonana platformówka. Bogactwo postaci, humor, misje, wszystko wykonane na bardzo dobrym poziomie. Choć momentami mogłoby być ciut trudniej. Od razu nabrałem ochoty na Sly Trilogy.
Na poletku filmowym, powtórzyłem seans Riddicka, który wypadł jeszcze lepiej niż za pierwszym razem. Nadal urzeka mnie stylistyka i dwie trzecie filmu, bo końcówka wypadła już słabiej. Diesel powinien czytać oryginale wersje bajek Braci Grimm. Drugim tytułem była Dziewczyna z Jersey / Jersey Girl Kevina Smitha. Nie jest to jego typowy film, bo znacznie mniej w nim wulgarnosci. Charakterystyczne elementy stylu rezysera mozna jednak wylapac bez trudu. Polecam jesli macie ochote na cieply, choc przewidywalny film.
I tak jak pisałem ostatnim razem - zgłębiłem powieść Czerwone Zniwa z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jesli lubicie zombie, warto zaznajomic sie z tym tytulem. Joe Schreiber stworzył szybką historię - krótkie rozdziały, w której trup ściele się gęsto...a potem wstaje. Niczym w Grze o Tron, po poznaniu jakiegoś bohatera, musimy prędko się z nim rozstać. Z tą różnicą, że "widzimy" jak staje się nieumarłym.
A na deser:
Pytanie tygodnia: Tradycyjnie nie ograniczałem się do jednej postaci. Poza tym, nie zrezygnowałem z dzieciństwa, wiec wiele poniższych postaci nadal jest aktualnych.
Solid Snake, Optimus Prime, Wolverine, Batman, Yoda, Ciasteczkowy potwór, Grafi z Gumisiów, House, Goku, Kevin Smith, Robin Williams, Robert Downey Jr, Hugh Jackman, Sub-Zero, Riggs z Zabójczej broni, Timon i Pumba, Kapitan Jack Sparrow, Jin Kazama, Ezio, Raziel, Chandler Bink, Alf, Tsubasa, Tom i Jerry, Kaczor Donald, Kaczor Duffy. Tyle pamiętam „na szybko”..