Comix Zone – Moon Knight: From the Dead
Śmiercionośna aura spowijająca wyblakłe ulice Nowego Jorku. W samym środku, dziwak w białym trykocie, którego zasługi dla metropolii już dawno zostały zapomniane. Superbohater, schizofrenik, szaleniec cierpiący na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości – Moon Knight, błędny rycerz.
„W jaki sposób największy detektyw nocy ocali miasto skrzywione równie mocno, co on sam? Droga do zwycięstwa będzie bolesna!”
Psychopatę zdoła zatrzymać jedynie osoba funkcjonująca w identyczny sposób. Z takiego założenia wychodzi wydział kryminalny, dając zamaskowanemu mścicielowi wolną rękę w prowadzeniu najbardziej niebezpiecznych śledztw. Również w ten sam sposób postrzega go społeczeństwo, uważając herosa za zło konieczne. Zbrodniarza powstrzyma tylko typ o podobnym charakterze – bezwzględny, zapominający o człowieczeństwie i kodeksie moralnym drań, który na swoim sumieniu ma tyle samo niewinnych osób, co jego adwersarze. Napędzany gniewem egipskiego bóstwa Khonshu, Marc Spector powstaje z martwych, by wytoczyć wojnę nowojorskim gangom.
Moon Knight zadebiutował na kartach komiksu w połowie lat 70., jednak jego potencjał został dostrzeżony i częściowo wykorzystany dopiero w 2006 roku. To właśnie wtedy Charlie Huston zaprezentował światu swój dyptyk, traktujący o walce herosa z własnymi demonami oraz powrocie do życia superbohatera. Cechą niewątpliwie wyróżniającą cykl były fenomenalne rysunki Davida Fincha, które jednak przypominały czytelnikowi, że postać jest niczym innym, jak wariacją na temat znanego obrońcy Gotham City. Nowe światło na losy Moon Knighta rzucił dopiero Brian Michael Bendis, znacznie dobitniej zgłębiając psychikę głównego bohatera. Tym sposobem otrzymaliśmy herosa, który posiada trzy świadomości – Wolverine'a, Kapitana Ameryki oraz Spider-Mana. Pomysły Bendisa nie przypadły do gustu znacznej części komiksiarzy. Księżycowy Rycerz czekał zaś na wybawcę...
„From the Dead” to pierwszy tom wydanego po restarcie „All-New Marvel NOW!” miesięcznika „Moon Knight”. Album składa się z sześciu, pozornie niepowiązanych ze sobą opowieści, które finalnie tworzą większą całość. Pomysł na krótkie historyjki stanowiące wprowadzenie dla czytelników może budzić skojarzenia z komiksowym „Hawkeye'em”, choć znacznie trafniejszym odpowiednikiem wydają się tu zbiory opowiadań z Sherlockiem Holmesem czy szeroko pojęte kryminały. Moon Knight jest bowiem marvelowską odpowiedzią na Batmana, bardziej szaloną i nieprzewidywalną kalką, która jednak wybija się ponad przeciętność.
„Dom Pomysłów” potrzebował trochę mroku, więc Warren Ellis stał się jednym z najbardziej pożądanych przez wydawnictwo scenarzystów. W końcu jest to jeden z niewielu fabularzystów, którzy tak łatwo odnajdują się w klimacie superbohaterskiego horroru, nie epatując przy tym nadmiernie brutalnością i wulgaryzmami. Dzieło autora „Planetary” oraz „The Authority” sprawia wrażenie dość kurtuazyjnego komiksu, mimo iż traktuje o wszelkiego rodzaju dewiacjach, losach psychopatów oraz wyzysku przez instytucje finansowe. Oczywiście, znajduje się tu również miejsce dla walk z duchami-zombie czy narkotycznej podróży wgłąb krainy humanoidalnych grzybów... „Moon Knight” Ellisa jest więc udanym połączeniem kryminału, powieści grozy i fantastyki z domieszką Kina Nowej Przygody.
Udany scenariusz dopełniają wyśmienite rysunki Declana Shalveya, przywodzące na myśl prace Davida Mazzucchelliego oraz Francesco Francavilli. Niektóre kadry wyglądają, jak gdyby żywcem zostały wyjęte z „Roku pierwszego”, uprzednio będąc poprawione nowoczesnymi barwami Jordie Bellaire. Oprawa graficzna ewidentnie nawiązuje do staroświeckiej stylistyki z końca lat osiemdziesiątych. Jednym z ciekawszych rozwiązań jest tutaj operowanie białym kolorem, który dominuje na kostiumie głównego bohatera. Na wielu kadrach jasna peleryna zlewa się z marginesem, dzięki czemu komiks wprost przenosi nas do świata Marvela.
„Moon Knight” udowadnia, że najlepsze historie „Domu Pomysłów” wychodzą spod piór nieskrępowanych rękoma edytorów pisarzy, pracujących nad mniej znanymi tytułami. Sukces „Hawkeye'a”, „Iron Fista” czy „Daredevila” to doskonały przykład, w jaki sposób z mało popularnej serii uczynić perłę na skalę światową. Tym bardziej smuci mnie fakt, iż Ellis nie napisze już żadnego zeszytu z Księżycowym Rycerzem... Dla osłody pozostaje mi jedynie dodać, że przebywając z Moon Knightem, łatwo stać się wariatem. Odważycie się więc choć na moment oszaleć? Umieranie wyszło z mody.
Grafiki zamieszczone w artykule pochodzą z oficjalnej strony wydawnictwa Marvel Comics. Ich autorami się Warren Ellis (scenariusz), Declan Shalvey (rysunki) oraz Jordie Bellaire (kolory). Cytat otwierający tekst jest wolnym przekładem fragmentu komiksu.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy sklepowi Atom Comics.
Tomek „Tommy Gun” Grodecki
Przeczytaj również
Komentarze (13)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych