Redakcja PPE wybiera TOP 5 gier 2015 roku - a jakie są Twoje typy?

Redakcja PPE wybiera TOP 5 gier 2015 roku - a jakie są Twoje typy?

Roger Żochowski | 10.01.2016, 16:41

Jeszcze w styczniu na PPE pojawią się wyniki głosowania czytelników PPE na grę roku oraz za poszczególne kategorie gatunkowe. Zanim to nastąpi nasza ekipa redakcyjna wybrała swoje TOP 5 gier 2015 roku. I jak zwykle zachęcamy Was do podzielenia się swoimi typami. 

Trzeba przyznać, że ten rok był bardzo udany zwłaszcza dla fanów gier RPG i szeroko rozumianych sandbosków. Sukces takich gier jak Wiedźmin 3 czy Dying Light pokazał z kolei siłę naszych rodzimych deweloperów. Zapraszamy na TOP 5 gier redaktorów PPE.  

Dalsza część tekstu pod wideo

1. Wiedźmin 3: Dziki Gon
Już po pierwszym grywalnym pokazie wiedziałem, że CD Projekt RED dostarczy na rynek hiciora, ale nie przypuszczałem jeszcze, że będzie to aż tak wielka i rozbudowana gra. Słowiańska mitologia napędzana genialnymi questami i postaciami z krwi i kości pozwoliła mi zapomnieć o bożym świecie na ponad miesiąc. Geralt nie jest już bohaterem narodowym. Jest bohaterem wszystkich szanujących się graczy. Jak pokazuje wiele przykładów z mojego otoczenia - również osób, które nie przepadają za gatunkiem RPG. Ogromna liczba branżowych nagród tylko to potwierdza.  

2. Yakuza 5
Chyba ostatnia wielka gra na PS3, dla której rozgrzałem do czerwoności swoją "Czarnulkę". Jeśli gdzieś jeszcze można znaleźć geniusz dawnej Segi to właśnie w tej serii. Bo Yakuza to niezapomniana wycieczka do pięciu miast Japonii. To także komiksowa narracja, eksponowanie efektownych tatuaży na gołych klatach, zaliczanie długonogich hostess i setki godzin spędzonych na bonusowych atrakcjach. To Japonia w wirtualnej pigułce ze wszystkimi swoimi dziwactwami, za które kiedyś ją pokochałem i kocham do dziś. 

3. Bloodborne 
Czy gra twórców serii Souls może zawieść? To oczywiście pytanie retoryczne. Obawiałem się, że ofensywne podejście do rozgrywki oraz zmarginalizowanie chowania się za tarczą i mozolnych podchodów do wroga, to już nie to, co tygryski lubią najbardziej. I co? Oczywiście musiałem klęczeć na grochu i przepraszać dewelopera za brak wiary, A potem ginąłem, ginąłem i jeszcze raz ginąłem, w przerwach od śmierci napawając się niesamowitym designem świata i i masą smaczków odkrywanych na forach fanów serii. 

4. Xenoblade Chronicles X
Jeśli ktoś kojarzy konsolę Nintendo tylko z nowymi odsłonami Zeldy i Mariana, to Xenoblade powinno mu zdjąć klapki z oczu. To tytuł oferujący ogromny świat, zapierające dech w piersiach widoki oraz nieopisaną wręcz radość płynącą z eksploracji, grindowania i stawania w szranki z coraz to potężniejszymi przeciwnikami, którzy w wielu przypadkach nie mieszczą się na ekranie. Moment, w którym po raz pierwszy wzbiłem się nad kontynent w pancerzu mecha to jedno z moich najpiękniejszych wirtualnych przeżyć minionego roku. 

5. Life is Strange
Tutaj miała być nowa Lara, jednak po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że Life is Strange bardziej na to zasługuje. Oto bowiem dostajemy historię zwyczajnej dziewczyny o niezwyczajnych mocach. Historię pełną uśmiechów, smutku, łez, radości i dramatów na tle codziennego szkolnego życia. To gra "dorosła" w pozytywnym tego słowa znaczeniu potęgująca doznania unikalną oprawą i świetną ścieżką dźwiękową. I w przeciwieństwie do epizodycznych produkcji Telltale - stawiającą gameplay w czystej postaci nad bierne obserwowanie akcji.  

Specjalne wyróżnienia - Rise of the Tomb Raider (za niesamowite widoki i piękną Larę) oraz Splatoon (za pomysł i grywalność)

 

1. Batman: Arkham Knight
Długo zastanawiałem się, który tytuł wywarł na mnie najlepsze wrażenie. Nietoperz czy Wiedźmin? W ostatecznym rozrachunku wybieram Batmana, ale obie gry są moimi GOTY. Zdecydowałem się jednak na Rycerza Arkham, bo sam Nietoperz to mój ulubiony bohater i za każdym razem z przyjemnością wracam do tego uniwersum. 

2. Wiedźmin 3: Dziki Gon
Wielki świat, wyjątkowe misje, wybitna grafika… CD Projekt RED pokazał klasę i ta gra to bez wątpienia jedna z najlepszych pozycji tej generacji. Od teraz wszystkie produkcje z gatunku będą porównywane do Wieśka, bo rodzime studio wyznaczyło nowe standardy. To majstersztyk, od którego trzeba się uczyć.  

3. Bloodborne
W moim zestawieniu nie może zabraknąć tytułu From Software, ale nie będę ukrywał, że akurat Bloodborne cenię najmniej z ostatnich dzieł Japończyków. Właśnie z tego powodu czekam z niecierpliwością na Dark Souls III. A samo BB? To kawał krwawej i wymagającej pozycji, która nagradza graczy na każdym rogu. Posiadacze PS4 muszą zagrać w ten tytuł! 

4. Rise of the Tomb Raider
Lara nie zawiodła i żałuję, że nie zmieściła się na podium. Crystal Dynamics nie zawiodło i rozszerzyło swoją koncepcję w każdym najmniejszym calu. To bardzo przyjemna gra, z ciekawą historią, toną znajdziek i przyjemnie wyważoną rozgrywką. Sporo eksploracji, sporo zagadek, sporo strzelania. Po prostu Croftówna w najlepszym wydaniu. Musicie poznać tę opowieść… W końcu „trójka” nadciąga.

5. Ori and the Blind Forest 
Długo zastanawiałem się nad ostatnią produkcją z TOP 5, ale żona przypomniała mi te niezapomniane wieczory z Ori. Wymagająca, przepiękna i głęboka… Szkoda, że mało mamy tak wartościowych produkcji. Moon Studios pracowało nad tym tytułem latami, jednak deweloperzy zostali w odpowiedni sposób nagrodzeni przez graczy, dziennikarzy i całą branżę. Dla takich „indyczków” warto od czasu do czasu sięgać po te mniejsze mięsko.  

 

1. Wiedźmin 3: Dziki Gon
Bezapelacyjny mój numer jeden tego roku. Przy tych wszystkich pochwałach naprawdę trudno napisać coś odkrywczego, ale ta gra po prostu jest kompletna. Fantastyczny świat, grafika, postacie, fabuła, zadania – można wymieniać bez końca. I nawet drobne błędy nie są w stanie wpłynąć na moją ocenę produkcji od CD Projekt RED. Ponad 120 godzin, a i tak wiele rzeczy pozostało mi do zrobienia, a w odwodzie czeka jeszcze dodatek. W tym roku Wiedźmin na pewno jeszcze do mnie wróci. 

2. Football Manager 2016
Dla mnie osobiście najlepsza odsłona na przestrzeni lat. Wszystko wydaje się przemyślane, dopracowane. Wiele opcji wzbogacono, niektóre usprawniono, a sama gra nie wymaga już 5 „łatek”. Kolejne sezony lecą, a frajda nie znika. Transfery, mecze, awanse – jest naprawdę świetnie. I chyba nie tylko ja tak podchodzę do obecnej odsłony FM-a, skoro w jednym z zestawień produkcja od SI Games znalazła się na 5. miejscu wśród gier, w które grało jednocześnie najwięcej osób na Steamie (ponad 80 tys.). 

3. Until Dawn
Absolutne zaskoczenie. Nie ukrywam, że czasami lubię przysiąść do gier, które wiem, że nie pochłonął mi 50 godzin. W przypadku Until Dawn miała to być szybka rozgrywka dla zaspokojenia ciekawości, a okazało się, że tytuł potrafił nieźle wciągnąć, kilka razy postraszyć, a z czasem każdy kolejny wybór sprawiał, że naprawdę poważnie zastanawiałem się nad tym, co zrobić, bo czułem, że mam wpływ na życie moich bohaterów. Zdecydowanie warto sprawdzić. 

4. Cities: Skylines
Przesiadka z końcem roku na nowy komputer pozwoliła mi nadrobić kilka zaległości PC-towych. Jedną z nich było Cities: Skylines. Jako fan wszelkich „tycoonów” wiedziałem z grubsza, czego się spodziewać i jestem w pełni usatysfakcjonowany. Zaletą tej produkcji jest świetne połączenie wielu przydatnych opcji z prostym i funkcjonalnym interfejsem – mamy mnóstwo możliwości prowadzenia rozgrywki, ale jednocześnie nie jesteśmy atakowani milionem tabelek. Budowa własnego miasta nigdy nie dostarczała tyle radochy.

5. Bloodborne
Niesamowity przypadek. Chyba jeszcze nigdy żadna gra nie napsuła mi tyle, nomen omen, krwi. Ba, tak naprawdę niewiele przeszedłem, bo nawet moje, dość bogate, pokłady cierpliwości zaczęły się wyczerpywać (chociaż pograłem ze 20 godzin). Nie zmienia to jednak faktu, że tytuł ten zapamiętam, na pewno do niego wrócę, a polecić mogę z czystym sumieniem każdemu – dla hardkorowców jazda obowiązkowa, a dla tych, którzy nie przepadają za wysokim poziomem trudności – cóż, sprawdźcie, zobaczcie (bo jest na co popatrzeć), pogimnastykujcie się choćby z ciekawości – wrażenia gwarantowane.

 

1. Undertale
Pixel art można lubić albo nie lubić i prawdopodobnie odrzuci on wielu użytkowników od tego tytułu. Warto jednak mieć na uwadze, że Undertale to najgłębsze RPG ostatnich lat, które wyróżnia się nie tylko niezwykle oryginalną mechaniką walki, ale również wywraca nasz sposób myślenia do góry nogami. Przyzwyczajeni jesteśmy, że w produkcjach należących do tego gatunku zabijamy na potęgę, by zdobywać doświadczenie. Tutaj możemy również rozmawiać z przeciwnikami, negocjować z nimi, a wybór pacyfistycznej ścieżki sprawi, że każdy pojedynek stanie się swojego rodzaju zagadką logiczną. Undertale męczy pod względem moralnym bardziej niż Wiedźmin, łamie czwarte ściany i w sercu największego twardziela odnajduje wrażliwe punkty dźgając je niemiłosiernie konsekwencjami. Nie chciałbym zdradzać zbyt wiele, bo jest to gra zbyt wartościowa, aby odbierać innym przyjemność z odkrywania jej w pojedynkę.

2. Ori and the Blind Forest
Tę piękną grę widziałem po raz pierwszy na targach Tokyo Game Show 2014 i zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Było mi bardzo przykro, że w dniu premiery była zabugowana i zablokowała mi możliwość ukończenia fabuły po 9 godzinach grania, ALE aktualnie wszystko zostało naprawione i Ori działa bez zająknięcia. Mogę więc stwierdzić z czystym sumieniem, że jest to doskonała Metroidvania i jakościowo tytuł praktycznie na dychę. Zwłaszcza dla tych, którzy lubią baśniowe klimaty w połączeniu z wymagającymi sekcjami zręcznościowymi. Ta gra, to czyste piękno pod względem artystycznym. Dorzućmy jeszcze intro, po którym każdy mający odrobinę serca będzie miał ochotę wyłączyć grę i schować się w kącie szlochając.

3. Mortal Kombat X
Na liście nie mogło zabraknąć ostatniej bijatyki od Netherrealms. Nowy Mortal, to więcej, lepiej i mocniej. Do tego działa i wygląda ślicznie, a nowy system wariacji doskonale urozmaica rozgrywkę. Niektórzy gracze narzekali na długość trybu story, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało. Za każdym razem, gdy zapowiadana jest nowa gra z serii, to myślę sobie, że przecież brutalniej już nie będzie i za każdym razem jestem obrzydliwie zaskoczony. Przed premierą martwiłem się o sporą liczbę nowych wojowników. Zespół odpowiedzialny za serię nie miał w przeszłości szczęścia do projektowania postaci w trójwymiarowych odsłonach serii. Na szczęście każdy z bohaterów pasuje do uniwersum jak ulał. Zaskoczyła mnie również gra w grze. Tradycyjną kryptę, w której odblokowujemy dodatki przerobiono na swego rodzaju dungeon crawlera, przy którym można spędzić dodatkową godzinkę lub dwie wydając pieniądze na bonusy.

4. Batman: Arkham Knight
Dla mnie jest to Batman idealny. W żadnej grze nie czułem się tak bardzo niczym Mroczny Rycerz, jak w ostatniej części trylogii Rocksteady. Wiem, że postać Arkham Knighta była przewidywalna, ale podobał mi się ogólny zamysł fabularny i nawet jestem w stanie przymknąć na to oko. W Batmobilu, na który wszyscy narzekali, zakochałem się z miejsca i były momenty, kiedy o wiele częściej przemierzałem miasto za jego kierownicą, niż szybowałem ponad dachami budynków. Poboczne misje są tym razem mocno urozmaicone i nie nudzą tak szybko. Poza tym oklaski należą się twórcom za fenomenalną reżyserię scenek i pracę kamery.

5. Yoshi's Wooly World
Bo to solidna platformówka i najsłodsza gra na świecie. A ja mam słabość do uroczych rzeczy.

 

1. Wiedźmin 3: Dziki Gon
Geralt zarządził w tym roku - co do tego nie mam wątpliwości. Ale prawie tak samo wielkie wrażenie zrobiła na mnie inna pozycja - Fallout 4. Właściwie mógłbym przydzielić najwyższe wyróżnienie ex aequo Falloutowi 4 i Wiedźminowi 3. Oba tytuły to must-have'y, którym wypada poświęcić minimum 100h. Dziki Gon mimo wszystko znalazł się o krok przed grą Bethesdy za sprawą odwagi w podejmowaniu kontrowersyjnych tematów i dzięki rewelacyjnej realizacji zadań pobocznych. 

2. Fallout 4
Bethesda poprawiła praktycznie wszystkie zastrzeżenia, które miałem do Fallout 3 (kiepski balans rozgrywki, niski poziom trudności, słabo rozwiązane strzelanie i leczenie postaci, SI wrogów itd., itp.). Jedyne co nie do końca wyszło to ilość wariantów rozwiązań zadań pobocznych. Na szczęście znakomita fabuła w głównym wątku to rekompensuje.

3.  MGS V: The Phantom Pain
Można narzekać, że gra ma nierówną końcówkę i tak jest faktycznie. Miałem wrażenie, że Kojimie nie starczyło już czasu na odpowiednie dopracowanie finalnych misji w Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Nawet pomimo tego potknięcia, pożegnanie Hideo Kojimy z marką Metal Gear wypada wspaniale - to jeden z najmocniejszych tytułów 2015 roku.

4. Bloodborne
Najmocniejszy exclusive dla PS4 w 2015 r. Mam wrażenie, że Miyazaki się cały czas rozwija, tworząc coraz lepiej zbalansowane gry, a Bloodborne jest tego doskonałym przykładem. Gra jest jednak bardzo wymagająca, co z pewnością ogranicza ilość osób, które będą się cieszyć z tej perełki.

5. Xenoblade Chronicles X
Jedno z największych pozytywnych zaskoczeń ubiegłego roku. Niestety to łabędzi śpiew Wii U. Gdyby w październiku/listopadzie na rynku nie miała wylądować nowa konsola Nintendo, to polecałbym zakup Wii U właśnie dla tego sandboksowego role-playa. Dla obecnych posiadaczy Wii U jest to jednak absolutny must-have i najwspanialsza produkcja, która pojawiła się na tej konsoli w 2015 r.

 

Moje zestawienie będzie zapewne odstawać od pozostałej części redakcji, gdyż nie uwzględniam tu gier, w które po prostu nie miałem jeszcze okazji zagrać. Nie zdziwcie się zatem brakiem Wiedźmina, Batmana, a nawet Fallouta.

1. Bloodborne
Mimo, iż z Soulsami miałem stosunkowo mało do czynienia, to Bloodborne przyciągnęło mnie nie tyle swoją mechaniką, czy też poziomem trudności, co po prostu rzadko spotykanym klimatem i stylistyką. Demoniczne Yharnam osadzone w wiktoriańskiej otoczce przyciągnęło mą ciekawość i sprawiło, że zapragnąłem pochłonąć mu się bez reszty polując na dzikie stwory. Dodatkowo świetny soundtrack uprzyjemnia doznania płynące z godzin spędzonych na umieraniu.

2. Need For Speed
Już od pierwszych zapowiedzi z wielką nadzieją czekałem na nowego NFS-a. Mimo, że osobiście fanem Undergroundów wielkim nie jestem (wolę Most Wanted), to powrót do tego co w tej serii było najlepsze było jak miód na moje serce. Na szczęście ekipie Ghost Games udało się spełnić moje oczekiwania. Dzięki czemu najnowsza część kultowego cyklu zalicza się do „Top 3”, a jeśli w kolejnych patchach dostaniemy to na co się zanosi, to możliwe, że będzie to najlepszy Need For Speed w historii.

3. Super Mario Maker
W tym roku po raz pierwszy zakupiłem sobie sprzęt Nintendo, z czego jestem wprost zachwycony. Pomijając to, że konsola sama w sobie jest genialna, to właśnie takie produkcje nam SMM sprawiają, że warto kupić Wii U. Dziesiątki, a nawet i setki różnorakich możliwości tworzenia poziomów pozwoliły wyżyć mi się twórczo i dać upust moim sadystycznym zapędom wobec przyjaciół i innych ludzi. Co odbiło się i na mnie – aby puścić level do Sieci, trzeba go najpierw przejść samemu...

4. Yoshi's Wolly World
Swoją przygodę z grami wideo rozpocząłem właśnie od platformówek – słodkich, kolorowych i przyjemnych. Dlatego też bawiąc się wspólnie z kolegami przy Yoshim, czułem się jak za dawnych lat, gdy po raz pierwszy odpaliłem demko ze Spyro, bądź trzeciego Crasha. Genialny design poziomów, ich różnorodność i wszechobecna cukierkowatość są najlepszymi atutami jednego z najciekawszych ex'ów na zabawkę Ninny. No i zawsze marzyłem o tym, by zjeść kolegę i wydalić go w formie kłębka włóczki.

5. Splatoon
Z racji, iż jestem typowym singlowcem, bardzo mało gram w produkcje typowo multiplayerowe, do których ciężko mnie przyciągnąć. Nie udało się to Battlefieldowi, Call of Duty, LoL-om i innym cudakom. Jednakże w Splatoon jest „to coś”. Cała magia leży w innym podejściu do zabawy – tutaj zamiast odstrzeliwać łby i wbijać noże snajperom, po prostu mogę komuś przyfasolić wałkiem nasączonym farbą. Czyż to nie piękne?

 

1. MGS V: The Phantom Pain
 Finałowy popis Hideo Kojimy pod banderą Konami, którym Japończyk ostatecznie potwierdził, że jest zdecydowanie lepszym game-designerem niż scenarzystą. Mimo wszystko narzekał nie będę, gdyż rewolucyjna skradanka na ponad sto godzin nie zdarza się często. Hołd dla gameplayu i popis grafomanii jednocześnie. V has come to!

2. Wiedźmin 3: Dziki Gon
Fanem RPG nie jestem, ale przed tym tytułem klękam. Gigantyczny, ciekawy, złożony, bezkompromisowy i piękny praktycznie na każdej płaszczyźnie. A na deser misje poboczne, z których można zmontować osobną grę!

3. Batman: Arkham Knight 
Lepszą historię wymyśliłbym sam, dialogi poprawiłbym za darmo, implementacja Batmobilu również pozostawia wiele do życzenia. Cóż jednak z tego, skoro w najnowszego Batmana gra się znakomicie, zaś w temacie oprawy wizualnej deweloper zaszalał na całego. Tych kilkudziesięciu godzin w deszczowym Gotham prędko nie zapomnę.

4. Rise of the Tomb Raider
Grze zaszkodził romans z Microsoftem, gdyż do premiery rozprawiano głównie o czasie, jaki musi upłynąć, zanim nową Larą będą mogli cieszyć się posiadacze PS4 i PC. Szkoda, gdyż wiele osób posiadających XOne lub X360 odpuściło sobie świetny sequel hitu z 2013 roku.

5. Unitl Dawn
Doskonały przykład tego, jak powinny wyglądać gry z gatunku interactive drama. Błyskotliwy scenariusz, wysokie replaybility, pomysłowe wykorzystanie kontrolera i fantastyczna oprawa. W Supermassive Games rozumieją to medium, w przeciwieństwie do bufona z Quantic Dream, Davida Cage'a.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper