10 najgorszych konsol w historii
Gracze zwykle spierają się, która konsola jest najlepsza. O najgorszych sprzętach służących do grania raczej nikt nie pamięta. Dzisiaj postanowiłem wam o takich hardware'owych potworkach przypomnieć.
Czasem narzekamy na jakieś mało istotne szczegóły w działaniu współczesnych konsol, ale co powiecie na gry włączające się 5 minut, jak w przypadku Mattel Hyperscan z 2006 roku? Takich "atrakcji" najgorsze konsole w historii fundowały znacznie więcej...
10. Atari Jaguar
"Pierwsza 64-bitowa konsola na świecie". To hasło robiło wrażenie, w czasach gdy skoki generacyjne między hardwarem 8, 16 i 32-bitowym były naprawdę ogromne (dzisiaj trudno to porównać z czymkolwiek nowym na rynku). Jaguar miał być pierwszym sprzętem przeznaczonym do grania z 64-bitową architekturą, co oczywiście rozpalało zmysły graczy (w tym wyżej podpisanego). I faktycznie - od konsoli bił ogień. Każdy kto kupił Jaguara szybko parzył się na takim zakupie. Tworzenie gier na tę platformę było ponoć tak utrudnione przez 64-bitową architekturę, że deweloperzy zdołali stworzyć tylko... 67 gier. W tej menażerii pojawiło się wiele tragicznych baboli, które po dziś dzień zgarniają wszystko w listach najgorszych gier wszech czasów. Mocne gry z Jaguara mogę policzyć na palcach jednej dłoni. Konsola miała też problem z renderowaniem grafiki 3D, bazującej na polygonach, co w czasach PlayStation i fascynacji graczy trójwymiarową oprawą stanowiło gwoźdź do trumny tego kociaka.
9. Apple Pippin
W 1996 roku Apple zamierzało ostro konkurować z Sony, Nintendo i Segą na rynku konsolowym. Amerykańska firma wypuściła we współpracy z Bandai własną konsolę Pippin, która była w pewnym sensie przełomowa. Hardware pozwalał bowiem, oprócz grania, na przeglądanie stron internetowych i odgrywanie plików multimedialnych, tak jak współczesne konsolo-kombajny multimedialne. Niestety sprzęt wykonywał każdą z tych funkcji w sposób mierny, a to głównie za sprawą zbyt słabego procesora 66Mhz. Konsola otrzymała też małą bibliotekę kiepskich gier, co przypieczętowało jej szybki zgon.
8. Nokia N-GAGE
Właściwie to można powiedzieć, że projekt N-Gage z 2003 r. był wizjonerski. Ta hybryda konsoli z telefonem pokazywała, że w takiej formule można pograć w coś więcej niż tylko "Węża" lub Arkanoida. Koncepcja była udana, potknięto się tylko przy jej realizacji. Przyciski w N-Gage powstały chyba dla Ściery, bo tylko alien potrafiłby komfortowo korzystać z takiej "ergonomii". Ekran miał komiczne proporcje. Najgorszy był jednak wymóg... wyjmowania baterii za każdym razem, gdy chcieliśmy odpalić nową grę (slot na karty z grami znajdował sie obok baterii). Konsolka było mocno promowana, ale i tak poniosła komercyjną porażkę, przegrywając z Game Boy Advance 100 do 1 (w dwa premierowe miesiące N-Gage rozszedł się w ilości zaledwie 500 egzemplarzy).
7. Nintendo Virtual Boy
Nintendo zwykle ma świetne wyczucie trendów rynkowych, jeśli chodzi o hardware. Nawet największym zdarzają się niestety potknięcia i tak było w przypadku platformy Virtual Boy.
Całe doświadczenie "VR" oferowane przez Virtual Boy było tak kiepskie, że gracze masowo żądali zwrotu pieniędzy za zakupiony hardware. Obraz monochromatyczny połączony z bardzo niską rozdzielczością i brakiem śledzenia ruchów głowy sprawiały, że większość osób testujących Virtual Boya czuło się niedobrze po zaledwie 10 minutach rozgrywki. Śmiało można powiedzieć, że jedyne w czym była dobra, to platforma to wywoływanie mdłości.
6. Tiger Gizmondo
Tiger Telematics nie wystarczyła jedna spektakularna porażka związana z premierą Tiger R-Zone, które kopiowało koncepcję Virtual Boya. Konsolka Gizmondo, która trafiła na rynek w 2005 roku, oferowała tragiczną jakość gier (m.in. ze względu za zbyt słabe podzespoły), potwornie kiepskie sterowanie, żenującą jakość użytych plastików/podzespołów, ale przede wszystkim wkurzała konsumentów kłamliwymi reklamami. Tiger sprzedał tylko 25 tys. sztuk tego hardware'owego potworka.
5. Philips CD-i
Philips CD-i oferowało w zasadzie ciekawy pomysł na konsolę. Sprzęt już w 1991 roku oferował teoretycznie platformę multimedialną, opartą o rewolucyjny w tym czasie nośnik CD-ROM.
Przez "ksenofobiczną" politykę Philps zabraniał jednak wielkim wydawcom, by ich gry pojawiały się na CD-i, co oczywiście tragicznie wpłynęło na popularność rzeczonego hardware'u. Firma uzyskała licencję od Nintendo i na własną rękę tworzyła np. spin-offy Zeldy, które uznawane są dzisiaj za jedne z najgorszych gier w historii.
Philips poniósł ogromne straty finansowe na CD-i, wg szacunków firma musiała pożegnać się ok. 1 mld dolarów w momencie zakończenia produkcji tego konsolowego strucla.
4. Tandy/Memorex VIS
Na fascynacji nośnikiem CD-ROM chciała zbić fortunę również firma Tandy. W 1992 Tandy wypuściło na rynek konsolę VIS, która przypominała Philips CD-i, ale stanowiła tylko żałosną podróbkę i tak już kiepskiego CD-i. W teorii VIS miało być centrum multimedialnej rozrywki w domu, ale w rzeczywistości konsola kurzyła się tylko w domach nieszczęśników, którzy zdecydowali się na zakup. Procesor sprzętu był za słaby, hardware nie otrzymywał praktycznie żadnego wsparcia, a umieszczenie w pamięci VIS Windows 3.1 w 1992 zakrawało na kpinę. Jedyną ciekawą cechą VIS był bezprzewodowy kontroler, który w tych czasach mógł robić wrażenie. Tandy udało się sprzedać tylko 11 tys. sztuk tego potworka.
3. Mattel Hyperscan
Mattel Hyperscan powinien być w teorii mokrym snem księgowego. Konsola wyposażona w czytnik RFID wymagała bowiem oddzielnego zakupu papierowych kart sprzedawanych przez Mattel. Gracze mieli w trakcie rozgrywki skanować karty, by ładować nowe postacie lub umiejętności. Niestety konsola, która debiutowała w 2006 r. była wykonana w tak niedbały sposób (często się psuła i miała strasznie kiepską obudowę) i miała tak tragiczne gry, że prawie nikt nie dał się nabrać na zakup tego mutanta. Największym problemem Hyperscan były jednak ekstremalnie długie czasy loadingów. Dosłownie konsola konkurowała pod tym względem z ZX-Spectrum, wyposażonym w najbardziej prymitywnego kaseciaka.
2. Tiger R-Zone
Virtual Boy wywoływał migreny w kwadrans. Tiger R-Zone z 1995 roku pobił ten wynik: sprzęt zamieniał mózgownicę w serek topiony, a gałki oczne w dwa Slime'y w zaledwie 2-3 minuty. Konsola kopiowała założenia konstrukcyjne Virtual Boya, ale oferowała "doznania VR" w jeszcze gorszym stylu niż konstrukcja Nintendo. Obraz wyświetlany był w zawrotnych 5 klatkach na sekundę, a w dodatku projekcja odbywała się tylko dla jednego oka (trzeba było zezować w prawo). O mocnych grach można było zapomnieć.
1. Tiger Game.com
Tiger niestety zapisał się śmierdzącymi zgłoskami w branżowych annałach. Brytyjska firma stworzyła jeszcze jedną strasznie niedopracowaną platformę, która trafiła na rynek w 1997 r. Chodzi oczywiście o Tiger Game.com, który miał w teorii konkurować z Game Boyem. Jak zwykle gwoździem do trumny sprzętów Tiger była bardzo mała i okropna biblioteka dostępnych gier. Sprzęt dodatkowo miał zbyt słabe podzespoły, co sprawiało, że framerate był niesatysfakcjonujący w praktycznie wszystkich szpilach dostępnych na tym systemie (o powadze sytuacji niech świadczy fakt, że najlepszym tytułem dostępnym na Game.com był wbudowany w pamięć sprzętu pasjans). Poważną wadą konsolki był też wyjątkowo słaby wyświetlacz, który oferował rozmazany obraz o niskiej rozdzielczości.
Przeczytaj również
Komentarze (71)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych