Batman - Gotyk - recenzja komiksu. Kryminał miesza się z horrorem.
Swego czasu niejaki Grant Morrison dał fanom komiksów genialny „Azyl Arkham”, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Niedługo potem stworzył kolejną opowieść z Batmanem w roli głównej będącą mieszanką horroru i kryminału w gotyckiej oprawie.
Składający się z pięciu zeszytów Batman: Gotyk powstał w roku 1990 w ramach serii "Legends of the Dark Knight". Teraz można go również nabyć w Polsce w kolekcji DC Deluxe, dzięki której możemy poznawać bliżej najbardziej znane dzieła ze świata Batmana. Czy Gotyk zasługuje na miano dzieła? Cóż, fanów Uszatego raczej nie zawiedzie, ale „Azyl Arkham” stawiam mimo wszystko wyżej.
Morrison nie musiał trzymać się kanonu, więc przestawił nam posępną historię opowiadającą o nieznanych faktach z życia młodego Bruce'a Wayne'a. Główny nacisk w scenariuszu położony został na śledztwo związane z wzbudzającym ogromny niepokój wrogiem. W Gotham pojawił się tajemniczy Pan Szept, który rzekomo nie powinien żyć od wielu lat. Tymczasem sukcesywnie dobiera się do kolejnych mafiosów wysyłając ich na tamten świat w różny, często niekonwencjonalny sposób. Mający niejedno na sumieniu bandyci widząc co się dzieje decydują się na desperacki krok - próbują wezwać na pomoc Batmana. Tylko czy on będzie chciał im w ogóle pomóc? Może zasłużyli sobie na taki los?
Powoli acz sukcesywnie autor komiksu odkrywa kolejne karty a czytelnik poznaje genezę powstania niezwykle ciekawego wroga, który ku zdumieniu swoich ofiar nigdy nie pozostawia cienia. Kolejne mordy przeplatają retrospekcje pozwalające nam zobaczyć jak wyglądało życie Bruce'a zanim jego rodzice zginęli oraz co łączy go ze wspomnianym Szeptem. Brakuje tu wprawdzie większej ilości postaci drugoplanowych, ale w ogóle tego nie odczuwamy, bo historia wciąga i nie brakuje w niej wątków paranormalnych czy elementów znanych z horrorów. Wszystko utrzymane jest w gotyckiej stylistyce, w czym pomaga unikalna kolorystyka.
Niestety sama kreska jest nierówna. Zachwycają kadry ukazujące panoramę miasta oraz gotycką architekturę. Gorzej gdy weźmiemy pod lupę sylwetki postaci, gdzie często zaburzone są proporcje. Efekt jest taki, że mamy wrażenie, jakby całość rysowana była momentami niedbale, na kolanie. Dla kontrastu nie brakuje też kardów, w których ilość detali naprawdę robi wrażenie. Niemiecki rysownik - Klaus Janson - ma dość specyficzną kreskę, która mi po prostu nie podeszła. Co nie zmienia faktu, że na kolejnych stronach czuć klimat staroszkolnych komiksów i aurę mistycyzmu.
Komiks spodoba się osobom, które lubią wyłapywać odniesienia do różnych dzieł literackich czy filmów. Tutaj mamy ich całą masę, że wspomnę chociażby szekspirowskie dramaty z Makbetem na czele, produkcje Fritza Langa czy fragmenty opery Mozarta. A to tylko szczyt góry lodowej. To wszystko nadaje całej historii głębi. Tym bardziej boli fakt, że ostatni zeszyt mocno zawodzi. Atmosfera grozy i misternie skrywanej tajemnicy pryska jak bańka mydlana, a potencjał świetnie nakreślonego Szepta zostaje zaprzepaszczony. Rozwiązanie zagadki jest zbyt proste, sztampowe i na swój sposób naiwne nie pozostawiając większego pola do interpretacji. A w tej historii naprawdę się o to prosiło.
Szkoda, że zakończenie nie udźwignęło ciężaru świetnie opowiedzianej historii, bo mielibyśmy komiks wybitny. Mimo wszystko i tak warto się z nim zapoznać. Choćby dla gotyckiej atmosfery, mało wyeksploatowanego i oryginalnego wroga oraz ciekawych retrospekcji.
Wydawca: Egmont
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Klaus Janson
Oprawa: twarda
Format: 18 x 27,5
Papier: kredowy
Liczba stron: 144
Cena okładkowa: 75 zł
Atuty
- Mieszanka kryminału i horroru
- Retrospekcje z dzieciństwa
- Wciągające śledztwo
- Czerpanie garściami z kultury
Wady
- Naiwne zakończenie
- Momentami pokraczna kreska
Gorszy od Azylu Arkham, ale wciąż warty wydanych pieniędzy. Mroczny, tajemniczy i ocierający się o horror komiks. Szkoda tylko słabszego, piątego zeszytu.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych