Hyde Park: Bohater(ka) z gier, którym/którą chciałbyś zostać...
Mario, Lara, Link, Nathan Drake, Master Chief, Sonic, Kratos, Duke Nukem i dziesiątki innych bohaterów, którzy towarzyszą nam od lat w naszej growej przygodzie. Wyobrażacie sobie historię gier bez nich? Nie, no nie ma szans :). W tym tygodniu pytamy więc o to, którym z bohaterów chcielibyście być (śmiało można uzasadnić swój wybór). Udanego weekendu i miłej lektury!
Rozbo: Odgrażałem się Perezowi, że tym razem na pewno napiszę Hyde Park, więc słowa muszę dotrzymać. A że nie mam za bardzo o czym pisać, to już inna sprawa. Co zrobić, trzeba lać wodę. Pogoda za oknem ładna, aczkolwiek biometr niekorzystny. Spać się chce. Jedliśmy we środę w redakcji pizzę. Perez jak zwykle gruby, ja jak zwykle chudy. Takie życie. Jak to robię, spytacie? Wpierdzielając kilkanaście kawałków pizzy, nadal jestem smukły jak ważka? To prosta tajemnica. Strzelam, że nikt, żaden dietetyk Wam jej nie zdradził bo to wiedza tajemna. Otóż… trzeba jeść jeszcze więcej! Tak jest. U mnie działa to tak, że im więcej wpierdzielam, tym robię się chudszy. Spróbujcie koniecznie, na pewno zadziała.
Niestety z moją tuszą wiąże się pewien problem, a może problem całej branży. Otóż z zupełnie niewiadomych mi powodów i ku mojej rozpaczy przeważająca większość koszulek, czyli standardowych upominków ze wszelkich branżowych pokazów, jest rozdawana w rozmiarach L lub XL. Fajna koszulka Ghost Recon Wildlands, którą otrzymałem podczas pokazu gry, musiała powędrować do naszego grafika Romka. Bluza Titanfall 2? Poszła po rodzinie. I mógłbym tak wyliczać… Serio, być może PR-owcy wychodzą z założenia, że każdy dziennikarz zajmujący się grami jest grubym nerdem (bez urazy dla nikogo). No i co? Stereotyp jak nic! Tym samym apeluję do kolegów z PR-u. Nie idźcie tą drogą! Nie dyskryminujcie szczupłych! Dajcie koszulki, w których nie będę wyglądał jak w sukience! Dziękuję!
Pytanie tygodnia: Oj, długo by wymieniać. Co gra, to znajdzie się bohater, którym chciałbym być. Jeśli jednak miałbym już wybierać tylko tego jednego, to wybrałbym komandora Sheparda z serii Mass Effect. Chyba w żadną postać nie wczułem się tak bardzo jak w niego. No i to marzenie: postawić stopę na pokładzie Normandii, pogadać z Jokerem i wyznaczyć kurs w nieznane… ech.
Perez: Ostatnio dałem sobie na wstrzymanie z serialami, bo bywało tak, że jak ktoś coś polecił lub na coś trafiłem, to kończyło się zarywaniem nocek (m.in. „Belfer”). Nie wiem, co mnie podkusiło, ale jakoś tak kliknąłem na „Trzynaście powodów”, które pojawiły się w ofercie Netflixa. No i oczywiście 13 blisko godzinnych odcinków pękło w ramach 2-dniowego maratonu. Co najlepsze, trudno mi powiedzieć, czemu serial mnie tak wciągnął. Ot, dziewczyna będąca w liceum popełnia samobójstwo, a jej znajomi dostają kasety, które ona nagrała przed śmiercią. Nie ma żadnych tematów s.f., pozaziemskich istot czy superbohaterów, tylko przeróżne problemy nastolatków, ale na tyle uniwersalne, że każdy może coś znaleźć dla siebie.
Podejście do odchudzania numer któryś tam! :). A wszystko wina Komoda, który ostatnio pochwalił się, że w 1,5 miesiąca zrzucił z 8 kg i to bazując w dużej mierze na rozsądnym jedzeniu bez katowania się siłownią, bieganiem itp. No a że to zawsze Komodo był moją ostoją, dzięki której mogłem sobie wmówić „Nie ma się co przejmować, Komodo jest grubszy”, tak teraz nie ma przebacz – trzeba działać. Z tym jedzeniem to akurat bardzo dużo prawdy. Moja żona, która jest lekarzem, za każdym razem powtarza mi, że nie trzeba wylewać siódmych potów, aby schudnąć, tylko sensownie się odżywiać. Sam jestem ciekaw efektów, bo wyjścia nie ma. Komodo chudnie, Rozbo się nabija, nawet Roger próbuje coś tam szpilkę wbić, chociaż akurat on obecnie chyba postanowił wspierać narzeczoną w ciąży i też się zaokrąglić. Roger, też tak sobie wmawiałem, niestety dziewczyna urodzi i ekspresowo wróci do formy, a Ty zostaniesz na dłużej „z brzuchem” :).
Ubiegłotygodniowa impreza urodzinowa wypadła świetnie: pogoda idealna (sezon grillowania rozpoczęty!), znajomi dopisali (REALista, jeszcze raz dzięki za przybycie i podarek :)), prezenty trafione, aż szkoda, że tak szybko zleciało (chociaż w sumie ostatni kumple wychodzili w niedzielę o 12:00 :)). No nic, powtórka już niebawem przy okazji tradycyjnego spotkania na finale Ligi Mistrzów.
Pytanie tygodnia: Zawsze jarałem się Kratosem – jego bezkompromisowością, tym, że nigdy nie szedł na skróty, że jak trzeba było, potrafił zadrzeć z teoretycznie mocniejszym przeciwnikiem. No i laski na niego leciały ;).
Sojer: Idź na kolej - mówili. Rób licencję maszynisty bo duże zapotrzebowanie - mówili. No i Sojer posłuchał i poszedł. I choć początkowo nie miałem bladego pojęcia na co się piszę - zaryzykowałem. Aktualnie odbywam praktyki w Gliwicach na Hucie Łabędy, konkretnie na warsztacie. Każdy nowy dzień niesie ze sobą nowe wyzwania. Ostatnie dni zaowocowały rozbiórką silnika spalinowego, którego gabaryty można porównać do samochodu osobowego. Zresztą sama lokomotywa SM42 to waga blisko ponad 70 ton (bez składu). Łapy uwalone ze smaru, ropy, benzyny i masy innych specyfików, a najlepsze jest to, że na mojej twarzy zagościł banan od ucha do ucha. Dzięki tym praktykom poznałem fantastycznych ludzi, których z tego właśnie miejsca chciałem gorąco pozdrowić! THX-y lecą więc do kierownika Mariusza, ekipy iście warsztatowej Grzesia, Michała, Piotra, Janka, Gerarda (aka Geralt z Rivii :)) oraz całej mojej grupy Marcina (aka Autobus), Andrzeja, Michała, Grześka, Łukasza, Mikołaja i Radka. A od poniedziałku rozbieramy i czyścimy kolejną lokomotywę! Cholera - jeszcze się uzależnię :).
W tym całym natłoku zajęć, staram się jak tylko mogę pamiętać o graniu. Udało mi się odpalić nowego Mass Effecta, i to uwaga - na 20 minut, szał! To zdecydowanie za krótko - przechodzenie gry na raty? Nie uznaję takiego schematu i dlatego póki co daruję sobie zabawę, bo Andromeda zasługuje na poświęcenie jej przynajmniej 2-3h dziennie - a takimi zapasami wolnego czasu niestety na chwilę obecną nie dysponuję. Junior chyba zostanie tancerzem albo co najmniej DJ-em. Nałogowo słuchamy razem Olivera Heldensa, Vato Gonzaleza, Nervo czy Martina Garrixa - ta klubowa nuta wchodzi mu bardziej niż obowiązkowy przebój, który też często i gęsto zapuszczamy "Jedzie pociąg z daleka". Chyba Was to nie dziwi? Ojciec też ma skrzywienie na punkcie muzy, toteż łykam praktycznie wszystko - ekipa redakcyjna Perez, Monika, Roger czy Sobek mogą potwierdzić moje poczynania na przedostatniej imprezie na ul. Cedrowej (sąsiedzi pewnie też).
Pytanie tygodnia: Gdybym był Moniką, to pewnie Larą Croft (ja Ci mówię Monia, pomyśl nad cosplayem, bimbały już masz :)). Ciężko się jednogłośnie zdecydować, ale chyba Nathanem Drakem - zdecydowanie. Wziąć udział w jednej ze wspaniałych przygód, co krok ocierać się o śmierć, rozwiązywać zagadki, odkrywać zaginione miasta i nosić w kieszeni 15 kilo ołowiu - żyć nie umierać, można powiedzieć. I co ja dobrego narobiłem? Cholera, zachciało mi się zostać maszynistą, damn!
JaMaJ: Battlefield. Ten cholerny Battlefield. DICE organizuje battlefesty, w związku z czym wcale nie tak łatwo odrzucić pokusę podwójnych punktów doświadczenia i innych nagród. No cóż, Horizon dalej czeka w kolejce do skończenia... W dodatku od premiery Nie przejdą nie zajrzałem nawet do "starych" map, wszystkie potyczki rozgrywając na nowych obszarach. Zapropsować chciałem nowe bronie. Pierwotnie w recenzji określiłem je mianem najgorszego elementu DLC, ale powoli zaczynam się do nich przekonywać, szczególnie do szturmowego Ribeyrollesa 1918. W końcu świetna broń nawet na dłuższy zasięg, której moc rekompensuje nie za duży magazynek i szybkość strzelania. No i bipod pozwalający prowadzić celny ogień zaporowy. Dobra rzecz, którą docenia się dopiero po dłuższym użytkowaniu. DICE odrobiło pracę domową i jeżeli przyszłe dodatki (kolejnym będzie "rosyjski" - W imię cara) będą reprezentować podobny poziom, to jestem spokojny o przyszłość tej gry. Z innej beczki - DICE zatrudniło jednego z najlepszych kompetetywnych graczy w Battlefield 4. Czyżby szykowała nam się nam się e-sportowa odsłona Battlefield? Byłbym za!
Ostatnio przemaglowałem swoje gry z wishlistowej kupki wstyd, biorąc pod uwagę nie za dużą ilość wolnego czasu i na szczycie listy ustawiłem Nier: Automata oraz Dark Souls III: The Fire Fates Edition. Ta ostatnia to swoiste wydanie Game of the Year i zarazem pierwsze soulsy, za które się zabiorę. Niera nie trzeba nikomu chyba przedstawiać. A na deser zostawię sobie L.A. Noire, które coraz częściej powraca do mnie przy okazji growych dysput, a którą to grę nie za bardzo pamiętam z fabularnego punktu widzenia. Z chęcią zagram jeszcze raz i będę zastanawiał się, czemu wykorzystana tam technologia (mimika!) nie jest obecnie używana (Mass Effect, khem khem...). Tak czy siak wesołe jest życie gracza - tyle gier do zagrania, a za pasem już Scorpio. Jak żyć?
Pytanie tygodnia: Każdy chciałby być pewnie Marcusem Fenixem czy innym Drake'iem przeżywającym niesamowite przygody, wyrywającym laski i anihilującym zastępy wrogów wyszukanym sprzętem z onelinerami na ustach. Ja z kolei chciałbym być długim klockiem z Tetrisa. Jest zajebisty, wszędzie pasuje, potrafi skasować 4 linie na raz i każdy czeka na niego z niecierpliwością. O.
Senix: Jak wygląda cosplay od drugiej strony – strony fotografa? Wkrótce się dowiecie, bo tydzień temu wybrałem się na sesję zdjęciową Made by Dobrochna, która odbyła się we Wrocławiu. Tematem sesji było Owari no Seraph. Fajnie było zobaczyć na własne oczy Japońską Imperialną Armię Demonów oraz Wampiry. Mam słabość do kłów ;). Jednak najfajniejsze w całym moim pobycie na tej sesji było zobaczenie, że cosplay to dobra zabawa. A osoby, które brały w tym udział, są normalnymi ludźmi, którzy rozwijają swoją pasję. A jak prezentowały się cosplaye? Zajebiście, ale to widać na załączonym poniżej zdjęciu. Więcej zdjęć znajdziecie na fanpage'u Dobrochny.
Dodatkowo z takiej sesji zdjęciowej można dużo wynieść – oczywiście wiedzy i pamiątkowych zdjęć :P
Jesteśmy też po premierze Persony "piątki", która odbyła się cztery dni temu. I jak myślicie, przebije Final Fantasy XV, a tym bardziej NieR: Automatę? Ja niestety muszę poczekać na swoją kopię gry, bo z powodu choroby nie mogłem odebrać preordera, który przepadł. A dorwanie jej teraz we Wrocławiu w jakimś sklepie stacjonarnym graniczy z cudem. Aukcje internetowe olałem, bo ceny są przegięte.
Horn Skuld - Czestterfield, Chess Belle - LinaSakura, Mika - Lorien's cosplay adventures, Krul Tepes - Shappi Workshop, Ferid Bathory - Dorian Makbeth, Yuu - CosplayWorld by Laf, Shinoa - Yarpenna, Yoichi - A holy terrors., Guren - World of Akash, Mitsuba - Czołg Cosplay, Kimizuki - Cosplay Szakalaka (fot. Dobrochna)
A co do pytania to: Zdecydowanie Nyx Ulric. Tak, wiem, że to nie postać z gry, a z filmu. Jednak jest to jedna z najlepiej napisanych postaci w dorobku Square Enix. Bohater, który nie kalkuje innych postaci z cyklu, a co najważniejsze nie jest emo-ludkiem, do czego nas przyzwyczaili protaganiści serii.
Przeczytaj również
Komentarze (83)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych