Hyde Park: Czy grasz w gry mobilne?
Chcemy tego czy nie, gry mobilne stały się nieodłącznym elementem naszej branży. Agencja Newzoo przewiduje, że w tym roku 42% udziału w rynku przypadnie właśnie grom mobilnym (dla porównania konsole to 31%, a PC 23%). Jedni nawet nie myślą o graniu w takie produkcje, inni od święta coś odpalą, ale są i tacy, którzy bez kilkunastu gier na telefonie/tablecie nie przeżyją. W tym tygodniu pytamy, jakie jest Wasze zdanie. Gracie? Nie gracie? A może macie ulubione tytuły? Tradycyjnie dzięki za komentarze i życzymy udanego weekendu!
Rozbo: Właśnie jesteśmy z chłopakami po najgorszej końcówce (czyt. zamknięciu numeru) od lat. Masa materiałów nawarstwiła nam się dosłownie na 2-3 dni przed terminem oddania pisma do druku. Efektem była praca w redakcji od 9 rano do 4 rano dnia następnego. Koszmar, który jednak przypomina nam dobitnie, że robimy tu coś więcej niż zwykłe odfajkowywanie zadań w biurze. Na swój pewien absurdalny, wykręcony, sadystyczny sposób to… dobre uczucie. Choć nie przesadzajmy :).
„Blade Runner 2049” zaliczony. Do seansu oczywiście odpowiednio się przygotowałem, oglądając jeszcze raz dzień wcześniej pierwszego „Blade Runnera” (wersja Final Cut). Wrażenia? Fenomenalny film! Nie jestem wprawdzie tak odważny w twierdzeniu, że za lata uzyska status kultowego. Nie mnie takie rzeczy wyrokować. Wiem jednak, że Denis Villneuve dokonał rzeczy niemożliwej. Nakręcił kontynuację filmu sprzed 30 lat bezpretensjonalnie oraz bez niepotrzebnej pokory względem oryginału. Znalazł złoty środek – operując stylistyką pierwszego „Blade Runnera” (fantastyczna strona wizualna filmu!), opowiedział zupełnie nową historię, opierającą się na wątkach poprzednika tylko mimochodem. Dlaczego tak twierdzę? Z prostego względu. Historia Deckarda (oraz pytanie czy faktycznie był replikantem) nie jest w filmie najważniejsza. Ani pozornie najważniejszy motyw poszukiwania pewnego dziecka. Nie, choć reżyser zrobił wiele, żebyśmy byli o tym przekonani. To jednocześnie w pewnym sensie mankament filmu, ale tylko dla nieuważnego odbiorcy. Właśnie dlatego zarzuca się mu, że pewne rzeczy podaje widzowi „łopatologicznie”, nie dając miejsca na własną interpretację, tak jak to było w „jedynce”. Moim zdaniem – bzdura. To ewidentna zasłona dymna odwracająca uwagę od Oficera K oraz jego relacji z Joi (jeśli już oglądaliście film, to wiecie o czym mówię). To tu kryje się cała – nomen omen – dusza filmu oraz jego filozoficzny wydźwięk otwierający pole do dywagacji. Nie chcę zagłębiać się zbytnio w szczegóły, bo musiałbym sieknąć niejednym spoilerem. Mimo to, dla mnie 2049 jest dziełem o wiele bardziej przemyślanym i dojrzałym niż część pierwsza i dlatego – lepszym. Do tego dochodzi bezbłędna gra aktorska, tak w wykonaniu Ryana Goslinga, jak i cudnej Any de Armas, Jareda Leto, a nawet Harrisona Forda. Polecam „Blade Runnera 2049” z czystym sumieniem!
Pytanie Tygodnia: Nigdy! Komórka mi służy do telefonowania oraz fejsbukowania i już :). No… jest może jeden wyjątek, ale też nie do końca taki mobilny, bo gram na iPadzie (brzydzę się małymi ekranami, nic na to nie poradzę ;). Chodzi o FTL - Faster Than Light. Genialna strategia z elementami roguelike, do tego w świetny sposób oddająca startekowy klimat zarządzania statkiem kosmicznym.
Perez: Kolejny, nudny tydzi… eee, nie tym razem. Oj, dawno nie było tak intensywnie. Zaczęło się od sobotniego popołudnia i wypadu na WGW – same targi na bogato, aczkolwiek byłem może z 1,5h - bardziej, żeby sprawdzić, co w branży słychać, niż polować na konkretne tytuły do ogrania. Wieczorek to już spotkanie z ekipą PPE – jak zawsze wypadło świetnie, aż nie chciało się wracać, no ale fakt, że dotarłem do siebie gdzieś koło 4. rano, wiele tłumaczy :). W niedzielę teść świętował urodziny, więc wyszły z tego małe „poprawiny” po targach. Gorzej niestety było z poniedziałkiem, bo weekendowe imprezowanie dało się we znaki – na pewno na targach mnie przewiało! ;). Tyle z tego dobrego, że poniedziałkowa regeneracja przydała się na wtorkowe boje z PSX Extreme, o których wspominał Rozbo – kilkanaście stron, które spadły nam na wtorek plus kilka nie do końca planowanych zabiegów (na hasło „to może zamienimy te 3 recki, tutaj coś dopiszemy, a tu skrócimy” mam dreszcze) i wyjście z redakcji nad ranem gwarantowane.
Druga połowa tygodnia to nadrabianie spraw prywatnych – a to auto trzeba było odebrać z naprawy, a to rozejrzeć się za monitorem (mój domowy sprzęt padł; dzisiaj przyjechał nowy, ciekaw jestem, jak wypadnie, bo wymyśliłem sobie 27-calowego BenQ z rozdziałką 2K) i ledwo co się ogarnąłem i mam piątkowe popołudnie.
W tematach magazynowo-portalowych: ruszamy z pracami nad Kalendarzem Gracza 2018, w tym roku wracamy do formuły z kalendarzem w numerze grudniowym, który wyjdzie z końcem listopada (więcej szczegółów w połowie listopada). A na portal w przyszłym tygodniu wrzucę bloga odnośnie drugiej edycji PPE Awards – jest kilka tematów do obgadania przed startem głosowań.
Pytanie tygodnia: Rzadko, bo rzadko, ale coś tam odpalę, najczęściej jak jestem na wyjeździe i nie ma pod ręką konsoli czy PC. Na teraz na telefonie m.in. Ruby Gams Blast („głupie” rubinki, a co potrafią zdrowia napsuć) i Hardway (od twórców Timbermana, na PPE był swego czasu wywiad z chłopakami). No i była oczywiście faza na mobilną wersję Football Managera, ale to jednak nie to, co na PC.
Rayos: Ostatni tydzień był jakoś tak wybitnie… wiosenny. Słońce (nie)przyjemnie świeciło i grzało, ludzie jacyś podejrzanie mili, w powietrzu unosiła się woń pozytywnej energii… Ugh, jak ja nie cierpię wiosny! Dlatego straszliwie się cieszę, że pisząc ten wpis za oknem szaro, buro, ponuro i mgliście. Jesiennie. Tak jak powinno być. Do pełni szczęścia brakuje tylko kubka herbaty w rękach, deszczu za oknem i ulubionej gry odpalonej na konsoli.
Weekendowy wyjazd w Bieszczady był udany, bo właśnie było tak przyjemnie, październikowo. Polecam serdecznie wybrać się w nasze kochane polskie góry o tej porze roku, bo ze szczytów rozwijają się przed nami cudne widoki wielokolorowych lasów. Przepięknie wyglądają bieszczadzkie lasy skąpane w lekkiej mgle mieniące się odcieniami żółtego, czerwonego, pomarańczowego czy zielonego. Co prawda na połoninie Caryńskiej wiało tak, że ledwo można było ustać na nogach, ale i tak było świetnie!
Kupiłem dziewczynie na urodziny Kindla Paperwhite 3 i… też go chcę. Fantastyczny sprzęt, fenomenalny, to moja pierwsza styczność z e-papierem i jestem zauroczony, jaram się bardziej niż nadchodzącym Xbox One X! Uwielbiam czytać książki, półki zaczynają się powoli łamać pod ich ciężarem, ale wiele z nich boję się w ogóle zacząć czytać z powodu ich ogromnych rozmiarów. Nie wiem, mam jakąś blokadę psychiczną, kiedy próbuję sięgnąć po wielgachne tomiszcze 1000+ stron. Ani to wygodnie zabrać ze sobą i czytać, ani przyjemnie wertować strony. A jeszcze nie daj boże złamie się grzbiet, kaplica! W takich sytuacjach Kindle jawi mi się jako wybawca, mesjasz, bohater, na którego nie zasługuję. Ładuję książkę na leciutki, wygodny do trzymania czytnik i jazda! Uwielbiam takie „nowinki” technologiczne, zawsze mnie cieszy nowy sprzęt i wiem, że Kindla muszę to mieć. Albo jakiś inny czytnik. Poczekam na dziesięciolecie produktu Amazona, ew. na Black Friday bo na pewno będą jakieś sensowne promocje. A jak nie, to pewnie skorzystam z oferty abonamentowej Legimi.
Pytanie tygodnia: No czasem sobie zagram. Wiele gier przewinęło się przez mojego smartfona (Ridiculous Fishing, Egg Inc. Fire Emblem Heroes, Pokemon GO z tych najbardziej aktualnych), ale ostatnio to tylko Super Mario Run. Po ostatnim apdejcie warto było do gry wrócić i jakoś tak raz, dwa razy dziennie odpalę na te kilka minut. No, zdarzało się jeszcze ostatnio odpalić czasem jedną z moich gier, które tworzę na Androida... Częściej jednak wolę po prostu poprzeglądać newsy albo śmieszne obrazki z kotami na 9gagu niż grać na smartfonie. Od przenośnego grania mam konsole przenośne.
drunkparis: Jeszcze w pamięci mam poprzedni Hyde Park, a tu już trzeba smarować kolejny. Szybko zleciał ten tydzień i chyba głównie przez pogodę, która miło zaskoczyła. Miałem okazję (prawdopodobnie) po raz ostatni wyciągnąć rower i wrócić cały z powrotem do domu po terenowych wojażach. Ulubiona muzyka, wiatr we włosach i te sprawy - już tęsknie za latem. Ostatecznie udało mi się również zajrzeć na WGW - krótko, bo krótko, ale impreza wypadła naprawdę fajnie. Microsoft i Sony opanowały targi i w gruncie rzeczy było w co popykać. Sam osobiście sprawdziłem to cudo zwane VR - choć kompletnie nie kupiła mnie ta technologia. Jednak moją uwagę zwrócił My Memory of Us - platformowa z elementami skradania od naszego rodzimego studia - czekam! Właściwie WGW okazało się być tą małą chwilą, gdy w coś pograłem - jak pisałem wyżej, ze względu na fajną aurę za oknem nie ruszałem gier, ale na biurku już uśmiecha się pierwszy Evil Within i czuję, że będzie przerażająco przyjemnie.
Pytanie tygodnia: Kiedyś... ale nigdy na dłużej przy jakimś tytule nie posiedziałem. Obecnie nie jara mnie granie na tabletach, smartfonach itd. Nie czuję tego, a co więcej, nie widzę nic ciekawego dla siebie. Fallout Shelter wydawał się być spoko, jednak na dłuższą metę za mało czasu, aby mobilnymi się przejmować :). Jedyne granie to konsola bądź PC - nic poza tym.
person: Kolejne dość nudne tygodnie bez polotu ani ciekawych zdarzeń mijają. Nie działoby się kompletnie nic ciekawego, gdyby nie to, że w poprzedni weekend odbyły się targi Warsaw Games Week. Byłem w dwa z możliwych trzech dni - w piątek i sobotę.
W piątek praktycznie od godziny 11 do 17 byłem na targach. Większość rzeczy, jakie chciałem zobaczyć, obleciałem już pierwszego dnia. Jedynie żałuje, że nie poszedłem na symulator Euro Truck 2. Piątek był najbardziej optymalnym dniem na obskoczenie całych targów, bo nie było tyle ludzi ani kolejek.
W sobotę zaś pojawiły się tłumy, ale doszły też atrakcje, których nie było dnia poprzedniego, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co działo się po targach w jeden, jak i w drugi dzień. W wielkim skrócie after party :D.
Niedziela była dniem dogorywania po „afterze”. Ja zaś jak prymus pojechałem do swojego promotora, który na całe szczęście zaakceptował merytoryczną część mojej pracy. Wprowadził jedynie niewielkie zmiany w stylistyce, interpunkcji oraz edytorskie elementy wymagane przez moja szkołę.
Pytanie tygodnia: Aktualnie jakoś nie mam czasu na granie na telefonie, ale gdy jeszcze dojeżdżałem do pracy autobusem to czasem pogrywałem sobie w gry typu Earn to Die. Grą, która najbardziej mi się spodobała, jest Lost In The Kismet. Produkcja dość krótka, aczkolwiek klimatyczna. Tytuł ten jest stworzony pod VR i jest to typowy escape room.
mashi1986: Tegoroczny wypad do Warszawy na targi WGW uznaję za udany! Nie - nie dlatego, że na wspomniane wcześniej wydarzenie nie udało mi się dotrzeć (klienci, korki na autostradzie i inne anomalie), ale z uwagi na fakt spotkania kilku znajomych z portalu i wymianie poglądów "na żywo". Było jak zawsze sielsko i mimo tego, że każdy z nas "jest z innego świata" to każdy z każdym znalazłby wspólny temat do wielogodzinnej rozmowy. To tylko pokazuje i uświadamia, że w prawdziwym życiu zacierają się internetowe różnice. Polecam każdemu - to lepsze niż sto uświadamiających komentarzy dziennie - serio.
Na spotkaniu można było pogadać dosłownie o wszystkim - od gier, po konsole, ale też nie zabrakło tematów bardziej życiowych i chwili zadumy. Oczywiście punktem kulminacyjnym były odwiedziny ekipy PPE w apartamentowcu i wspólne świętowanie spotkania. Był "szwedzki stół", kelnerki donosiły szampana, a w tle cicho przygrywała kapela niczym w ostatnim (i pierwszym) rejsie Titanica. Oczywiście obowiązywały stroje typowo galowe, a od gości wymagana była pełna kultura :) Tak to mniej więcej zapamiętałem...
Po bankiecie udaliśmy się w mniejszym gronie "na drinka" do znanego w stolicy hotelu. "Ruda" na 40 piętrze smakuje wyjątkowo - bez dwóch zdań. Noc z 14 na 15 października zapisuje w swoim kalendarzu, jako wyjątkowo udaną. Koniec przekazu.
Pytanie tygodnia: Gry mobilne...hmmm, gdyby nie moje dziewczynki to pewnie mój telefon nigdy by ich nie zobaczył. Nie mam jakoś przekonania do grania na ekranie smartfona. Nie widzi mi się klikanie paluchami w ekran, czy wychylanie urządzenia w cztery strony świata. Może kiedyś, jednak na dzień dzisiejszy mówię NIE, co wcale nie oznacza, że hejtuję tego typu rozrywkę. Po prostu w tej chwili nie jest ona przeznaczona dla mnie, a ja sam chyba nie do końca jestem "targetem" dla twórców takich gier.
Przeczytaj również
Komentarze (71)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych