Batman: DC: Powstanie Batmanów - recenzja komiksu. Mroczny rycerz zbiera drużynę

Batman: DC: Powstanie Batmanów - recenzja komiksu. Mroczny rycerz zbiera drużynę

Roger Żochowski | 31.12.2017, 12:00

Detective Comics to kultowa seria, na kartach której w 1939 roku zadebiutował sam Batman. DC wraz z "Odrodzeniem" do tej pory mnie nie zachwyciło, ale Detective Comics zawsze bardzo szanowałem za mroczniejszą i bardziej detektywistyczną otoczkę. Czy pierwszy tom nowych przygód sprostał oczekiwaniom?

Zacznijmy od tego, że nie są to zupełnie nowe przygody. DC kontynuuje zabawę w dość niezrozumiałe dla postronnego czytelnika restarty i tym razem zamieszało nieco z numeracją. Seria Detective Comics skończyła się swego czasu na 881 zeszycie, a DC wraz z The New 52 numerowało kolejne zeszyty od nowa - od 1 do 52. Teraz zeszyty "Odrodzenie" zebrane w pierwszy tom Detective Comics mają numery 934-940. Czyli jest to tak naprawdę kontynuacja The New 52, które ostatecznie znalazło się w "kanonie" tej serii.  

Dalsza część tekstu pod wideo

Historia, za którą odpowiada James Tynion IV, nie jest niestety tak mroczna jak bym chciał i więcej tu akcji niż badania śladów i detektywistycznej roboty. Skłamałbym jednak pisząc, że nie śledzi się kolejnych wydarzeń z zaciekawieniem. Batman odkrywa, że w Gotham pojawiły się niewiadomego pochodzenia drony, które śledzą niemalże każdy ruch wszystkich superbohaterów działających w mieście. Intuicja mówi mu, że wkrótce zmierzy się z potężnym wrogiem, więc postanawia zmontować jak najszybciej drużynę składającą się z obrońców Gotham. O pomoc prosi Batwoman, czyli w tej wersji komiksu Katherine Kane, kuzynkę Bruce'a. Chłopak zna ją od dzieciństwa a ich więzi wzmocniła tragiczna śmierć rodziców młodego Wayne'a.  Mocnym punktem opowieści jest właśnie historia Batwoman, która staje się szybko postacią pierwszoplanową. Retrospekcje, w trakcie których poznajemy jej życie oraz ciężkie relacje z ojcem, pułkownikiem w wojsku nienawidzącym Wayne'ów, pozwalają zapałać sympatią do postaci Katherine. Zwłaszcza, że dziewczyna jest lesbijką i w pewnym momencie komiksu możemy nawet poznać jej partnerkę i życie prywatne. 

Drużynę uzupełniają postacie stare jak świat jak i bardziej współczesne - Red Robin (w tej roli Tim Drake), niezwykle małomówna Orphan (Cassandra Cain), córka rzezimieszka Cluemastera nazywająca siebie Spoiler (Stephanie Brown) oraz dość niespodziewanie jeden z wrogów Batmana - Clayface. Niestety większość z tych mniej ważnych postaci zostaje potraktowanych trochę po macoszemu i dostaje mało miejsca. A szkoda, bo Orphan nie tylko wygląda dość przerażająco w swoim stroju, ale jej umiejętności porównywane są do Batmana, a tajemnicza natura aż prosiła się o rozwinięcie. Z kolei Clayface dodany został trochę na siłę i pełni głównie rolę śmieszka, który ma rozładowywać napięcie. Zmarnowany potencjał. Nadrabia to postać Red Robina, która naprawdę może się podobać mimo dość aroganckiego charakteru. Chłopak działa nie tyle mięśniami, co przede wszystkim głową wykorzystując choćby umiejętność hakowania równych urządzeń. Jeśli boicie się o to, że nie kojarzycie za dobrze wspomnianych wyżej postaci, wszak część zadebiutowała w The New 52, to na wstępie komiksu mamy dość obszerny tekst tłumaczący kto jest kto i jak nie pogubić się w fabule.

Początek komiksu to mordercze treningi, które mają przygotować drużynę na najgorsze. Na kolejnych stronach Batman i jego drużyna muszą stawić czoła wrogowi, który wzoruje się na działalności Mrocznego Rycerza. Akcja jest wartka w czym pomagają niezłe, może ciut zbyt kolorowe rysunki, z kilkoma fajnymi pomysłami na dynamiczne i nowoczesne ułożenie kadrów. Cieszy fakt, że znalazło się miejsce na sporo dialogów - dzięki temu w drużynie czuć znacznie większą chemię niż w pierwszym tomie „odrodzonej” Ligi Sprawiedliwości. 

Fabuła Powstania Batmanów nie jest wybitna, ale kończy się dość ciekawym cliffhangerem, który nakręca na ciąg dalszy opowieści. Jak na Detective Comics trochę za mało tu mroku. Całość przypomina nieco "Wiecznego Batmana", ale miejmy nadzieję, że kolejne zeszyty nie zawiodą. Mimo kilku niedociągnięć dialogi, humor i postacie pozwalają wciągnąć się w opowiadana historię i robią smaka na więcej.   

Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Eddy Barrows. Alvaro Martinez, Al Barrionuevo
Liczna stron: 156 stron
Format: 165x255 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena okładkowa: 39,99 zł

Atuty

  • Retrospekcje
  • Dobre zarysowanie postaci Batwoman i Red Robina
  • Historia wciąga i nawet przez chwilę nie nuży
  • Ciekawy cliffhanger

Wady

  • Część postaci potraktowana po macoszemu
  • Za mało wątków detektywistycznych
  • Ciągła akcja odziera nieco historię z klimatu

Przyzwoity początek nowej historii z fajnymi retrospekcjami i mocnym udziałem Batwoman. Szkoda, że ciągła akcja nieco osłabiła klimat.

7,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper