Just Cause 4 – graliśmy w nową przygodę Rico. Twórcy stoją na krawędzi
Rico wciąż nie powiedział ostatniego słowa. Bohater znany z wybuchowego temperamentu powraca w kolejnej historii i choć Just Cause 4 nikogo nie zaskoczy, to pewnie znajdzie swoje grono odbiorców.
Nie spodziewałem się tak szybkiej kontynuacji Just Cause 3. Po spędzeniu z „Trojką” kilkunastu godzin miałem wrażenie, że deweloperzy znajdują się w momencie, w którym muszą powiedzieć „stop”. Szwedzi mają mimo to inne plany i podążają drogą odnalezioną kilka lat temu.
Rico potrafi się bawić
Just Cause 4 nie zaskakuje nawet przez minutę. To do bólu typowy sequel, który stawia na jeden z elementów zachwalanych przez niektórych graczy – abstrakcyjną w wielu miejscach zabawę. Na pokazie miałem okazję wskoczyć w buty głównego bohatera, który ponownie ma do dyspozycji wieloraki sprzęt i nie zawaha się go użyć.
Teraz bez problemu wyposażycie krowę w dopalacz oraz dwa balony – nie trzeba mieć specjalnie wybujałej wyobraźni, by wiedzieć co wyjdzie z tego połączenia. Niedoszły hamburger szybuje nad chmurami, a my bez problemy chwytamy go linką, podlatujemy, odbijamy się od jego pleców, a następnie lecimy nad małym miasteczkiem, by w ostatnim kroku włączyć spadochron i mając wolne łapy – strzelać do budynków.
Mało? Na pokazie Rico chętnie korzystał z wewnętrznego sklepu, dzięki któremu samolot dostarczał pod jego nogi każdy pojazd. Bohater może sprawić sobie samochody, samoloty, czy też nawet bardziej zaawansowane technicznie maszyny… Pomyśleliście o czołgu? Bingo! Po sekundzie przed twarzą protagonisty pojawia się metalowy kontener, z którego wyłania się potężna bestia. Rico nie ma dość zabawy, więc ponownie dorzuca dopalacz oraz kilka balonów i patrzy na eksperymentalną maszynę do zadań specjalnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by za pomocą liny ponownie dolecieć do pojazdu, wskoczyć w niego i ostrzelać kilku okolicznych mieszkańców. Gdy lokalsi odpowiedzą ogniem, wystarczy ewakuować się z latającego czołgu i… Przestrzelić balony. Taki spadający prezent wszyscy zapamiętają na długo.
Jeden krok do przesady
Twórcy wyraźnie stoją nad przepaścią, którą na szczęście jeszcze nie przekroczyli, ale Just Cause 4 niebezpiecznie zbliża się do momentu, gdy gameplay będzie przeładowany idiotyzmami. Już teraz nie możemy liczyć na poważną fabułę, a wszystkie wydarzenia mają jedynie na celu wypróbowanie jeszcze bardziej abstrakcyjnych pomysłów. To oczywiście wygląda ciekawie, jednak czy takie atrakcje będą bawić przez kolejne 10-20 godzin? Obawiam się, że w tym miejscu może pojawić się problem.
Mimo wszystko podczas pokazu Avalanche Studios potrafiło mnie pozytywnie zaskoczyć jednym z elementów – deweloperzy faktycznie dopracowali zmienne warunki pogodowe i mała mżawka może przerodzić się w olbrzymią burzę, której pioruny w istotny sposób wpływają na rozgrywkę. Żywioł potrafi nie tylko zaatakować Rico, a bez najmniejszego problemu radzi sobie ze zniszczeniem budynków – wygląda to efektownie.
W grze oczywiście nie zabraknie jeszcze olbrzymiego świata. Już poprzednie odsłony serii pokazywały, że Szwedzi potrafią stworzyć ogromną mapę i także tym razem nie będziemy narzekać na rozmiar miejscówki. Standardowo spora część terenów to wyłącznie polany, jednak nawet w takich warunkach można zadbać o kilka ciekawych akcji. Na pokazie niestety nie miałem okazji poznać fabularnych wydarzeń, jednak studio obiecuje, że jeszcze przed premierą zostaniemy odpowiednio wprowadzeni w kolejną opowieść Rico…
Jednym z najważniejszych tematów, które chciałem podjąć podczas pojawienia się na pokazie Just Cause 4 była optymalizacja – pewnie wielu z Was dobrze pamięta z jakimi problemami borykała się poprzednia część w okolicach premiery. Twórcy dopracowali autorski silnik, który ma działać znacznie lepiej, by od początku prezentować oczekiwane wrażenia. Na pokazie miałem okazję docenić jego moc, bo choć wspomniana burza potrafiła siać postrach, to jednak gra działała płynnie. Studio musiało dopracować technologię, bo jak wiadomo właśnie na Avalanche Engine ma działać nie tylko czwarta przygoda Rico, ale również RAGE 2 – gra jest rozwijana we współpracy z id Software.
Wąskie grono, ale oddane
Avalanche Studios nie narzeka na nudę. Twórcy jednocześnie rozwijają swoją markę, pracują z id Software nad wielkim tytułem, a jeszcze znajdują czas na rozwój zupełnie nowego IP. Ekipa chwyta kilka srok za ogon, a my na dobry początek możemy zapoznać się z ich niezwykle bezpiecznym projektem. Nowy Just Cause nie wnosi oczekiwanego powiewu świeżości i będzie to typowa gra dla fanów – jeśli należycie do sympatyków poprzednich odsłon, to będziecie zachwyceni. Reszta? Może co najwyżej spróbować.
Przeczytaj również
Komentarze (38)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych