Tanioszka: Blur
W zeszłym tygodniu zajmowaliśmy się Split/Second: Velocity, czyli jedną z niedocenionych gier wyścigowych, która raczej nie ma szans na kontynuację. To samo tyczy się opisywanego dzisiaj Blur będącego pierwszym i ostatnim dziełem studia Bizarre Creations, które powstało po wyjściu tej uzdolnionej ekipy spod skrzydeł Microsoftu. Gotowi na ostrą jazdę bez trzymanki? Zatem nie przedłużajmy już...
Tytuł gry: Blur
Data premiery: 28 maja 2010
Średnia ocen wg Metacritic: 81/100
Średnia ocen wg Gamerankings: 81.31%
Zalety:
Przechodząc pod skrzydła Activision, ekipa Bizarre Creations mogła rozwinąć skrzydła. Blur to efekt pracy deweloperów mających na swoim koncie choćby serię Project Gotham Racing, która niestety nie zagościła na konsolach Sony. Nie ma co ukrywać, że jest to jedna z tych gier, które mają na siebie pomysł stanowiąc tym samym łakomy kąsek dla każdego, kto jest otwarty na nowe rozwiązania. Jak najprościej opisać omawiany tytuł? Cóż, to nic innego jak takie ModNation Racers (tudzież LittleBigPlanet Karting), w którym karty podmieniono na prawdziwe samochody, a całą otoczkę uczyniono bardziej realistyczną. Oczywiście to ostatnie stwierdzenie można potraktować z lekkim przymrużeniem oka, gdyż mianem realistycznych na pewno nie można określić wyścigów, w których znane z prawdziwego świata fury zostały wyposażone w arsenał, jakiego nie powstydziłaby się chyba nawet amerykańska armia... Oczywiście nadal słowem-kluczem jest tutaj rywalizacja w klasycznym tego słowa znaczeniu, ale to, co dzieje się w trakcie wyścigu, nie pozwala postawić tej produkcji w jednym szeregu z innymi „poważnymi” ścigałkami. Zacznijmy od tego, że na trasie może znajdować się maksymalnie dwudziestu zawodników. Jedni robią co mogą, byle tylko dotrzeć do mety na pierwszym miejscu, podczas gdy inni starają się przeszkadzać pozostałym uczestnikom i uratować własny tyłek od zajęcia ostatniej pozycji.
Klasyczna przepychanka i próby idealnego pokonywania zakrętów na niewiele się tu zdają. Z pomocą przychodzi więc broń, której jest tutaj naprawdę pod dostatkiem. Mamy więc miny, jest tarcza chroniąca nasze cztery kółka przed atakami oponentów, znalazło się miejsce dla dopalacza, a nawet power upu, który naprawia nasz pojazd. Poza tym na trasach natkniemy się również na fale uderzeniową odpychającą znajdujących się w pobliżu kierowców, pociski wprowadzające w poślizg trafionego wroga, kulę skumulowanej energii fundującej trafionemu przeciwnikowi lot w przestworza, czy wreszcie wiry spowalniające wrogów. Oczywiście nie tylko my mamy je do dyspozycji - przeciwnicy doskonale radzą sobie z ich wyłapywaniem i nader często z nich korzystają, przez co i my nieustannie musimy mieć się na baczności. W Blur znalazły się jednak dwa ciekawe rozwiązania, które nieco porządkują panujący na trasie chaos. Po pierwsze, większość wymienionych power upów możemy wykorzystać w dwie strony, co najłatwiej wytłumaczyć na przykładzie dopalacza. Włączony w klasyczny sposób znacznie przyspiesza nasz samochód, jednakże jeśli postanowimy odpalić go od przodu, zafunduje nam niesamowicie skuteczne hamowanie, co przydaje się zwłaszcza podczas pokonywania ostrych zakrętów. Jeśli dodać do tego, że to samo możemy zrobić z minami czy wymienionymi wyżej pociskami, rywalizacja zaczyna naprawdę nabierać rumieńców.
Na tym jednak zalety tej produkcji się nie kończą i prawdę mówiąc sam się sobie dziwię, że jestem w stanie powiedzieć na jej temat aż tyle dobrego, gdyż początkowo byłem do niej nastawiony bardzo sceptycznie. Pnąc się po szczeblach kariery zdobywamy doświadczenie, które tutaj nosi miano „fanów”. W zamian za efektowne pokonywanie zakrętów, wyprzedzanie przeciwników i korzystanie z dobrodziejstw dostępnego w grze arsenału, otrzymujemy specjalne punkty, w zamian za które możemy kupić na przykład nowe pojazdy. Tych jest kilkadziesiąt – początkowo ścigamy się furami z dolnej półki, jednak z czasem uzyskujemy dostęp do mocniejszych (i droższych) maszyn. Fani jednak, jak to fani – mają swoje oczekiwania. Chcąc pozyskiwać więcej „lubiących nas” osób, musimy spełniać ich zachcianki – ot, utrzymanie konkretnej prędkości przez określony czas, pokonanie przeciwnika przy użyciu danego rodzaju broni, czy wykonanie efektownego driftu. Pestka?
Tylko w teorii, gdyż w trakcie wyścigu trudno zapanować nad sytuacją, co daje się we znaki szczególnie na wyższych poziomach trudności, kiedy na ekranie bez przerwy roi się od min, pocisków i eksplozjis. A jakby tego było mało, swoje trzy grosze dorzucają tutaj również starcia z bossami – by otrzymać możliwość rzucenia wyzwania takiemu delikwentowi, musimy wypełnić również jego polecenia. Na szczęście w trakcie rozgrywki nieustannie ma się wrażenie czynienia postępów, co w dobie produkcji pokroju Need for Speed: Most Wanted wcale nie jest takie oczywiste. Cieszy także różnorodność trybów - oprócz klasycznego wyścigu, uczestniczymy także w próbach czasowych, a na sprawdzenie czeka również wariant rozgrywki, w którym możemy skupić się na bezstresowym eliminowaniu wrogów. Oczywiście dotyczy to wyłącznie kariery dla pojedynczego gracza, gdyż w multiplayerze Bizarre dorzucili choćby wyścigi, jakie śmiało można przyrównać do FPS-owego Team Deathmatch (czyt. liczy się współpraca i wspólna ilość zdobytych punktów). Na koniec wspomnę o tym, że z przyjaciółmi możemy bawić się zarówno w Sieci, jak i na podzielonym ekranie.
Wady:
Największą wadą Blur jest niestety oprawa graficzna. W trakcie wyścigu, kiedy nie ma czasu na zwracanie uwagi na detale, produkcja prezentuje się nie najgorzej. Na zbliżeniach jednak w oczy rzucają się proste tekstury otoczenia i modele samochodów, które wykonaniem przywodzą na myśl produkcje z początku cyklu życiowego obecnej generacji konsol. Na szczęście szybko można się do tego przyzwyczaić, a po kilku godzinach zabawy na szczęście nie zwraca się na to uwagi.
Werdykt:
Używany egzemplarz Blur można dorwać już za około 30 PLN. Nowa gra w folii kosztuje natomiast około 50 złotych. Niestety tytuł powolutku staje się towarem deficytowym, więc jeśli zamierzacie się w niego zaopatrzyć, powinniście się pospieszyć z zakupem - niedługo najzwyczajniej w świecie możecie już nie mieć takiej możliwości. A zapewniam, że warto sypnąć na niego groszem – nie wiadomo bowiem, kiedy w nasze ręce wpadnie kolejna tego typu „ścigałka”...
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych