W samo południe: PlayStation Meeting 2013
Kurz i echa po konferencji PlayStation Meeting 2013, na której zaprezentowano światu PlayStation 4, wreszcie powoli opadają. W sieci pojawiły się niezliczone wywiady z oficjelami Sony, producentami gier i wydawcami, którzy kreślą bardzo ciekawą wizję konsoli Sony.
Dlatego też parę dni później, już po “otrzaskaniu” się ze wszystkimi informacjami, możemy w spokoju omówić w gronie redakcyjnym to co widzieliśmy, jak oceniamy prezentację i drogę jaką obrało Sony. Zapraszamy was do kolejnego tekstu w cyklu “W samo południe” poświęconemu PlayStation Meeting i PlayStation 4.
Musiol: Wbrew głoszonym przez niektóre osoby prawdom objawionym, Sony nie zaprezentowało nam ani odświeżonej Vity, ani gier na PS3. Ba, o aktualnych konsolach wspomniano tylko tyle, że wkrótce Sony zaprezentuje nowe informacje na ich temat. W tym momencie, priorytetem była dla nich przyszłość, co było widać już po błyskawicznym ujawnieniu, że na PS Meeting będzie mowa o PlayStation 4. Zero tabelek, zero przydługich rozmów o cyferkach - czyli coś, czego nikt nie lubi na każdej konferencji. Bardzo szybko na scenie pojawił się Mark Cerny, który dla osób siedzących w branży gier długo nie jest anonimową postacią. Wystarczy wymienić takie serie jak Crash Bandicoot, Spyro the Dragon i Ratchet & Clank, o których słyszał każdy szanujący się posiadacz konsoli PlayStation. Zaskoczyło mnie to, że Cerny został głównym architektem konsoli i całego ekosystemu. Ale wpisuje się to idealnie w podejście Sony, które przestało żyć w swoim świecie i zobaczyło, że trzeba zmienić stare wzorce zachowań, bo w międzyczasie zmienił się rynek. I wiecie co, mnie taka zmiana się podoba i jest chyba najważniejszym wydarzeniem w trakcie całej konferencji. Vergil: Przyznam szczerze, że na PlayStation Meeting 2013 dostałem niemal wszystko, czego oczekiwałem i podobnie jak Musiolowi, zmiany wprowadzone w całym ekosystemie przypadły mi do gustu. Już na wstępie było widać, iż japoński gigant nie zamierza zanudzać nas żadnymi cyferkami, ani tym bardziej opowiadać o tym co było i skupi się na tym, co obecnie siedzi w głowach graczy. Przy okazji ludzie z Sony starali się udowadnić, że kto stoi w miejscu i nie wychodzi naprzeciw nowym wyzwaniom... ten się cofa. Sama konferencja była zrealizowana z wielką pompą, a rzuciło się to w oczy już w trakcie kilku pierwszych minut od jej rozpoczęcia. Mark Cerny jako główny architekt konsoli... cóż, odrobinę zaskoczyła mnie ta decyzja, ale jakoś w moim przypadku rozeszło się to po kościach. Choć tak naprawdę po raz pierwszy niemal spadłem z krzesła w momencie, w którym ujawniono wstępną specyfikację techniczną konsoli (oni naprawdę włożyli tam 8GB pamięci!), zdecydowanie dłużej zapamiętam chwilę, kiedy zapoznano nas z sieciowymi możliwościami tego sprzętu. Przecież “uspołecznienie” PlayStation Network w tak dużym stopniu jest właśnie rewolucją, o jakiej wszyscy od dawna marzyli. Sony oferuje nam coś, czego na konsolach jeszcze nie było i z czystym sumieniem można powiedzieć, że jeżeli Microsoft szybko czegoś nie wymyśli, Xbox Live zostanie daleko w tyle.
Mikołaj: Jeśli chodzi o samą oprawę konferencji, to nie oszukujmy się - od czasu E3 2006 i głupot w rodzaju “Giant Enemy Crab” (który to motyw stał się niezwykle do dziś popularnym memem) Sony zaliczyło zdecydowanie więcej nieudanych wystąpień niż tych, które złotymi zgłoskami zapisały się w umysłach graczy. Na szczęście od 2-3 lat widać PRową tendencję zwyżkową i ta środowa prezentacja także obyła się bez większych wpadek. Co do samej konsoli, to cieszy ogromna ilość pamięci RAM i ośmiordzeniowy procesor. Niezwykle ważne z punktu widzenia deweloperów będzie także maksymalne upodobnienie “wnętrzności” PS4 do obecnych high-endowych PCtów. Programowanie od samego początku nowej generacji powinno być znacznie prostsze niż to było w przypadku PS3. Pamiętacie jeszcze jak przez pierwszy rok-dwa większość gier multiplatformowych wyglądała dużo lepiej na ciut słabszym, ale dużo prościej skonstruowanym Xboxie 360? Teraz liczę na zupełnie inny, najlepiej odwrotny scenariusz. Co do usług sieciowych, to nie jestem pewien, czy bardziej się cieszę, czy obawiam. Z jednej strony pomysły w rodzaju możliwości przetestowania wersji demo dowolnej gry bez jej ściągania czy rozpoczynanie zabawy z grą zakupioną na PSN zanim ona się cała ściągnie na dysk brzmią niezwykle interesująco. Podobnie jest z opcją swoistej wstecznej kompatybilności przy użyciu streamowania gier z wykorzystaniem Gaikai. Opcja robienia w sekundę screenshotów oraz zapamiętywania ostatnich 15 minut rozgrywki i wrzucania filmików na youtube bezpośrednio z poziomu konsoli ułatwi natomiast pracę wszystkim redakcjom i domorosłym vlogerom. Ogromne brawa dla inżynierów z Sony za ten pomysł! Z drugiej jednak strony w sieci już pojawiły się plotki o pełnej lub częściowej odpłatności za granie online na PS4. Podobnie martwią słowa prezesa Sony, który miał najpierw stwierdzić, że na nowej konsoli nie uświadczymy blokady gier używanych, ale później służby prasowe koncernu zmieniły sens tej wypowiedzi i obecnie wiemy jedynie, że samo Sony takiego obostrzenia wprowadzać nie będzie, pozostawiając techniczną możliwość dla developerów 3rd party. No i rozśmieszyły mnie te wszystkie “społecznościowe” funkcje PSN. Jednego Facebooka już mamy, Twittera też nie sądzę, aby wiele osób korzystało z bardzo podobnych funkcji w PS4. Ale oczywiście mogę się mylić...
Musiol: Jeśli chodzi o sprawy sprzętowe, to Sony podjęło najlepszą z możliwych decyzji. Ja osobiście nigdy nie byłem zwolennikiem mitycznych chipów i technologii wyjętych Rasputinowi zza brody. Kutaragi trafił idealnie z PlayStation. Przy PS2 udało mu się stworzyć konsolę, która niektórymi rozwiązaniami nawet teraz potrafi zabić emulację gier z “Czarnulki” na PS3, a nawet i reedycje, co widać dobitnie po Zone of the Enders HD, które nie radzi sobie z “przeźroczystością” dymu. Dwie generacje popełnianych błędów w designie konsoli musiały się skończyć i przy PS Vita było widać, że ktoś wreszcie kopnął w dupę wizjonerów od siedmiu boleści. PS4 ma być łatwe w programowaniu, na znanej wszystkim architekturze z rozszerzeniem 64 bitowym, z ilością pamięci RAM GDDR5, by nikt nie mógł zarzucić, że konsola ma jakieś braki. Sony tworząc taki, a nie inny sprzęt, pozwalając tworzyć “na chipach” z pominięciem magistral zrzuciło jakiekolwiek niepowodzenia i upośledzenie gier na deweloperów. Kto nie potrafi - wyda gniota. Kwestia usług sieciowych jest gonieniem świata i tutaj nie rozpływałbym się za bardzo w pochwałach. To co Sony musiało zrobić - zrobiło. Integracja z Facebookiem i Ustream (opcjonalna, dodajmy) jest fajnym pomysłem, ale na pewno będzie ograniczona paywallem. Chcesz streamować? Zapłać za PSN, jeśli nie płacisz - możesz robić screeny i nagrywać maksymalnie 10-15 minut. Online pozostanie darmowy. Sony wie, że tym odróżnia się od Microsoftu, a widząc ile zysku przynosi im opcjonalne PS+, pozostaną przy nim, ewentualnie wprowadzą dwie opcje subskrypcji. Basic, w której będziemy mieli to co teraz + trochę nowinek i Premium, gdzie dostaniemy wszystko za powiedzmy 69 złotych więcej na rok. Kupno Gaikai i ich technologii pozwoli wydzielić specjalnych ludzi ku temu zadaniu i sieć wreszcie nabierze sensu. A co do społecznościowych portali - jeszcze zobaczysz jak bardzo to będzie popularny. Ty jesteś stary dinozaur powoli i fenomenu “nastolatkowego” Facebooka nie zrozumiesz. No i jest dodatkowe miejsce na ekshibicjonizm growy.
Ja mam tylko jedną nadzieję - że wraz z nowym PSN, Sony wreszcie wypuści oficjalne API i skończy się era kombinowania nad wszystkim. Vergil: Akurat o opłaty za korzystanie z (przynajmniej niektórych) możliwości nowego PlayStation Network raczej bym się nie martwił. Dlaczego? Ano dlatego, że zapłata automatycznie oznacza wyższą jakość. Fakt, obecnie PSN działa już całkiem stabilnie i w zasadzie niemal nie ustępuje pod tym względem konkurencyjnemu Xbox Live, ale wszyscy chyba pamiętamy, jak to wyglądało jeszcze przed kilkoma laty. Prawdę powiedziawszy trudno sobie wyobrazić, by Sony nie żądało żadnych pieniędzy za tak rozwiniętą usługę. Obecnie jest to możliwe, bo, nie oszukujmy się, PSN jest niesamowicie proste. Ot, mamy sklepik (który i tak nie działa tak dobrze, jak wszyscy byśmy chcieli), możemy grać online, porównywać trofea (co akurat wypada bardzo mizernie i aż prosi się o wprowadzenie poprawek)... i to by było na tyle. Po premierze PlayStation 4 otrzymamy jednak masę wymienionych przez Mikołaja nowości, które z całą pewnością przypadną do gustu milionom graczy na całym świecie. Któż nie chciałby się pochwalić znajomym i reszcie świata efektownym screenshotem czy kilkunastominutowym zapisem rozgrywki? Jak wielu byłoby chętnych na sprawdzenie konkretnej pozycji jeszcze przed dokonaniem zakupu? Otóż to. Nie wiem jak Wy, ale ja byłbym w stanie odżałować tę jedną grę rocznie (trudno sobie wyobrazić, by za pełnię “doznań” japoński gigant zażądał więcej), jeśli miałoby mi to zapewnić stabilność i szybkość działania całej usługi.
A co z blokadą używanych gier? Według mnie to tylko bujda na resorach - wydawcy nie ryzykowaliby zepsuciem stosunków z poszczególnymi sieciami sklepów i z całą pewnością nie wprowadzą tak rygorystycznych zmian. Co najwyżej przepustki sieciowe mogą stać się całkowitym standardem, ale na to chyba wszyscy jesteśmy gotowi. Mnie natomiast martwi inna sprawa, mianowicie wspomniane przez Musiola Gaikai. Choć możliwość sprawdzenia wydanych na poprzednie konsole tytułów zapowiada się naprawdę dobrze, szczerze przyznam, że zapowiedź udostępnienia gier z PlayStation 3 posiadaczom urządzeń mobilnych pozostawiła u mnie niesmak. Nie wiem jak Wy, ale ja wciąż żyję w przeświadczeniu, że tytuły ekskluzywne stanowią nie tylko o sile konkretnej konsoli, lecz także całej marki. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że osoba, która, dajmy na to, ukończy na swoim smartfonie Uncharted 3, być może zainteresuje się PlayStation 4, by sprawdzić kolejną odsłonę przygód Drake'a. Niemniej jednak pod pewnymi względami jestem staroświecki i jest to jedno z niewielu ogłoszeń, które absolutnie nie przypadło mi do gustu. Ktokolwiek podziela moje poglądy?
Chomik: Blokada używanych gier mogłaby być “strzałą w kolano” nie tylko dla wydawców gier, ale także dla samego Sony. Zakładając, że konsoli przytrafił się jakiś nieszczęśliwy wypadek, a gry byłyby np. przypisane do konta w niej, Sony musiałoby zadbać o jakiś system przenoszenia licencji na inną konsolę i weryfikacji, jeżeli chcieliby, żeby gracz po takim wypadku mógł dalej grać w gry, które legalnie zakupił, ale już na swoim nowym sprzęcie - analogicznie przy przesiadce ze starszego modelu PlayStation na nowy (z fata na slimkę). Co więcej, sklepom też się taki pomysł pewnie nie podoba, nie mówiąc o graczach, bo nie każdego stać na kupowanie gier w wysokiej jednak cenie premierowej. Rozumiem, co mi powiecie - nie trzeba wszystkiego kupować na premierę. Tak, zgadzam się, ale spójrzmy na ceny gier sprzed kilku lat na półkach największych sklepów. Jeszcze rok, dwa lata temu sprzedawcy wydawali się być mniej poinformowani niż dzisiaj, co do cen sprzedawanych przez nich produktów na rynku, no bo jak nazwać sytuację, gdy pierwsza część Motorstorma cztery lata po swojej premierze stała na półce w cenie 99zł, a nieciężko spotkać kwiatki pokroju 239zł za kilkuletnią grę (zwłaszcza w sieciach sklepów, które cechują się posiadaniem dosłownie wszystkiego w swoim asortymencie i ciężko im jest się tak samo na wszystkim znać)? Również mam podobne zdanie w kwestii grania w duże tytuły na małych urządzeniach, ale ja z kolei mam inną obawę, bo czy granie w przytoczone Uncharted 3 na smartfonie może być wygodne? Osobiście nie wyobrażam sobie pokracznego sterowania ekranem w Uncharted, a co więcej, myślę, że próby takiego pogrania w ten tytuł na ekranie telefonu skończyłyby się ciśnięciem telefonem o ścianę i krzywieniem się już na sam widok facjaty Drake’a, która by mi się obrzydliwie źle kojarzyła właśnie przez fatalne sterowanie. Udostępnianie gier na inne urządzenia powinno dotyczyć produkcji o wiele prostszych, które bez problemu można obsłużyć bez przycisków, za pomocą gestów/mizianiu palcem po ekranie. Z kolei które gry są prostsze? Jeżeli miałoby się to równać komfortowi obsługi, to na smartfonach zobaczylibyśmy pewnie jakieś gry Indie i minisy z PSS.
Musiol: Kwestia używanych gier to powiedzmy sobie wprost - nie jest sprawą tego, czy zrobić nam dobrze, czy też nie. To wszystko rozbija się o wizerunek. Gdyby nie spotkało się to z taką krytyką - zablokowano by gry używane i zrobiono nam konsolowego Steama. Ale Sony walczy o dobrą prasę i dlatego umywa ręce, identycznie jak w tej generacji. Jeśli ktoś będzie chciał blokować - to zablokuje. Sony nie przykłada do tego ręki. Typowy zabieg PR w którym nie mówi się o innych firmach, tylko o sobie, bo za siebie można być odpowiedzialnym. Ale tą kwestię zostawimy sobie gdy o konsoli będziemy wiedzieć dużo więcej. Lepiej rozmawiać o grach, które nam pokazano w trakcie wydarzenia. Zaskoczeniem dla mnie był Killzone: Shadow Fall. Nie dlatego, że było to grywalne demo, czy z powodu grafiki, a z racji tego, że spodziewałem się albo nowego IP (i tak donosiły plotki), albo technologiczne demo. Ale widać, że Sony wyciągnęło wnioski z 2005 roku i zamiast karmić nas target renderem pokazano nam gameplay, który swoje zadanie wypełnił idealnie. Śledząc komentarze ludzi na forach - są zachwyceni tym, co pokazuje tak wczesna wersja, tworzona pod dev kita z 4 GB RAM. Szczerze, to trochę się “podnieciłem” tym, co mogą zrobić z 8GB pamięci. Już nie będę skupiać się na animacji, czy ogólnym odbiorze graficznym. Guerrilla zastosowało wygodny zabieg ucieczki od poprzedniej części 30 lat wstecz, pozwalając sobie na zmianę kolorystyki z racji urzędowania na Vekcie. Z całości ciekawi mnie jednak wątek Helghastów w getcie, oddzielonych murem od VSA. Może wreszcie dostaniemy ciekawszą fabularnie grę, bo uniwersum świetne, ale ze zmarnowanym potencjałem.
I zanim przejdziemy do rozprawiania nad innymi pokazami, to chciałbym znać wasze zdanie na temat Knacka. Popierdółka? A może cieszycie się tak jak ja? Dla mnie pokazanie platformówki 3D/przygodówki na konferencji jest odważnym ruchem. No i to tytuł Cernego, więc o grywalność chyba można być spokojnym. Vergil: Knacka nie określiłbym mianem popierdółki, bo z pewnością będzie to ładna, rozbudowana i godna uwagi gra. Niestety jakoś specjalnie nie cieszę się z jej zapowiedzi, gdyż bynajmniej nie trafia ona w moje gusta. Ot, być może zainteresuję się nią w momencie, w którym jej cena spadnie do "znośnego" dla portfela poziomu. Killzone: Shadow Fall zrobił na mnie gigantyczne wrażenie, oczywiście ze względu na oprawę graficzną. Wszystko rozbija się o to, w jaki sposób zostały wykonane scenerie, które zdają się tętnić życiem i cieszą oko swoim bogactwem. Dzieło Guerrilla Games idealnie obrazuje możliwości nowej konsoli Sony, a to dopiero początek. Wszak minie jeszcze kilka lat, nim deweloperzy na dobre zapoznają się z architekturą tego sprzętu i będą w stanie wycisnąć z niego tak wiele, jak obecnie robią to w przypadku PlayStation 3.
Mimo wszystko w całości moje serce skradły dwa inne tytuły. Pierwszym jest Watch Dogs, na które czekam z wypiekami na twarzy (bez wątpienia będzie to „mój” tytuł startowy dla PlayStation 4). Nie wiem jak Wy, ale ja w tej produkcji dostrzegam coś na kształt współczesnego Assassin's Creed. Pearce porusza się niczym Ezio, twarz skrywa za bandaną, a przy tym robi doskonały użytek z nowoczesnych technologii i, jakby nie było, potrafi jeździć samochodami. Oprócz tego, w Watch Dogs zachwyciła mnie nie tylko oprawa, lecz także wrażenie, że całe miasto żyje, a jego mieszkańcy są pochłonięci własnymi sprawami. Jeśli całość będzie prezentować się tak, jak na udostępnionych przez twórców materiałach, to z całą pewnością będziemy mogli mówić o istnej rewolucji w dziedzinie gier z otwartym światem. Drugą produkcją, która perfekcyjnie trafiła w moje gusta, jest oczywiście Drive Club – osobiście traktuję ten tytuł jako prawdziwego, duchowego następcę serii Project Gotham Racing. Choć twórcy zaprezentowali bardzo niewiele, to co mogliśmy już zobaczyć, naprawdę zasługuje na uznanie. Pojazdy prezentują się niemal fotorealistycznie, a wydawane przez silniki dźwięki to mokry sen fana motoryzacji. Liczę jednak na to, że za wspaniałą oprawą pójdzie także wciągająca rozgrywka, a także dopracowany do granic możliwości model jazdy. Jako, że nad projektem czuwa ekipa Evolution Studios, chyba mogę spać spokojnie.
Chomik: Najbardziej jara mnie chyba właśnie Watch Dogs, czyli zupełnie nowe IP od Ubisoftu, przedstawiające wizję niedalekiej przyszłości, gdzie wszystko jest ze sobą połączone, a prywatność już nie istnieje. Bardzo podoba mi się patent z tym, że możemy w sekundzie pobrać informacje o danej osobie i dowiedzieć się nieco jej historii - na materiale dowiadywaliśmy się np., że żebrzący pod sklepem mężczyzna był weteranem wojennym, a kobieta kupująca w kiosku gazetę niedawno wygrała w sądzie spór o dziecko. W następującej scenie pościgu również wykorzystywaliśmy swoje hakerskie umiejętności, żeby wywołać spięcie albo podnieść elektryczne pachołki i skasować radiowóz. Jeżeli PS4 zawita u mnie na premierę, to na pewno z Watch Dogs na pokładzie.
Co do Knacka, to popierdółką na pewno nazywać tej produkcji nie można, ale do mnie zupełnie nie trafia. Produkcja polegać zapewne będzie przede wszystkim na swoim designie, który ni ziębi, ni grzeje, ot jakaś kolejna gra, prezentująca się co prawda ładnie, ale nieadresowana do mnie. Jako że jakiś czas temu naprawdę podnieciłem się wieściami o nadchodzącym przenośnym Killzonie, to Shadow Fall chyba wykorzystało dziurę w moim anty-hype’owym systemie obronnym i kupiło mnie już teraz. Co z tego, że twórcy dalej nie planują wrócić do brudnych projektów z KZ2, Shadow Fall jest tak śliczne i graficznie dopracowane, że chyba stanie się wizytówką PS4 i doskonałą prezentacją jej możliwości. Mikołaj: Jako zdeklarowany fan platformówek zacznę od Knack. Niestety, tytuł ten wydaje mi się mieć bardzo duży potencjał, aby... stać się wspomnianą przez Musiola “popierdółką”. Obawiam się bardzo mocno, że jedyną nowością będzie rozpadanie się bohatera na kawałki i składanie się po chwili na nowo. A to już (w bardziej “realistycznym”) ujęciu było w NeverDead, które jak pamiętacie okazało się crapem. Chciałbym, naprawdę chciałbym się pomylić. W końcu jeszcze w erze PS2 to platformówki stanowiły jeden z koni pociągowych sukcesu maszynki Sony. Killzone: Shadow Fall mnie w sumie niczym nie zaskoczyło. Od momentu, gdy na Twitterze pojawiło się potwierdzenie, że ludzie z Guerilla Games będą obecni na prezentacji byłem pewien, że kolejny rozdział wojny Helghastów z ISA zostanie napisany. Kontynuacja serii, która po pierwsze słynie z doskonałej grafiki, a po drugie solidnie (choć nieporównywalnie gorzej niż Call of Duty czy Battlefield, nawet biorą uwagę wyłącznie dane dla PS3) się sprzedaje była bardzo bezpiecznym krokiem ze strony Sony. Trzeba im jednak przyznać, że za zaprezentowanie od razu grywalnego demka, a nie rendera, goście z Guerlilla zasłużyli na spory plus.
Drive Club zapowiada się interesująco - koncepcja wyścigów w trzyosobowych teamach to coś świeżego, co powinno spodobać się fanom ścigałek. Obecność prawdziwych marek aut oraz pieczołowicie odwzorowane ich wszystkie elementy także będą stanowiły zaletę, szczególnie dla wyposzczonych fanów Gran Turismo. Martwi mnie jedynie stwierdzenie, że dla zwiększenia “wczuwki” gracza twórcy zdecydowali się na zaimplementowanie wyłącznie widoku z kabiny auta. Mam nadzieję, że ktoś im jednak przemówi do głowy i w celu zwiększenia grupy docelowej potencjalnych klientów dołożą także kamerę ze zderzaka i zza samochodu. No i w sumie szkoda, że Evolution Studios nie ogłosiło jednocześnie, że pracuje nad next-genowym Motorstormem. O InFamous: Second Son wypowiem się krótko - trailer wyglądał bardzo interesująco, czuć było ducha roku 1984 George Orwella. Ale niestety potem pojawiło się logo gry i mój entuzjazm opadł. Poprzednie dwie części było okey, ale jedynie okey. Fabuła była dość miałka, otwarty świat oferował trochę za mało zróżnicowanych atrakcji, a mechanika wspinaczki czy walki sprawiała wrażenie drewnianej w porównaniu do konkurentów.
Nowa gra kolesia od Braida i model głowy od Davida Cage’a także nie wywołały szybszego bicia serca. Szczególnie ten drugi fragment mogło sobie Sony odpuścić. W sieci zaraz zaczęły się pojawiać krytyczne porównania tego tech dema z prezentacjami PCtowych kart nVidii sprzed kilku lat. Sony nie udało się więc przebić do świadomości ogółu z wiadomością, że to na zbudowanie owej głowy nie została wykorzystana cała moc PS4, ale obiekt ten może stanowić jedynie element jednej z wielu obecnych jednocześnie na ekranie postaci! Pamiętam, że zabawy w rzeźbienie PS Move od Media Molecule, które pojawiły się później sprawiły, że zdecydowałem się wyskoczyć do kuchni zrobić sobie kanapkę, popijając Red Bulla. Niestety, nie porywają mnie takie pomysły, liczyłem po cichu na to, że Sony całkowicie zrezygnuje z zabaw ruchowych, stawiając na tradycyjne gry. Niestety, tak się nie stanie. Wymogi rynku są nieubłagane.
Vergil: Nim przejdę do sedna mojej wypowiedzi, powrócę jeszcze na moment do tematu Drive Club. Evolution Studios zdecydowanie wie co robi i widać, że koncepcja tej produkcji jest przemyślana od początku do końca. Fakt, ograniczenie się do widoku z kokpitu może nieco dziwić, ale ja jestem w stanie bez oporów kupić ich tłumaczenia, że ma to na celu zwiększenie wspomnianej przez Ciebie "wczuwki". Tak jak mówię, wszystko zależy od tego, w jaki sposób zostanie to zrealizowane, choć Ci deweloperzy nie raz już udowodnili, iż potrafią naprawdę wiele. Gry to jednak nie wszystko, bo na PlayStation Meeting pokazano także dema technologiczne. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem najbardziej zawiedziony „pokazem” Square Enix, które nie zaprezentowało nam nic poza demem technologicznym z zeszłego roku (serio...?) i zapowiedziało zapowiedź kolejnej odsłony serii Final Fantasy. Mimo wszystko liczyłem na coś więcej. Choćby na jakąkolwiek wzmiankę o tytułach pokroju kolejnego Deus Exa, czwartego Thiefa czy Sleeping Dogs, ale, jak widać, odrobinę się przeliczyłem. Widocznie nie nadeszła jeszcze właściwa pora. O wiele lepiej moim zdaniem wypadł Capcom, który może nie pokazał żadnej gry, ale za to dał nam przedsmak tego, czego możemy oczekiwać od produkcji sygnowanych logo tej firmy, które trafią na nową konsolę Sony. Co by nie mówić, Deep Down dosłownie pozamiatało i jeśli opracowany przez Japończyków silnik faktycznie byłby w stanie generować taką grafikę, to... cóż, nie mam pytań. Choć serce dyktuje mi, że tak wyglądające Dragon's Dogma 2 byłoby spełnieniem moich najskrytszych marzeń, rozum zdaje się podpowiadać, że na taką jakość oprawy będziemy musieli jeszcze poczekać. Z drugiej strony... kto wie? Mikołaj: Zgadzam się z Vergilem, że spośród wystąpień developerów 3rd party zdecydowanie najgorzej wypadło Square Enix. Kto o zdrowych zmysłach decyduje się na tak ważnym evencie pokazywać demko znane od pół roku? Czy oni chcieli obrazić nas graczy oraz gospodarzy z Sony, z którymi przecież od ponad 15 lat łączą ich bardzo dobre relacje? Dziwna sprawa. Zapowiedź, że “w przyszłości powiedzą coś więcej o nowej grze z serii Final Fantasy” bynajmniej nie polepszyła wrażenia...
Wystąpienie gościa z Capcomu było ciekawsze, choć bardzo trudno było go zrozumieć. Wydaje mi się, że Japończycy w takich sytuacjach powinni jednak korzystać z pomocy tłumaczy, bo ich akcent bywa dla słuchacza zabójczy. Za to nowy engine żółto-niebieskich wydaje się faktycznie potężny, a jeśli Deep Down okaże się choćby czymś na kształt Dragon’s Dogma, ale bardziej na serio, to będę zadowolony. Prezentacje Ubisoftu i Activision miały jeden punkt wspólny - pokazane zostały gry, o których już wcześniej wiedzieliśmy, a nasza wiedza na ich temat nie została specjalnie rozszerzona. Z drugiej jednak strony o ile Destiny mnie nie jara w ogóle (kolejny FPS z kolorowymi ludkami w kombinezonach z blasterami w rękach, c’mon?), to Watch Dogs może stać się dla nowej generacji czymś równie rewolucyjnym jakim była w swoim czasie seria Assassin’s Creed dla obecnej. Oby tylko część pierwsza, bo nie wątpię, że Ubisoft ma już rozpisane plany na kilka sequeli w przypadku komercyjnego sukcesu WD, nie cierpiała na podobne choroby wieku dziecięcego co przygody Altaira.
Pójdę chyba trochę wbrew ogólnej opinii i powiem, że mnie najbardziej zelektryzowała obecność na PSM 2013 Chrisa Metzena z Blizzarda. Włosy dosłownie zjeżyły mi się na głowie, a usta chciały zakrzyknąć “fuck yeah!” najpierw, gdy ów jegomość wszedł na scenę, a później, gdy za jego plecami pojawiło się wielkie logo Diablo III. Skąd ten entuzjazm? Po pierwsze sam fakt zawiązania strategicznego partnerstwa między Sony a Blizzard stanowi ogromne wizerunkowe zwycięstwo japońskiego giganta. Po drugie Blizzard robi mało gier, ale wszystkie one są co najmniej bardzo dobre. Po trzecie bardzo cieszy powrót tej firmy na konsole (pewnie nie wszyscy pamiętacie, że pierwsze gry “Zamieci” powstawały wyłącznie na konsole, a pierwsze Diablo miało bardzo udaną konwersję na PSXa). Po czwarte wreszcie Diablo III na pewno doskonale rozejdzie się zarówno na PS3, jak i PS4, a jeśli ta druga wersja będzie wizualnie lepsza od PCtowego pierwowzoru, to powinna napędzić sprzedaż nowej maszynki Sony. Zmartwiła mnie natomiast przede wszystkim nieobecność przedstawicieli EA. W ostatnich latach stosunki między tą firmą, a SCE wydawały się układać bardzo dobrze - wystarczy tylko zwrócić uwagę na fakt, że większość gier Elektroników była reklamowana w TV bez wymieniania przez lektora innych niż PS3 (ew. PS Vita) platform. Podobnie szkoda, że nie pojawiło się Konami, bo potwierdzenie choćby MGS5 vel Phantom Pain w wersji na PS4 podbiłoby hype na tą platformę. Po cichu liczyłem też na pokaz prototypu PES 2014, który podobno ma działać na całkowicie nowym, dużo bardziej realistycznym silniku. Wychodzi na to, że będę musiał poczekać jeszcze trochę. Oby nie aż do E3.
Musiol: Nawiązując do wymienionych przez was gier, to mogę powiedzieć, że widzę teraz jak bardzo różnimy się gustami. Kwestia Drive Clubu u mnie jest bardzo prosta - gdyby nie zapowiedziane funkcje społecznościowe, to kompletnie olałbym ten tytuł. A tak, miks ludzi z Evolution, Studio Liverpool ex. Bizarre stworzył coś, co nawet mnie - laika w grach wyścigowych - zainteresowało. Zastanawiam się czy całość pójdzie w stronę realizmu czy jednak nutka arcade zostanie. Gdyby było to pierwsze - niestety odpadam. Dla samochodowej masturbacji zostawię sobie GT6. O Watch Dogs powiem krótko - gra mnie kompletnie nie jara. Nie kupił mnie pokaz na E3, tutaj było podobnie. Dla mnie na razie wszystko krąży wokół pierwszego Asasyna, który też miał być przełomem, a okazał się zabugowanym średniakiem. Ale miło, że taka gra jest tytułem startowym. Pokazuje to, że pierwsze 2-3 lata mogą należeć do kompletnie nowych IP, co jest idealnym okresem do promocji nowych pomysłów.
Z pozostałych wymienionych przez was “gier” (bo to raczej CGI pokazy) to najbardziej podobało mi się nowe InFamous i Deep Down. Nowa gra Sucker Punch mimo tego, że mocno przypomina Prototype, wydaje się być dużo ciekawsza. Głównie z racji dużo większej mocy sprzętu, co pozwoli na wygenerowanie większego świata. Deep Down to mokry sen każdego fana gier RPG robionych przez Japończyków i osadzanych w europejskim, brudnym średniowieczu. Mimo tego, żę to jest target render, to jednak działa na wyobraźnię i gdyby chociaż 50% z tego udało się osiągnąć przy udziałem mechaniki z Dragon’s Dogma, to będę zadowolony i kupuję grę w momencie premiery. Na Square Enix spuszczę zasłonę milczenia, bo ich występ na PSM 2013 pokazuje ich kondycję. I nawet mimo tego, że ten tytuł, który mają pokazać na E3 to będzie FF XV, to jednak i tak sobie zakpili z nas. Destiny mi się podoba, fajnie, że pokazano trochę rozgrywki, fajnie, że będzie dodatkowa i ekskluzywna zawartość. O kreację uniwersum się nie boję, już przy Halo, Bungie pokazało, że znają się na fachu. Blizzard na konsole to dla wielu zaskoczenie, ale dla osób śledzące rozmaite kanały - nic zaskakującego. Informacja o tym komuś uciekła kilka godzin przed premierą, więc czekałem kiedy pokażą te Diablo III. NA plus informacja o strategicznym partnerstwie, może to skutkować ich kolejnym MMO - Titan - tylko na konsole Sony. Ogólnie ruch bardzo dobry. Brakowało mi EA, ich nieobecność zaskoczyła mnie gigantycznie. Nie wiem czy to z racji Activision, czy z innego powodu, ale brak Battlefielda 4 to szok. O Konami i Kojimę się nie martwię - on ma swój show na GDC, gdzie pokaże Fox Engine na nowej generacji. Więc nawiązując - the best is yet to come. Perspektywy na kolejne miesiące są niezwykle ekscytujące. I chyba z tym się zgodzicie, prawda?
Chomik: Krótka wzmianka o bardzo dobrze zapowiadającej się specyfikacji PS4, obietnica o wiele łatwiejszego programowania i start przed next-genowym Xboxem mogą być tym, co od pierwszych miesięcy obecności konsoli na rynku da jej zdecydowaną przewagę, tak jak to miało miejsce na starcie obecnej generacji, gdy prym zdecydowanie wiodła maszynka Microsoftu. Przewiduję spore szanse na to, że PS4 zostawi konkurencyjną konsolę daleko w tyle i to Xbox będzie musiał na bieżąco zmniejszać przewagę.
Mikołaj: Oczywiście, nie mogę się teraz doczekać w krótkim okresie na ruch Microsoftu, który na pewno nie pozostanie dłużny i w ciągu najbliższych miesięcy przekaże nam pierwsze dane na temat swojego nowego sprzętu. W dłuższym okresie natomiast czekam na informację czy PS4 zdoła pojawiać się w Europie przed świętami czy nie. Bo tego, że kupię ją na premierę (jako pierwszą konsolę w swoim życiu!) jestem po PSM 2013 praktycznie pewien.
Vergil: Nie będę zbyt oryginalny, ale i ja jestem niesamowicie zajawiony na nową konsolę Sony. To, co było nam dane zobaczyć na PlayStation Meeting, z pewnością było jedynie wierzchołkiem góry lodowej, a tegoroczne targi E3 z pewnością przyniosą prawdziwą bombę. Sony udowodniło, że wciąż ma olbrzymie szanse na znalezienie się na szczycie, a deweloperzy (zarówno Ci, którzy znajdują się pod skrzydłami firmy, jak i studia 3rd party) - że obrany przez japońskiego giganta kierunek to najlepsze, co mogło ich (oraz oczywiście nas) spotkać. Mam szczerą nadzieję, że na premierę konsolki nie będziemy musieli czekać do przyszłego roku, a święta upłyną nam pod znakiem nowej generacji.
Musiol: I szkoda tylko, że mój portfel (i zapewne portfele tysięcy ludzi w naszym kraju) poczują się jak Starożytny Rzym u swojego kresu - złupiony, ale tym razem nie przez Germanów, elegancką konsolę prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ale taki sposób ograbiania jest dobry, gdy są dobre gry, a na razie premiera konsoli maluje się dobrze. Podobnie jak najbliższe tygodnie i miesiące gdy będziemy czekać na nowe informacje.
Przeczytaj również
Komentarze (31)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych