Reklama
Tanioszka: Motorstorm: Apokalipsa

Tanioszka: Motorstorm: Apokalipsa

VergilDH | 03.03.2013, 10:00

Ekipa Evolution Studios pracuje obecnie nad Drive Club, które zostało zapowiedziane na PlayStation 4. My jednak pamiętamy o ich wcześniejszych dokonaniach – w naszych głowach siedzi nie tylko pierwszy Motorstorm i doskonały Pacific Rift, lecz także Apokalipsa – świetny, aczkolwiek odrobinę niedoceniony tytuł, który wyszedł spod dłuta tego dewelopera. Wszyscy, którzy nie dali mu jeszcze szansy, mają teraz ku temu świetną okazję.

Tytuł gry: Motorstorm: Apokalipsa

Dalsza część tekstu pod wideo

Data premiery: 16 marca 2011

Średnia ocen wg Metacritic: 77/100

Średnia ocen wg Gamerankings: 78.34%

 

Zalety:

Motorstorm: Apokalipsa wprowadza do serii powiew świeżości. Fakt, niektóre zmiany mogą być postrzegane jako zmiany na gorsze, aczkolwiek trzeba przyznać, że gra doskonale radzi sobie z otwarciem na nowych graczy, a jednocześnie może zadowolić zagorzałych miłośników cyklu. Wydarzenia rozgrywające się na ekranie mają miejsce w kalifornijskim „The City”, które znalazło się na celowniku Matki Natury. Ta nie zamierza oszczędzić jego mieszkańców, przez co rozgrywają się tu sceny, przy których blednie nawet Apokalipsa Św. Jana. Zaraz, zaraz... wydarzenia? Ano tak, w Apokalipsie znalazło się miejsce na prostą historyjkę, która stanowi doskonały pretekst dla brania udziału w kolejnych wyścigach. Do naszej dyspozycji oddano trójkę bohaterów, którzy różnią się od siebie nie tylko preferowanym rodzajem pojazdu, lecz także poziomem umiejętności, co przekłada się na poziom trudności rozgrywki. Zabawę zaczynamy jako Mash - żółtodziób z potencjałem, który nie posiada zbyt wielkiego doświadczenia w wyścigach. Dalej mamy Tylera, który jest powszechnie uważany za profesjonalistę. Ostatni jednak jest Big Dog, który najbardziej z całej trójki zasługuje na miano "starego wyjadacza". Każda z postaci posiada własny wątek, który w jakiś sposób wpasowuje się w oś fabularną gry. W tym momencie należy wspomnieć o tym, że produkcja doczekała się pełnej, polskiej wersji językowej, która wypadła całkiem nieźle. Aktorzy wcielający się w konkretnych bohaterów poprawnie wywiązali się z powierzonego im zadania, a fakt, iż wypowiadane przez nich kwestie brzmią nieco „teatralnie” dobrze komponuje się z przyjętą przez twórców, lekko przerysowaną konwencją.

 

 

Na uwagę zasługuje również konstrukcja tras. Miasto jest w ciągłym ruchu – wszystko dookoła się wali, z kanalizacji tryskają strumienie lawy, ziemia się trzęsie, grunt pod nogami wypiętrza się do góry, w oddali szaleje tornado wyrzucające od czasu do czasu elementy otoczenia, ogromne eksplozje utrudniają widoczność, a wystające z ziemi fragmenty budynków potrafią skutecznie obrzydzić wesołą jazdę po długiej prostej. Dlatego też konieczne okazuje się dogłębne poznanie wszystkich zakrętów i skrótów, co jest o tyle trudne, że układ poszczególnych odcinków potrafi zmienić się nawet kilkukrotnie w ciągu jednego wyścigu. Podczas zabawy na naszej drodze nie stają wyłącznie inni uczestnicy zorganizowanego w The City turnieju, lecz również wojsko, które nie waha się użyć siły, byle tylko przeszkodzić uczestnikom w dojechaniu do mety w jednym kawałku. Możecie się więc przygotować na szaloną ucieczkę przed ścigającymi Was śmigłowcami, czy ostrzałem prowadzonym przez myśliwce. Pewnym smaczkiem dotyczącym ogólnej otoczki gry jest również fakt, że w metropolii wciąż przebywają ludzie, którzy są określani mianem „Crazies”. Ci często dają znać o swojej obecności, kiedy wybiegają nam tuż przed maskę lub łapią się lusterek. Na koniec należy wspomnieć o tym, co najważniejsze w tego typu grze, a więc o pojazdach. Do naszej dyspozycji oddano jednoślady, supersamochody (szybkie, sportowe fury), buggy, monster trucki, choppery, a także auta typu muscle cars. Niestety nie jest nam dane zbyt długo podziwiać ich piękna, bowiem w kraksach uczestniczy się tutaj wyjątkowo często. Te wciąż wyglądają naprawdę świetnie, a pojazdy rozpadające się na drobne kawałeczki robią bardzo dobre wrażenie. Z uwagi na fakt, że model jazdy jest wybitnie zręcznościowy, nikogo nie powinna zdziwić obecność dopalacza. Korzystając z niego należy jednak mieć oko na temperaturę, bowiem jeśli zdarzy nam się przesadzić, silnik może najzwyczajniej w świecie eksplodować. Dlatego też należy dbać o jego chłodzenie i nie unikać porozlewanej po trasach wody.

 

 

Wady:

Niestety Motorstorm: Apokalipsa ma również kilka wad. Oprawa to rzecz względna – jedni przymkną oko na tak sobie wyglądające otoczenie (póki jest w jednym kawałku, bo wszelkie „apokaliptyczne” animacje to już najwyższa liga), podczas gdy inni będą wytykać twórcom palcem wszelkie niedoróbki. Ponadto zaboleć potrafią również kiepsko zbalansowane pojazdy (buggy wyprzedzające rozpędzonego do granic możliwości „ścigacza” są tu na porządku dziennym), słabo oznakowane trasy (przez co trzeba się ich uczyć na pamięć metodą prób i błędów) oraz fakt, iż w Sieci obecnie bawią się chyba tylko najwięksi maniacy.

 

 

Werdykt:

Motorstorm: Apokalipsa to doskonała produkcja, nawet pomimo tego, że zeszła ze ścieżki wypracowanej przez swoje poprzedniczki. Kariera potrafi zapewnić kilkanaście godzin zabawy (na chętnych czeka również dodatkowy tryb, w którym znacznie podkręcono poziom trudności kolejnych wyścigów), grafika może się podobać, a szeroki wachlarz pojazdów oraz rozbudowane, i pełne skrótów trasy zachęcają do kombinowania. Obecnie grę można wyrwać za relatywnie niską kwotę, gdyż jej cena oscyluje w granicach „pięciu dyszek”. Kto chętny?

VergilDH Strona autora
cropper